Clarise

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Kopnełam nogą w drzwi.
Po kilku sekundach usłyszałam płacz dziecka.
Kurwa.
- Alison?! - zawołałam.
- Na dole!
Poszłam do salonu.
- Clara! - wykrzyknęła mała dziewczynka i podbiegła do mnie.
- Cześć, maluchu. - poczochrałam ją po włosach.
- Wrócę po nią za tydzień.
- Ale miałaś ją przywieść w sobotę.
- Dasz radę.
- Ale
- Muszę jechać do pracy, dasz radę Clara.
- Jestem Clarise.
- Clara przestań gwiazdożyć, kiedy wraca twój ojciec?
- W sobotę. - powiedziałam przez zacisnięte zęby.
- Idealnie. - klasnęła w dłonie. - Będę po nią w poniedziałek.
- Mam szkołę.
- Clara, dasz radę, muszę iść.
Zaczęła iść do drzwi.
- Mamo! - zawołałam za nią, ale ona już poszła.
- Pobawimy się?
- Maluchu, jest wtorek, muszę iść do szkoły.
- A co ze mną? - zrobiła smutną minkę.
- Zostaniemy w domu. - westchnełam. - Chcesz obejrzeć bajkę?
- Tata mi nie pozwala jak tu jestem.
- Ja nie jestem tatą, jaką chcesz bajkę?
- Barbie!
Włączyłam jej na telewizorze bajkę i poszłam do kuchni.
- Jadłaś śniadanie?
- Nie.
- Na co masz ochotę?
- Płatki.
Zajrzałam do szafki.
- Nie mamy, coś innego?
- Naleśniki.
- Nie mamy składników, kanapki mogą być?
- Nieee, chce coś fajnego.
- A motylkowe kanapki? Z owocami, albo dżemem?
- Tak!
Zaczęłam kroić banana i dzwonić do ojca.
- Nie mam czasu, Clarise.
- Alison zostawiła mi Ines.
- Co?
- No zostawiła mi ją do opieki, do poniedziałku.
- Zadzwonię do dyrektora i powiem że jesteś chora, opiekuj się nią i nie rozwalcie domu, wrócę w poniedziałek, bo mam ważne sprawy.
- To jest twoje dziecko.
Rozłączył się.
Dokończyłam robić śniadanie dla dziewczynki.
- Proszę bardzo. - podałam jej talerz.
- Dziękuję.
Położyłam się obok niej na kanapie.
- Będę kiedyś księżniczką. - powiedziała.
- Bądź dobrą osobą i sobą.
- Księżniczki są dobre i ładne.
- Nie wszystkie są dobre.
- Ale są ładne.
- Piękno jest w środku nie na zewnątrz.
- Jestem ładna? - spytała Ines.
- Maluchu, masz te same geny co ja, oczywiście że jesteś ładna.
- Czemu nie jesz? - zapytała.
- Zjadłam wcześniej.
- Jak jest w twojej szkole? Chciałabym już do niej chodzić.
- Normalnie, szkoła jak szkoła, chcesz się w coś pobawić?
- Na razie chce bajki. Czemu rodzice ze sobą nie mieszkają?
- Czasem jest tak że rodzice przestają się dogadywać, nie kochają się tak bardzo jak wcześniej i wolą nie być ze sobą.
- Czemu z innymi dziećmi tatusiowie spędzają czas, a ze mną tata nie chce?
- To nie jest tak że tata nie chce, on dużo pracuje.
- Dzieci się ze mnie śmieją. - w jej oczkach pojawiły się łzy.
Przytuliłam ją.
- Czemu się śmieją?
- Mówią że jestem brzydka i wyglądam jak czarownica.
- Przez włosy?
- Tak, ty masz takie ładne, a ja mam brzydkie.
- To że masz loczki, nie znaczy że są brzydkie, jesteś wyjątkowa, i zdradzę Ci że też mam takie loki, tylko je prostuje.
- Mi też tak zrobisz żeby były proste?
- One są proste tylko przez chwilę, odwróć się do mnie tyłem.
Dotknęłam jej włosów.
- Może zrobię Ci jakąś fryzurę? Warkocz może być?
- Tak.
- Tak na warkocz czy na fryzurę?
- Na obydwa.
Zaczęłam zaplatać jej warkocz.
- Czemu masz takie ciemne włosy? - zapytała.
- Po tacie, ty masz blond po mamie.
- Nie lubisz mamy?
- Nie wiem.
Zaczęłam dzwonić do Alison.
- Do kogo dzwonisz? - zapytała.
- Do Alison.
- Czemu nie mówisz do niej mamo?
- Bo wolę tak.
- Co chcesz Clara?
- Jutro rano zabierzesz Ines, muszę iść do szkoły.
- Nie.
- To zostanie sama w domu.
- Dobra, przyjadę po nią jutro.
- Dziękuję.

- Nie jest łatwo Clara.
- Nie jestem Clara, i przestań mnie tak nazywać, Freay, nikt nie ma łatwo, nie jesteś wyjątkiem.
- Wiedziałam żeby do ciebie nie przychodzić. - powiedziała.
- Rozumiem że czujesz różne emocje, rozumiem że jest Ci ciężko, ale serio Freay, nie tylko Ty masz słabą sytuację, liczyłaś że powiem ci coś innego? Nie jestem tobą żeby pocieszać cię i mówić miłe słówka. Powinnaś już iść.
- Kiedyś byłaś inna.
- Tak jak każdy, życie zmienia.
- Co się stało? - zapytałam.
- To już nie twoja sprawa, musisz już iść.

W każdym widać coś innego, w niektórych mrok, w innych światło, matka powiedziała mi kiedyś że nigdy nie będę światłem, że zawsze będę mrokiem, ale czy to coś złego? Czy mrok musi być zły? Może mrok potrzebuje tylko zrozumienia? W Aevanie widzę mrok, ukryty, ale widzę go, przykryty światłem, w Freay widzę światło, a może to tylko jedna z jeh masek? W Nyx, w niej nie wiem co widzę, jest jak szarość, błyszczy, świeci tak jasno, ale widzę w niej też mrok, widzę jak muska go palcami, Nyx jest zastanawiająca, poprostu inna? Ciężko ją opisać, równie ciężko powiedzieć kim ona jest i jaką rolę odgrywa.

Spojrzałam na Ines, która spała, jest tak niewinna. Zaniosłam ją do mojego pokoju j położyłam na łóżku.
- Co się dzieje? - spytała zaspana.
- Nic, śpij dalej.
Przytuliła się do poduszki i zasnęła.
Zaczęłam się rozciągać, gdy mój telefon zaczął dzwonić.
- Halo? - odebrałam.
- Cześć, Clara. - powiedział mój przyjaciel.
- Hej? Po co dzwonisz?
- Potrzebuje pogadać.
- Czyli jak zwykle? Dzwonisz tylko wtedy kiedy potrzebujesz pomocy, ale gdy ja jej potrzebuje to nie odbierasz.
- Przepraszam.
- Masz mnie nie nazywać Clara.
- Ale zawsze tak do ciebie mówię.
Rozmawialiśmy chwilę o głupotach i trochę wspominaliśmy.
Westchnełam.
- Razem czy nie, rozmawiając czy nie, przyjaźniąc się czy nie. Zawsze będziesz mieć specjalne miejsce w moim sercu, którego nikt inny nie zastąpi. To dlatego, że zaakceptowałeś mnie taką, jaka byłam. A fakt, że nie musiałam się dla kogoś zmieniać, był wspaniały. I tylko ty możesz mówić do mnie Clara.
- Dziękuję.
Milczeliśmy przez chwilę.
- Przyjadę. - obiecał. - Przeprowadzam się.
- Wracasz?
- Wracam, na zawsze.
Uśmiechnęłam się.
- Wreszcie. - powiedziałam.
Usłyszałam pukanie do drzwi.
- Muszę kończyć, pa. - rozłączyłam się.
Zeszłam na dół i otworzyłam drzwi.
- Oddaj mi Ines.
- Już po nią idę.
Oddałam dziewczynkę mamie.
- O nic cię poprosić nie można.
Wyszła trzaskając drzwiami, jak zwykle.
I choć wydarzyło się to co zwykle, to w jakiś sposób zabolało, bo ojciec nawet nie zapytał jak się czuje, a matka, której nawet tak nie nazywam i zwracam się do niej po imieniu, to nie traktuje mnie jak córki, a jak jakiegoś śmiecia, którym można się wysługiwać.

Spojrzałam na moją przyjaciółka, która ubrała mnie w swoją sukienkę.
- Wyglądam na dziwke? - zapytałam.
- Nie, na dziwke to wyglądam ja.
Zaśmiałam się.
- Więc powiedz Clarise
- Co mam Ci powiedzieć?
- Ten twój przyjaciel to jak wygląda?
Zaczęłam się śmiać i położyłam się na podłodze łapiąc za brzuch. Po chwili się opanowałam.
- A co chcesz nowego chłopaka?
- Raczej szukam tobie.
- Dobrze wiesz że nie bawię się w związki.
- No dobra, to jak wygląda?
Pokazałam jej zdjęcie.
- No może jednak szukam chłopaka.
Uśmiechnęłam się.
- Moja cudowna przyjaciółko. - założyłam jej rękę na ramię. - Czas cię wystroić.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro