Część 33

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Julia

Budzę się przytulona do Krisa, który nadal cicho pochrapuje do mojego ucha. Uśmiecham się na ten widok, nawet gdy czuję, że moje oczy nadal są opuchnięta po wczorajszym wieczorze, które obfitowało w mój żałosny płacz.
Jednak Krisowi to nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie, pozwolił mi się wypłakać na swoim ramieniu, zapewniając , że tak właśnie powinno być w związku . Kazał mi przysiąc, że jeśli poczuję się źle i będę potrzebować wsparcia, mam do niego przyjść. Choćby tylko po to , aby wyrzucić z siebie nagromadzone przez lata pokłady złości i żalu.
Prawda jest taka, że dopiero teraz mierzę się z konsekwencjami rozstania z Trevorem. Tłumiłam uczucia przez tak wiele lat, że w pewnym momencie odrzuciłam możliwość ponownego zakochania się.

Teraz gdy już wie, co mnie gryzło i dlaczego bałam się związać, odczuwam ulgę. Jakby wielki ciężar z mojego serca spadł w przepaść i nigdy już nie miał mnie dopaść.
I to wszystko dzięki upartemu Mitchellowi, który małymi kroczkami przebił się przez mur, otaczający moje uśpione serce.

Nadal mam żal do Trevora, ale gdyby nie postąpił tak, jak postąpił, nie miałabym teraz u swego boku Krisa.
I tym samym zdaję sobie sprawę z tego, że już niczego nie żałuję. Trevor już dawno należy do przeszłości, nie mam zamiaru wylać na niego więcej łez.

Kładę dłoń na unoszącej się piersi Krisa i patrzę na jego piękną twarz. Kris jest moją przyszłością i cholernie się z tego cieszę.

Całuję jego skórę na klacie , a jego ramię bardziej zaciska się na moim ciele, przyciągając mnie jeszcze bliżej do swojego ciała. Po chwili przekręca się i oprócz ramion, moje ciało zostaje także owinięte przez jego nogę, którą zarzucił na mnie.
Czuję się jak w klatce zbudowanej z samych twardych mięśni, ale przyznaję, że to najprzyjemniejszy moment, kiedy budzisz się u boku faceta, który skradł twoje serce.

Nawet jeśli przez jego silne przytulanki tracisz dopływ powietrza. Najwyżej umrę szczęśliwa...

- Kris...trochę mnie dusisz...

- Zostaw...- mówi z nadal zamkniętym oczami.

- Kochanie...- próbuję nieco rozluźnić uścisk, ale on nadal trzyma mnie mocno.

- Ja to wezmę...puszczaj....

I wtedy zdaję sobie sprawę, że Kris nie tyle mówi do mnie , ile mamrocze przez sen.

- Kris?

- Zostaw Asa...

Zaczynam chichotać , gdy słyszę imię włoskiego mafiozy. Ciekawe, dlaczego śni o swoim szefie ? Chyba nie powinnam być zazdrosna prawda?

Unoszę się nieco do góry i z trudem sięgam po jego lekko uchylone usta. Składam na nich pocałunek, a potem językiem przejeżdżam po jego dolnej wardze. Na końcu lekko ją przygryzam, a potem ponownie otrzymuje ode mnie całusa.

W końcu otwiera oczy, a gdy mnie widzi , najpierw wygląda na zdezorientowanego, a potem oblizuje swoje usta.

- Całowałaś mnie?- szepcze, zachrypniętym głosem od sapania.

- Nie , ale coś mówiłeś przez sen.

- Przysiągłbym , że czułem czyjeś usta. Widocznie śniło mi się, że rzuciła się na mnie seksowna kocica.

- Tak?- pytam rozbawiona, a Kris w tym samym czasie unosi się i po chwili zakrywa mnie całym swoim ciałem, wtulając twarz w zagłębienie mojej szyi.

- To musiała być jakaś piękna , ale czasami uparta blondynka. Na pewno organizuje wystawne przyjęcia, bo ubiera się w te seksowne , obcisłe spódnice ołówkowe, które pokazują , jaką ma zgrabną pupcię.

- Oj chyba to nie ona ci się śniła- mówię, a potem zaczynam się śmiać, kiedy składa buziaki na mojej skórze.

- Mówię ci, że ona. Całowała mnie, czuję jej smak na ustach.

- Wiem, kto ci się śnił Kris. Mówiłeś przez sen.

Unosi głowę z zadowolonym wyrazem twarzy, patrzy na mnie w ten seksowny sposób i wtedy czuję, jak jego dłoń wsuwa się między nasze ciała i zbliża się do mojego czułego miejsca.

- Ty mi się śniłaś piękna.

- Nie Kris. Powiedziałeś, cytuję "zostaw Asa", więc chyba w tym śnie całowałeś swojego bossa.

Uśmiech Krisa znika, a jego ręka zamiera. Patrzy na mnie zaskoczony, a potem mruży na mnie oczy.

- Kłamiesz.

- Przysięgam na wszystko, co kocham i mam! Mówiłeś o Asie.

Kris nadal wygląda na zmieszanego, a ja cóż mogę zrobić w takiej sytuacji? Zaczynam się głośno śmiać, co nie odnajduje aprobaty u mojego kowbojskiego komandosa.

Odsuwa się ode mnie i po chwili już nie czuję jego ciała na sobie. Zerkam na niego, gdy leży obok z obrażoną miną.
Nie, zaraz! To nie jest obrażona mina! On jest przerażony tym , że śnił o Colettim!

- Często śni ci się Asa? Powinnam być zazdrosna?- pytam niewinnie, ponownie zbliżając się do niego.
Bez zastanowienia owija mnie swoim ramieniem, ale patrzy na mnie groźnie.

- Nie żartuj sobie ze mnie.

- Ciekawe co robiliście w tym śnie? Oczywiście oprócz całowania.

Kolejne groźne spojrzenie w moją stronę, a gdy w odpowiedzi uśmiecham się szeroko, Kris raczy mnie mocnym klapsem w tyłek.

- Ała! Co robisz?- pytam , jednocześnie rozmasowując piekący pośladek.

- Ty mnie gryziesz, to ja będę dawać ci klapsy.

- Tak?

- A tak.

Odsuwam się od niego , siadam obok i gdy widzi moją naburmuszoną minę, tym razem to on się uśmiecha. Pochylam się nad nim i delikatnie gryzę go w ramię, które przed chwilą mnie obejmowało.

- Ty gryzoniu jeden!- krzyczy, więc szybko próbuję wstać i uciec z łóżka, ale w ostatniej chwili łapie mnie w pasie i powala na materac.

Gdy już myślę, że położy się na mnie i zacznie mnie całować — zwłaszcza  gdy jego pewna podniecona część ciała ociera się o moje biodro — jakże jestem zdziwiona, kiedy obraca mnie na brzuch i siada okrakiem na moich udach.

Jedną ręką przytrzymuje moje plecy, abym nie mogła powstać, a drugą wsuwa pod moją koszulkę nocną. Unosi ją do góry, a moje odkryte pośladki owiewa chłodniejsze powietrze. Próbuję rękoma odsunąć go od siebie, ale on tylko się śmieje i zadaj mi kolejnego klapsa.

- Przestań Mitchell!

Kolejny klaps, a potem masuje miejsce, gdzie wylądowała jego wielka łapa. Przyznaję, że nie robi tego mocno i choć nigdy w takie rzeczy się nie bawiłam, to odczuwam rosnące podniecenie.

- Przeproś mnie za ugryzienie i naśmiewanie się ze mnie.

- Nie!

I klaps.
Cholera, moje skąpe majtki zaraz będą całe mokre.

- Julio? Przeproś mnie.

- Nie, bo dajesz mi klapsy!

I kolejny klaps i mini masaż.
Kuźwa, zaraz będę jęczeć z przyjemności, a nie mogę pozwolić, by wygrał. Nie będę go przepraszać za takie głupoty!

Pochyla się nade mną i czuje ciepły oddech przy uchu.

- Kochanie, bądź dla mnie miła, bardzo cię o to proszę. Wtedy ja będę supermiły dla ciebie i twojej cipki.

Najpierw klapsy, teraz raczy mnie brudną , ale jakże seksowną gadką i jak mam nie przeżywać orgazmu w takim momencie.

A jednak zadziorna natura mojego charakteru nie pozwala mi odpuścić i prosić się o jego uwagę w miejscu, które w tej chwili pragnie tylko jednego. Szczytowania!

- Ktoś tu chyba naoglądał się Greya- mówię słodkim głosikiem i po chwili już nie czuję ciepła jego ciała, za to piecze mnie pośladek od kolejnego, tym razem nieco mocniejszego klapsa.

- Ała!

- Nawet nie wiem, o jakim Greyu mówisz kobieto.

- Tak, jasne i dlatego dostałam mocniejszego klapsa.

- Był taki sam.

- To taka ujma na honorze dla faceta, kiedy okazuje się , że oglądał ten film?

- Nie oglądałem tego filmu!

- Jakiego?

- No tego! Pięćdziesiąt twarzy Greya!

- Ale znasz tytuł?

Zaczynam się śmiać i już mi nie przeszkadza, że ponownie otrzymuję klapsa. Ubaw jest zbyt duży, a on i tak nie robi mi krzywdy.

Mój dziki rechot nagle zostaje przerwany, kiedy czuję jak wsuwa palec pod moje stringi i odsuwa je na bok. Kolejna powiew chłodniejszego powietrza tym razem otacza moją odsłoniętą kobiecość.

- Ktoś tu się podniecił. Zmoczyłaś majteczki kochanie.

Ciężko w takiej sytuacji zaprzeczyć, bo cóż...ma dowody zbrodni przed sobą. Więc nie odzywam się , tylko ciężko wzdycham i chowam twarz w pościel.

Kris

Nie mogę się oprzeć, nie kiedy jest taka rozpalona dla mnie.
Już ja jej dam Greya!

Kładę dłoń na jej prawym pośladku i lekko go ściskam kilka razy. Kiedy zbliżam się do jej kobiecości, mój kciuk zbiera wilgoć z jej cipki, a ja zajebiście podniecam się na ten widok i odczucia.

Powoli przejeżdżam palcem przez całą długość jej wilgotnej intymności, a w odpowiedzi słyszę cichy jęk Julii, która chwyta w dłonie prześcieradło i zaciska je w pięściach przy swojej głowie.
Wsuwam palec do jej rozgrzanego wnętrza i ponownie obdarza mnie tym seksownym dźwiękiem. Kilka razy pompuję, nachylam się ponownie nad jej ciałem i pytam...

- Potrzebujesz czegoś więcej kochana?

- Kris...

- Tak?

Już mi nie odpowiada, ale obraca głowę w moją stronę, zarzuca rękę na mój kark i przyciąga do swoich puszystych ust. Całujemy się bez opamiętania, kiedy pieszczę jej słodką cipkę.

Odrywam się od niej, schodzę z łóżka, na co Julia patrzy na mnie zaskoczona. Jednak gdy widzi, jak unoszę reklamówkę z zakupami, chyba zdaje sobie sprawę, czego szukam.
Uśmiecha się do mnie, nadal pozostając w pozycji, w jakiej ją zostawiłem. Wyciągam paczkę prezerwatyw , odwijam opakowanie i wyciągam jedną gumkę. Opuszczam slipki, kopniakiem posyłam je nieco dalej od siebie i pospiesznie rozrywam zapieczętowaną prezerwatywę.

Julia obserwuje, jak zakładam gumkę i gdy ponownie wchodzę na łóżko, unosi wyżej tyłeczek, za co nagradzam ją całusem w miejscu , gdzie ma ten seksowny tatuaż w kształcie serduszka.

Ustawiam się za nią, przykładam kutasa do jej dziurki i wsuwam sie w nią jednym, płynnym ruchem. Jest tak mokra, że nie potrzebujemy chwili na przystosowanie, więc chwytam ją mocno za biodra i zaczynam się w niej energicznie poruszać.

- Może jak ci dam milion orgazmów, to mnie przeprosisz złośnico- mówię zdyszanym głosem, kiedy Julia cicho jęczy.

- Może...

- W takim razie, warto podjąć próbę.

Zamykam oczy z błogości. Słyszę jej cichy śmiech, lecz gdy trafiam w jej czuły punkt, zamienia się on w głośniejszy jęk.

***
Toskania

Asa

Odprowadzam Giannę do naszej sypialni, gdzie  czeka na nas gosposia Luigiego, która zgodziła się przypilnować naszą pociechę na czas ceremonii pogrzebowej.

Zanim jednak wejdziemy do środka, zatrzymuję Giannę na korytarzu i ujmuję w dłonie jej twarz. Jej oczy są opuchnięte i zaczerwienione od płaczu, jednak gdy uśmiecham się do niej, ona stara się to odwzajemnić.

- Pamiętaj piękna, co mówił Luigi. Prowadził szczęśliwe życie i niczego nie żałował.

- Wiem Asa, ale...będzie mi go brakować.

- Mnie też.

Pochylam się , aby pocałować swoją żonę i wtedy słyszymy płacz dobiegający z naszego pokoju.
Gianna ponownie się uśmiecha i mówi...

- Nasza mała chyba nas znowu blokuje.

- Ona to robi specjalnie, ale się nie martw, zemścimy się , gdy podrośnie. Może zapomnieć o randkach.

Widzę, że moje słowa poprawiają humor Giannie, więc odczuwam ulgę. To normalne , że jest w żałobie , ale nigdy nie mogę znieść widoku jej łez, dlatego zawsze staram się odwrócić jej uwagę, gdy się czymś martwi.

Już ma się odsunąć  ode mnie, ale ja owijam ramiona wokół jej talii i przyciągam do mocnego pocałunku. Gianna w końcu poddaje się tej chwili i odwzajemnia się namiętnością.
Kiedy ponownie słyszymy piskliwy głosik Evy, tym razem śmiech, przerywamy pocałunek i opieram swoje czoło o jej i oboje ciężko oddychamy.

- To nie wypada w taki dzień Coletti.

- Chciałem, abyś z tego dnia zapamiętała także coś dobrego. A moje pocałunki zawsze są dobre prawda?

Gianna śmieje się, a dla mnie to najpiękniejszy dźwięk dla uszu. Moja żona jeszcze raczy mnie jednym szybkim pocałunkiem i odrywa się ode mnie, ruszając tym samym do sypialni.

Nic nie poradzę na to, że moja żona jest każdego dnia jeszcze piękniejsza i zawsze , gdy jest blisko mnie, moje moralne wytyczne nie mają większego znaczenia. A może sam potrzebuję, aby chociaż na chwilę zapomnieć o tym, co dzisiaj się wydarzyło...

Wiem jedno, moja rodzina jest moim największym oparciem i nie wyobrażam sobie, aby ich zabrakło. Chcę jak najszybciej wrócić do naszego domu, gdzie wiem, że  moje dziewczyny będą bezpieczne.

Tutaj także mamy ochronę, ale moja obecność po śmierci Luigiego może wywoływać niepotrzebne konflikty.
Jeszcze dzisiejszego wieczoru spotkam się z człowiekiem , który ma zastąpić Luigiego. Mam nadzieję, że uwierzy w moje czyste intencje i w to, że nie mam zamiaru zabiegać o wpływy w Europie.
Także ze względu na nasze wspólne pochodzenie, chciałbym podjąć współpracę z nowym szefem włoskiego oddziału. Odkąd mam rodzinę u swego boku, pragnę jedynie spokoju.

Przystaję w progu  sypialni i opieram się o  framugę drzwi . Moja mała dziewczynka ubrana w różowe rajstopki i koszulkę z myszką Miki, siedzi na dywanie i próbuje ułożyć coś z klocków. Nie do końca jej to wychodzi, ale od czego ma mamę. Gianna pomaga jej , a mała zapatrzona w powstającą konstrukcję nawet mnie zauważa.

Jej włoski są coraz dłuższe i przy końcach zaczynają się kręcić, podobnie jak mamie. Ma cherubinowe policzki, a gdy w końcu mnie dostrzega , jej usteczka układają się w najpiękniejszy uśmiech, jaki widziałem.

- Tata!

Podchodzę do moich dziewczyn i siadam tuż obok małej rozrabiaki. Chwytam Evę w pasie i sadzam ją sobie na kolanach i gdy ona nadal jest przejęta klockami, ja przykładam nos do jej główki i wdycham jej zapach, tak specyficzni i cudowny dla dzieci. Całuję jej główkę, a gdy obraca się w moją stronę, napotykam jej niebieskie oczka.

- Moja córeczka kochana.

Eva szybko traci mną zainteresowanie i schodzi z moich kolan, aby sięgnąć po kolejny klocek. Zerkam na Giannę, która ze wzruszeniem przygląda się mi, więc przysuwam się do dziewczyny, która bardziej mnie dostrzega w tym momencie, całuję ją w policzek i kładę dłoń na delikatnie zaokrąglonym brzuchu.

Kilka godzin później

- Skoro mamy wszystko omówione, myślę , że naszą przyszłą współpracę powinniśmy uczcić kieliszkiem najlepszego wina , stworzonego przez samego Luigiego Colettiego.

Po tych słowach podchodzę do szklanego stolika, gdzie czeka na nas wcześniej schłodzony, wyśmienity trunek i dwa kieliszki.

- Masz rację Asa, przy okazji uczcimy pamięć o Luigim. Będzie mi brakowało tego starego skurczybyka. Nauczył mnie wszystkiego , co umiem. Był jak drugi ojciec.

Emilio De Matteis, który od teraz przejmuje władzę we Włoszech, dołącza do mnie i gdy podaję mu kieliszek z czerwonym winem, dziękuje i oboje wznosimy toast.

Jest ode mnie tylko dziesięć lat starszy i to może być początek nowej wizji prowadzenia interesów. Przynajmniej taką mam nadzieję.

To jego Luigi wyznaczył na swoje miejsce i wszyscy zgodzili się jednogłośnie. Cieszę się, że nie ma większych podziałów w tutejszej organizacji i już jutro będę mógł wraz z rodziną wrócić do Nowego Jorku.

Sprawa Krisa i Julii nie może czekać , a ja tutaj nic nie zdziałam. Poza tym chcę mieć kontrolę nad całą sytuacją i szybko uporać się z Haleskinem. Jeszcze nie ma pojęcia, z kim zadarł, ale już wkrótce się o tym przekona. Najpierw oczyścimy Julię z podejrzeń, a gdy nadejdzie odpowiedni czas , Tristan straci głowę.
Nie odpuszczę nikomu, kto zagraża mojej rodzinie . To musi zakończyć się śmiercią.

Wraz z Emiliem postanawiamy wyjść przed rezydencję i zaczerpnąć świeżego powietrza. Jest już późny wieczór , ale nadal jest bardzo ciepło. Uzbrojeni mężczyźni patrolują otoczenie, wśród nich są także ludzie De Matteis'a.

- To przepiękna posiadłość Asa. Ma w sobie coś magicznego.

- Magicznego?- pytam rozbawiony, na co Emilio uśmiecha się szeroko.

- My Włosi jesteśmy sentymentalni, ale skoro całe życie mieszkasz w Ameryce, rozumiem, że może cię bawić takie określenie.

- Wybacz. Przyznaję, że bardzo dobrze się tutaj czuję. Jest tu taki spokój i harmonia. Nowy Jork to szybkość i brak czasu.

- Więc powinieneś bywać tutaj częściej mój przyjacielu.

- Tak. Moja rodzina także uwielbia to miejsce. Chciałbym, aby moje dzieci były przywiązane do tego miejsca, to także ich dziedzictwo. Nawet jeśli postanowią mieszkać w Stanach na stałe, tak jak ja, chcę, aby znały prawdziwą, włoską kulturę, a dom i winnica Luigiego świetnie się do tego nadają.

- To prawda. Jeszcze raz chcę cię zapewnić, że szanuję ciebie i twoją rodzinę. Tak, jak powiedziałem wcześniej, Luigi był dla mnie kimś ważnym i nigdy nie zhańbię jego pamięci. Macie gwarancję mojej lojalności i bezpieczeństwa. A gdybyś kiedyś czegokolwiek potrzebował, możesz na mnie liczyć.

- Dziękuję Emilio, ty również nie musisz się niczego obawiać z mojej strony. I oczywiście zapraszam do Nowego Jorku. Myślę, że nasze żony się dogadają.

- I dzieci. Mój syn, Dario jest niewiele starszy od twojej Evy, więc na pewno znajdą wspólny język.

- Ostrzegam, że z tą młodą damą nie ma żartów. Ma charakterek Colettich.

Emilio śmieje się głośno, a ja na samą myśl o mojej kruszynce czuję ciepło w sercu.

❤️❤️❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro