Część 2 Rozdział 12

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-Nie chciałam Cię urazić -lekko jestem zmieszana.Nie wiem dlaczego tak zareagowałam na to że to przecież następca tronu. Że wszędzie paparaci na niego czekają i że w każdej chwili mogą na zrobić zdjęcia

-Nie zrobiłaś tego, skoro to prawda.Dla mnie też było by zaskoczeniem poznać królową, jeszcze taką ładną -rumienie się. Uśmiecham się do chłopaka

-Dzięki.Nie boisz się że nas zobaczą razem ?-rozglądam się szukając jakiś paparaci które mogą się tutaj czaić.

-Dlaczego ?Nie histeryzuj tak, chodź -łapie mnie za rękę i ciągnie za sobą. Podczas drogi do kawiarni Henry opowiada mi trochę o sobie.Wspomina że ma młodszą siostrę i jest synek króla.Jest następcą tronu zaraz po tacie. Z jednej strony się cieszy, ale z drugiej czuję że jest nad nim obowiązek całego jego narodu i tych ludzi. Po drodze czuję się lekko skrępowana kiedy wiem że za nami idzie goryl Henr-ego i nie kiedy jakiś człowiek strzelający nam zdjęcia

-Jak Ty sobie radzisz z Tym wszystkim ?- siadamy przy stole w kawiarence, nawet nie wiedziałam ze taka tutaj jest

-Od małego jestem wychowywany w monarchii- uśmiecha się do mnie - Od małego musiałem sobie radzić z publicznością, paparaci z naciskiem -woła kelnera.Ten po chwili przychodzi

-Co podać ?

-Poproszę dwa kawałki sernika i dwie gorące czekolady -kelner odchodzi a ten przenosi wzrok na mnie.Patrzę na niego z otwartymi oczami -Co ?

-Skąd wiedziałeś że uwielbiam czekoladę gorącą i sernik ?-czuje że możemy się dogadać z Henrykiem

-Instynkt -mruga do mnie -Wyciągaj notatki, szybciej zaczniemy tym więcej będziemy mieli czasu na poznawanie się-uśmiecham się pod nosem i jak mówiła tak zrobiłam. Układanie wszystkiego zajęło nam z godzinę, sama czasami już traciłam nadzieje że się nam uda ale Henryk motywował mnie. Na prawdę lubię go, nie ważne że jest królem czy księciem jest na prawdę sympatyczny i śmieszny. Tak dużo się z nim śmiałam tego wieczoru że mam ochotę na więcej. Około godziny 19:00 zbieramy się już bo Henryk o 20:00 ma kolację rodzinną w pałacu

***

-Kiedy się zobaczymy jeszcze ?-zatrzymujemy się pod bramą akademiku -Mam nadzieje ze chcesz i nie zanudziłem cię na śmierć

-Nawet nie było kiedy tak dużo się śmiałam, fajnie było Henryk -spuszczam wzrok na swoje ręce -Masz tutaj mój numer telefonu -piszę na ręku chłopaka swój numer -Zadzwoń jeśli będziesz miał ochotę -daje chłopakowi lekkiego buziaka i odchodzę

-Dobranoc Nina-słyszę na koniec i wchodzę do środka.Wchodzę po schodach i kiedy wchodzę do naszego mieszkania bo tak to mogę nazwać słyszę krzyki

-Michael, człowieku ona ma swoje życie -słyszę Tomasa

-W czym jestem gorszy od nich może nie mam korony i nie jetem jej przyjacielem od lat ale wkurza mnie to -krzyk Michaela, on mówi o mnie

-Nie naciskaj na nią -odzywa się Bet -I nie zachowuj się jak gówniarz obrażając się na nią -niechcący zahaczam nogą i kluczyki spadają z szafki w korytarze.Nastaję cisza, teraz już muszę wyjść

-Cześć -wchodzę do kuchni, nalewam sobie wody

-Gdzie byłaś ?-pyta Bet -Myślałam że umówiliśmy się w kawiarni

-Przepraszam, zapomniałam napisać miałam nagłą zmianę planów -nie patrzę na Michaela. Posyłam przepraszające spojrzenie dziewczynie i kieruję się w stronę pokoju

-Dawała dupy królowi -staję jak murowana, on myślał że tego nie usłyszę?

-Słucham? -odwracam się do niego przodem

-Michael, nie powinieneś -uprzedza go Tomas -Przeproś i daj sobie spokój

-Dlaczego skoro to prawda ?-warczy -Powiedz jak jest Nina -wbijam w niego wzrok

-O co Ci chodzi Michael ?

-Dobrze Ci było ?-podchodzi do mnie -Warto było? Kurwa Nina, pieprzysz się z nimi wszystkimi ?-patrzy w moje oczy tymi swoimi świecącymi oczami.Patrzę na niego jedynie, po co mam jemu odpowiadać skoro on lepiej wie. Odwracam się i chcę odejść ale on łapie mnie za rękę -Nina -już mówi łagodnie

-Daruj sobie -wyrywam rękę i wchodzę.Wcześniej jeszcze powstrzymywałam łzy, teraz to nie ma sensu. Nie wiem dlaczego tak się zachował, co go ugryzło.Nigdy nie dawał mu jasnych sygnałów

-Zjebałeś wszystko -słyszę warknięcie Tomasa.Michael już nic nie odpowiedział tylko słyszałam trzaśnięcie drzwi, wyszedł i bardzo dobrze.

***

Wieczorem już nie widziałam się z Tomasem ani z Bet.Bo poszłam się wykąpać i od razu położyłam się do łóżka.Odechciało mi się nawet tej jutrzejszej imprezy, muszę uprzedzić Bet nie nigdzie nie idę teraz nawet nie chcę się widzieć z Michaelem.Jest dla mnie skończony, idiota i nikt więcej. Kiedy już leże wygodnie słyszę przychodzący sms. Biorę telefon i odczytuję

Nieznajomy : Przepraszam jeśli cię obudziłem, ale musiałem sprawdzić czy bezpiecznie dotarłaś.Henryk -aż miło mi się na sercu robi kiedy czytam tą wiadomość.Odpisuję od razu

Ja:Już zapisałam twój numer tak na marginesie:) I nie śpię, spokojnie. Dziękuję za troskę miło z twojej strony :) Jak minęła kolacja ?- czekam chwilę kiedy widzę odpowiedź. Nawet czytać nie muszę a uśmiech mam na ustach.Odwraca myślenie od tego chłopaka

Henryk: Jak codziennie.Tata z mamą rozmawiali o swoich problemach i o Tym że za niedługo muszą wyjechać a my z Charlotte patrzeliśmy i jedliśmy.Nasza codzienność -Nie widziałam że to tak wygląda.Sądziłam że to są miłe rodzinne pogaduchy a tutaj niespodzianka

Ja: I tak jestem z ciebie dumna :) Dobranoc Henryk

Henryk:Dobranoc Królowo

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro