Część 2 Rozdział 5

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

******************************* 28 Wrzesień (Piątek ) *******************************

Całą środę sprzątałam, układałam, kupowałam i wyrzucałam.Tak wyglądała moja środa, Betii rano wyszła do pracy bo dorabia sobie w jakiejś kawiarni a ja cały dzień siedziałam w pokoju. Tomas nie przyszedł bo sam był w pracy a Michael, to nie mam pojęcia.

Pisałam z nim tylko we wtorek wieczorem kiedy uspokoił mnie że zostawiłam portfel w jego aucie. Nie mógł mi go przynieść w środę bo miał wyjazd. Z tego co się dowiedziałam to Michael jest DJ, ponoć bardzo dobrze gra i jest wychwytywany przez ludzi. 

Moja szafa  po całym dniu wyglądają idealnie, wszystko jest na swoim miejscu wszystko ma swoje jeszcze miejsce. Długo nad nią pracowałam i jestem szczęśliwa że mi się to udało.  Zastanawia mnie tylko jedno, gdzie ja to wszystko spakowałam. 

W czwartek Michael przyniósł mój portfel, niezmiernie się cieszyłam że jest ze mną mój portfelik. Teraz czekam tylko na toaletkę żeby pochować wszystkie kosmetyki do niej in gotowe.Mogę zaczynać rok akademicki. Wiecie tak się szykuję na ten rok a nawet jednego zeszytu nie mam ani długopisu, Betii powiedziała mi że na wykładach można robić na laptopie wykłady a że mam notebooka małego, idealnie się przyda. Ale w piątek czy w sobotę skoczę po jakieś przybory. 

***

-Dzień Dobry paczka dla pani -kurier wskazuję na moją toaletkę.Czekałam na nią jak na nic, ani nikogo. Kurier jest tak miły że wnosi mi do korytarza dalej nie chcę aby wchodził. 

-Dziękuję -zamykam za sobą drzwi i z uśmiechem przesuwam pudełko w stronę pokoju.Cholera, ciężka jest. Zmęczona i zmachana ale udaje mi się ją tam wtargać. 

Jest kilka minut po godzinie 18:00, Bet kończy za godzinę ale idzie do Tomasa i nie wie czy wróci raczej zostanie u niego na noc. Obiecała że spędzimy jeszcze wieczór razem na plotach, jak na razie nie pogadałyśmy sobie tylko we dwie.Zawsze było coś albo ja wróciłam zmęczona, albo jak w środę układałam wszystko do późna, czy po prostu Tomas u nas był i nie chciałyśmy przy nim. 

Zamawiam dużą pizze z colą i wracam do rozpakowywania. Pudełko jeszcze szybko rozerwałam i folię ale co dalej. Zaczynam czytać instrukcję ale w życiu nie połapię się co z czym. Za dużo tego wszystkiego dali. A to przecież toaletka i krzesło jest. Kiedy zabieram się za próbę numer dwa słyszę dzwonek do drzwi. Kiedy otwieram zauważam Michaela stojącego z moją pizzą i colą. 

-Ktoś zamawiał dużą pizze z ... -zagląda do środka -...Z brokułami i kurczakiem na 1/2 a na drugiej połowie cztery sery ?Z Niezdrową colą? -uśmiecha się 

-To chyba do mnie -otwieram szerzej drzwi -Z tym wyjątkowo cię wpuszczę -śmieje się 

-Złapałem dostawce po drodze do was -idziemy razem do mojej sypialni. Właśnie, dlaczego tam?

-Betii nie ma -zamykam drzwi od sypialni kiedy już jesteśmy w środku. -Chłopak widząc mój bałagan aż gwiżdże 

-Dobrze trafiłem -okłada jedzenie na łóżko i zabiera się za składanie mebli. 

-Dzięki -siadam po turecku na łóżku i otwieram pudełko -Chcesz ?

-Za chwilę 

-Oki -ruszam ramionami i sama biorę kawałek. Michaelowi opowiadam że niedawno tak na prawdę przyjechał kurier z paczką, a że nic nie miałam do roboty chciałam to złożyć.Chłopak mnie słuchał i cały czas składał meble.Bardzo dobrze mu to nawet szło, pół godziny i było złożone. -Masz gryza -przesuwam kawałek pizzy w stronę chłopaka.Niech ma, podnosi na mnie wzrok i bierze gryza.Przy okazji puszcza do mnie oczko 

***

-Dziękuję bardzo -dziękuje chłopakowi.Bo gdyby nie on męczyła bym się przy tym dalej. A tak, 40 min i nawet stoi w odpowiednim miejscu. 

-Do usług -idę z nim do kuchni gdzie on myje ręce a ja szykuję przekąski 

-Zostaniesz obejrzeć jakiś film ?-podnoszę na niego wzrok. Wrzucam popcorn do mikrofali i odwracam się w stronę chłopaka 

-Z chęcią Ale.. -pokazuje na mnie -Ja wybieram film. Jest nowy, powinien Ci się spodobać -mija mnie i siada przed telewizorem.Nawet nic nie mówię bo wiem że sam zadecyduję o tym. Jestem tutaj od niecałych czterech dni i nie czuję się obco tak jak sądziłam.Czuję się jakbym znała tych ludzi od zawsze a nie od 4 dni, coś cudownego. 

Obawiałam się tego wyjazdu, jestem prawie 7 tysięcy kilometrów od domu, bez mojej rodziny.Teraz muszę polegać tylko na sobie. Dobrze że mam tutaj Bet, Michaela i Tomasa.Sądzę że z nimi nie zginę i to oni będą mi pomagać przez pierwsze dni na uczelni. 

******************************************

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro