24
Pov. Niemcy
Czy zastanawialiście się kiedyś, skąd mamy pieniądze, skoro nigdy nie była tu opisana żadna praca kogokolwiek z osób w tym domu oprócz Szwajcarii, który się wyprowadził? Oraz dlaczego Rzesza ciągle przesiaduje w kuchni i mimo swojego wieku, wciąż jest 'na czasie', jeśli chodzi o "żarty"? Otóż w tym domu Rzesza pracuje zdalnie i ma "nienormowany czas pracy", czyli wykonuje tylko zadanie zlecone przez pracodawcę dziś dopóki nie skończy. Pracuje w firmie castingowej, gdzie dostaje grafiki mające za zadanie zachęcić ludzi do udziału w casting'u (występowanie w reklamie) i spami nimi na Facebook'u wszędzie, gdzie się da i czeka, aż ktoś się odezwie, by zebrać dane i zgłosić to szefowej.
-nad czym myślisz? - odezwał się nagle lichtenstein, otwierając drzwi do mojego pokoju
-mówiłem ci, byś pukał! - krzyknąłem
-przepraszam - odezwał się - chciałem tylko ci coś powiedzieć...
Dlaczego on jest taki 'miły'? Na pewno coś ode mnie chce.
-co? - spytałem się - niech zgadnę, 'bobux'?
-nie - zaprzeczył - bo... Przyszedł Węgry i powiedział, że zostawiłeś telefon u Polski.
Faktycznie, wczoraj zostawiłem gdzieś telefon i nie mogłem go znaleźć. Że też mi do głowy nie przyszło, że mogłem zostawić go u swojego chłopaka...
-nie mógł go przynieść? - spytałem się
-zapomniał - odezwał się Lichtenstein - i mam jeszcze jedną sprawę.
Wiedziałem.
-no?
-widziałem, że wcześniej jadłeś gumę turbo. Masz papierek z autem? - spytał się.
I tak miałem mu później dać ten papierek, nie zbieram tego.
-mam - odpowiedziałem, a następnie wstałem z łóżka i wziąłem z biurka papierek z autem marki 'Hummer', a następnie podałem go dzieciakowi, który z radością wziął go do rąk.
-dzięki, jeszcze takiego nie mam! - ucieszył się
-super - odpowiedziałem, a dzieciak wyszedł.
Również i ja wyszedłem, schodząc na dół, a następnie ubierając Kurtkę z butami i wychodząc na dwór. Od razu 'przywitał' mnie Hugo, skacząc na mnie ubłoconymi łapami.
-zejdź - lekko zepchnąłem go ręką, a następnie wyszedłem furką, by przez około 69 sekund iść do swojego sąsiada i zarazem chłopka.
Zapukałem do drzwi. I nic. Znowu śpi?...
Ta teoria wydawała się być tym bardziej prawdopodobna, że nie było odzewu nawet, gdy głośniej pukałem. Skoro Węgry jest u nas, to pewnie jest sam, więc wszedłem do środka. Gdy zdjąłem kurtkę i zimowe buty, podszedłem pod jego pokój i zapukałem.
-Czekaj! - krzyknął nagle. Po paru minutach wreszcie otworzył drzwi, cały czerwony.
-co robiłeś? Nie słyszałeś mojego pukania do drzwi? - spytałem się, a Polen jeszcze bardziej się zarumienił.
-nic... - wpuścił mnie do środka.
-przyszedłem właściwie po mój telefon. Lichtenstein dostał informację od Węgra, że zostawiłem go u ciebie - wszedłem do środka
-ah, jest na biurku - odpowiedział.
-ok - odpowiedziałem, a następnie spojrzałem się na niego. Coś jest nie tak... Zaraz, czy on... Dotykał się? Dlatego tak dziwnie się zachowywał? Hmm...
-coś nie tak? - spytał się
-tak - odpowiedziałem - widzę, że potrzebowałeś mnie
-w sensie? - spytał się.
-w takim sensie - odpowiedziałem, a następnie przyparłem go do ściany i namiętnie pocałowałem, językiem eksplorując wnętrze jego ust. Po chwili spragniony nowych doznań chwyciłem go za pośladek, przez co seksownie jęknął mi w usta. Tym razem jednak nie przejął się tym, tylko przysunął mnie bliżej do siebie, przerywając po chwili pocałunek i ciężko dysząc.
-dawno się nie widzieliśmy, co? - spytałem się
-tylko jeden dzień... - odpowiedział
-o jeden dzień za dużo - odparłem, a następnie uśmiechnąłem się i znów przysunąłem chłopaka do siebie
***
Na lekcjach zawsze uważam i pilnie się uczę... No może oprócz ostatnich 45 minut.
-Deutschland - Nauczyciel informatyki wymówił moje imię w swoim (i moim) języku - zrobiłeś zadanie?
-tak - odpowiedziałem, a następnie przełączyłem na kartę z gotowym skryptem HTML.
-tak? - nauczyciel Rzesza podszedł do mojego komputera - rzeczywiście, dobrze. A co robiłeś wcześniej?
-ja... Robiłem koalę z kółek na stronie Koalastothemax.com - odpowiedziałem, obawiając się jakiejś uwagi
-aha - odpowiedział, a następnie odszedł do swojego komputera - za pięć minut dzwonek, więc się pośpieszcie!
-no - odpowiedział grubas... To znaczy Nauru.
Z nudów wpisałem w przeglądarce "scratch" i wszedłem na konto Lichtenstein'a. Nazywa się "SubaruCars" i czasem coś tam robi, tak jak np. ostatnio zrobił symulator windowsa xp i 'animację' Among us. Niczego nowego nie zrobił.
Po chwili jak zwykle zadzwonił dzwonek na przerwę, a więc wyszedłem z lekcji. Już koniec.
-hej... - usłyszałem damski głos
-czego? - odwróciłem się, widząc ją. I już nie bogatą, zapatrzoną w siebie egoistyczną Hiszpanię, tylko kogoś gorszego...
-oj, co tak chamsko? - odpowiedziała
-odczep się ode mnie, chcę wyjść - odparłem, ale dziewczyna mnie zatrzymała. Po chwili przyszedł Polen.
-hej, co robisz? - spytał się
-jestem z... - spojrzałem się na stojącą obok mnie Nową Zelandię - nieważne.
Po chwili odszedliśmy razem.
-to była ona, tak? - spytał się Polen
-czyli kto? - spytałem się udając, że nie wiem, o kogo chodzi. Chciałbym zapomnieć o tamtym niefortunnym dniu, Ba, chciałbym, aby w ogóle to się nie zdarzyło!
-ta twoja koleżaneczka, z którą się prawie przesłałeś - odpowiedział niemiłym głosem - jeszcze utrzymujesz z nią kontakt?
-nie! - zaprzeczyłem gwałtownie - podeszła do mnie i się mnie uczepiła. Już nic mnie z nią nie łączy!
-ta... - odpowiedział. Czy ja jestem jakimś magnesem na wredne baby? Najpierw Hiszpania, potem ona...
-zasrany grubas - usłyszałem szepty. Odwróciłem się za siebie domyślając się, kto to. Korea Południowa.
-zrobił ci coś? - spytałem się stojącego w rogu Nauru
-nie - odpowiedział normalnie
-to dlaczego się tak wkurzył? - spytał się Polen, mój chłopak
-zaczepiv mnie mówiąc "grubas", więc odpowiedziałem mu coś i przerwał mi mówiąc 'kto pytał?'. Odpowiedziałem mu więc 'twój słoń', a gdy odpowiedział 'nie mam słonia, nie mieszkam w zoo grubasie' po prostu przerwałem mu kończąc rozmowę słowami 'kto pytał?' - odpowiedział Nauru
-aha - odpowiedziałem, a następnie znów spojrzałem się w stronę, w którą poszedł Korea Północna. Rozmawiał z kimś, nie wiem z kim. Nie znam typa.
-idziesz gdzieś po szkole? - spytał się Polen, kierując swoje słowa do mnie
-Nie - odpowiedziałem zgodnie z prawdą
-to co ty na to, żeby wyjść w sobotę do kina? Mają puszczać film, na który chciałbym iść
-jasne - odpowiedziałem z uśmiechem, a następnie szepnąłem mu do ucha 'dla ciebie wszystko słodziaku', przez co zarumienił się. Nauru spojrzał się na nas, przez co Polen odwrócił się w prawo udając, że coś tam jest ciekawego. Uwielbiam go zawstydzać~
***
Chciałabym przeprosić was, że rozdział jest po czterech dniach, ale nie miałam internetu...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro