18

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

 Gdy tylko słońce wyłoniło się zza horyzontu i pierwsze jego promienie przedostały się przez nieosłoniętą zasłonę do pokoju docierając na twarz wciąż śpiącej Ingrid sprawiły, że dziewczyna zaczęła się wybudzać ze swego nieprzyjemnego snu. Wciąż pamiętała wydarzenie, które trwały podczas stawiania muru. Jej siostra bez przerwy się z niej podśpiewywała i komentując jej wygląd, ubiór, zachowanie i wykształcenie, Jean chciał się zaprzyjaźnić, Janek próbował ja wspierać, Berlin się załamywał i starał udowodnić innym miasta, że nadal jest godny być stolicą, a Alek próbował go powstrzymać przed staniem się dawnym sobą. Nie chciała do tego wracać, ale od tamtych dni nadal to przeżywała w koszmarach.

 Wreszcie zmusiła się by podnieść powieki, lecz gdy to zrobiła musiała z powrotem je zamknąć przez promienie słońca rażące ją w jej bursztynowe oczy. Kiedy podniosła się do siadu i przyzwyczaiła wzrok rozejrzała się po pokoju. Nie był duży, tylko maleńki skromny pokoik o pastelowych odcieniach ozdobiony jedynie łóżkiem, szafą i biurkiem przez które nie było prawie miejsca. Dziewczyna podeszła do okna odsłaniając zasłony i spojrzała na powoli budzące się do życia miasto.

 Po chwili zgłodniała i udała się do kuchni w poszukiwaniu jedzenia. Na miejscu spotkała małą Hucię grzebiąca po szafkach. Na widok Ingrid rudowłosa dziewczynka zrobiła duże oczy i powolnym ruchem schowała paczkę ciastek za plecami i nagle pędem rzuciła się do swojego pokoju. Ingrid zaśmiała się na ten widok i zabrała się za śniadanie. Nim zjadła do końca usłyszała pukanie do drzwi więc, aby nie obudzić miast sama poszła otworzyć. Gdy tylko je otwarła gość wpadł do środka.

-Mamy problem i to spory-Janek wydawał się zdenerwowany

-Jaki problem? O czym ty mówisz?-Dziewczyna nie widziała jeszcze przyjaciela w takim stanie

-Pamiętasz jak w marcu wzywali warszawską piątkę w sprawie Czechosłowacji?

-Tak. Ale podobno sytuacja się uspokoiła.

-Kłamstwo. Dowiedziałem się, że mój ojciec planuje użyć wojska. Musimy ich ostrzec

-Jak niby? Jesteśmy częścią Układu Warszawskiego. Jeśli ZSRR rozkaże atak i my będziemy musieli wkroczyć. Janek...Słyszałam co twoi ludzie wykrzykują na ulicach. Myślę, że to był zapalnik do reakcji twego ojca.

-Moi ludzie pragną wolności...I nieprzestaną strajkować aż to się nie ziści. Ludmiła ma poważne kłopoty i jeśli jej nie pomożemy może zapłacić za reformy życiem.

-Zdaje sobie z tego sprawę...Ale co możemy zrobić?

-Przekazać jej wieści o zagrożeniu i starać się przekonać ZSRR, aby nie interweniował zbrojnie tylko dalej starał się dogadać.

-Kto ma przekazać list? Rosyjskie miasta na pewno nie mogły by pomóc. Jeśli by ich ktoś nakrył mieli by ogromne problemy.

-A Berlin? On się zna na takich sprawach i mógłby coś wymyśle.

-No...możemy spróbować...

-Dziękuję. A teraz wybacz ale muszę wracać nim ojciec zorientuje się, że mnie nie ma w domu.

-Zaczekaj-nim odszedł dziewczyna mocno go przytuliła na pożegnanie.

 Czuła, ze sytuacja staje się napięta i może dojść do tragedii. Dlatego poszła natychmiast obudzić swoją stolicę i opowiedziała mu o wszystkim. Wiedziała, że jest strasznie słaby, ale mógłby przekonać jedno z niemieckich miast do pomocy. Po krótkim namyśle się zgodził, mimo, że bał się, że to może wyjść na jaw i inne niemieckie miasta przestaną widzieć w nim stolice i przywódcę. Mogą uznać, ze stał się zbyt słaby by reprezentować kraj oraz zbyt miły dla Słowian będących wrogami. Ale z drugiej strony czuł, że powinien pomóc. Rozkazał przesłać wiadomość miastu, które było zawsze mu wierne i widziało w nim prawdziwą i jedyną stolicę.

 Drezno bez większych przeszkód przedostała się przez granice. Była mistrzynią szpiegowania i pracy w terenie. W czasie wojny wielokrotnie jej zdolności były wykorzystywane. Dziewczyna w przebraniu i z podrobionymi dokumentami dotarła do Pragi. Po godzinie obserwowania jego domu postanowiła przekazać wreszcie wieści. Ale nie zamierzała wejść jak zwykły człowiek przez drzwi. O nie, to nie dla niej. Jest w końcu jednym z najlepszych szpiegów Rzeszy. Dziewczyna zakradła się na tył domu i za pomocą wsuwki otworzyła drzwi. Praga wraz z Ludmiłą, Bratysławą i Jozefem siedzieli w salonie rozmawiając o swoich reformach gdy nagle usłyszeli stukot obcasów zmierzający w ich stronę. Zdziwiło ich to ponieważ byli tu zupełnie sami. Nagle do salonu weszła szczupła, wysoka blondynka w dużych okularach przeciw słonecznych i tajemniczym uśmiechem.

-Ty?!-Bratysława i Praga krzyknęli jednocześnie. Mieli okazję lepiej poznać tę kobietę w czasie niemieckiej okupacji

-Ta dam! To ja. Powinniście wymienić wreszcie zamki w drzwiach, bo próby włamania są dziecinnie proste.

-Czego tu chcesz suko!?-Praga był niezadowolony widokiem tej samej kobiety, która pomogła SS go aresztować

-Ranisz mnie tymi słowami. Przyszłam cię odwiedzić. A co już nie masz ochoty na mnie misiu?- Dziewczyna wydęła usta w udawanym rozczarowaniu, na co Praga się zaczerwienił

-Nie, nie mam i nigdy nie miałem suko.

-Czyżby?...ale to teraz nie istotne. Moja ukochana stolica kazał mi przekazać wam wiadomość. Nie rozumiem po co to robi, ale jak kazał to spełniam jego życzeniem.

-A czego chce ta nazistowska kanalia?!

-Licz się ze słowami misiu.

-Nie nazywaj mnie tak!

-Jesteś taki uroczy jak się wściekasz. -dziewczyna mrugnęła do niego na co ten jeszcze bardziej się zarumienił- Berlin powiedział, że PRL dowiedział się o palnie zniszczenia waszej małej, że tak powiem rewolucji. Nieźle namieszaliście, że sam Grigorij się wami zainteresował. Jestem bardzo ciekawa co planuje zrobić.

-PRL kazał to przekazać?-Na twarzy Ludmiły pojawił się lekki uśmiech na tę wieść

-Taaa...ale to i tak Berlin mi wydał rozkaz- mówiąc to rozpromieniła się na samo wspomnienie.

-Powiedz, że dziękujemy i więcej się już tu nie pokazuj.-powiedział Praga

-Dobrze. I tak to nie moje klimaty-powiedziała to rozglądając się po salonie. Po chwili bez słowa wyszła tą samą drogą, która tu weszła.

 Kiedy zostali na powrót sami Lulu pobiegła do swojego pokoju. Kiedy zamknęła za sobą drzwi usiadła na podłodze opierając o nie głowę i rozmyślając o tym co się dowiedziała od Drezna. Potraktowała go okropnie i kazała nie pomagać, a on mimo to i tak przekazał jej wiadomość o planach ZSRR. Z jej oczu spłynęły łzy na samą wspomnienie tamtego dnia. Tak bardzo żałowała, że go odtrąciła i zraniła. Gdy zamknęła oczy zobaczyła przed sobą jego piękny uśmiech i te cudowne szmaragdowe oczy, niestety po chwili ten obraz znikł i zastąpił go obraz Janka z Nadią w tuloną w niego. Czuła, że to jej wina. Może gdyby inaczej się zachowywała i inaczej go traktowała, może miałaby chodzić odrobinę szansy, aby to na nią tak patrzył i aby to ona była na miejscu Nadii.

 W tym samym czasie w Warszawie odbywało się spotkanie przedstawicieli układu warszawskiego. Janek wraz z Ingrid przysłuchiwali się rozmową swoich przedstawicieli oraz innym członka układu i ich stolicą. Węgierka czytała jakąś książkę ignorując wszystko wokół niej, a Budapeszt wydawała się słuchać. Rumun i Bukareszt rozmawiali między sobą, Bułgar i Sofia zajadali się jakimiś przysmakami, a Moskwa cały czas zerkał na drzwi wyczekując swego państwa. Janek przeniósł na chwile wzrok na swoją stolice. Warszawa gadała o czymś z Berlinem, który wyglądał jakby zaraz miał zemdleć z wycieczenia. Niestety jego ojciec nakazał wszystkim stolicą być bez wyjątku.

 Janek nagle poczuł dłoń Ingrid zaciskającą się na jego. Gdy spojrzał na jej twarz wydawała się powstrzymywać płacz przez to co spotkało jej ukochane miasto. Widać było, że ma w głowie czarne scenariusze dotyczące Lulu i jej stolicy. Nim Janek zdążył jej coś powiedzieć do sali wszedł jego ojciec w mundurze wojskowym. ZSRR przyjrzał się wszystkim zebranym w sali, a następnie zaczął opowiadać o swoim planie.

-Jak wszyscy wiecie sytuacja w Czechosłowacji jest niestabilna. Niedawno jeszcze obiecywali być nam wierni, a dziś chcą opuścić Układ i porzucić socjalizm. Chcą być jak zachód, demokratami. Przysięgaliście stać na straży naszej idei, a teraz macie do tego okazję, aby okazać swoja wierność. A czechosłowaccy komuniści potrzebują naszej pomocy!

-Łże, to propaganda. Potrzebuje pretekstu. On chcę ich zniszczyć nim się uwolnią. -Berlin wyszeptał do Janka i Ingrid-Nie mają szans i będą musieli ustąpić, albo zabije ich kraj i zastąpi go zupełnie nowym lub wcieli go do innego posłusznego jemu.

-To co mamy zrobić.

-Nic. Róbcie co wam rozkaże, albo ta wasza koleżanka zginie...-Berlin spuścił głowę z wycieczenia i oparł się o Ingrid

-On ma racje. ZSRR dąży do utrzymania tam władzy. Jeśli jako jego sojusznicy przekonacie ją do poddania się to uchronicie ją przed zagładą-powiedziała Warszawa.

-Już tej nocy nasze połączone wojska wkroczą do Czechosłowacji i stłumimy raz na zawsze idiotyczne rewolucje tego pijaka!-Grigorij sprawił, że wszyscy skupili się tylko na tym co on mówił- Niech ci cholerni demokraci raz na zawsze zrozumieją, że nas nie zniszczą! Ameryka przekona się, że mojej armii nic nie pokona. Kto jest wierny i ze mną niech wstanie. -Na sali nastała cisza. Nagle PRL wierząc w słowa miast wstał jako pierwszy, a zaraz za nim NRD, WRL, RLB i RRL. Grigorij widząc swego syna jako tego, który jako pierwszy wstał uśmiechnął się do niego. Właśnie tego oczekiwał, że jego rodzina zawsze będzie po jego stronie. Miał też nadzieje, że Janek wreszcie zmusi swój lud do zaprzestania strajków.

 Noc była zupełnie spokojna i nikt się nie spodziewał tego co może zaraz nastąpić. Janek stał i wpatrywał się w horyzont nad granicą. Nagle poczuł czyjąś dłoń na ramieniu. Jego ojciec był dumny, że wraz ze swoim synem idą w ramię w ramię, by walczyć w imię komunizmu.

-Jestem z ciebie dumny, zresztą zawsze byłem synu.

-Tato...Obiecaj mi, że nie skrzywdzisz Ludmiły.

-Czemu tak bardzo ci na niej zależy?

-Bo jest mi jej żal. Tak wiele wycierpiała w życiu, a to co się tam dzieje jest winą jej ojca, a nie jej.

-Zgoda. Masz moje słowo.

 Ludmiła siedziała wpatrzona w nocne niebo rozmyślając o słowach Drezna. A co jeśli to prawda? Jej ojciec cały czas twierdził, że PRL razem z NRD i Berlinem chcą ich zniszczyć, aby ZSRR ich wynagrodził za wierność. Jednak coś jej wciąż mówiło w głębi serca, że ojciec się myli. Biedaczka nawet nie wiedziała jak bardzo się mylił, bo właśnie ponad sześćset tysięczna armia zmierzała na Pragę. W środku nocy do jej pokoju wbiegł Praga ze strachem w oczach i wybudził ją ze słodkiego snu.

-O co chodzi? Co się stało Prago?

-ZSRR...twój kolega nie kłamał...

-Co takiego?

-Są już w mieście! Musisz uciekać!

-A gdzie mój ojciec?

-Nie wiem nie mogę go znaleźć. No wstawaj!-Mężczyzna z całej siły zdarł ją z łóżka i nie dał jej nawet zarzucić na cienką koszulę nocną szlafroka tylko zaczął ją ciągnąć do wyjścia z domu. Jednak gdy tylko wyszli na zewnątrz ujrzeli okrutny uśmiech na twarzy stojącej na zewnątrz Drezno, która zastępowała Berlin, a obok niej stały pozostałe stolice w mundurach.

-Tęskniłeś misiu? -Na ich widok Praga poczuł jeszcze większy strach. Czuł, że za chwile może stracić wszystko łącznie z ojczyzną.

-Nie przedłużajmy  już. Poddajcie się!-powiedziała Warszawa

-Jak możecie być, aż tak ślepi!? On wami manipuluje!

-Zamknij się!-Warszawa zaczęła się niebezpiecznie przybliżać, a jej dłoń była położona na kaburze przy pasku.-Natychmiast macie się poddać, bo zrobi się nieprzyjemnie!

-Już zapomniałaś co zrobili ci w czasie wojny?! Obudź się Warszawo! To twoi wrogowie, a nie ja!-dziewczyna w odpowiedzi spojrzała na osobę stojącą za pozostałymi stolicami.

-Jaki jest rozkaz dowódco?-dziewczyna cały czas unikała wzroku Pragi z którym dawniej sporo łączyło

-Nie...Warszawo! Błagam cię! Kochana...!

-Zakuć ich w kajdany!-Głos Moskwy sprawił, że pozostali również ruszyli w stronę Pragi i Czechosłowacji. Praga zaczął desperacko błądzić wzrokiem szukając ratunku. Nagle zorientował się, ze brakuje Drezna. Wiedział co to oznacza.

-Lulu...Musisz przeżyć. Obiecaj mi to.

-Prago...

-Obiecaj!

-Obiecuję.-Nagle usłyszeli jak coś pędzi w ich stronę. Był to Ostrawa wraz z Bratysławą. Czechosłowackie miasta jechały na wozie strażackim i niezapowiedzianie zaczęli lać wodą miasta Układu. Kiedy się zbliżali Praga nakazał dziewczynie skakać na wóz i przy pomocy Bratysławy wspięła się na niego. Gdy wóz odjechał pozostawiając za sobą przemoknięte miasta, które przez mocne ciśnienie upadły na ziemię trzęsąc się z zimna. Praga wykorzystał ich dezorientacje i podbiegł do Warszawy. Dziewczyna spojrzała na niego dygocząc i nie dowierzając.

-Czemu zostałeś?

-Bo chcę chronić mój kraj i ciebie.

-Prago...wybacz mi...-Chłopak objął jej twarz dłońmi i chciał pocałować leż nagle został mocno kopnięty w bok przez co upadł. Kiedy pisk Warszawy ucichł i doszedł do siebie spojrzał kto to zrobił. Była to nie kto inny jak Drezno. Kobieta wyglądała na zadowoloną z siebie i bez zbędnych komentarzy zakuła mu ręce za plecami. Nim zawlekli go do samochodu zobaczył jak Moskwa uderzył Warszawę w policzek. Próbował się wyrwać, lecz nic mu to nie dało. Gdy tylko zamknęli za nim drzwi samochód ruszył z piskiem opon.

 Lulu wraz z Bratysławą i Ostrawą uciekła za miasto do posiadłości ojca znajdującej się na obrzeżach stolicy. Gdy dziewczyna dotarła na miasta pobiegła szukać ojca. Gdy wbiegła do jego sypialni zobaczyła go leżącego we krwi na podłodze. Dziewczyna podbiegła do niego.

-Głupia!...Idiotko uciekaj...-jej ojciec próbował ją odepchnąć od siebie, lecz ona nie chciała dać mu się wykrwawić. Nagle zorientowała się, ze nie są tu sami. Pod wpadający blask księżyca ukazywał jej czyjś cień na ścianie. Gdy spojrzała pod okno ujrzała ZSRR we własnej osobie. Grigorij patrzył przez okno nie zwracając na nią uwagi. Po chwili milczenia odwrócił się do niej z gniewem.

-Nie rozwalicie mi mojego świata.

-Nie chcieliśmy tego. Przysięgam!

-Mój syn błagał mnie, aby cię oszczędził, lecz nie ma nic za darmo. Udowodnij, że warto dać ci żyć. Zabij go.-na te słowa Ludmiła poczuła jak nie może złapać oddechu. Panika nie pozwalała jej zebrać myśli

-Błagam...to...to mój ojciec!

-Zdrajca i sprzymierzeniec zachodu. No dalej udowodnij swoja wierność i odbierz mu życie, bo inaczej zginiesz razem z nim i skażesz swój lud na moją łaskę.

-Jesteś potworem!

-Muszę nim być, aby nic się nie zawaliło. Decyduj się szybciej, nie mam całej nocy

-Tato...

-Nie rób tego!...idiotko i tak cię zabije! Ten bydlak jest złem wcielony i nie wolno ci mu ufać!

-Nie chcę umierać...

-Jesteś krajem i twoje życie jest dla ludu! Zapomnij o tym chłopaku, swoim dawnym życiu! Ich nie odzyskasz! Zginiesz albo jako zdrajczyni narodu i rodziny, albo zdrajczyni komunizmu! Wybieraj córko!

 Dziewczyna po chwili namysłu chciała odmówić ZSRR, lecz nagle przypomniała sobie słowa Pragi. Obiecała, że przeszyje i zamierza spełnić obietnice. Dziewczyna chwyciła za bagnet, który leżał obok niej.

-C...co robisz?! Ludmiło! Natychmiast przestań!

-Wybacz ojcze...chcę żyć dla mego ludu.-dziewczyna wbiła nóż prosto w serce swego ojca. Gdy Czech opadł bezwładnie na podłogę Grigorij jakby nigdy nic wyszedł z pokoju kierując się w dół. Dziewczyna nie była w stanie nawet wstać. Czuła ból przez to co zrobiła.

 Gdy Grigorij schodził na dół usłyszał ogromny huk dochodzący z tyłu budynku. Kiedy wybiegł na zewnątrz okrążając budynku ujrzał Amerykę ze zwycięskim śmiechem.

-Ile jeszcze zła wyrządzisz przyjacielu?-powiedział Bill. Gdy zobaczył nagle jak w stronę ZSRR biegł jego syn z przyjaciółmi zaczął się wycofywać, a budynek w którym była Lulu opłakująca ojca zaczął stawać w płomieniach.

-Tato! Nic ci nie jest?!

-Czechosłowacja...

-Co z nią? Co tu robi Ameryka?

-Dziewczyna jest w środku!-ZSRR złapał syna za ramiona aby się skupił i wskazał płonący budynek.-Wyciągnij ją, a reszta za mną!

 Janek posłusznie ruszył wykonać rozkaz ojca. Kiedy wbiegł do budynku zaczął wołać dziewczynę. Pożar stawał się coraz większy lecz on nie zamierzał się wycofać. Zaczął biec na górę nadal wołając ją.

 Ludmiła leżała wtulona w ciało ojca i płakała. Nie dbała o to, że dom staje w płomieniach. Czuła wstyd i zło jakie wyrządziła swemu własnemu ojcu. Czuła, że nie ma już dla niej nadziei i stała się potworem takim samym jak tan, który ją do tego zmusił. Nie miała już siły aby walczyć o życie.

-Lulu! Błagam odezwij się! Lulu!-n gdy dotarł do niej tak bardzo bliski jej głos poczuła nagły przypływ sił i przypomniał sobie obietnice dana Pradze.

-Janek...Janek!-Powoli zaczęła wstawać i iść w stronę korytarza. Niestety przez gęsty dym upadła na podłogę nim zdążyła wyjść na korytarz.

-Lulu!-dziewczyna traciła przytomność. Lecz nagle poczuła jak ktoś ją bierze na ręczę i gdzieś niesie. Wiedziała kot to i to dodawało jej sił...

 W tym samym czasie Helena siedziała razem z Anastazją, Kraków, Berlinem, Alkiem, Rostowem i Hucią słuchając relacji wojskowej na żywo. Kiedy w radiu opowiedzieli o pożarze i o tym, że Janek wbiegł do środka Helena upadła na podłogę.

-Nie! Tylko nie to!-Anastazja natychmiast podbiegła do matki i ją przytuliła.

-Będzie dobrze. Jest silny i da radę-Słowa Berlina dodawały jej otuchy lecz strach nie znikał.

-Pierdolony Amerykanin!-Rostów z całej siły uderzył pięścią w ścianę. Bezradność dobijała wszystkich. Nagle do pomieszczenia wszedł Imperium z Petersburgiem. Aleksander spojrzał po wszystkich, a następnie przytulił córkę i wnuczkę.

-Janek jest taki jak twoja matka. Da sobie radę w każdej sytuacji. Jeśli coś się stanie memu wnukowi Ameryka pożałuje. A teraz się uspokójcie.

 Miał rację już po chwili komentujący wszystko Bukareszt powiedział, ze Janek wyniósł na wpółprzytomną dziewczynę z płonącego budynku. Wszyscy zaczęli się cieszyć, no po za Aleksandrem.

-Mówiłem, że da radę. A teraz wybaczcie jestem zajęty. Petersburg idziemy.

-Tak panie.-miasto ze smutkiem spojrzało na swoją małą córeczkę siedząca na kolanach Berlina i wyszedł posłusznie za swoim panem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro