wpis #18

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

23 lutego 2020

W mojej klasie jest dziewczyna, o którą się boję. Czasami czuję, że ja jej nie wystarczę, co rodzi moje obawy, lecz wiem, że nie mogę poświęcać im tak dużo czasu, inaczej się zatracę. Pozostaje mi zaufać głosowi serca i mieć nadzieję, że nie potrzeba jej innego. To ja jestem jej Duchem. Niech tak już zostanie.

Jutro zacznie się szkoła. Treningi z Maćkiem sprawiły, że niektórzy z nas się pochorowali, ale dzięki nim coraz lepiej gramy. Zaskoczymy jutro trenera Jankowskiego. Nie mogę się doczekać jego miny.

Ferie minęły bez śniegu, ale utrzymywał się mróz, co było smutnym faktem. Miałem ochotę zrobić bałwana ze Zjawą, ale zamiast tego urządziliśmy sobie wieczory filmowe każdego dnia w drugim tygodniu ferii. Oglądaliśmy różne filmy, niektóre wraz z Alą i moją mamą, a inne sami. Mój pokój zamieniał się wtedy w sale kinową. Robiliśmy domowy maślany popcorn, wygłupialiśmy się, wybieraliśmy film i oglądaliśmy go. Zjawa czasami zostawała na noc. Udało nam się obejrzeć takie filmy jak „Merida waleczna", „Szósty zmysł", „Zanim odejdę ", „Papierowe miasta", „Król lew" (ta animacja) oraz „Ojcowie i córki". Dzisiaj ja wybierałem film. Wybrałem „W starym dobrym stylu". Zanim jednak przeszliśmy do oglądania, Zjawa poprosiła, bym pojechał z nią w jedno miejsce. W zasadzie poprosiła o to, gdy odbierałem ją spod jej domu. Byłem po nią już moim samochodem. Filip przepisał go na mnie. Nie chciał nic za niego. Wiedział, że jest mi potrzebny. Ostatnio, kiedy się widzieliśmy spytał mnie o moją dziewczynę. Opowiedziałem mu trochę o niej. Uśmiechnął się i powiedział, żebym nie zapomniał o zabezpieczeniu. Potem dodał, że cieszy się, iż jesteśmy szczęśliwi i życzył nam zestarzenia się razem. Zapowiedział, że chciałby ją poznać. Byłem zadowolony, że tak to przyjął. Nie chciałbym się z nim pokłócić o Zjawę. Kiedyś wypomniał mi, że źle robię, spotykając się z Kaśką. Uznał, że tylko ją wykorzystuję, by zapomnieć o Sabinie. Powiedział, że tak się nie robi. Na szczęście tę kłótnię mamy za sobą. Filip jest jednym z tych, którzy uważają, że kobiety są lepsze od facetów, dlatego tak wtedy zareagował. Poza tym zna mnie prawie tak dobrze jak Dawid, więc pewnie zobaczył, że przepadałem bez reszty w Zjawie. Cenię jego zdanie. Postanowiłem ich kiedyś zapoznać.

Wracając, Zjawa poprosiła, żebyśmy pojechali pod komisariat. Zdziwiłem się, ale ciekawość zwyciężyła. Spełniłem jej prośbę. Zauważyłem, że jest zmęczona, ale nie skomentowałem tego. Wysiedliśmy z samochodu. Stanęliśmy przed budynkiem.

– Popatrz. Jak myślisz, od kiedy on tu stoi?

– Nie mam pojęcia – odparłem.

– Stoi od drugiej wojny światowej. Policja zajmuje go jednak od tysiąc dziewięćset pięćdziesiątego szóstego roku. Około trzynaście lat temu go wyremontowali. Z tym budynkiem wiąże się następna historia, którą chciałabym ci opowiedzieć, ale nie chcę, żebyś się martwił.

– Kolejny sposób? – spytałem nieco zasmucony.

– Tak, ale nie jest w granicach moich możliwości, więc spokojnie. Na pewno go nie wykorzystam. Potraktuj tę historię jako ciekawostkę. Musimy jednak pojechać w inne miejsce, żebym mogła ci ją opowiedzieć.

– Dobrze.

Z lekkim uśmiechem wsiadła do samochodu. Myślę, że gdybym się nie zgodził, zawiódł bym ją. Nie chcę jej nigdy zawieść. Pokierowała mną pod jakiś blok. Był jednym z tych starszych bloków, które stały tam od dawien dawna i pamiętały czasy PRL-u. Postanowiliśmy zostać w samochodzie, gdyż parking był akurat naprzeciwko tego bloku, a na zewnątrz było zimno. Czekałem, aż zacznie mówić, patrząc na budynek przed nami.

– W tym bloku mieszkał pan Mieczysław Baliński. Pracował jako policjant. Praca ta była całym jego życiem. Pewnego dnia został wezwany do domu, w którym mąż bił żonę. Bardzo cenił kobiety, choć sam pozostawał kawalerem. Wystrzelił do tamtego faceta. Koleś przeżył, ale pana Mietka zwolniono. Raz dał się ponieść emocjom, co miało fatalne skutki. Załamał się i stracił cel. Nie wiedział, co ze sobą zrobić. Kilka dni później zastrzelił się we własnym mieszkaniu. Sąsiedzi przestraszyli się wystrzału i wezwali policję. Ci znaleźli go martwego około dwunastej. Pierwszy zobaczył go jego dawny partner, pan Władek. W jednym z późniejszych wywiadów przyznał, że ta scena prześladowała go w koszmarach. Pan Mietek miał pięćdziesiąt pięć lat, a stało się to dwadzieścia cztery lata temu.

– O rety. Szkoda mi tego Mietka.

– Pamiętasz sposób Mai? – pokiwałem głową. – Myślałam, że jest najgłośniejszy, ale po poznaniu historii pana Mietka zmieniłam zdanie. Pistolet jest głośniejszy niż pociąg. W sensie porównałam te sposoby.

– Zgadzam się.

Oboje jeszcze przez chwilę wpatrywaliśmy się w blok. Każdy pogrążony w swoich myślach. Wtedy przypomniałem sobie, co postanowiłem ostatnim razem po wysłuchaniu historii Ady. Chciałem po każdej nowej pokazać jej jakieś cudowne miejsce, by w ten sposób odnalazła piękno tego świata. Tyle tylko, że nie miałem pojęcia, dokąd ją zabrać. Musiałem na szybko coś wymyślić. Nie byłem przygotowany, ponieważ nie spodziewałem się żadnej nowej historii. Następnym razem będę gotowy.

– Chciałbym zabrać cię w jedno miejsce i potem pojedziemy do mnie obejrzeć komedię, którą wybrałem.

– Dobrze. Mam zamknąć oczy? – spytała, uśmiechając się i unosząc brew.

– Byłoby wspaniale. Normalnie czytasz mi w myślach – zaśmiałem się.

– W takim razie obudź mnie, jak będziemy na miejscu – z tymi słowami po prostu zasnęła.

Byłem zdziwiony, jak łatwo zasnęła w mojej obecności. Najwyraźniej ufała mi. Uświadamiając to sobie, poczułem się wartościowy, dumny i szczęśliwy. Kiedy zajechałem w odpowiednie miejsce, postanowiłem jej nie budzić. Nie chciałem, żeby zasnęła na filmie, szczególnie że ja go wybrałem. Dostałem od mamy wiadomość z pytaniem, kiedy przyjedziemy. Odpowiedziałem, żeby dała nam godzinkę. Była szesnasta trzydzieści cztery. Po kwadransie znudziło mi się czekanie, aż Zjawa się obudzi. Pomyślałem, że może sama nie da rady, dlatego ją obudziłem. Wyszła z samochodu, ziewając.

– Wybacz, nie mogłam spać dzisiaj w nocy. Wciąż miałam w głowie ten film, który wczoraj wybrała twoja mama. Po tym jak mnie odwiozłeś musiałam go zobaczyć jeszcze raz.

– Jasne, nie ma sprawy. Mam nadzieję, że ten dzisiejszy też ci się spodoba. A teraz chodź. Musimy przejść kawałek przez las, żeby dotrzeć do wspaniałego miejsca.

– Okej.

Zamknąłem passata i wyciągnąłem rękę do Zjawy. Chwyciła ją od razu z uśmiechem. Obdarzyłem ją podobnym i zacząłem prowadzić ją w las. Miejsce, które pierwsze przyszło mi do głowy jest w lesie za naszym miastem, dlatego stanąłem na leśnym parkingu.

– Idziemy do miejsca, które odkryłem w wieku siedmiu lat, kiedy byliśmy na grzybach z dziadkami ze strony mamy. Mówiąc „byliśmy", mam na myśli mnie i mojego kuzyna Filipa. Ali wtedy jeszcze nie było. Nasi rodzice byli zajęci i zostawili nas u dziadków. Babcia chciała zrobić pierogi z grzybami, więc poszliśmy do lasu, żeby je nazbierać. Zrobiliśmy z tego zawody. Kto najwięcej uzbierał, mógł potem pojeździć na koniu. Wcześniej ci nie mówiłem, ale moi dziadkowie mają jeszcze gospodarstwo, w którym czasami pomagamy. Filip wygrał, ale ja nie czułem się przegrany, ponieważ znalazłem idealne miejsce do zabawy.

Zaprowadziłem ją do wielkiego dębu rosnącego obok dwóch podobnych do siebie sosen. W dębie jest wielka dziura ziejąca pustką.

– Kiedyś wrzucałem do niej szyszki lub przechowywałem ulubione samochodziki. Ta opuszczona dziupla była moją skrytką na różne skarby. I te znalezione w lesie, i te przyniesione z domu. Pokazałem ją Filipowi. Powiedział, że wpadł na pewien pomysł. Nie zdradził mi jaki. Następnego dnia przyszedł z mapą narysowaną kredkami. Twierdził, że zabrał ją piratom i prowadzi do skarbu, który jest ukryty gdzieś w naszym lesie. Byłem tym podekscytowany. Ubłagaliśmy dziadków, żeby jeszcze raz pójść na grzyby. Krzyżyk na mapie okazał się być wyryty scyzorykiem obok mojej dziupli. Znaleźliśmy w niej skrzynkę, a w środku były czekoladowe monety. Gdzieś w głębi duszy wiedziałem, że to wszystko było upozorowane i wymyślone przez Filipa, ale bawiliśmy się świetnie i to było najważniejsze. Lubię to miejsce. Kojarzy mi się z dzieciństwem.
Zjawa uśmiechnęła się, puściła moją dłoń i podeszła do dziupli, do której bez wahania włożyła rękę. Zdziwiłem się, ale nie zareagowałem.

– Coś tu jest – powiedziała i wyjęła jakiś przedmiot, który mi pokazała. Był to mój ulubiony samochodzik z dzieciństwa, zielono-czarny hot wheels, choć w tamtej chwili był brudny.

– Och, szukałem go. Byłem przekonany, że przepadł. Poddałem się ze łzami w oczach, bo naprawdę lubiłem się nim bawić. Zapomniałem, że go tu schowałem.

– W takim razie jestem zaszczycona, mogąc ci go zwrócić – podała mi go.

Wziąłem go od niej, spojrzałem w jej oczy i oboje zaczęliśmy się śmiać. Schowałem brudny samochodzik do kieszeni. W pewnym momencie przestałem się śmiać i już chciałem zmniejszyć naszą odległość, gdy Zjawa zaproponowała wyścigi do samochodu.

– Znam te lasy lepiej niż ty, nie wygrasz.

– Zobaczymy.

Miałem rację, przegrała. Przyjęła swoją porażkę ze śmiechem i zapowiedziała, że następnym razem wygra. Potem pojechaliśmy już do mnie, ponieważ minął prawie czas, a nie chciałem wyjść na kłamcę wobec mojej mamy. Najpierw zjedliśmy obiadokolację składającą się z zupy pomidorowej oraz ziemniaków, schabowego i sosu ziołowego. Kiedy dziewczyny i mama jeszcze jadły, poszedłem do pokoju, żeby trochę posprzątać. Miałem mały bałagan, który szybko zniknął, dzięki czemu mogłem przygotować wszystko na czas. Podłączyłem laptop do telewizora, przysunąłem fotel dla mamy i pufę dla Ali, ustawiłem lepiej kanapę oraz wyciągnąłem koce. Domyśliłem się, że zdążyłem na czas, ponieważ mama i Zjawa zmywały naczynia pod nadzorem Alicji, na czym we wtorek je przyłapałem. Byłem szczęśliwy, zastawszy je w takiej scenie. Pomyślałem, że Zjawa czuje się już jak u siebie, co wywołało u mnie ulgę oraz uśmiech. Ten fakt mnie zadowala i sprawia, że zaczynam wierzyć w nasze szczęśliwe zakończenie.

Nie musiałem na nie długo czekać. Kiedy wszyscy wygodnie się ułożyliśmy, włączyłem film. Oglądaliśmy go z zaciekawieniem i ze śmiechem wywołanym niektórymi scenami. W końcu to była komedia i po to ją wybrałem.

Po filmie zaczęliśmy się wymieniać wrażeniami wraz z moją mamą. Najwięcej wniosków wyciągnęła Zjawa, więc to ona głównie z nią rozmawiała. Alicja również dorzuciła coś od siebie. W międzyczasie włączyłem światło, by później schować laptopa. Następnie spojrzałem na zegar wiszący nad moimi drzwiami i zostałem zmuszony przerwać ich rozmowę.

– Obawiam się, że za chwilę twoja mama zacznie się martwić, kochanie.

– Serio? Która godzina? – odwróciła się w moją stronę z lekkim rumieńcem na twarzy.

– Nie jest aż tak późno jak ostatnio, ale dzisiaj miałaś być w domu przed dziewiątą, żebyś zdążyła przygotować się na jutro do szkoły. Jest dwudziesta czterdzieści siedem, więc pozwól się odwieźć.

– Dobrze – odpowiedziała, po czym zwróciła się w stronę mojej mamy. – Dziękuję za przemiły wieczór i pyszny posiłek, proszę pani.

– Nie ma za co, kochana. Zawsze jesteś tutaj mile widziana. My też już idziemy, tak Alicjo?

– Tak.

Pożegnaliśmy się. Gdy one poszły, my jeszcze chwilę zostaliśmy na dole. Zjawa pomogła mi posprzątać i przestawić meble. Kiedy skończyliśmy, zgodnie zaczęliśmy iść w stronę garażu. Oboje byliśmy zbyt zmęczeni, żeby zacząć rozmowę w samochodzie, więc po prostu siedzieliśmy w ciszy, lecz nie była one przytłaczająca. Zatrzymałem się przed jej domem i wysiadłem razem z nią, żeby móc pocałować ją na dobranoc. Starałem się być delikatny, by przekazać jej nim, że jestem z nią szczęśliwy, ale nie będę naciskać. Pomyślałem, że warto przekazać jej to gestem. Bałem się, że jeśli coś powiem, to zepsuję tę magiczną atmosferę. Nie chciałem jej zepsuć. Ten pocałunek był naszym pożegnaniem, więc gdy zniknęła za drzwiami, odjechałem.
Myślę, że nie muszę nic więcej dodawać. Wszystko zawarłem wcześniej, więc pójdę spać ze spokojem i uśmiechem na twarzy, ponieważ dzisiaj zacząłem żywić nadzieję, że jednak uda się nam przeżyć ładne parę lat.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro