R1

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Zastanawiałam się kiedyś nad swoją przyszłością, jaka będzie, czy będę szczęśliwa, będę miała męża, dzieci?
Jak na razie moje życie jest żartem, jedną wielką walką z samą sobą i nie widzę szans na poprawę. Czuję się, jakbym odgrywała rolę w najgorszym komediodramacie na ziemi.

- Cholera, nie wierzę! - wrzasnęłam do siebie, jestem już spóźniona, a jak na złość nie mogę niczego znaleźć i wszystko wypada mi z rąk.

-Znowu coś ci zginęło? - zapytała mama, właśnie stała oparta o blat kuchenny z kubkiem gorącej kawy. Miała do pracy na drugą zmianę, ale mimo to wstała żeby zrobić mi śniadanie z nadzieją, że tym razem zdążę do szkoły.

- Tak. Moje szczęście - odparłam i trzasnęłam szufladą, w której powinny być moje buty po szkole, to już trzecia para w tym tygodniu, wszystkie albo wyparowały, albo się zepsuły.
Mama powolnym krokiem udała się do sypialni, wróciła za chwile w ręku trzymając kilka banknotów.

- Po szkole idź kupić nowe trampki, a dziś weź moje baleriny, są w trzeciej szufladzie. Dobrze, że mamy ten sam rozmiar! Tylko nie zgub mi ich, bardzo je lubię! - podała mi pieniądze i zajęła się siorbaniem kawy.

Spakowałam obuwie do plecaka, umieszczając je wcześniej w torebce.

- Oczywiście - westchnęłam patrząc na odjeżdżający autobus. Znów musiałam iść na piechotę.

Zdążyłam na drugą lekcję, którą okazała się historia w zastępstwie za matematykę. Podobno cała moja klasa wiedziała o tej zamianie, oprócz mnie. Zajęłam miejsce przy Shawnie, w ostatniej ławce przy oknie mając nadzieję, że pani Hood nie zauważy mojego nieprzygotowania do lekcji. Wyjęłam brudnopis, udając, że to mój zeszyt. Kiedy nauczycielka wywoływała do odpowiedzi upiekło mi się. To była najlepsza rzecz, która wydarzyła się w tym dniu.

Do końca mojego pobytu w szkole starałam się pozostać niezauważoną, ale na próżno. Nie zdążyłam dziś na angielski, a kolejną godzinę miałam na ostatniej lekcji. Po krótkiej dyskusji z panią Barnes, która swoją drogą powinna być już na emeryturze, usiadłam do ławki z jedynką z odpowiedzi i uwagą za opuszczanie kolejnych zajęć.

Pani Caroline Barnes budzi grozę w każdym uczniu naszej szkoły. Nawet u tych, którzy nie mają z nią zajęć. Znana jest ze swego uporu oraz chęci stawiania najgorszych ocen, inaczej mówiąc wyżej trójki nikt nie podskoczy, chyba że ma jakieś nadnaturalne zdolności. Bowiem jak twierdzi, na piątkę wiedzę ma tylko nauczyciel, na czwórkę, trzeba być zawsze przygotowanym, a trójka to i tak za wysoko. Muszę jej przyznać, że ma niesamowite wyczucie stylu. Mimo swojego wieku buty ma zawsze na obcasie, ubiera się elegancko, jednak z kolorów jej ubioru można wyczuć nastrój na dany dzień. Czarne bądź czerwone kolory oznaczają, że nie warto wdawać się w żadną dyskusje dla własnego dobra, jasne oznaczają, że przeżyjemy dzisiejszy dzień. Na spiczastym nosie zawsze nosi okulary, a jej włosy są albo rude albo przybierają kolor ciemnego blondu, w zależności od oświetlenia.

Po opuszczeniu budynku szkoły, wraz z Shawnem, moim jednym przyjacielem, który zna prawie każdy szczegół z mojego życia, udałam się na zakupy.
W sklepie pomaszerowałam od razu do półki z trampkami. Wybrałam parę tym razem ciemnych butów, wcześniej je przymierzając i zapłaciłam przy wyjściu.

- Tak szybko? - zapytał szatyn, który zdążył zaparkować swój samochód. Niedawno zdał prawo jazdy i w końcu mógł zabrać swoje BMW na przejażdżkę.

Zupełnie nie rozumiem fascynacji tymi samochodami, dla mnie jest to po prostu auto, jak każde inne, ale dla niego nie. Wiele razy próbował przetłumaczyć mi wyższość swojego czarnego BMW nad wieloma samochodami, ale nigdy to do mnie nie przemawiało.

Po udanym zakupie poszliśmy na pizzę do pobliskiego baru, a później chłopak odwiózł mnie do domu. Nie wiem co by było, gdyby nie on. Zawsze mnie wspiera, jest ze mną w każdym momencie. Nie jest jednym z tych osób, które zostawili przyjaciółkę, gdy zrobiło się trudno, lub gdy przestała być tą samą wesołą osobą, którą była wczesniej. Zawsze stara się poprawić mi humor. Kiedyś specjalnie oblał się sokiem, albo paradował po ulicy w mojej różowej puchowej bluzie, znosząc spojrzenia innych. Jak twierdzi, świetnie się przy tym bawił, no i rzeczywiście, teraz mamy co wspominać.

Wchodząc do domu niemal od razu zauważyłam, że nie ma prądu. W internecie przeczytałam, że nie będzie go do jedenastej wieczorem. Została mi nauka przy świecach. Jednak nie to było moim największym problemem, ponieważ boje się ciemności, a moja mama wróci późno w nocy.
Uczyłam się przez kilka godzin, tylko to mi pozostało. Nie chciałam marnować baterii w telefonie na granie w gry, czy włączanie muzyki, więc położyłam się w swoim pokoju i próbowałam zasnąć. Gdy mi się to udawało, natychmiast budziłam się przez koszmary. Sam fakt, że jestem sama w domu, a na ulicy nie świeci żadna latarnia, budził we mnie lęk. Jedyne światło, które dodawało mi otuchy było ogniem w połowie wypalonej świecy. Przykryłam się kołdrą i odwróciłam w stronę okna, nie minęło pięć minut i zaobserwowałam jak coś w nie uderza wydając przy tym nieprzyjemny zgrzyt.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro