Uczucia, których nie da sie ujaźmić

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Obie weszły do mieszkania, kładąc pokrowce pod ścianą.

- Chcesz coś do picia? - spytała, wchodząc do kuchni.

- Nie, dziękuje. - odparła, zasiadając przy stole. Wzięła głęboki wdech, spoglądając nerwowo co chwile w stronę dziewczyny. Kiedy i ona zasiadła przy stopę, trzymając w ręku szklankę wody, odczekała chwile, kiedy upiła łyk napoju.

- Chcesz porozmawiać? - wyprzedziła jej pytanie, spoglądając na nią, po chwili odkładając szklankę obok siebie.

- Tak... - westchnęła głośno, spuszczając wzrok na stół. - Wiesz, nigdy z nikim nie byłam...

- Poczekaj - przerwała jej, wystawiając w jej stronę dłoń. - Podobało ci się?

- Ale, że tak prosto z mostu?! - krzyknęła zdziwiona jej pytaniem, patrząc jej prosto w oczy. - Może... sama nie wiem.

- Dobrze - powiedziała opanowanym głosem. - Więc zapytam jeszcze raz - chcesz coś do picia, bo rozmowa szykuje się na długą?

- Poproszę.

- Jasne. - wstała z krzesła, podchodząc do blatu. Wyciągnęła z szafki kubek, po chwili nalewając do niego wody. Jedną ręka chwyciła za szklankę, stawiając ją pod twarzą nastolatki.

- A tobie podobało się? - spytała cicho, wlepiając wzrok w wodę.

- Tak. - odparła bez chwili zawahania.

Po tym nastąpiła niezręczna cisza. Nie odzywały się do siebie, nie chcąc zaszkodzić sytuacji bardziej, niż to możliwe.

- Będziesz tutaj nocować? - spytała bez krzty emocji, bawiąc się palcami u dłoni.

- Jeśli to nie będzie problem.

- Oczywiście, że nie.

- W takim razie, jasne. - uśmiechnęła się promiennie w jej stronę.

Po wypiciu napojów, skierowały się do pokoju. Uwagę Ashy przykuło zdjęcie oprawione w drewnianą ramkę.

- Kto to? - spytała, skazując palcem na zdjęcie, na której widnieje młody brunet z ciemnymi oczami i czarną koszulką. Na twarzy uśmiechał się szczęśliwe, wyglądając, jakby zaraz miał się zaśmiać. Odwróciła się w jej stronę, wyczekując odpowiedzi.

- Mój starszy brat - odparła, nie patrząc w jej stronę. - nie żyje.

- Współczuje.

- Nie ma czego. Każdy w swoim życiu traci osobę blisko. Czy to w czesanie czy później - i tak to się stanie. - rzuciła zimno, znikając za rogiem.

Nastolatka szybkim krokiem pobiegła w jej stronę. Zatrzymała się, przyglądając się pokoju. Oparła się o framugę, obserwując poczynania dziewczyny, która zasiadła na krześle. Oparła się wygodnie o oparcie, odchylając się delikatnie do tylu. Westchnęła głośno, przymykając oczy.
Asha podeszła bliżej, przyglądając się z uwagą pokojowi. Po chwili oparła dłonie o łokcie krzesła, przybliżając twarz do dziewczyny.

- O czym myślisz? - szepnęła wprost na jej twarz. Ivy energicznie otworzyła oczy, prawie podskakując z miejsca.

- C-co? - spytała zdezorientowana, kiedy nastolatka oddaliła się od niej.

- O czym myślisz? - powtórzyła, odwracając się do niej plecami i oglądając rzeczy mieszczące się na półkach.

- O tym, co powinniśmy zrobić - odparła, schylając twarz. - Co zrobić z naszą relacją.

- Skąd masz ten kwiatek? - zapytała, wskazując palcem na roślinę, mieszczącą się na szafce.

- To pytanie nie dotyczy naszej rozmowy, moja droga. - powiedziała, przyglądając się jej twarzy.

- Przecież wiem - wywróciła oczami. - po prostu mi odpowiedz.

- Znalazłam ją.

- Mam podobną w domu. - oznajmiła, bez krzty emocji.

- No widzisz - rzuciła, nie przejęta jej słowami, przekręcając się w stronę okna. - to odpowiesz mi na pytanie?

- Jakie? - spytała, odwracając się w jej stronę, choć Ivy nadal obserwowała okolice.

Nie miała tyle odwagi odwrócić się do niej, spojrzeć jej w oczy i zadać to jedno najważniejsze pytanie. Bała się kolejnego odrzucenia, które na dobre może ją zniszczyć. Jej serce jest delikatne jak płótno, po którym się ciagle maluje. Wystarczy, że przyciśniesz do niej pędzel - a rozerwie się. Zrobi dziurę, którą nie da się zabandażować. Nie da się wymienić na inne. Na inne wspomnienia, umysł, a nawet ciało. Ale nawet jeśli miałaby taką szanse, nie zrobiłaby tego. Poznała zbyt wartościowych ludzi, których nie spotyka się codziennie. Dla nich nie warto zmieniać swojego życia.

- Lubisz mnie?

- Tak.

- A podobał ci się pocałunek?

Nastąpiła chwila ciszy. Serce Ivy przyspieszyło ze strachu, który ogarniał jej całe ciało. Znowu przez jedno głupie pytanie straci osobę, która mogła być przy niej.

- T-tak, chyba tak. - odpowiedziała, jąkając się. Czyżby też się stresowała, że ją straci? - Słuchaj, jak już wcześniej mówiłam, nie miałam nikogo wcześniej i nie wiem jak to jest się prawdziwie zakochać.

- A chcesz wiedzieć? - to pytanie zamurowało ją. Nie wiedziała, co odpowiedzieć, pomimo, że odpowiedź była jednoznaczna.

- J-ja... - przerwała, nie mogąc wypuścić kilku słów przez gardło. Czuła narastającą gule, która stawała się coraz większa. - muszę się przewietrzyć.

Po tych słowach po pokoju rozległ się dźwięk kroków i otwarcia drzwi. Ivy odwróciła się w stronę drzwi, gdzie już nikogo nie było. Została sama w pokoju, słysząc zamykanie drzwi. Zostawiła ją. W sumie nic dziwnego. Naciskała ją, aby powiedziała słowa, które jej ledwo przechodzą przez gardło. Po jej policzku spłynęła samotna łza, którą po chwili starła.
Dlaczego płakała? Ponieważ ponownie mogła stracić osobę, na której tak naprawdę jej zależało. Choć znały się krótko, wystarczyła chwila, by poznać się jeszcze bardziej. To był impuls, który pchał ją do przodu, nie zwracając uwagi na przeszłość. Zignorowała ją, żyjąc chwilą.

- Nie mogę jej stracić - szepnęła, czując kolejną łzę na policzku. Wstała gwałtownie z krzesła, zabierając z szafki róże. - nie teraz.

Ruszyła w stronę wyjścia, zabierajac ze sobą gitarę. Była bliska jej sercu, które teraz biło jak szalone. Róża opisywała jej emocje, które bała się wypuścić na światło dzienne, ale muzyka jej to umożliwiała. Mogła wyrazić siebie poprzeć granie.

Wyszła na zewnątrz, poprzednio zamykając mieszkanie na klucz. Na klatce panowała pustka i cisza, której nienawidziła. Ruszyła szybkim krokiem przed siebie, rozglądając się uważnie w poszukiwaniu dziewczyny. Wyszła na zewnątrz, gdzie zawitał ją chłodny wiaterek. Spoglądała na boki, z nadzieją w oczach. Niestety i tam panowała pustka.

- Gdzie jest idealne miejsce na pozbieranie myśli? - szepnęła sama do siebie, drapiąc się po karku. Wtedy do głowy przyszła jej jedna myśl. - plaża.

Szybkim krokiem ruszyła w jej stronę, poprawiając co rusz instrument, spadający z jej ramienia. W drugim ręku trzymała wyjątkowy kwiat dla wyjątkowej osoby. Kiedy doszła do głównej uliczki, na której panował tłok nie z tej ziemi, postanowiła przeciskać się przez nie, choć nie nawiedziła tłumów.

Po kilku minutach pchania się przez tłum, w końcu mogła ujrzeć plaże, na której samotnie siedziała dziewczyna. Uśmiechnęła się szeroko na sam jej widok. Podeszła bliżej krawędzi między chodnikiem a plażą, ściągając jednym zwinnym ruchem buty. Po chwili dziewczyna ściągnęła  z ramienia futerał, rozsuwający suwak i wyjmując z niego instrument. Powolnym krokiem ruszyła w jej stronę, trzymając w prawej ręce gitarę, a w lewej róże.

Kwiat wyrósł wysoko, jak nie jedna roślina. Był olśniewający, o promiennych kolorach czerwieni. Kiedy się na niego spojrzy, czuje się nieokreśloną nadzieje w sercu. Jej ciepło rozgrzewa serce, jak ognisko. Przyglądając się kwiatkowi - nie miał on kolców. Był czysty jak ocean.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro