Rozdział 8
Po śmierci topornika Hekar ruszył w swoją stronę zostawiając Lessika i chłopców. Nagle. Niebo rozdarł krzyk.
Krzyk Katherine. Wysoki i szczupły łowca trzymał ją przykładając nóż do gardła.
- Ani kroku bo zabiję!
Sarda chciał podbiec jednak został zatrzymany ruchem ręki mentora.
- Czekaj.
Sarda wycofał się kilka metrów.
Ciemnowłosy chwycił swój miecz i odrzucił w bok. Spojrzał w oczy oponentowi, widział w nich strach.
Strach który towarzyszy ofierzs po zabiciu obrońcy.
- Odłóż nóż - rzucił Lessik.
- Nie! Nie po tym gdy zabiłeś mi przyjaciela! - wrzasnął.
Nagle brzuch młodego łowcy i Katherine przebił długi kolczasty miecz.
- Żałosne - odparł wysoki elf o białych włosach.
- Tesamir - ten kto nie wiedział kim jest ów Łowca musiał być bardzo głupi.
Tesamir Uv Arch Avalginn. Dowódca odziałów altylerii w Ksokos, a później wśród mrocznych łowców.
Splugawiony został klątwą mroku poprzez strzałę Ezrala. Wśród łowców jest na trzecim stopniu.
Mistrz posługiwania się mieczami.
Nigdy nie odniósł porażki.
Blondyn był wściekły, chciał biec w stronę śnieżnowłosego, ale został zatrzymany przez Artasa.
Po chwili łowca zniknął używając magii.
Po ataku Lessik opuścił miasto wraz z chłopcami.
Jechali wozem nie rozmawiając ze sobą. Sarda przestał płakać, po prostu siedział i obserwował swoje stopy.
- Artas? - zagadnął mistrz.
- Tak?
- Za kogo mnie uważasz? - spytał gładząc pochwę od miecza.
- Za nauczyciela - odparł czarnowłosy - i za kogoś komu mogę ufać.
- A ty Sarda?
- Nie wiem. Chyba również za nauczyciela - oparł dłonie na kolanach.
Dzień chylił się ku zachodowi, a im zostało jeszcze wiele dni aby dotrzeć do następnego miasta.
W środku gwieździstej nocy usłyszeli wycie wilków w oddali.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro