Tożsamość, czyli żywa broń i facet idealny w jednym

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

"Tożsamość" autorstwa  Chelsea

Seth de Brisay to obiekt tajnego, Rządowego eksperymentu. Lata temu został ranny podczas Wojny w Zatoce Perskiej i na wpół żywy przetransportowany do kraju, gdzie został poddany pionierskiemu zabiegowi wstrzyknięcia substancji, która naprawiła jego ciało. Serum uczyniło z niego posłuszną maszynę do zabijania, ale też pozbawiło wszelkich wspomnień i uczuć. Wraz z innymi obiektami eksperymentu "Feniks", po latach morderczych testów utworzył zarówno elitarny jaki i ściśle tajny Szwadron Śmierci - oddział przeznaczony do likwidowania osób, które zagrażają reputacji Ośrodka i Rządu.
Sytuacja diametralnie zmienia się, kiedy spotyka na swojej drodze kogoś, pod którego wpływem zaczyna kwestionować otaczającą go rzeczywistość i na nowo odkrywać, czym są prawdziwe, ludzkie emocje.

Jak to się dzieje, że to już druga recenzja romansu? Halo gdzie jest moje fantasy? Zapraszam was do przeczytania, może was nie zanudzę.

Opis, opis, ach ten opis. Będę szczera (taka w sumie muszę być), nie podoba mi się, ponieważ dostajemy za dużo szczegółów na temat Setha, przez co podczas czytania jego postać nie zaskoczyła mnie ani razu. Setha jest za dużo, a Violet wcale nie ma, co też jest dla mnie złe dlatego, że nie mam kompletnie żadnej informacji na temat jednej z głównych postaci.

Skoro wyżej wspomniałam o głównych bohaterach, to zacznę swoje ocenianie od Violet. Moim zdaniem została źle zbudowana z powodu schematów, w które się wpisuje. Pierwszym z nich jest fakt, że dziewczyna chodzi jeszcze do liceum, nie ma rodziców i mieszka sama. Z punktu widzenia prawnego taki stan rzeczy nie jest możliwy, ponieważ niepełnoletnia osoba nie może mieszkać bez opiekuna prawnego. Dodatkowo taka postać pojawia się w większości romansów i opowiadań dla nastolatek na wattpadzie, po pewnym czasie robi się to już nudne. Kolejny schemat to tak zwany syndrom sztokholmski (z punktu czytelnika przynajmniej tak wygląda), Violet zakochuje się w Sethcie, który na początku fabuły ją zaatakował, prawie udusił a następnie porwał na kilka dni. Mimo to główna bohaterka zakochuje się w Sethcie. Gdybym była na jej miejscu nigdy bym mu nie zaufała, a już na pewno się nie zakochała z jednego oczywistego powodu - facet próbował ją zabić i nie ma żadnych wymówek żeby to załagodzić. A jak sytuacja wygląda z Sethem? Ta postać od początku dla mnie była skazana na przegraną. Wspomniałam, że Violet została prawie zabita przez niego, a potem porwana na kilka dni. W opisie również zostało nam wyjaśnione to i owo na temat Setha, a więc wiemy, po co mógł się pojawić w domu Violet. I mimo tego, że autorka nie wprowadziła kolejnego schematu związanego z samotnie żyjącą nastolatką to zrobiła kilka innych błędów. Seth zauważając, że to nie Violet jest jego celem zostawia ją, ale potem wraca aby ją zlikwidować, ale tego ostatecznie nie robi. Niby jest to podyktowane temu faktowi, że Seth pokazał jakieś ludzkie emocje, ale moim zdaniem to nie był jeszcze ten moment, w którym buntuje się przeciwko swoim szefom. Podsumowując moje długie zdanie - powinien zlikwidować Violet. 

Fabuła opowiadania od początku mnie zniechęcała ponieważ odnoszę wrażenie, że kiedyś przeczytałam coś bardzo podobnego. Dodatkowo nawiązując do próby zabicia Violet - istniała lepsza alternatywa dla tego zdarzenia. Główna bohaterka mogła zostać zaatakowana przez kogoś innego, a Seth mógł się tam pojawić z powodu tego zabójcy, następnie po powstrzymaniu go mógł pojechać i sprawdzić jaki jest stan Violet. Ogólnie fabuła jest naprawdę banalna z kilku powodów. Jednym z nich jest fakt, że niby Violet miałaby coś wygadać po ataku Setha. Co miałaby powiedzieć? Nie widziała jego twarzy i nie wiedziała kim jest. Nawet jeśli by coś powiedziała, jaka jest szansa, że ktokolwiek jej uwierzy bez dowodów, uznali by ją za szaloną. Kolejnym powodem jest rodzina koleżanki głównej bohaterki, autorka nawet nie musiała się zbytnio wysilać, po tym jak zostało wspomniane, że ojciec koleżanki nie pozwala jej wchodzić do swojego biura już wiedziałam, że jest w jakiś sposób powiązany z projektem "Feniks". Wiem, że to nie powieść kryminalna, ale można było się postarać i zrobić to trochę inaczej. 

To tyle, jeżeli o moją opinię. Tych, których ciekawi taka tematyka serdecznie zapraszam, czas poświęcony na czytanie nigdy nie jest zmarnowany (no chyba, że jest to podręcznik od chemii).

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro