Część 2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Julia

- Odbijany. Teraz zostaniesz ze mną.

Wszędzie poznam ten głos. Nawet nie muszę otwierać oczu, aby wiedzieć, że to Kris.
Nikt nigdy tak na mnie nie wpływał, a zwłaszcza jednym zdaniem. Jezu skąd te dreszcze? Przecież to śmieszne, nawet nie powiedział nic seksownego. Chociaż...

Odsuwa się nieco i gdy mogę już spojrzeć w jego przystojną twarz, zapominam o całym świecie.
Jego spojrzenie jest łagodne, jak wtedy gdy rozmawiał z Evą o kokardce.
I te zielone oczy, tak piękne.
Idealnie przystrzyżone jasnobrązowe włosy nadają mu nieco żołnierskiego wyglądu, a wyraźnie zarysowana szczęka stuprocentowej męskości.

I ta idealnie dopasowana , biała koszula, która iście cudownie podkreśla jego stalowe mięśnie.
Tak to zdecydowanie typ żołnierza Seal.
Z moich wojskowych rozmyślań wyrywa mnie głos Simona.

- Przepraszam, ale ja tańczyłem z Julią.

- Ale powiedziałem odbijany, nie znasz zasad?- pyta poważnie Kris, a gdy chcę się uwolnić z jego objęć, przytrzymuje mnie jeszcze mocniej.

- Znam, ale...

- Simon tak?

- Zgadza się.

- Simon bądź tak miły i spadaj.

Patrzę groźnie na Krisa, który w tym momencie nie zwraca na mnie uwagi, lecz wpatruje się w mojego co do niedawna partnera tanecznego. Próbuję się ponownie wyrwać, ale gdy i tym razem mi się to nie udaje, odwracam się na tyle, ile mogę i parzę skruszona na biednego Simona i mówię...

- Simon przepraszam za Krisa, nie chciał tego powiedzieć...

- Chciałem i powiedziałem- dodaje szybko Kris, a mnie ponownie zaczyna zalewać irytacja, wywołana przez tego jaskiniowca.

- Kris przestań!

- Simon zostaw nas, teraz Julia tańczy ze mną.

Jeszcze raz mocuję się z żołnierzem, ale cholera jest dla mnie za silny, a przecież nie chcę robić scen na ślubie przyjaciółki.

- Simon, przepraszam, nie gniewaj się...

- Nic się nie stało, do zobaczenia- odpowiada z uśmiechem, ale już nie tak uroczym, jak wcześniej. Nic dziwnego w takiej sytuacji.

Piosenka się zmienia na o wiele spokojniejszą.

Prawe ramię Krisa oplata mnie w pasie, przyciągając bliżej swojego twardego ciała, a lewą dłoń splata z moją i zaczynamy powoli poruszać się w rytm melodii.
Jestem na niego zła za takie potraktowanie Simona, który nic złego nie zrobił. A ten jeszcze się uśmiecha.

- To było niepotrzebne- mówię twardo, ale staram się być cicho , aby nikt nas nie usłyszał.

- Co było niepotrzebne?

- Twoja niegrzeczność. Chłopak nic nie zrobił, a postawiłeś go w krępującej sytuacji.

- Jeśli obraża się na słowo spadaj, to faktycznie jest to tylko chłopak, a nie mężczyzna- odpowiada dumnie, puszczając przy tym oczko.

- A jakby ja do ciebie powiedziała spadaj?

- Nie powiedziałabyś. Jesteś zbyt dobrze wychowana.

- Jesteś niemożliwy Kris, naprawdę nie wiem, dlaczego tak się zachowujesz.

Jego uśmiech znika, a na twarzy wypływa powaga. Pochyla się i gdy jego twarz jest tuż przy mojej, szepcze patrząc mi w oczy...

- Wiesz, dlaczego zachowuję się jak dupek. Możesz udawać przede mną, że nic nas nie łączy, ale przynajmniej nie oszukuj siebie Julio.

- Cały czas słyszę , jak Gianna cię zachwala, ale ty jesteś zarozumiały.

- Nie, jestem szczery. To ty udajesz.

- Nic nie udaję. Po prostu nie chcę z nikim się umawiać.

- Ale chcesz mnie całować...

- Co?!

- Dobrze wiesz, o czym mówię skarbie. Prosiłaś mnie o wiele więcej.

- To kłamstwo!

- O teraz będziesz udawać , że tego nie pamiętasz? Zwalisz wszystko na alkohol, który wypiłyście z Gianną w gabinecie Asy?

- Taka jest właśnie prawda! Nie kontrolowałam się i nawet tego nie pamiętam!

Kris zaczyna się śmiać, a ja czuję, jak moje policzka pieką mnie nie tylko ze złości, ale także ze wstydu na wspomnienie tamtego wieczoru.

Ma rację, pamiętam wszystko...a przynajmniej bardzo wiele...

Te silne ramiona, ta twarda klata! Pewnie nawet ma jędrny twardy tyłeczek! Niesie mnie jak księżniczkę i cholera podoba mi się to. Mój król , mój książę, mój giermek! Wszystko, co zechcę. Tak właśnie się czuję. Czuję, że mogę wszystko.
W pokoju — chyba gościnnym — stawia mnie na nogi, ale coś wszystko wiruje.

- To mój dom?

- Nie Julio, nadal jesteś u Colettich.

- Aaaa no to dobra.

- Nieźle się upiłaś.

Jego cichy śmiech jest słodki. A gdy pomaga mi usiąść na łóżku i zaczyna ściągać z moich stóp baleriny, stwierdzam , że jest PRZESŁODKI.

- Ładny jesteś Kris.

Patrzy na mnie tak jakoś śmiesznie, a potem mówi...

- Mężczyźni nie są ładni, są przystojni.

- Dla mnie jesteś piękny. Zwłaszcza twoje oczy. I lubię twoje dłonie, tak zdecydowanie lubię twoje dłonie.

Przez chwilę milczymy, a ja próbuje usilnie skoncentrować swój wzrok na jego przepysznych ustach.

- Usta też...- mówię szeptem i pochylam się , by go pocałować.
Ujmuję jego twarz w dłonie i mocno wpijam się w jego usta.

- Damie nie przystoi kłamać Julio- mówi z nieco rozbawioną nutką w głosie, a ja chciałabym teraz zapaść się pod ziemię.

- A dżentelmen nie powinien wypominać takich rzeczy.

- Nie jestem aż takim dżentelmenem i ja pamiętam wszystko...

W końcu czuję jej smak. I to nic , że jest pomieszany z alkoholem Asy. Mogę wyczuć jej słodycz i cholernie mi się to podoba.
Tak bardzo jestem nią pochłonięty, że zaczynam myśleć, jak będzie smakować tam na dole...
Nie! Muszę przestać. Jest pijana i nie wie , co robi, a ja nie jestem facetem , który wykorzystałby kobietę w takim momencie.

Odrywam się od niej z bólem serca i odciągam jej dłonie od mojej tawrzy.

- Skarbie, jesteś pijana i powinnaś się położyć teraz.

- Chcę cię całować.

- Boże wykończysz mnie.

Uśmiecha się do mnie tak pięknie,a gdy seksownie zagryza wargę — mam ochotę złamać swoją obietnicę. Puszczam jej ręce, po czym chwyta za dolną krawędź swojej koszuli i szybko ściąga ja z siebie.
Zamurowało mnie, nawet zapomniałem jak się poruszać czy też odzywać, kiedy przed moją twarzą mam jej piękne piersi zakryte koronkowym , różowym staniczkiem. Nie są ani za małe, ani za duże, są idealne. Pewnie nie chodzi nawet o rozmiar, chodzi o jej właścicielkę. Podoba mi się cała, taka jak jest. Nic bym w niej nie zmienił.

Następnie kładzie swoje dłonie na zamku od swoich bordowych spodni i wtedy się opamiętuję.

- Przestań się rozbierać. Kładź się do łóżka, potrzebujesz snu.

- Potrzebuję cię Kris.

- Czy ty chcesz mnie zabić kobieto? Testujesz mnie czy co?- pytam załamany, bo nigdy nie czułem w sobie takiej walki między tym, czego pragnę a tym, co podpowiada sumienie i zdrowy rozsądek.

- Potrzebuję, abyś ściągnął ze mnie...

- Nie kończ! Błagam.

- Nie podobam ci się?- pyta smutno.

- Skarbie, jesteś moim marzeniem, ale wypiłaś i nie wykorzystam tego- mówię spokojnie, dotykając jej ramion.
Nigdy w życiu nie chciałbym, aby myślała, że nie podoba mi się. Ja o niej śnię do cholery!

- Jesteś kochany...tym bardziej chciałabym...

- Czas spać Julio.

Powstaję, a ona nadal patrzy na mnie tymi swoimi pięknymi oczkami.

- A zostaniesz ze mną?

- To chyba nie jest dobry...

- Zostań ze mną Kris, proszę.

Przytakuję, bo naprawdę nie wiem, jak mógłbym jej odmówić. Ma nade mną niewyobrażalną władzę, z której nawet nie zdaje sobie sprawy. Ja natomiast dokładnie wiem, że jestem pod jej urokiem...

- Tak wypiłam i mówiłam głupoty! A ty to teraz wykorzystujesz, aby mnie zawstydzić!

Mój ton jest surowy, ale on nadal się uśmiecha. Co za pyszałkowaty dupek!

- I pewnie nad rankiem też się nie kontrolowałaś? No wiesz, kiedy...

- Przestań! - przerywam szybko jego wypowiedź, bo doskonale wiem, do czego zmierzał.

Tak cudownie się czuję. No może ból głowy nie jest wspaniały, ale ta poduszka jest nieziemska. Oplatam ją ramionami i zarzucam nogę , aby lepiej się ułożyć.
Czy poduszka może być jednocześnie tak wygodna i tak twarda?

- Myślałam , że jesteś poduszką ok?

- Błagam cię. Czy poduszka ma twardego...

- Czy możesz mówić ciszej?- pytam go , jednocześnie zabijając wzrokiem.

- Skarbie? Obmacałaś mnie. To ty wykorzystałaś mnie, a nie ja ciebie. Pozwól , że ci przypomnę...

Gdy się przebudzam, czuję, jak ciepłe ciało przywiera do mnie.
A gdy drobna dłoń sunie na dół i dotyka mojego kutasa, momentalnie twardnieję. Wtedy wiem, że to nie sen. To zbyt realne i zbyt cudowne.

Otwieram oczy i pierwsze co widzę to blond włosy rozrzucone na mojej klacie. Julia wtula się we mnie, cicho mrucząc, a ja jestem prawie pewny, że ona nadal śpi.
A jednak zaczyna mnie śmielej dotykać i choć marzyłem o tym od dawna, nie wiem, czy powinienem pozwolić jej kontynuować.
To znaczy, chcę tego, ale wiem, że ona będzie tego żałować.
Nie jesteśmy na etapie igraszek porannych. Kurwa, my nie jesteśmy na żadnym etapie!

Zatrzymuję jej dłoń i delikatnie odsuwam od siebie. Wtedy Julia przeciąga się, a następnie odwraca  na drugą stronę. Pod wpływem jej zmiany pozycji, kołdra nieco się zsuwa, ukazując jej kuszący tyłeczek...w stringach.
Zaraz, przecież zasypiała w spodniach.
Ja rozebrałem się do bokserek, bo było mi cholernie gorąco, ale zamierzałem wstać przed nią i się ubrać. W nocy nawet jej nie dotknąłem!

Jak zahipnotyzowany patrzę na jej jędrne, zgrabne pośladki i mam ochotę je dotknąć i lekko ścisnąć. I ściągnąć z jej tyłeczka ten paseczek imitujący bieliznę. Muszę się ogarnąć! Nieco się ochłodzić!

Cicho wstaję z łóżka i ze sterczącym kolesiem idę do łazienki, przylegającej do sypialni. Wskakuje pod prysznic i aż się wzdrygam, kiedy oblewa mnie chłodna woda. Ale tego potrzebuję. Kubeł zimnej wody jest wręcz idealny.

Po niezbyt szybkim prysznicu wychodzę z kabiny i zaczynam wycierać się ręcznikiem. Wtedy słyszę jakiś szmer dochodzący z sypialni. Szybko owijam ręcznik wokół bioder i wychodzę z łazienki.

Kolejny widok przyprawia mnie prawie o zawał. Nadal skromnie odziany tyłeczek Julii jest wypięty wprost na mnie, kiedy pochylona sięga po spodnie, aby je założyć.
Musiała mnie usłyszeć, bo momentalnie się odwraca z jedną nasuniętą nogawką i traci nagle równowagę . Upada na podłogę, więc odruchowo podbiegam do niej.
Wtedy spada mój ręcznik i teraz Julia widzi mnie tak, jak Pan Bóg mnie stworzył.

Nastaje chwila grobowej ciszy między nami. Jej oddech jest tak ciężki, jak mój.

- Co ty robisz?!

Jej pisk wyrywa nas z dziwnego zawieszenia, ale w końcu docierają do mnie jej słowa.

- Co ja robię? ! Chyba co ty robisz od wczoraj!

Podnoszę szybko ręcznik i ponownie się owijam. W tym czasie Julia zakłada — dość niezgrabnie — spodnie i sięga po koszulę, która leży tuż obok. Nigdy nie widziałem, aby ktoś tak szybko się ubierał. Zwłaszcza na kacu.

- Julio, gdybyś się martwiła, że wczoraj coś się wydarzyło między nami, to zapewniam, że...

- Wiem, że nic się nie stało! Nie pozwoliłabym na to!

- Ty?! Ty byś na to nie pozwoliła?!

- Tak!

- Nie wytrzymam zaraz! Kleiłaś się do mnie i mówiłaś , że mnie potrzebujesz i dobrze wiesz, w jakim sensie! Ja to zatrzymałem moja droga! Ja!

Na podkreślenie swoich słów, wskazuję palcem na swoją pierś, gdy ciężko się unosi od namiaru emocji.

Julia zaczyna zapinać guziki swojej koszuli, wpatrując się w mnie z mordem w oczach. Czyli pamięta, tylko nie chce się przyznać. A to mała diablica...

Rusza w stronę drzwi, nadal mocując się z guzikami i wychodzi z pokoju. Ruszam za nią, bo uważam, że powinniśmy coś sobie wyjaśnić, ale wtedy na korytarzu spotykamy Giannę i Asę.
No to pięknie kurwa jego mać!

- Czy możemy już do tego nie wracać Kris? Naprawdę, wcale mnie to nie bawi.

Kris przestaje się uśmiechać szyderczo czy też słodko — nieważne — i ponownie przytula mnie mocnej podczas tańca.

- Jak chcesz, to udawaj Kane, ja znam prawdę.

- Chyba nie mam ochoty już na taniec, potrzebuję tego kolorowego drinka.

Odsuwam się od Krisa tylko dlatego, że mi na to pozwala. Jednak zanim puści moją dłoń — całuje jej wierzch i mówi ...

- Napij się skarbie, w razie co ja cię przypilnuję.

Na koniec uśmiecha się słodko i puszcza moją rękę. Odchodzę szybko od niego, ostrożnie omijając tańczące pary.

Muszę unikać Krisa Mitchella. Mam wrażenie , że tylko on jest w stanie przebić się przez mur , który utworzyłam wokół siebie.
Niestety ten mur nie powstał bez powodu. Chroni mnie i moje serce. Lata temu obiecałam sobie, że to siebie będę stawiać na pierwszym miejscu i już nigdy nie oddam swojego serca, aby ponownie zostało złamane.

Tak, muszę unikać Krisa.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro