wpis #14

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

15 stycznia 2020

W mojej klasie jest dziewczyna, której mam pilnować przed jej własnymi pomysłami. Mam ją chronić przed jej depresyjnymi myślami. To trudne zadanie. W szczególności, że opanowała kłamstwa do perfekcji. Zauważyłem to niedawno. Zwróciłem jej na to uwagę, a ona obiecała, że nigdy mnie nie okłamie. Przyrzekałem jej to samo.

Przyśnił mi się nasz ślub. Miałem w nim krótką czarną brodę. Byłem ubrany w granatowy garnitur z bordowym krawatem. Dawid stał obok jako mój drużba. Czekałem na Zjawę przy ołtarzu. Amerykańskie filmy zrobiły swoje i nasz ślub wyglądał tak, jak w tych filmach. Zobaczyłem ładną i silną kobietę prowadzoną przez swoją matkę do ołtarza (pewnie nie był to ojczym, ponieważ nie wiem, jak on wygląda), a w tle słychać było All of me w wersji ze skrzypcami. Obudziłem się w momencie, gdy mogłem na oczach gości pocałować swoją wybrankę. Niestety. To zaskakujące, co popkultura robi z naszymi umysłami. Dowiedziałem się od mamy, że mało kto całuje się zaraz po zawarciu sakramentu małżeńskiego, przynajmniej jeśli chodzi o śluby w kościele. Ludzie wolą zachować pocałunek na wesele. Jak to mówi moja mama - w kościele najważniejszy jest Bóg. Reszta to tylko grzesznicy. Nie dowiedziałem się jeszcze, jak sprawa z pocałunkiem ma się na ślubach cywilnych, ale może potem się dowiem.

Przeczytałem wreszcie książkę pod tytułem „Przewodnik po zbrodni według grzecznej dziewczynki" autorstwa Holly Jackson. Chciałem przeczytać ją w październiku, ale położyłem ją na półce i zapomniałem o niej. Muszę przyznać, że podobała mi się. Zjawa ma dobry książkowy gust.

Na dzisiejszej dwudziestominutowej przerwie siedziałem obok Zjawy i opowiadałem jej o moich wrażeniach, które miałem przy czytaniu tej książki. Siedzieliśmy pod klasą od biologii, chociaż następną lekcją były dwa wuefy i powinniśmy byli przebierać się w szatniach. Niby zwykła rozmowa, jednak gdy ona zaczęła mówić, przestałem się udzielać. Przypomniał mi się mój sen o naszym ślubie i zacząłem o nim rozmyślać. Ocknąłem się, kiedy dziewczyna dała mi lekkiego kuksańca. Wtedy spojrzałem prosto w jej oczy i wypaliłem:

- Chodźmy na randkę.

Przełknęła kawałek kanapki, którą jadła i zrobiła niedowierzającą minę.

- Co takiego? - spytała, chowając jedzenie do czarnego plecaka.

- Znaczy - podrapałem się po karku. - Czy zechcesz pójść ze mną na randkę?

- Dzisiaj?

- Tak. Co powiesz na szesnastą? - uśmiechnąłem się zwycięsko, choć jeszcze wprost się nie zgodziła.

- Nie mogę. Przepraszam - wstała, nałożyła plecak i zniknęła w tłumie osób, zanim zrozumiałem, że dostałem kosza.

Przyszedłem na następne zajęcia, by móc zapomnieć o tamtej sytuacji. Prawdopodobnie wyglądałem, jak zbity pies, bo Dawid zaczął się dopytywać, co się stało. W zasadzie to od razu wyciągnął wnioski i stwierdził, że jeszcze znajdę jakąś fajną dziewczynę. Tyle że ja oszalałem na punkcie Zjawy, a nie jakiejś innej dziewczyny. Na szczęście graliśmy dzisiaj w koszykówkę, więc mogłem skupić się na grze. Ćwiczyć, by stać się mistrzem, nie myśląc o nieudanej próbie zaproszenia Zjawy na randkę.

Lekcje skończyły się o trzynastej dwadzieścia. Wróciłem do domu na motocyklu. Po wejściu do środka od razu ruszyłem do pokoju. Położyłem się na łóżku. Wciąż jeszcze nie wierzyłem, że odmówiła. Mogłem się tego spodziewać, ale założyłem, że po tym, co przeszliśmy - zgodzi się bez zawahania. Postanowiłem do niej pojechać, by dowiedzieć się czy nasza przyjaźń wciąż trwa. Bałem się, że wszystko zepsułem.

Zadzwoniłem dzwonkiem. Otworzyła mi jej mama. Uśmiechnęła się i spojrzała na zegarek.

- Jesteś za wcześnie. Czy nie zaprosiłeś przypadkiem moją córkę (znów pomyliła przypadki) na szesnastą?

Stałem chwilę zaskoczony. Czyżby jednak się zgodziła? Więc dlaczego nie zadzwoniła? Coś było nie tak. Pani Helena zaczęła wyjaśniać, co się dzieje po zobaczeniu mojej miny.

- Dzisiaj miałam wolne, dlatego zauważyłam, że moja córka przyszła za wcześnie. Domyśliłam się, że poszła na wagary, ale nie wiedziałam dlaczego. Udało mi się wyciągnąć z niej wszystko, a przed chwilą udało mi się ją namówić, żeby się zgodziła. Właśnie miała do ciebie dzwonić. Macie dziś randkę. Wróć do domu, ubierz się jakoś ładnie i przyjedź po nią na szesnastą. Pomyśl, gdzie ją zabierzesz. Powodzenia - wciąż z wielkim uśmiechem zamknęła mi drzwi. W tym samym momencie dostałem od Zjawy krótką wiadomość: Tak. Pasuje mi o szesnastej.

Zmieniła zdanie. Szczęśliwy wróciłem do domu i zacząłem się szykować. Ubrałem jasnoniebieską koszulę oraz dresowe czarne spodnie, ponieważ nie znalazłem innych. Postanowiłem nie jeść obiadu, by mieć miejsce na deser. Kiedy wychodziłem, minąłem się z mamą i Alicją. Powiedziałem im tylko, że idę na randkę, ale mama postanowiła mnie przytulić oraz kopnąć w tyłek na szczęście. Poczułem się trochę zażenowany. Oczywiście założyłem kurtkę, ponieważ jeszcze była zima. Żałowałem, że kuzyn wciąż mi nie oddał swojego passata. Mógłbym podwieźć Zjawę w czymś cieplejszym i bezpieczniejszym. Poza tym Filip nie potrzebuje tego samochodu, gdyż kupił sobie nowy. Tym razem volvo. No cóż. Przyjechałem po nią na motocyklu. Wyszła ubrana w czarne legginsy. W związku, że miała rozpiętą kurtkę zauważyłem granatową koszulę w kwiaty. Uśmiechnęła się do mnie i bez słowa włożyła kask.

- Hej - zagadnąłem.

- Cześć.

Kiedy poczułem jej dotyk, przez chwilę zapomniałem o tym, że jedziemy na randkę. Przez chwilę przestałem się stresować przeczuciem, że coś pójdzie nie tak. Następnie ruszyłem, czując na sobie wzrok jej mamy. Na pewno była w oknie. Zabrałem Zjawę do kawiarni. Na początku było drętwo, niezręcznie. Zamówiliśmy jedzenie. Ja panini z kurczakiem oraz czerwone wino, ona pancakes z syropem klonowym i kawę. Gdy już dostaliśmy jedzenie, rozmowa się rozkręciła.

- Wiesz, że chcę zostać koszykarzem, ale ja nie wiem, kim ty chciałabyś zostać.

- To proste. Jeśli jeszcze się tego nie domyśliłeś chciałabym zostać dziennikarką. Ten zawód pomógłby mi spełnić marzenie o zwiedzeniu całego świata - po skończeniu zdania spojrzała wprost na mnie.

- Ambitnie.

- Podobają mi się twoje oczy - uśmiechnęła się lekko.

- A mi twoje - odwzajemniłem jej uśmiech, ale mój był większy.

Potem zajęliśmy się jedzeniem. Kiedy skończyliśmy jeść (ja zjadłem pierwszy i trochę jej podjadałem), uznałem, że zasłużyliśmy na deser, toteż zamówiłem lody czekoladowo-miętowe.

Ostatecznie myślę, że randka się udała. Czułem się szczęśliwy i widziałem, że ona też się cieszy. Odwiozłem ją do domu. Poszedłem z nią aż do drzwi. Odwróciła się do mnie i otworzyła usta. Zapewne chciała podziękować za tę randkę, ale pocałowałem ją. Odwzajemniła pocałunek, wkładając swoje ręce w moje krótkie, czarne włosy. Objąłem ją w talii. Zamknąłem oczy. Czułem się magicznie. Nadal czuję jej smak. Czekolada i mięta z nutą kawy. Nasz pocałunek był pełen uczuć (tęsknoty, niepewności, wyczekiwania, ulgi, namiętności). Nie mogliśmy przestać, dopóki nie zabrakło nam tchu. Po nim uśmiechnąłem się do niej, unosząc brew, a ona się roześmiała, choć zauważyłem w jej oczach łzy. Też zacząłem się śmiać. Pocałowałem ją w czoło na pożegnanie. Wyszeptałem jej do ucha kilka słów:

- Kocham cię. Do jutra.

Zobaczyłem na jej twarzy rumieńce. Obserwowałem drzwi, dopóki ich nie zamknęła. Stałem tak chwilę, nie mogąc uwierzyć, że tak bardzo się od niej uzależniłem. Potem wróciłem do domu i aż do teraz wspominam tę randkę, ten pocałunek. Jestem szczęśliwy. Mam nadzieję, że ona też.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro