R5

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Ocknęłam się w innym miejscu, związana na łóżku... Nie no, serio? Znowu mnie sprzedali?...
– No dzieczyneczko... Nawet ładna jesteś – stwierdził jakiś facet stając przedemną

– Więc czego chcesz?

– Tu już dobrze wiesz – odparł i zaczął swoje

– Nie... Błagam... Daj mi spokój... – wydusiłam przez łzy

– Jak się zamnkniesz, to nic Ci się nie stanie... – wskazał broń leżącą na stoliku obok, poczym zakleił mi usta

*myśli*
Zostaw mnie człowieku... Wszystko, ale nie to. Proszę... Michael? Ktokolwiek? Ratunku!
*koniec myśli*

– Powiem Ci mała, że w łóżku to ty niezła jesteś – powiedział, kiedy wreszcie dał mi spokój... W końcu Wyszedł... dobre dwa dni później znalazła mnie jakaś dziewczyna

– Co tu robisz? – zapytała oklejając taśmę z moich ust

– Błagam daj mi coś do picia

– Jasne – odparła i wybiegł, a po chwili wróciła ze szklanką wody

– Życie mi ratujesz... – stwierdziłam, kiedy dziewczyna szarpała się żeby mnie uwolnić z lin

– Poprostu wiem co czujesz – odparła

– Skąd?

– Bo i mnie kiedyś tak traktował...

– Wiesz – *łyk wody* – Chyba miałam nie małe szczęście, że najpierw najpierw pomógł mi tamten chłopak – *łyk wody* – a teraz ty

– Jaki chłopak?

– Miał na imię Michael. Więcej nie wiem

– To opisz jak wyglądał

– No co normalnie. Miał ciemne oczy i afro

– Taki mega miły, czarnoskóry chłopak, którego wszędzie pełno i ojciec się nad nim znęca?

– No dokładnie

– To go znam. Chodzimy do jednej klasy.

– Błagam pomóż mi wrócić do domu, ale najpierw chcę mu podziękować

– No akurat to, możesz zrobić teraz – chłopak wszedł do piwnicy. Rzuciłam się na jego szyję

– Boże dziękuję...

– No bez przesady, Bogiem niejestem – odparł obejmując mnie... wypłakałam się w jego ramię... On i ta dziewczyna pomogli mi wrócić do domu...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro