Rozdział 25

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dzisiaj ma odbyć się ta impreza charytatywna na którą miałam iść z Tomasem, przeprosiłam brata i napisałam że się nie pojawię. Bardzo go przepraszałam bo wiem ile to dla niego znaczy ale nie mogę iść tam bez niego.Tomas miał iść ze mną, bawić się ze mną a teraz oboje jesteśmy w rozsypce.Kiedy wchodzę do sypialni i widzę że jego rzeczy nie ma ściska mi się serce. Dlaczego pozwoliłam jemu odejść, dlaczego pozwoliliśmy aby SMS przekreślił wszystko. Wiem że Tomas kłamie, on kocha Ninę widziałam to tyle razy i nie uwierzę że miał jej dość, nigdy w to nie uwierzę. Zerkam na szafkę i wtedy zauważam karteczkę z napisem "Dla Ciebie ". Obok karteczki leży pudełeczko, najpierw zajmuję się listem. Siadam na łóżku i zaczynam czytać 

Kiedy to czytasz na pewno płaczesz i myślisz jaki to pojebany jestem.Co byś zrobiła na moim miejscu.Dostajesz SMS że twój ukochany sypia z kimś na boku, będąc wcześniej oszukana, zdradzona, poniżona. Zrobiła byś na pewno to samo, ufałem Ci za każdym razem. Nie masz pojęcia jak bardzo cieszyłem się kiedy wybaczyłaś mi to wyjście do klubu. Ale to że puszczasz mnie kantem nie przejdzie Tess, nigdy by nie przeszło. Przykro mi że te wszystkie starania z mojej strony były dla ciebie niczym, że to po prostu zjebałaś. Przykro mi jest że pozwoliłaś zbliżyć mi się do twojej cudownej córeczki, kiedy powiedziała do mnie "tata'' przy Kevinie w głębi duszy cieszyłem się że to zrobiła ale wiem że to zawsze Kevin będzie jej ojcem. Zaakceptowałem to w 100%, niestety nie wyszło. Strasznie żałuję bo chciałem zrobić kolejny krok do przodu, spóźniłem się. Może i lepiej, dobrze że to teraz wyszło niż po ślubie

Zawsze Cię kochałem. Tomas 

Płaczę, płaczę jak bóbr, bo on na prawdę myśli że go zdradziła. Nie po to się starałam aby nam wyszło żeby go teraz zdradzać.Po cholerę miała bym to robić i z kim niby. Kurwa, nie wierzę że wszystko się tak zjebało. Jak ja sobie poradzę z jego stratą, przecież potrzebuję go. Nie rozumiem dlaczego nie uwierzył mi, tylko w ten anonim. Przecież wie jak go kocham, wiedział o tym od zawsze.

 Nie tylko on został poniżony, zdradzony ale to mnie mąż puszczał kantem i wiem jak ta osoba zdradzana się czuje, nigdy bym czegoś takiego nie zrobiła, nigdy.Wybaczyłam jemu ten incydent, nie rozumiem dlaczego on nie może uwierzyć mi. Kiedy okładam list,zerkam na pudełko.Biorę je powoli i waham się przed odtworzeniem go.W końcu się decyduję i wtedy nie mogę uwierzyć, on na prawdę chciał to zrobić dzisiaj na imprezie. W pięknym pudełku jest jeszcze piękniejszy pierścionek.

Tomas chciał mi się dzisiaj oświadczyć, chciał spędzić resztę życia ze mną. Chowam szybko pierścionek i odkładam pudełko na szafkę. Ten głupi SMS odebrał mi wszystko. Zniszczył mi życie.

***

-Tess..Tess-czuje szturchnięcie,ktoś łapie mnie za ramię, szarpie mnie -Tess obudź się, kochanie -otwieram oczy i widzę niespokojną twarz Alexis 

-Co się dzieje ?-podnoszę się powoli na łokcie 

-Dzwoniłam do Ciebie wiele razy, byłam na imprezie nie było ciebie tam

-Nie poszłam na nią -nie płacz, nie płacz. 

-Tess, Nina zaczęła płakać strasznie, mierzyłam jej temperaturę miała 40 stopni 

-Gdzie ona jest ?-podnoszę się szybko z łóżka 

-Kevin jest z nią na pogotowiu, nie chcieliśmy tracić czasu dlatego ja przyjechałam po Ciebie 

-Zawieź mnie do nich, Prosze -łapie mi się głos.Zakładam szybko jeansy z przetarciami i szarą bluzę, zakładam buty.Zabieram dokumenty Niny i jej ulubioną zabawkę i biegniemy z Alexis do samochodu. 

Droga trwa do szpitala wieczność a tak naprawdę to jest niecałe 10 min, cały czas mam przed oczami czarne scenariusze. Prosze aby nic jej nie było, aby była cała i zdrowa. Do tego ten wzrok Alexis na mnie, ona coś przeczuwa. Nie pyta konkretnie ale wiem że coś wie. 

-Nie teraz Alexis -szepcze -Teraz jest ważniejsza Nina niż on 

Kiedy podjeżdżamy pod szpital nie czekam na Alexis, wybiegam z auta i biegnę do środka.W recepcji pokazują mi które piętro i biegnę tam.Od razu zaważam Kevina siedzącego na krześle na korytarzu. 

-Gdzie Ty kurwa byłaś ? Zajęłaś się swoim kochasiem kiedy twoja córka cię potrzebowała -podnosi się z miejsca, od razu staję naprzeciwko mnie -Jesteś kurwa nieodpowiedzialna, kto Ci kurwa dał prawa do opieki. 

-Gdzie ona jest ?-pytam jedynie, nie mam czasu ani siły na jego obelgi 

-Teraz cię to obchodzi? Wracaj na imprezę i dalej baw się dobrze.Dajmy sobie świetnie radę bez ciebie -zostawi mnie na środku korytarza.Patrzę na niego, patrzę jak siada spowrotem na krzesło i chowa twarz w ręce.

-Gdzie jest moja córka ?-pytam po raz kolejny 

-Pokaże Ci skarbie -staje obok mnie Alexis, patrzy na mnie zmartwiona. Łapie mnie za rękę i ciągnie do drzwi.Kiedy staję w drzwiach czuję ulgę kiedy widzę mojego szkraba.Jest taka piękna, śpi sobie spokojnie.Płacze kiedy widzę te wszystkie kabelki podłączone do niej. Siadam na krześle obok niej 

-Mamusia już jest aniołku -szepcze do mojej córeczki.Głaszczę ją po twarzyczce, rączce. Jest taka cieplutka. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro