15

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pov. Niemcy

Informatyka z moim ojcem to przedmiot szkolny niczym tykającą bomba. Niby zwykła lekcja, jednak każdy obawia się jego wrogiego spojrzenia, gdy zrobisz coś źle.

Przykład z ostatniej lekcji. Musieliśmy zrobić własną grę w scratch'u, i to taką bardziej rozbudowaną. Ja zrobiłem labirynt z autem, Polen platformówkę, a Ameryka, jeden typ w klasie...

Zrobił "platformówkę" z postacią z gry Among us. Gdy gracz dotknął lawy w jego grze to przegrywał i był głośny krzyk "Amogus". I nie byłoby nic w tym złego gdyby nie to, że w pewnym momencie usunął mu się skrypt do zielonego koloru, a że podłoga była zielona to jego postać spadała i nie dało się grać.

Podczas sprawdzania prac Rzesza podszedł do niego mówiąc klasycznie "a co my tu mamy?". Uczeń próbował tłumaczyć, że usunął mu się jeden z najważniejszych skryptów, jednak i tak skończył z przezwiskiem "osioł" od Rzeszy i oceną niedostateczną do poprawy.

Tak i dzisiaj mamy znów HTML. Mamy napisać prosty skrypt, dzięki któremu na stronie będzie mogło się pojawić zdjęcie oraz film.

Niby nic trudnego, jednak to tylko pozory.

-Za pięć minut dzwonek! - oznajmił Rzesza. Świetnie, prawie niczego nie mam...

***

-Hej - usiadła obok mnie jakaś dziewczyna - wyglądasz nieźle.

-yyy, dzięki? - odpowiedziałem niepewnie. Nie znam jej.

-Jestem Nowa Zelandia, siostra Ameryki.

Nie tłumaczyła nawet, kim jest Ameryka. Nie musiała. Jest bardzo popularny.

-a ja... Niemcy - odpowiedziałem

Dziewczyna wygląda na młodszą ode mnie. Nie wiem, w jakim celu tu przyszła.

-co ty na to, by przejść się do jakiegoś baru po lekcjach? Moje towarzystwo wokół którego zwykle się obracam gdzieś wywiało, nie pytaj o szczegóły. Po prostu szukam kogoś do towarzystwa.

-wybacz, ale nie mogę - odpowiedziałem

-ohhh, naprawdę? Ja stawiam! - uśmiechnęła się przekonująco. W sumie co zaszkodzi zawrzeć nowe przyjaźnie?

-dobra - odpowiedziałem - mam pod tą salą lekcje, więc możesz przyjść po mnie za godzinę... A tak w ogóle o której kończysz?

-za godzinę - odpowiedziała, wciąż się uśmiechając - a ty? Pewnie też?

-zgadza się - odpowiedziałem, a następnie usłyszałem dzwonek - to na mnie już pora

Gdy zjawiła się nauczycielka od biologii z którą mamy zastępstwo na matematyce, wszedłem do sali. Dlaczego Nowa Zelandia wybrała akurat mnie?

-wybaczcie, że jestem tak późno! - zaczęła nauczycielka, trzymając manekin składający się tylko z głowy i klatki piersiowej przedzielony na pół, gdzie połowa to ukazane wnętrzności. Znajdujemy się w sali biologicznej.

-Dostałan od kogoś ten o to manekin i stwierdziłam, że trzeba go jakoś nazwać, tak jak nazywaliśmy Kostka zeszłym roku. - kontynuowała nauczycielka.

"Kostek" to plastikowy szkielet znajdujący się w gablocie przy drzwiach w rogu sali. Wiadomo mi, że w tamtym roku gdy pojawił się w szkole, moja klasa go nazywała.

-ma ktoś pomysły? - spytała się znów nauczycielka. Po chwili Ameryka, "klasowy klaun" podniósł rękę.

-Ja mam pomysł! Co prawda nie mój tylko inspirowany pewną polską kreskówką dla starszych, ale może być - zaczął Ameryka

-tak? Słucham - odpowiedziała nauczycielka, wyczekując odpowiedzi.

-nazwijmy go Wujek Alfred! - krzyknął Ameryka wyglądając, jakby ledwo powstrzymywał się od śmiechu.

Rozejrzałem się za siebie. Nikt nie sprzeciwił się. I nauczycielka chyba również to zauważyła, gdyż odpowiedziała:

-Więc od dziś mamy w sali Wujka Alfreda!

Może i ta nauczycielka uwielbia biologię i lekcje są ciekawe, jednak zauważyłem też, że czasem zachowuje się, jakby była troszeczkę świrnięta...

Przez resztę lekcji graliśmy w "inteligencję", tylko większość kategorii była związana z biologią. Oryginalnie bez zastępstwa byłaby teraz lekcja matematyki, więc kategorie powinny być właśnie na tą dziedzinę nauki nastawione, jednak ta nauczycielka nie zna się tak bardzo na tym.

Gdy zaczynaliśmy piątą rundę, zadzwonił dzwonek. Tak więc grupa "Barka", czyli Białoruś-Ameryka-Rosja-Kanada-Australia wygrała. Jako, że w grupie mogło być maksymalnie pięć osób, Ukraina został wykluczony z rodziny Rosji i musiał dołączyć do innej grupy. Wybrał moją. Moja grupa "Unpaw", czyli Ukraina-Niemcy-Polska-Austria-Węgry zajęła trzecie miejsce.

Tak jak myślałem, po dzwonku pod salą czekała na mnie wcześniejsza dziewczyna, jak jej tam było... Nowa Funlandia? Nieee, czekaj. Nowa Zelandia

-tak więc wychodzimy? - spytała się.

-no możemy - odpowiedziałem. Po chwili poczułem uderzenie w ramię.

-co tam... - zacząłem odwracając się. Zauważyłem Polen'a.

-wiesz co czekaj, kolega ma do mnie sprawę, zaraz będę - powiedziałem do dziewczyny i skierowałem się z moim chłopakiem do męskiej łazienki, a tam... Zdarzył się cud! Nikogo nie było! Zawsze była co najmniej jedna osoba, nawet podczas lekcji.

-co chcesz? - spytałem się

-kto to? - spytał się Polen, nie odpowiadając na moje wcześniejsze pytanie

-Taka jedna którą poznałem na poprzedniej przerwie, chciała wyjść. Bez obaw, nie uwiedzie mnie tak jak ta... - zatrzymałem się, gdy do mojej głowy przyszły myśli o Hiszpanii

-dobra, ufam ci - odpowiedział - a gdzie wychodzicie?

-nie wiem, zdecydujemy po drodze - odpowiedziałem zgodnie z prawdą. Zapomniałem, gdzie chciała wyjść.

-ok - odpowiedział, a następnie wyszedł. Od kiedy on jest taki zazdrosny o mnie?

-możemy iść - powiedziałem, gdy zjawiłem się obok dziewczyny

-jasne! Znam taki fajny bar... Taki wiesz, dla dorosłych

***

-poproszę jeszcze dwa Mochito! - dziewczyna krzyknęła do barmana, prosząc o kolejne drinki. Nie wiem, ile już tego piłem... Ona za wszystko płaciła, nie chciała zwrotu pieniędzy...

Po chwili dostała zamówione drinki i znów zapłaciła sama za wszystko.

-Nowa Zelandia, ja już nie mogę... Zaczyna mi się kręcić w głowie... - oznajmiłem

Ujrzałem przez chwilę na twarzy dziewczyna taki jakby... Uśmieszek?

-Ale ja za to zapłaciłam... - zaczęła - mamy się dobrze bawić!

Jasne...

-czekaj, muszę do łazienki - oznajmiłem gdy poczułem, że muszę. Gdy jakoś udało mi się znaleźć wspomniane pomieszczenie, wszedłem i zamknąłem zamek, a następnie zrobiłem swoje. Źle się czuję...

Ostrożnie otworzyłem drzwi niemal się wywalając, i ujrzałem znów tą dziewczynę. Zaraz, czy ona nie upiła mnie celowo?

-Heeej - wlazła do kabiny, zamykając ją za sobą na zamek

-co planujesz? - spytałem się podejrzliwie

-umilić czas. W końcu mamy dobrze się bawić! - znów czarująco się uśmiechnęła. W jaki sposób niby "umilić"?

-co masz na myśli? - spytałem się.

-Coś, co ci się spodoba~ - odpowiedziała, przybliżając się do mnie. Próbowałem się cofnąć, ale przestrzeń była ograniczona, poza tym kibel zajmował dość dużo miejsca... W końcu to toaleta...

-nie! - krzyknąłem, protestując. Jednak ta "nietrzeźwa" część mnie miała inne zdanie...

***

No i jest kolejny rozdział.

Czy u was też pod każdym komentarzem jest data 1 stycznia 1970 rok?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro