6
-Niem... Niemcy! - odezwałem się nagle, zakrywając czerwoną twarz rękoma. Dlaczego on taki jest? To takie zawstydzające...
-co? - odezwał się normalnie
-n-nie mogę... Wstydzę się... - powiedziałem cicho, mocniej zakrywając twarz rękoma. Nie mogę mu się pokazać... Teraz nawet resztki mojej pewności siebie zniknęły...
-pozwól mi sprawić ci przyjemność - wypowiedział słowa z troską w oczach, która jednak mnie nie przekonała
-Niemcy, ja naprawdę nie mogę...
Po chwili Chłopak ruszył lekko reką, którą trzymał na moim kroczu sprawiając, że z moich ust wydobył się cichy jęk.
-n-nie.. - ściągnąłem jego rękę
Jednak Niemcy nie odpuścił. Zaczął ssać moją szyję sprawiając, że mój oddech znów przyśpieszył i znów zacząłem od czasu do czasu cicho jęczeć, gdy przygryzał mój czuły punkt. Starałem się to powstrzymać, ale nie mogłem...
-uh... - odezwałem się cicho gdy oderwał się ode mnie, najprawdopodobniej robiąc mi "malinkę"
-Nie odpuścisz? - spytałem się
-Nie chcę cię skrzywdzić, więc poczekam, aż będziesz gotowy, jednak mi jest coraz ciężej z tym...
Po chwili zajarzyłem, o co mu chodzi i jeszcze bardziej się zawstydziłem. Że niby ja mam widzieć jego, i mu... Nie... Nie jestem gotowy
-nie mogę... - odpowiedziałem cicho
-trudno, poczekam.. - odpowiedział ze smutkiem, a następnie odszedł i usiadł na łóżku włączając telewizję i zostawiając mnie pod ścianą, wciąż chcąc nie chcąc "niezaspokojonego".
***
Otworzyłem oczy zmęczony, leżąc obok czegoś miękkiego, wygodnego...
Po chwili zdałem sobie sprawę, że przecież wczoraj nocowałem u Niemca i śpię teraz z nim w jednym łóżku... Otworzyłem oczy rumieniąc się, gdy odkryłem, że przez dłuższy czas Chłopak przyglądał się mojej twarzy
-Witaj, skarbie~ - przywitał się czule
-umm... Hej... - odwróciłem wzrok
-nie odwracaj wzroku - odpowiedział, widząc palcem po mojej twarzy, w końcu trafiając na usta - chcę tego.
-z-znów?
-wczoraj było za mało...
-a-ale my... Jesteśmy chłopakami...
-wcześniej ci to jakoś nie przeszkadzało - odezwał się
-bo... Zakochałem się w tobie... - zakryłem twarz ręką - w ogóle co ja gadam, mógłbyś zabrać tą rękę?
Mówiąc to miałem na myśli jego drugą rękę znajdującą się na moich bokserkach, na moim kroczu... Rany, aż tak ciężko mu wytrzymać?
-oh... - odpowiedział rumieniąc się - przepraszam, ja...
-nie tłumacz się. Twoje wytłumaczenia są do bani. Po prostu ci się chce...
-t-to nie tak!
-to jak?
-ja.. - odwrócił wzrok -dobra, nie ważne. Wstaję.
-już? Zostań się ze mną - nalegałem - jest siódma rano, nie mam ochoty wstawać
-to może się zabawimy?
-oj Niemcy, mówiłem...
Chłopak znów mi przerwał, całując mnie. Oddałem leniwy pocałunek, po raz kolejny zanurzając się w jego słodkich ustach. Gdy się odłączyliśmy z powodu braku tlenu, nie mogłem się powstrzymać od dodania:
-aż tak ci się chce, że nie możesz wytrzymać? Tylko mnie nie zgwałć tu...
-Polen, nie! No co ty? - odezwał się nagle - bez przesady... A tak w ogóle skąd wiesz, że jest siódma rano? Nie mam tu zegara
-bo wiem - odpowiedziałem, kłamiąc
-hmm... - wziął telefon z szafki nocnej, akurat mój
-jest 10!
-oddaj to! - wyrwałem mu z ręki mój telefon - dobra, nie wiedziałem, która jest godzina. Chciałem cię zatrzymać przy sobie
Nagle ktoś zapukał do drzwi. Niemal dostając zawału odwróciłem się w stronę drzwi.
-MOGLIBYŚCIE SIĘ UCISZYĆ? NIE WIEM, CO TAM ROBICIE ALE BŁAGAM, JA CHCĘ SPAĆ!
to był definitywnie głos Austrii. Dobrze, że nie otworzył drzwi. Miałbym przekichane, a raczej Niemcy...
-dobra - odpowiedział chłopak obok mnie, a następnie odwrócił się do mnie - to na czym skończyliśmy?
-na niczym. Spać mi się chce.
-dobra, możemy wstać po 11, mi też się chce - odpowiedział - dobranoc... A raczej dobry ranek?
Mówiąc to, przyciągnął mnie bliżej siebie jednocześnie tuląc się do mnie. Po chwili odpłynąłem do krainy Morfeusza.
***
Pov. Niemcy
-jesteś pewny? - usłyszałem głos z kuchni należący do Rzeszy
-dobra, ja muszę kończyć, bo... - spojrzał się w moją stronę, zauważając mnie stojącego na korytarzu - bo ktoś tu jest - rozłączył się.
-z kim rozmawiałeś? - wszedłem do kuchni i spytałem się
-z twoją starą! - odpowiedział, a następnie zaczął się śmiać. Skojarzyłem jego wypowiedź z popularnym internetowym żartem. Ciekawe, kto go tego nauczył. Zwykle narzekał na internet
-Hej, co robicie? - za mną pojawił się mój chłopak, przecierając oczy
Nim ojciec zdążył powiedzieć coś "śmiesznego", odpowiedziałem pierwszy:
-rozmawiamy
-a o czym? - Polen wszedł do kuchni
-o... - nie wiedziałem, jak to wytłumaczyć - o żartach.
-tak? A jest coś do jedzenia? - zmienił temat
Otworzyłem lodówkę patrząc na jedzenie, którym była wypełniona
-aha, czyli nie ma - odpowiedział
-ale przecież jest pełna lodówka - wtrącił się Rzesza
-ale nie ma tego, na czego miałbym ochotę. Śledzie? Buraki z chrzanem? Pulpety w sosie w sloikach? Jajka? Jakieś resztki ziemniaków zapomniane w kącie? Stos kostek masła? Kruszony lód? Mleko? Nie mam ochoty na nic stąd.
Mimo, że nie wymienił wszystkiego, to rozumiałem go. Też często, gdy lodówka była pełna miałem wrażenie, że niczego w niej nie ma.
-a może masz ochotę na mnie? - podszedłem do niego i szepnąłem mu do ucha, przez co stał się czerwony
-zostaw mnie - uderzył mnie lekko. Ojciec popatrzył się na nas podejrzliwie
-yyy... To ja będę wracał do siebie... Chyba - odpowiedział Polen. Niezręczna sytuacja. Lubię go zawstydzać.
-zostań, możemy zagrać w coś, hmm... Na telefonie, na laptopie, na telewizorze... Możemy obejrzeć ukrytą prawdę, możemy pograć w inteligencję lub klucz..
-"klucz"? - spytał się ojciec zdziwiony - mam nadzieję, że to nie jest coś takiego jak "słoneczko"
Zauważyłem, że Polen jeszcze bardziej się zarumienił i schował za mną. Czym jest gra w "słoneczko"? Później się go spytam.
-absolutnie! - odezwał się Polen za mną - nie!
-yyy... To taka gra, gdzie piszesz duże litery K L U C Z i nad każdą literą imiona dziewczyn, a pod literą imiona chłopaków lub na odwrót. Pod każdą literą jedno imię. Litera K oznacza "kocha", litera L "lubi", U "uwielbia", C "całuje" i Z "zdradza" jedna osoba podaje imiona, druga zapisuje, a następnie ta pierwsza osoba podaje losowe trzy liczby po kolei. Druga osoba liczy i podaje wynik. Może wyjść, że jedna osoba kocha kogoś, druga kogoś zdradza itp... takie wróżenie tak jakby.
-aha - odpowiedział ojciec - całe szczęście....
-nie, ja chyba będę wracał. Dynamit... - zaczął Polen, gdy wyszliśmy na korytarz
-Dynamit ma się dobrze - zapewniłem - naprawdę chcesz iść?
-wiesz, muszę to wszystko przemyśleć... - odpowiedział - wrócę później.
Po chwili zaczął ubierać kurtkę i buty, aż w końcu wyszedł. Rzucił tylko krótkie "cześć". Odpowiedziałem tym samym, żegnając go wzrokiem. I co ja będę robił przez resztę dnia?
Powoli zacząłem iść w stronę swojego pokoju. Będąc na korytarzu na górze, spotkałem Lichtenstein'a
-dobrze się czujesz? - spytałem się
-tak, a dlaczego niby miałbym nie? Tylko zemdlałem... Jednak nie mogę sobie przypomnieć, czemu - odpowiedział
Aha. Czyli sen wymazał mu pamięć...
-Nie zemdlałeś - odpowiedziałem - pamiętasz, jak wszedłeś Luksemburg'iem na drzewo?
-tak! - odpowiedział
-poźniej przyszedłeś do domu z nim Mimo, że Polen który przyszedł do mnie po pomoc powiedział, że boisz się zejść. Powiedziałeś, że jakiś "miły pan" cię zdjął i Luksemburg'a, a na końcu dał wam cukiereczki. Szybko ci je wyrwałem, lecz gdy poszedłem po pomoc do Ojca to zjadłeś jednego, gdyż miałeś go w kieszeni. Tam były narkotyki, więc zacząłeś się dziwnie zachowywać i miałeś halucynacje...
-serio? - przerwał - nie pamiętam
-ale tak było. Możesz się spytać Ojca. Najlepiej nigdy nie przyjmuj niczego, nawet pomocy od obcych. A jeśli chodzi o pomoc, to chodziło mi o pomoc typu podwiezienie gdzieś autem, darmowe jedzenie od losowej osoby z ulicy i tak dalej
-taaaak, wiem - przewrócił oczami
-jakbyś wiedział, to byś nie zażył narkotyków
-dobra weź ucisz się - odpowiedział i wszedł do pokoju, kompletnie niezainteresowany rozmową - a tak w ogóle to kto pytał? - wychylił się. Jaki on jest denerwujący...
-Twój słoń - odpowiedziałem
-ale ja nie mam słonia
-kto pytał? - odpowiedziałem z uśmiechem na twarzy. Nie odpowiedział. Został pokonany własną bronią.
***
Ostatnio jest tu trochę scen NSFW, bo chyba naczytałam się za dużo pewnej mangi yaoi...
Chcielibyście, abym opisała ich "pierwszy raz", czy aby było tylko wspomniane o tym, że to robili? Pytam się, bo nie każdy lubi czytać takie sceny...
I jeszcze jedno - zmieniłam okładkę. Art jest narysowany przez użytkownika "igreta" na reddicie, tylko dodałam napisy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro