Wieczni: Drzewo piorunów, czyli akademia potworów

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

"Wieczni: drzewo piorunów" autorstwa Silver_an

Karou marząca o wpisaniu się w standardy świata magicznego, pragnie czegoś niezwykłego. Jednak związek ze światem zaklęć i tajemnic nie zapewnia bycia jego częścią. 

 Nie trzeba być więc jasnowidzem, by dostrzec, że jej przyszłość z pewnością nie jest świetlana. Przeszłość także kryje w sobie mroczne sekrety... 

 Świat Karou wypełnia strach. Towarzysząca jej data wydalenia ze szkoły ciąży nad nią jak klątwa- dziewczyna wciąż nie przebudziła swojej mocy, a co za tym idzie, nie ma dla niej miejsca w szkole uczącej prestidigitatorstwa. Szukając ocalenia, pochopnie sięga po każdy najdziwniejszy sposób na odnalezienie w sobie magii. Skrajne emocje potęguje również seria potężnych wichur, które atakują szkołę tuż po przybyciu nowego, a zarazem osobliwego ucznia. Sny będące nieodłącznym fragmentem niewyobrażalnych światów także dają jej w kość - nawiedzana przez olśniewającą kobietę czuje, że zbliżają się kłopoty większe niż test ze starożytnych run czy transmutacji. Nie należąca do żadnego ze światów dziewczyna musi zmierzyć się z czasem. Co zrobi, gdy zawiśnie nad nią tajemnicze, nieprzerwane fatum?

Witam was w recenzji opowiadania fantasy (czy ja czytam coś innego?), usiądźcie wygodnie w fotelu albo połóżcie się w łóżeczku i przeczytajcie to, co mam dla was tym razem.

Opis jak na mój gust jest zbyt długi i ma zbyt dużo informacji, o których zapomniałam podczas czytania. Zapamiętałam tylko fakt, iż Karou ma zostać wydalona ze szkoły, a to nie jest jedyna informacja zawarta w opisie. 

Główna bohaterka jest postacią, która moim zdaniem ma zbyt dużo wątków. Nie ma mocy, ojciec zostawił jej matkę, jej przyjaciółka znika często z jedną z nauczycielek, nowy uczeń się nią interesuje, ma zostać wydalona ze szkoły i jest jeszcze kilka innych rzeczy. Można było spokojnie zrezygnować z połowy tego wszystkiego, a postać Karou byłaby równie dobrze rozpisana. Przez te wszystkie wątki w pewnym momencie pogubiłam się i musiałam czytać dwa razy kilka rozdziałów. Te wszystkie problemy tworzą też z dziewczyny trochę taką biedną dziewczynkę, której jest ciągle źle. Jeżeli chodzi o inne postacie to nie mam nic do zarzucenia, ponieważ jako postacie drugoplanowe są na tyle dobrze rozpisane, że nie ma w nich niczego złego. Spodobało mi się nawet, że Portia czyli taka jakby przeciwniczka Karou nie jest zła bo ma być zła, a nawet przejawia jakieś cechy dobrej osoby, w które nikt niestety nie wierzy bo Portia pokazuje tylko swoją złą stronę. 

Autorka prosiła mnie żebym zwróciła uwagę na zmianę stylu pisania między początkowymi rozdziałami, a tym późniejszymi i rzeczywiście muszę przyznać, że późniejsze rozdziały są o wiele lepiej napisane niż te pierwsze, przy których męczyłam się niemiłosiernie i bałam się, że całe opowiadanie będzie tak wyglądać. Na szczęście progres w pisaniu nastąpił i rozdziały stały się bardziej przejrzyste jeżeli chodzi o treść i styl pisania. 

Jak wspomniałam wcześniej, kilka wątków tego opowiadania mogłoby nie istnieć, ponieważ wprowadzają niemały zamęt podczas czytania. Jest też problem z wprowadzeniem niektórych postaci i ich wątków. W momencie, gdy okazało się, że Karou zostaje w szkole przydzielono ją do specjalnych zajęć, na których pojawia się kolejna postać, z którą dziewczyna wchodzi w interakcję i nie w tym nic dziwnego. Oprócz tego, że chłopak jest popularny w szkole, wszyscy wiedzą kim jest, ale jako czytelnik nie wiemy, kim on w ogóle jest (czułam się dziwnie, kiedy Karou rozmawiała ze swoim przyjacielem o tym chłopaku i obydwoje wiedzieli jaki jest i, że dziewczyna nie powinna z nim rozmawiać czy jakoś tak), jego postać powinna być wprowadzona od powoli od samego początku opowiadania, tak aby później czytelnik miał jakiekolwiek pojęcie o nim. Jak na na dziewiętnaście rozdziałów dzieje się dużo i mało jednocześnie (co ty za głupoty pleciesz zombistyczna co?), podczas czytania podobało mi się to, jak autorka potrafiła płynnie przejść od jednej rzeczy do drugiej, i to, że rozdziały są dość długie dzięki czemu wiele się w nich znajduje. Tak samo, jak przy "Cumberland" nie mam bladego pojęcia do czego ostatecznie zmierzamy w "Wiecznych", szczególnie, że tytuł mnie dezorientuje bo widzę, jak wygląda fabuła i nie zauważyłam tam żadnej wzmianki o jakimkolwiek drzewie, ale może to właśnie dlatego, że opowiadanie ma na razie tylko dziewiętnaście rozdziałów.

Trochę się pomęczyłam przy czytaniu (dlatego ta recenzja wpada też o jakieś dwa tygodnie za późno), ale mimo wszystko z chęcią będę śledziła losy Karou i jej przyjaciół i was też do tego zapraszam. Mam nadzieję, że będzie się wam przyjemnie czytało.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro