Rozdział 3
POCZĄTEK CIEMNOŚCI.
Chłopiec otworzył drzwi do pokoju gdzie siedział mężczyzna. Nerwowo przeszukiwał szafki w celu odnalezienia czegoś konkretnego. Od wypadku minęły trzy miesiące. Od tamtego czasu nauczył sprawnie posługiwać się prawą ręką oraz trenował akrobacje.u
- Proszę pana? - spytał nieśmiało - mama powiedziała by szedł pan do protetyka.
- Proteza? - spojrzał na brak lewej ręki.
Ubrał jedną kończyną buty i wyszedł. Szli w ciszy gdy mały Sarda zagadnął:
- Jak ma pan na imię?
- Jak nazywa się drzewo przed nami?
Chłopiec przyjrzał się drzewu i stwierdził:
- To dąb!
- Nie. To leszczyna. Moje imię to Lessik. - przeczesał długawe włosy.
- Lessik? To dzikie imię.
- Musi takie być. Inaczej ktoś mnie odnajdzie, a nie chcę tego.
- Kto taki? - byli już na miejscu.
- Zakon.
Drzwi otworzył im mężczyzna w fartuchu. Wpuścił ich i zamknął drzwi na wszystkie zamki.
Kazał usiąść Lessikowi na fotelu i zabrał się za montowanie szkieletu protezy.
- Zakon nie szuka tylko ciebie. Odszedłem niedawno. Dorabiam jako protetyk wieśniaków. - poprawił okulary. - Wojna nadchodzi i wybacz, że podsłuchiwałem.
- Jak masz na imię?
- Arthur.
Mężczyzna dalej składał protezę po założeniu dłoni zabrał się za jakieś kable.
- Teraz zaboli.
I reczywiście wpięcie kabla w nerwy było bolesne. Ale oznaczało końcówkę, po chwili zamontował metalowe płytki stanowiące osłonę.
W tym momencie ktoś zapukał do drzwi. Lekarz spojrzał przez okno i były to postacie w białych długich szatach z kapturami.
- Zakon. - spojrzał na dawnego wojownika - weź to.
Rzucił mu miecz. Gdy Lessik zważył go w sprawnej ręce. Arthur otworzył drzwi. Ciała w bieli upadły z hukiem. Na plecach mieli czerwone plamy z krwi.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro