wpis #23

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

30 marca 2020

W mojej klasie jest dziewczyna, która na mnie polega. Jestem jej podporą i czuję się za nią odpowiedzialny. Uwielbiam ją. Chodzenie ze mną zabiło jej nieśmiałość. Już nie boi się rozmawiać. Jest otwarta na poznawanie nowych ludzi. Realizuje marzenie, by zostać dziennikarką – pisze artykuł do szkolnej gazety o depresji. Stwierdziła, że krąży wokół niej wiele mitów, które chciałaby obalić oraz pokazać ludziom ze szkoły zmagającymi się z depresją, że nie są sami. Wspieram ją w tym przedsięwzięciu, a ona dopinguje mnie na moich meczach czy treningach. Dzisiaj siedziała na trybunach w mojej zapasowej koszulce drużynowej z numerem 16. Każdy z nas ma dwie na wypadek, gdyby z pierwszą coś się stało. Byłem z niej dumny. Wciąż miałem w pamięci początki, gdy była niewidzialną, dobrą duszyczką. Obecnie to ja jestem jej dobrym duchem i jestem z tego powodu zadowolony.

Dziesięć dni temu rozmawiałem z Filipem. Dowiedziałem się, że Zjawa poprosiła go o radę w związku z Kaśką. Na początku nie chciał się podzielić ze mną tą informacją, bo obiecał jej milczeć, ale potem zacząłem oskarżać go o tak absurdalne rzeczy, że w końcu musiał się wygadać. Zaskoczył mnie prawdą, ale postanowiłem poczekać, co z tego wyjdzie. Nie dopytywałem już o ich rozmowę. Poza tym nie udało mi się go odwieść od pomysłu oświadczenia się Hani. Wręcz przeciwnie – nakręciłem go bardziej. Zdradził, że planuje oświadczyć jej się w prima aprilis, żeby zobaczyć jak zareaguje. Nie potrafiłem go przekonać, żeby zrezygnował z tego pomysłu. Mam nadzieję, że ona nie złamie mu serca.

Od rana byłem trochę poddenerwowany. Stresowałem się dzisiejszym meczem koszykówki. Przyjeżdżała do nas drużyna z innej miejscowości, z którą musieliśmy się zmierzyć, żeby dostać się do następnego etapu powiatowych zawodów koszykarskich, do których trenowaliśmy i z trenerem, i z Maćkiem. Każdemu z nich zależało na tym, żeby się zakwalifikować, a potrzebowaliśmy do tego wygranego meczu. Presja była odczuwalna już od tygodnia, ale staraliśmy się nią nie przejmować. Najlepiej wychodziło to Dawidowi, który i tak miał być na rezerwie. Ja miałem grać w polu, więc trudniej było mi się pozbyć stresu. Kiedy byłem ze Zjawą, przestawałem o tym myśleć. Dzieliła się ze mną pomysłami i pytała, co sądzę o artykule, który nadal tworzy. Czasem obserwowała mnie podczas moich treningów, po których mnie odprowadzała. Raz nawet zagrałem z nią jeden na jedenego na boisku przy szkole. Potem dołączył do nas Dawid, który bardziej skuipł się na wypytywaniu Zjawy o Gabrysię. Obserwując ich nieco z boku, pomyślałem, że się zakolegowali. To mogła być prawda.

– Halo, Duchu. Słyszysz mnie? – usłyszałem głos Dawida.

Trener zwolnił nas z dzisiejszych lekcji, żebyśmy mogli potrenować, a później wygrać mecz, który był na dwóch ostatnich lekcjach i był obowiązkowy dla ostatnich roczników naszej szkoły. Dyrekcja poszła na to niechętnie, ponieważ według nich klasa maturalna powinna uczyć się do matury, ale trener ma dar przekonywania. Siedzieliśmy na ławce, ciesząc się dwudziestominutową przerwą, a ja rozmyślałem (już nie pamiętam o czym), co przerwał mi Dawid, który promieniował szczęściem.

– Co mówiłeś? – spytałem, wracając do rozmowy.

– Muszę się ci pochwalić. Zaprzyjaźniłem się z Gabrysią i zacząłem czytać jej swoje wiersze, które jej się podobają. Na razie tyle mi wystarczy. Poczekam na nią albo na dziewczynę, która odwzajemi moje uczucia, ale wciąż mam nadzieję, że to z nią będzie mi dane przeżyć moje życie albo przynajmniej jego część.

– Chwila, ty piszesz wiersze? – nadal nie mogę się przyzwyczaić do tego "nowego" Dawida. Wciąż mnie zaskakuje.

– Tak i prowadzę pamiętnik. Wiem, że to dla ciebie szok, ale komuś muszę się wygadywać z moich najgłębszych sekretów i marzeń, gdy ty jesteś zakochany – wzruszył ramionami, widząc moją minę.

– Przepraszam, stary.

– W porządku, przywykłem. Nie można mieć wszystkiego. Poza tym cieszę się twoim szczęściem i widzę, że ostatnio starasz się mnie wysłuchiwać bardziej niż zwykle. Doceniam to.

– Jesteś super.

– To też wiem – zaśmiał się. – Zjawa doceniła mój wyczyn czternastego marca?

– Nie rozmawialiśmy o tym, więc nie mam pojęcia – byłem wdzięczny za zmianę tematu. Wciąż nie potrafię rozmawiać o naszej przyjaźni i o jego uczuciach, ale staram się.

– Szkoda. Wyobrażałem sobie, że przyjdzie mi podziękować. Ach, te płonne nadzieje – w tym momencie podeszła do nas Zjawa ubrana w moją koszulkę z numerem 16. – No i proszę o wilku mowa. Zostawię was samych.

Puścił do mnie oczko i poszedł.

– Wybacz, że go spłoszyłam, ale musisz pomóc mi wybrać dwa zdjęcia do artykułu. Wiesz, żeby przyciągały czytelników i jednocześnie wpasowywały się w temat. Mam ich tylko pięć, więc na spokojnie powinniśmy się wyrobić do końca przerwy – usiadła obok mnie i od razu je wyjęła z czarnej teczki.

Niemal od razu wskazałem zdjęcie z misiem powieszonym na sznurku i to z płaczącym facetem. Spytała mnie dlaczego je wybrałem.

– Pokażesz, że chłopacy też mogą płakać i ten miś jest bardzo wymowny. Moim zdaniem sugeruje, że najczęściej samobójstwa popełniają ludzie młodzi, niedojrzali. Myślę, że te zdjęcia zachęcą innych do przeczytania twojego artykułu – odparłem, patrząc na fotografie.

– Dobra. Przemyślę to. Dziękuję – schowała je do teczki, a ją do plecaka.

– Będziesz na trybunach? – zapytałem, obserwując ją.

– Oczywiście. Odprowadzić cię do szatni? – spytała, wstając i wtedy zadzwonił dzwonek, więc również wstałem.

– Nie, macie teraz wos, a to w drugą stronę.

– Dobrze, więc do zobaczenia i powodzenia na meczu – pocałowała mnie pośpiesznie na pożegnanie i poszła do klasy.

Ucieszyłem się. To ona pocałowała mnie, mimo że byliśmy na środku szkolnego korytarza. Tym sposobem sprawiła, że mogłem przestać się o nią martwić, przynajmniej na razie. Poza tym już nie stresowałem się meczem. Fakt, że Zjawa będzie na meczu w mojej drużynowej koszulce sprawił, że odnalazłem spokój.

Nim się obejrzałem już wychodziłem na boisko... W sumie nic ciekawego się nie wydarzyło, więc nie będę go opisywać. Tym razem dałem z siebie wszystko, ponieważ miałem świadomość, że Zjawa mnie obserwuje. Poza tym udało nam się odstresować na tyle, żeby wygrać i zakwalifikować się do następnego etapu. Jestem z tego powodu szczęśliwy, ale nie aż tak jak Maciek lub trener. Obaj postanowili oblać nasze zwycięstwo w lokalnym klubie zaraz po meczu. Pan Jankowski nie musiał się martwić o to czy to legalne, bo wszyscy z drużyny mieli już osiemnastki na karku. Nie pojechałem z nimi od razu. Oznajmiłem, że dołączę później. Chciałem najpierw zobaczyć się ze swoją dziewczyną. Byli zbyt pochłonięci naszym zwycięstwem, więc na szczęście nie próbowali na mnie naciskać.

Nie miałem pojęcia, gdzie znaleźć Zjawę, ale postanowiłem poszukać jej przy bibliotece. To tam pracowała w ostatnich dniach nad swoim artykułem, więc miałem nadzieję, że tam będzie. Wtedy dostałem od niej wiadomość.

Gdzie jesteś? Nie pojechałeś z drużyną?

Postanowiłem jej odpisać.

Szukam ciebie

Okej. Jestem na parkingu^^

Uśmiechnąłem się do ekranu. To znaczyło, że czekała na mnie przy moim samochodzie albo na parkingowej ławce. Nieważne. Najważniejsze, że czekała na mnie. Schowałem smartfon do kieszeni treningowej torby i zacząłem iść w stronę wyjścia ze szkoły. Nie miałem żadnego planu. Wiedziałem tylko, że mogę spędzić trochę czasu ze Zjawą. Tyle mi wystarczyło.
Kiedy już byłem na parkingu, zauważyłem Zjawę rozmawiającą z Kaśką przy moim samochodzie. Zdziwiłem się, ale postanowiłem im przerwać, bo Kaśka była podejrzanie blisko Zjawy. Wolałem, żeby sytuacja z imprezy nie powtórzyła się na trzeźwo. Nasze stosunki byłyby bardziej niezręczne, niż są. Zanim przerwałem im rozmowę, udało mi się usłyszeć jej kawałek.

– ...dlatego uważam, że powinnaś dać mi szansę i zerwać z Duchem. On nie jest ciebie wart – słowa Kaśki mnie zaskoczyły.

– Myślę, że nie wiesz, co mówisz – odparła Zjawa ze spokojem w głosie.

– Cześć. O czym rozmawiacie? – widząc niezadowoloną minę Kaśki, postawiłem się wtrącić.

– To ty nie wiesz, co czujesz. Zastanów się nad tym i daj mi jednoznaczną odpowiedź. Masz szczęście, że jestem cierpliwa. Narka – Kaśka pozostała niezrażona moim pojawieniem się, dokończyła, po czym poszła.

Spojrzałem pytająco na swoją dziewczynę, czekając na jej odpowiedź. Nie miałem pojęcia, jak zniterpretować usłyszaną rozmowę. Zjawa tylko wzruszyła ramionami.

– Wyjaśniłyśmy imprezę... Prawie.

– Dobrze – podrapałem się po karku.

– Gratulacje przejścia dalej. Zasługujecie – uśmiechnęła się, zmieniając temat na wygodniejszy dla obu stron.

– Dzięki – odwzajemniłem jej uśmiech.

– Masz czas, żeby odwieźć mnie do domu? – w jej głosie usłyszałem niepewność.

– Jasne, odwiozę cię.

– Super – pocałowała mnie w policzek i wsiadła do samochodu.

Zająłem swoje miejsce i ruszyłem, rozmyślając nad tym czy powinienem martwić się Kaśką czy nie. Już byłem pewien, że postanowiła namieszać w moim związku. Tylko czy jej się uda? Wszystko wskazuje na to, że Zjawa nie interesuje się dziewczynami. W końcu kocha mnie, prawda? Skąd więc te wątpliwości? Nie, ufam jej. To we mnie się zakochała. Kaśka nie jest w stanie nam zagrozić.

Przed domem Zjawy pozwoliliśmy sobie na dłuższy pocałunek niż zwykle po tym jak zapytałem ją o to czy mnie kocha (wciąż miałem w pamięci słowa Kaśki). Jej odpowiedź (pocałunek) mnie zadowoliła na tyle, bym przestał martwić się swoją byłą.

– Oddać ci koszulkę? – spytała mnie przed wyjściem.

– Zatrzymaj ją – zdziwiłem się, że tak łatwo udało nam się przejść do zwykłych tematów po namiętnym pocałunku.

– Dziękuję.

Wpatrywałem się jeszcze długo w zamknięte drzwi jej domu, uświadamiając sobie, że jej pragnę. Wciąż jednak czekam na znak od niej. Czekam, aż powie, że jest gotowa. Nadal boję się ją zranić. Nie chcę być powodem, przez który popełniłaby samobójstwo. Pragnę, żeby została ze mną najdłużej jak to możliwe.

Pojechałem później do klubu, ale moje myśli zostały przy Zjawie. Wypiłem tylko jednego słabego drinka, ponieważ robiłem za szofera dla Dawida. Nie byliśmy tam długo. Przekonałem go, żeby urwać się szybciej. Obiecałem, że będzie mógł u mnie nocować, bo bał się wracać pijany do własnego domu. Moja mama nie była zadowolona, kiedy go zobaczyła, ale obiecałem jej, że się nim zajmę. Potrzebowałem podzielić się z nim rozmową Kaśki i Zjawy oraz jego rady, nawet jeśli był pijany. Może dzięki temu zapomni o tym i nie będzie próbować się mścić na Kaśce. Uspokoił mnie, mówiąc że nikt nie jest w stanie zniszczyć naszego związku. Poradził, żebym się nie martwił, bo naszą miłość widać nawet z drugiego końca boiska. Graliśmy w Fifę, dopóki nie zasnął. Jestem już po kolacji, a on dalej śpi, ale dzięki temu mogę spisać notatkę. Przed zaśnięciem opowiadał mi o Gabrysi. Spotkał się z nią w parku wczoraj. Poszli do schroniska, bo ona miała tam wolontariat. Rozważa zaadaptowanie jakiegoś zwierzaka, bo jak to ujął: „Zdobędę jej serce poprzez adopcję, a nawet jeśli wtedy mnie nie pokocha, to będę miał przynajmniej lepszego przyjaciela do zwierzeń, niż ty”. Chyba nie był świadomy tego, co mówił, ale już wiem, że ma do mnie żal. Zabolała mnie prawda z jego ust, ale byłem mu za nią wdzięczny. Dzięki temu, przestałem myśleć o Zjawie i Kaśce. Poczułem się oczyszczony z myśli o nich, ale wciąż dławi mnie niepokój o naszą przyjaźń. Chcę, żeby przetrwała. Pogadam z nim o niej, kiedy będzie trzeźwy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro