rozdział dodatkowy 2 "urodziny"

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

***parę miesięcy później***

Pov. Niemcy

*Aplikacja Friend do czatowania*

Grupa debili

8:27

Lichtenstein: ej Lux, tu jest ten link o który prosiłeś - www.wintrymichi.ch

Luxemburgg: dzięki :D

Niemcy: nie klikajcie w ten link... Ostrzegam

8:32

Austria: Za późno...

Niemcy: Ostrzegałem...

Użytkownik Lichtenstein zmienił nazwę użytkownika Austria na Lamus

Lamus: a tak przy okazji Lichtenstein, to nie było śmieszne -_-

.....

Dziś jest ten dzień. Sierpień 15. Muszę napisać do mojego chłopaka...

piszesz do: Polska

Niemcy: ej przepraszam, że piszę tak późno, ale zapomniałem...

8:42

Polska: co

Niemcy: dziś są urodziny Lichtenstein'a

Polska: serio?

Niemcy: no. Muszę iść na miasto miasto i kupić mu jakąś kartę podarunkową a Google Play czy coś to kupi sobie jakieś robuxy czy gemy do brawl stars

Polska: mogę się przejść z tobą?

Niemcy: myślałem, że nie wstajesz rano w wakacje...

Polska: no zwykle nie, ale chciałbym przejść się trochę z tobą. Poza tym dawno się nie widzieliśmy przez Dynamit'a...

....

Ostatnio Dynamit, pies Polen'a zachorował na coś i trzeba było chodzić z nim do weterynarza przez parę dni. Na szczęście już czuję się trochę lepiej...

Wyłączyłem telefon i wstałem z łóżka, ziewając. Wciąż chce mi się spać, ale dziś w końcu urodziny tego dzieciaka, no nie?

Otworzyłem dużą szafę znajdującą się w moim pokoju, a następnie wyjąłem z niej jakąś bluzkę z krótkim rękawem i w miarę pasujące do niej spodnie, też krótkie, by następnie się w nie przebrać. Gdy skończyłem, zabierając ze sobą telefon i pieniądze od ojca wyszedłem z pokoju i wrzuciłem brudne ciuchy do prania.

Po chwili znów usłyszałem dźwięk powiadomienia z telefonu. To Austria z grupy w aplikacji "Friend". Dodał kolejny punkt do regulaminu grupy. "Zabronione jest wspominanie o brawl stars i Among us. Za złamanie tego punktu regulaminu grozi ban na 69 wieków bez możliwości odwołania". Jak można było się domyślić, Lichtenstein i "Lux", czyli Luksemburg, wstawiali nieśmieszne "memy" o brawl stars i Among us. Jeszcze brakowało tylko Roblox'a.

Gdy skończyłem przeglądać powiadomienia, wyszedłem z domu wcześniej mówiąc Rzeszy gdzie idę i stojąc przed furtką wybrałem numer do mojego chłopaka.

"Gdzie jesteś?" - spytałem się

"Tu... Czekaj, po co dzwonisz?" - odpowiedział

"Jak to po co... Ah!" - odpowiedziałem, następnie się odwracając. Polen stał przed swoją furtką na chodniku, zapewne czekając na mnie.

-idziemy? - spytałem się, starając się go nie całować. W końcu jesteśmy na dworzu, tu każdy może nas zobaczyć

-tak... - odpowiedział, lekko się rumieniąc - wiesz, bo... Na co się tak patrzysz?

-oh, sorry! - odpowiedziałem 'budząc się'. Trochę się zamyśliłem... Dobra, nie ważne.

Do miasta nie mamy tak daleko, ale... Przewidują dziś niezbyt dobrą pogodę.

-Może pojedziemy dziś autobusem? - zaproponowałem - ma dziś padać deszcz...

-dobra, a co z tortem? - spytał się

-tym się nie martw. Ojciec podjedzie autem do takiej cukierni która jest dość daleko, ale uparł się gdyż podobno sprzedają tam najlepsze ciasta pod słońcem.

-aha... To o której ten autobus?

-wiesz... - wyjąłem telefon włączając aplikację 'kiedy przyjedzie' - za pięć minut. Chodźmy!

Do autobusy musieliśmy trochę się przejść, ale niezbyt daleko. Idealnie zdążyliśmy, płacąc i zajmując miejsca obok siebie. Podczas podróży Polen patrzył się przez okno. Później wysiedliśmy w mieście i powędrowaliśmy do galerii, gdzie można było znaleźć karty podarunkowe. Kupiłem kartę o wartości 25zł. Tymczasem mój chłopak wciąż się nad czymś zastanawiał...

-o, poproszę to... - poszedł do kasy. Kupił jakieś figurki z brawl stars... Cóż, Lichtenstein się ucieszy. po chwili wyszliśmy z galerii.

-no to co teraz? - spytałem się

Nie odpowiedział.

-halo, co teraz? - machnąłem ręką przed jego twarzą

-ah! - krzyknął - sorry, myślałem nad czymś... Nie ważne.

Dzisiaj wydaje się być taki zamyślony...

-możemy jechać do domu - stwierdził.

Pół godziny później byliśmy już w domu.

-Hej Polska! - przywitał się mój najmłodszy brat. On chyba jako jedyny z rodziny prawie nigdy nie używa naszego rodzinego języka. Zawsze mówi w 'uniwersalnym', znanym przez każdego.

-Hej - Polen przybił mu piątkę - Cześć - znów przybił piątkę, lecz tym razem Austrii

-taa... Cześć - odpowiedział mój starszy brat.

Po chwili weszliśmy do środka, a ja w tym czasie zaczepiłem Austrię z pytaniem 'kiedy przyjedzie ojciec?'

-już jedzie - odpowiedział. I w tym momencie zadzwonił dzwonek.

Mały Lichtenstein szybko podbiegł zadowolony otworzyć drzwi, a tam...

-DYNAMIT???!?!!!! - krzyknął zszokowany

-CO? - odezwał się Polen, biegnąc. Faktycznie, przed drzwiami stał jego pies.

Po chwili przybiegł mój Owczarek.

-no może nauczyłem go korzystać z dzwonka, ale jak się tu dostał przez siatkę? -zaczął się zastanawiać Polen

-nie wiem - odpowiedział Lichtenstein, po chwili głaskając psa i zamykając przed nim drzwi, by nie wszedł do domu. Nagle znowu dzwonek.

-no czego chcesz ty głupi- - powiedział Lichtenstein, otwierając drzwi. A tam...

-NIESPODZIANKA!!!! - krzyknął Rzesza, który był dziś w wyjątkowo dobrym humorze. Za nim stał "Lux", który szybko wbiegł do domu witając się z Lichtenstein'em skomplikowaną konbinacją podania rąk.

-myślałem, że zapomnieliście! - zwrócił się do nas Solenizant - wow!

I tak, to jedyni goście na jego urodzinach. Polen zaczepił Luksemburg'a pytając coś o jego rodziców, jednak ten zbył go jakąś bezużyteczną odpowiedzią. Po chwili wszyscy usiedliśmy przy stole, a Rzesza postawił tort. Na torcie było osiem świeczek.

Było widać, że Austria był zawiedziony. Nie da się nawet opisać jego wyrazu twarzy gdy zobaczył, że to tort z Among Us...

Po chwili klasycznie jak na każdych urodzinach zaczęliśmy śpiewać 'sto lat'. Wszyscy razem. Gdy skończyliśmy, Lux krzyknął 'Pomyśl życzenie!', po czym Lichtenstein zdmuchnął świeczki, aby następnie każdy zaczął dzielić się tortem.

-kiedy będzie czas na prezenty? - spytał się Lichtenstein z pełnymi ustami.

-ile razy mówiłem ci, byś nie gadał z jedzeniem w gębie? - zwrócił się do niego zirytowany Austria

-coś mówiłeś? - uśmiechnął się do niego Lichtenstein.

Całe szczęście, że nie musieliśmy tańczyć do piosenki 'baby shark' od pinkfong, co zdarzyło się na jego trzecich urodzinach... To się źle skończyło.

Po zjedzeniu tortu nadszedł czas na prezenty. Ode mnie dostał tą kartę podatkową, od Polen'a jakieś figurki z brawl stars, od Austrii jakiś album z samochodami i trzy paczki naklejek do tego, od Rzeszy model jakiegoś samochodu (chyba Toyoty Supry, ale nie wiem). Teraz czas na Luxemburg'a...

-Co masz? - spytał się

-więc... - Luksemburg podał torbę na prezenty z zgadnijcie czym... Z Amogus.

-wow! - odpowiedział Lichtenstein, rozpakowując - dzięki Lux!

Po wypowiedzeniu tego przytulił Luksemburg'a. Nic dziwnego. Otrzymał karty Among Us, bransoletkę przyjaźni z jakimś samochodem, zdalnie sterowany model samochodu ssc tatuara (jeśli znów się nie mylę) oraz tajemnicze pudełko.

-otworzysz to w swoim pokoju - szepnął do niego Lux, po czym pobiegli do siebie zostawiając nas z brudnymi talerzami, pobrudzonym stołem, resztkami tortu na podłodze i całą resztą syfu.

***
-wreszcie... - Polen usiadł na krześle. Sprzątanie chyba nie jest jego mocną stroną... Co prawda jako gość nie musiał sprzątać po urodzinach Lichtenstein'a, ale zaoferował pomoc...

Szkoda tylko, że Węgra nie było...

-jest ktoś u ciebie? - szepnąłem

-nie, a co? - odpowiedział

-wiesz... Może pójdziemy do ciebie? Chciałbym trochę pobyć z tobą...

-dobra, chodźmy...

-o czym gadacie? - zwrócił się do nas podejrzliwie Rzesza.

-no, o niczym. Po prostu wychodzimy gdzieś... - odpowiedziałem

-aha, rozumiem... - zamyślił sie na chwilę, po czym wyszedł z kuchni.

Szybko wyszliśmy z mojego domu, by następnie przez 69 sekund iść do domu Polen'a. Tak jak powiedział, byliśmy sami. A to oznacza jedno...

-wiesz... - szepnąłem przypierając go do ściany, gdy znaleźliśmy się w jego pokoju - przez cały ten czas byłeś jakoś nieobecny... Mógłbym wiedzieć, co było tego powodem?

-ja... - spojrzał się w dół, na co uniosłem jego podbrudek, by spojrzał mi się w oczy. Na ten gest się zarumienił.

-no? - spytałem się

-wiesz, bo ja... No... Nie robiliśmy wiesz czego od dwóch tygodni... I ja... No...

-a co, chciałbyś? - spytałem się, łącząc nasze usta w głębokim pocałunku. Poczułem, że mu stanął... Było jasne, że na tym się nie skończy...

***
I tu niestety koniec.

Ten rozdział miał być 'specjałem' z okazji 100 obserwujących, ale jak widać trochę się spóźniłam...
26.04.2023

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro