Koszmar

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Godz. 3.30

Skradał się niczym kot po dachach , poruszał się szybko i bezszelestnie. Przeskoczył płynnie na drugą stronę budynku i rozejrzał się dookoła o tej porze roku w Londynie było dość ciepło ale wiał lekki wiaterek zresztą i tak nie zwróciłby na to uwagi. Nawet gdyby było 30 stopni i tak ubraliby go w bojowy stroj z kurtką na długi rękaw i rękawiczkami. W oddali słychać było Big Bena a wszędzie widać było blask świateł i ulicznych lamp. Do tego ciepła pogoda i aura sprawiały że było wręcz magicznie. Nie trwało to zbyt długo zanim wypatrzył cel podróży : duży, żółty dom wyglądał na zabytek i bardzo cenny z numerem 22A.

Zmrużył oczy niczym groźne zwierzę gotowe do ataku na ofiarę i ruszył dalej. Gdy był już wystarczająco blisko zwrócił uwagę na wszelkie kamery. Następnie po cichu otworzył okno i wszedł do środka. Wystrój był dość staromodny ale elegancki, wszystko było zadbane i miało swoje miejsce. Sprawnie ominoł kuchnie, następnie sypialnie i przedpokój w którym na komodzie stało kilka zdjęć przedstawiającym jego cel z rodziną. Szedł dalej aż natknął się na gabinet gdzie przebywała ofiara.

Doktor Cassandra Wormit uczona i nagrodzona wieloma zasługami w badaniach nad pierwiastami i ich zastosowaniem w medycynie. Zrewolucjonizowała również rynek lekarstw i uleczyła 3,500 dzieci z chorobami genetycznymi opracowując szczepionkę która zniszczyła wadliwy gen a na ich miejsce stworzyła nowy. Miała również zasługi u samego Howarda Starka. Wiadomo również że pracuje do późna, uwielbia zarywać noce.

Zimowy Żołnierz podszedł jeszcze bliżej a następnie przemówił
Doktor Cassandra Wormit?
Kobieta odwróciła się przestraszona a gdy dostrzegła kto przed nią stoi wstrzymała oddech i zakryła usta dłonią.
-mówiłam Zoli że ich nie oddam, nie dam mu szczepionek. Są dla dzieci i ludzi przewlekle chorych. Hydra chce je wykorzystać do programu zimowego żołnierza. Nie godzę się na to słyszysz!?? A teraz wynoś się z mojego domu!!! - ostatnie zdanie prawie wykrzyknęła.

Zimowy Żołnierz stał niewzruszony kobieta spojrzała na niego gniewnie i złapała miedzianą figurkę z biurka i nim się zamachneła na napastnika metalowa ręka przyszpiliła ją do ściany za gardło. Zimowy Żołnierz zbliżył się niebezpiecznie do kobiety która na nowo spojrzała na niego przerażona. Figurka wypadła jej z ręki a oczy zaszły łzami.

-mamusiu?? - w progu pojawiła się mała postać trzymając w jednej ręce misia.
-mamusiu nie mogę spać. - dziewczynka przetarła oczy i spojrzała na przerażoną rodzicielkę
-mamusiu kim jest ten pan?? - zapytała

To był ten moment w którym wszystko się posypało. Hydra nie wspomniała o dziecku. Zimowy żolnierz zmarszczył brwi, miał zadanie do wykonania jakim było zabranie fiolek i pozbyciu się pani doktor. Przebłysk człowieczeństwa na jego twarzy musiał być widoczny bo kobieta spojrzała na niego z nadzieją.

błagalnie spojrzała na napastnika
-proszę... - wychrypiała
Uścisk na gardle zelżał i kobieta natychmiast z szuflady wyjęła sporą teczkę a następnie klucz którym otworzyła szafkę.
-anielko kochanie idź do siebie, mama zaraz przyjdzie. Dziewczynka jednak schowała się za framugą.

Doktor otworzyła szafke a następnie wzięła fiolki z lekami.
-to wszystko co mam.
Zimowy żołnierz skinął głową. To wszystko trwało za długo. Hydra nie lubi opóźnień. Coś w nim drgnęło, w umyśle miał znowu przebłysk tortur i kar które chciał uniknąć. Musiał wykonać zadanie. Wyjął broń i wycelował w kobietę
- błagam ja mam dziecko.... Proszę Nieeee
tym razem się nie wahał - pociągnął za spust.
-mamusiu?!! Mamusiu!?!! - dziewczynka krzyczała zapłakana widząc ciało matki leżące na podłodze.
Wycelował i w nią.. Wszystko ucichło błagania, wołania, szloch i krzyk. Złapał za fiolki i ruszył nie oglądając się za siebie.

-Dobra robota żołnierzu.

Obudził się cały zlany potem, ciężko oddychając podniósł się do pozycji siedzącej i rozejrzał się po pomieszczeniu, spał na podłodze był w swoim domu. Przetarł oczy i ruszył do małej łazienki. Przemył twarz i gdy spojrzał w lustro..... Metalowa ręka wystrzeliła łapiąc go za gardło.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro