24

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Przeczytajcie notkę na dole!

D- to nie była prośba... - przewrócił oczami i pociągnął mnie do wyjścia.
Puścił mnie dopiero na korytarzu ale nadal pilnował wzrokiem czy za nim idę.  Zeszliśmy do piwnicy gdzie znajdowała się sala treningowa.

- więc to tu przesiadujesz całe dnie - rozejrzałam się po pomieszczeniu. Wszędzie były jakieś sprzęty, kilka worków treningowych i sztalugi załadowane od 140 kilo w górę co zrobił na mnie nie małe wrażenie, mnóstwo sprzętów których nawet nie wiem jak użyć.

- jeśli nie pracuje i nie muszę się tobą zajmować jestem właśnie tu - wcisnął guzik a na całej sali włączyły się światła.

- gdybyś mnie nie porywał nie musiałbyś się ze mną zajmować - zmarszczyłam brwi obdarzając go niezbyt miłym spojrzeniem, co od razu odwzajemnił podwójnie.

- nie denerwuj mnie bo nie mam nastroju na kłótnie z tobą, biegamy naokoło sali - machnął ręką i zaczął biec. Westchnęłam i też ruszyłam po chwili wyrównując z nim bieg.

- to jest na prawdę konieczne? - zapytałam kiedy zataczalismy już kolejne kolo.

- nie mogę liczyć tylko na to że jak ktoś cię porwie to łaskawie postanowi cię nie zabijać. Musisz umieć się też sama obronić.

- i w tym celu biegamy w kółko jak idioci? - zadałam pytanie co spotkało się lodowatym spojrzeniem bruneta.

- zamierzasz wykonywać jakiekolwiek ćwiczenie bez rozgrzewki? - odburknął.

- a jak ktoś mnie porwie to mam mu powiedzieć "poczekaj chwilę bo muszę się rozgrzać"? - odpyskowałam ale odpowiedziało mi przeciągłe westchnienie.

- zatrzymaj się, zobaczę teraz jak mocno umiesz bić - podszedł do ławki z której wziął dwie czerwone rękawice bokserskie. Założył mi je na ręce, a sam wziął dwie tarcze - Uderz najmocniej jak potrafisz, jak uderzysz mnie w twarz przez tydzień nie wyjdziesz z pokoju - zagroził na co aż szkoda mi było nie przewracać oczami.

Uderzyłam prawą ręką w jedną tarcz ale Przemek nawet się nie zachwiał, spróbowałam jeszcze raz z takim samym skutkiem. Zaczynałam się powoli denerwować bo w żaden sposób nie mogłam sobie poradzić z tym człowiekiem, co bym nie zrobiła on zawsze był lepszy. Moja frystracja rosła i z każdą kolejną myślą uderzałam ponownie. Po kolejnym już ciosie chłopak się zachwiał przez co musiał zrobić krok do tyłu. Ucieszyło mnie to bardziej niż powinno i wydałam z siebie pisk radości co wywołało mały uśmiech na twarzy bruneta.

- na dzisiaj tyle - zaczął zdejmować tarczę z rąk po czym sięgnął po moje odziane w rękawice dłonie - dobrze sobie poradziłaś ale przed tobą jeszcze długa droga. Jak już się wszystkiego nauczysz będziesz mogła zmierzyć się z Natashą.

- dobra w tym jest?

- doskonała - zsunął mi z ręki drugą rękawice.

- lepsza od ciebie? - uśmiechnęłam się pod nosem patrząc na jego aktualną minę.

- nikt nie jest lepszy ode mnie - machnął ręką w stronę wyjścia więc ruszyłam w tamtą stronę.

- jeśli pokonam cię w walce wręcz to mnie wypuścisz? - wydawał się być w dobrym nastroju więc postanowiłam zaryzykować.

- nie pokonasz - powiedział nawet na mnie nie patrząc.

- a jeśli? Wypuścisz mnie? - chłopak zacisnął pięść ale nie raczył odpowiedzieć na moje pytanie - nienawidzę cię- Przemek zatrzymał się w połowie ruchu i odwrócił się w moją stronę.

- mogłabyś chociaż raz - nie zdążył dokończyć bo na korytarz wparował Adam w koszuli poplamionej czerwonymi plamami.

- będziesz wściekły - chłopak spojrzał na Przemka z przerażeniem w oczach.

___________________________________________

Notka!

Postanowiłam zlikwidować inicjał przed wypowiedziami, bo tak piszę mi się wygodniej, mam nadzieję że się połapiecie mimo to. 😘

Bardzo was przepraszam za tą długą przerwę, wena nie wybiera. PROTIP DLA BARDZIEJ ZAINSTALOWANYCH KSIĄŻKĄ: Trzeba wywołać na mnie presję żebym coś napisała, więc piszcie komentarze ❤️ Dziękuję wszystkim którzy mają do mnie cierpliwość i dalej tu są 🥰

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro