4

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pov. Polska

Święta minęły nam u Niemca dość spokojnie. No, może pominiemy czas rozdania prezentów, gdy Lichtenstein oszalał ze szczęścia. I to dosłownie. Robuxy i model wybranego samochodu to coś, co chciał od dawna i "mógłby już umrzeć spokojnie", gdyby to dostał. I dostał.

Zjedliśmy tradycyjne niemieckie świąteczne dania plus polskie pierogi, obejrzeliśmy Rodzinę Hoppenstedtsów, otwieraliśmy prezenty. Ja dostałem zwykły upominek od Niemca - brelok w kształcie pieroga. Dość słodki. I słodycze.

A Niemcy? Dostał też jakieś słodycze, tyle że wiecej. A, i jeszcze rysunek od Lichtenstein'a (o ile te bazgroły rysunkiem nazwać można), lecz on już nie wliczał się w prezent świąteczny.

O dziwo również Rzeszy posmakowały pierogi. Mimo, że dało się wyczuć jego niechęć do Ron'a, jakoś nie było źle. A co do tych dań kuchni niemieckiej - były bardzo dobre, lecz i tak brakowało mi niektórych dań polskich. Na święta Rzesza przygotował również - jak powiedział "jak co roku" - karpia.

Teraz jest przerwa świąteczna, chyba do drugiego stycznia. Wykorzystam ten czas do zrobienia czegoś Niemcem. A tak w ogóle to właśnie się do niego wybieram.

Będąc już przed jego domem, ostrożnie zapukałem do drzwi. Co jak co, lecz Rzesza wciąż budzi we mnie lekki niepokój, więc wolę nie walić w te drzwi z całej siły pięściami mimo, że wtedy istnieje większa szansa na to, że to właśnie mój chłopak ze swojego pokoju usłyszy pukanie.

-Hm? - otworzył mi nie kto inny jak ojciec Niemca. Czy on nie ma życia poza siedzeniem w kuchni? Bo zgaduję, że tam siedział

-ja... Uh... Do Niemca. Tak, do Niemca - odpowiedziałem, starając się brzmieć normalnie

-właź - odpowiedział - tylko psa nie wpuszczaj, bo już biegnie głupi.

Odwróciłem się za siebie. Faktycznie, Hugo biegł w moją stronę, i to dość szybko. Nim zdążyłem wejść do domu prześlizgnął się pomiędzy mną a Rzeszą, wbiegając do domu. Szybko niczym tornado, niczym Piorun.

Rzesza wydał z siebie niezadowolone westchnięcie.

-może jest mu zimno? - spytałem się, wreszcie wchodząc

-ta, zimno. Głupawkę ma i tyle - Rzesza wzruszył ramionami, a po chwili skierował się w stronę salonu i zajrzał pod stół, jakby szukał psa. Nie mając co robić skierowałem się do swojego celu - do pokoju Niemca. Gdy byłem na górze nie obyło się bez spotkania Lichtenstein'a, który przechwalał się swoim nowym look'iem w robloxie. Szczerze mówiąc kompletnie mnie to nie obchodzi. Bo kogo to obchodzi?

Minąłem go mówiąc "fajnie" i ostrożnie zapukałem do pokoju Niemca.

-Lichtenstein idź gdzieś indziej z tymi robuxami! - usłyszałem krzyk. Stojący za mną wspomniany osobnik się zaśmiał, a po chwili wszedł do siebie z telefonem z włączoną jakąś grą z kwadratowymi pszczołami na robloxie w dłoniach.

-Niemcy, to ja - odezwałem się

-Oh - usłyszałem dźwięk przekręcania klucza - entschuldigung Polen myślałem, że to Lichtenstein

-to nic... - odpowiedziałem zastanawiając się, co oznacza "entszuldigung". Niemcy otworzył szerzej drzwi pozwalając mi wejść do jego pokoju. Jak zwykle po wejściu usiadłem na bardzo miękkim łóżku należącym do chłopaka, relaksując się i spoglądając na telewizor.

-tęskniłem za tobą... - odezwał się - dlaczego wczoraj nie przyszedłeś? - spytał się, mając na myśli pierwszy dzień świąt

-wybacz, ale byłem gdzieś z rodziną... W sumie to nie ważne. Liczy się to, co teraz.

-w sumie racja. Cieszmy się chwilą - odpowiedział i usiadł obok mnie, przybliżając się do mnie.

-Jakoś tak... Inaczej... - zacząłem

Chłopak uniósł brew.

-w sensie kiedyś jeszcze byliśmy przyjaciółmi, a ja nagle się w tobie zakochałem... Wszystko się zmieniło...

-nie podobam ci już się? - spytał się z udawanym smutkiem

-nie, ale...

-ale to górale co mieszkale na hale* - odpowiedział przerywając mi, zapewne cytując swojego ojca i złożył na moich ustach długi, namiętny pocałunek

-uhm, Niemcy... - odezwałem się, gdy się od siebie oderwaliśmy.

-hm?

-czy mógłbyś... Oh....

-was... entschuldigung! - wziął swoją rękę jak oparzony z mojej prywatnej części ciała.

-co oznacza entszuldigung? - spytałem się niepewnie

-przepraszam - odpowiedział

-za co przepraszasz? Czy to oznacza coś złego? Rzuciłeś na mnie tajne nazistowskie zaklęcie?

Chłopak się zaśmiał.

-nie, entschuldigung oznacza "przepraszam"

-ah... - podrapałem się po głowie - dobra, to co robimy? I pamiętasz, że za parę dni impreza sylwestrowa u Rosji?

-Ja - odpowiedział w swoim języku - ich erinnere... To znaczy ja pamiętam! - zamyślił się

-dobra, nic nie szkodzi. W końcu niemiecki to twój język. To nic, że niczego nie rozumiem...

Po chwili telefon Niemca zadzwonił, przerywając tę chwilę. Chłopak odebrał wciąż siedząc blisko mnie, przez co mogłem usłyszeć głos z telefonu

-Halo? - Niemcy się odezwał

-Dzień dobry! Wygrał pan darmowy zestaw zabawek 18+ o wartości 500zł od Safe4you!

Barwa twarzy Niemca zmieniła się na bardziej czerwoną.

-A-ale ja nie brałem udziału w żadnym konkursie - odezwał się

-Nie? Mamy zarejestrowany pana numer telefonu. Proszę się nie wstydzić jeśli jest pan ze znajomymi, zawsze mogę zadzwonić później. To naprawdę szansa 1 na milion, bardzo dużo chętnych było w naszym konkursie z okazji 10-lecia sklepu, a pan zajął pierwsze miejsce i jeszcze zaprzecza? Panie, ja to bym brał, gdybym mógł!

-Ale ja nie brałem w niczym udziału. Ktoś musiał pomylić się przy zapisywaniu numerów. Proszę wylosować numer jeszcze raz, nie przyjmuję nagrody. Osoba, która wygra zamiast mnie na pewno się ucieszy. Do widzenia - Niemcy się rozłączył.

-Ty... Bierzesz udział w takich konkursach? - spytałem się zszokowany

-nie - odpowiedział - przysięgam! To pomyłka!

Po chwili usłyszałem śmiech. Niemcy otworzył drzwi widząc na korytarzu pod ścianą Lichtenstein'a z odpaloną stroną internetową teleprank.pl

-przysięgam, zabiję cię kiedyś - odezwał się zły.... Jak nie wściekły

***

Niemcy siedzi od paru minut w toalecie. Na telewizorze leci program "Galileo", gdzie obecnie pokazują najdziwniejsze ozdoby choinkowe. Jednak to nie on przykuł moją uwagę, lecz obrazek wystający z książki z kotem na okładce o tytule "wojownicy Bicz. Początek legendy". Zżerała mnie ciekawość, a więc jak pewnie można było się domyślić dyskretnie wyjąłem "sus" obrazek. I to, co tam było sprawiło, że...

Otóż tam był rysunek Niemca w stylu mangi. Problem w tym, że Niemiec był nagi, a w dodatku w takiej pozie...

-co się stało, czemu jesteś taki... Czerwony? - do pokoju wszedł nagle Niemcy - co tam masz?

-n-nic - odruchowo schowałem 'rysunek' pod kołdrę

-Coś masz - podszedł i mimo moich sprzeciwów wyjął kartkę i się uśmiechnął

-ach, to... To kiedyś Japonia narysowała. I nie martw się, nie widziała mnie nigdy bez ubrań. Rysowała na bazie własnego doświadczenia którego nie wiem, skąd zdobyła. Lecz... - spojrzał się na mnie - nie sądziłem, że potrafisz być "gotowy" przez rysunek

Fakt, po zobaczeniu tego zacząłem sobie... A raczej mój mózg zaczął wyobrażać sobie prawdziwego Niemca w tej pozie, bez ubrań. To sprawiło, że musiało stać się coś tam "na dole"....

Odruchowo zakryłem twarz ręką czując, jak jeszcze bardziej się rumienię. Chłopak oczywiście musiał to zauważyć i wykorzystać jako pretekst do pocałunku...

***

* - stary tekst mojego taty

Jak minęła wam Wigilia? Mi szczerze mówiąc tak średnio.

Nie opisałam pierwszego dnia świąt, gdyż nie byłam nigdy w Niemczech i nie wiem dokładnie, jak to u nich jest. Wiem tylko że wigilia to tylko szybkie przekąski, a pierwszy dzień świąt jest u nich jak u nas wigilia - w sensie więcej jedzenia, prezenty, kolędy itp.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro