28.Skończył się mój czas

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wpadłem do mieszkania, a za mną Adrian.

- Coś ty odjebał?!

- O co ci chodzi?! - Zmarszczyłem brwi.

- Ta dziewczyna była przerażona! - Krzyczał na mnie jakbym kogoś zabił. - Co się z tobą dzieje?

-  No i co z tego? Miała moje zdjęcie na tapecie!

- Jak wszystkie nastolatki teraz!

- Nie to...Tego nigdzie nie publikowałem...

- Igor! - Popatrzyłem na niego - Co ty odwalasz? - Podszedłem do niego i chwyciłem za ramiona.

- Widziałem ją tam...Rozumiesz? Była tam.

- Kto? - Zmarszczył brwi.

- Mela! Jestem tego pewien...Wiem jak się porusza...To była ona!- Mówiłem to pewny swojej racji jak nigdy.

- Igor...- Popatrzył na mnie ze smutkiem.

- To była ona...To na pewno była ona!

- Oszalałeś...- Mruknął. - Ona nie żyje.

- Żyje! Była na moim koncercie!

- Nie...Igor jej tam nie było...

- Była...-Zaczęło do mnie docierać co właściwie do niego mówię i aż zrobiło mi się głupio. - Nie było...- Usiadłem na kanapie. -Przecież ona nie żyje....No tak...Ale - Popatrzyłem na niego - Ta dziewczyna, ona  poruszała się dokładnie tak samo.

- Wydawało ci się. Po prostu za nią tęsknisz.

- Aż tak?

- Aż tak. -Kiwnął głową.

https://youtu.be/R2BD_fwWI-A

*Mela*


- Było blisko...Usłyszał mój dzwonek w telefonie.

- Mógł cię przyłapać! Dlaczego  ty jesteś taka nieostrożna?!

- Ernest daj spokój- Machnęłam ręką - Przecież nic się nie stało...

- A wyobrażasz sobie co by było gdyby cię zobaczył? Gdyby cię poznał?- Zastanowiłam się chwilę. Wizja tego, że Igor mógłby mnie wtedy tam zobaczyć jakoś mnie nie cieszyła. Ale musiałam iść na ten koncert, zobaczyć  go jeszcze raz, usłyszeć.

- Nie...Nie wyobrażam sobie. - Powiedziałam do niego chłodno.

- No to ja ci powiem. Nie byłby zadowolony...Myślę, że byłby wściekły!

- Powiedz mi coś czego nie wiem.- Mruknęłam.

- Nie możesz tak się narażać rozumiesz?

- To co proponujesz mistrzu?

- Zrób coś z sobą!

- Ernest, ja w brew pozorom jestem dziewczyną i zaraz oberwiesz za ten tekst...

- Nie o to chodzi! - Podszedł do mnie i odwrócił w stronę lustra, które stało na ścianie za nami. - Ponieś ręce.

- Po co?- Zmarszczyłam brwi. 

- No już.- Podniosłam ręce do góry, a on chwycił moją bluzę i zdjął ją jak małemu dziecku.

- Co ty robisz?

- Patrz.- Rzucił bluzę w kąt. - Musisz zmienić się z wyglądu. Ściąć włosy, przefarbować, zmienić styl.

- Ale...

- Tamtej Meli już nie ma...Przecież ona nie żyje, zapomniałaś? - Zapytał, a ja tylko spuściłam wzrok.

***

- Co nam to da? - Zapytał kiedy wchodziliśmy po schodach.

-  To jedyny człowiek jaki ma na nią wpływ...- Powiedziałam.

- Musieliśmy po niego przylecieć, aż tu?

- To tylko dwie godziny...Nie zabawiły cię. - Mruknęłam.

- Jasne.

- Dobra, to chyba tu...- Powiedziałam stając przed drzwiami.

-A jak nie?

- To będziemy szukać dalej.- Zadzwoniłam dzwonkiem. - Nie pozna mnie...

- Sama się nie poznałaś.

Po nie całej minucie otworzył nam drzwi i zmarszczył brwi.

- Cześć. - Uśmiechnęłam się

- Mela?  To ty? Wejdź...-Popatrzył na Ernesta - Wejdźcie.

*Igor*

Postanowiłem, że pójdę się przejść miałem dość siedzenia w domu. Martwiło mnie to, że tak łatwo uwierzyłem w to, że to mogłaby być ona. Strasznie za nią tęskniłem i marzyłem o tym, żeby ją jeszcze raz usłyszeć. Usłyszeć tą zarozumiałą jędze, która nigdy nie odpuszcza. 

- Igor? - Odwróciłem się na dźwięk swojego imienia.

- Autograf, zdjęcie? - Zapytałem nie patrząc na dziewczynę stojącą przede mną.

- Chodzi o nią.-  Podniosłem wzrok nagle zainteresowany.

- Co?

- To nie tak ja myślisz...- Tłumaczyła.

- O czym ty do jasnej cholery mówisz? Kim ty jesteś? - Mówiłem to z naprawdę dużą agresją w głosie.

-  Ile dałbyś za informacje? Ile byś poświęcił za to by mieć pewność? - Dopytywała, a ja milczałem. W głowie walczyłem z myślami wahającymi się pomiędzy ona oszalała,  a ja oszalałem. - Nie mogę ci nic obiecać, ale...

- Co to za szopka? O co tu chodzi? - Przerwałem jej - Od kogo przychodzisz? - Chwilę mierzyła mnie wzrokiem.- Mów bo nie ręczę za siebie!

- Od Kevina...

- Co wiesz? - Zmarszczyłem brwi.

- Ona żyje.

- Co?

- Do zobaczenia Igor...- Uśmiechnęła się, odwróciła i ruszyła przed siebie. Nawet nie próbowałem jej gonić, nawet nie chciałem jej gonić.

- Ona żyje...- Powtórzyłem. - Kłamstwo...


*Mela*

Siedzieliśmy w salonie w mieszkaniu Filipa i omawialiśmy dość istotne szczegóły dotyczące tego jak sprowadzić Camilę na właściwe tory. Wytłumaczenie i przedstawienie mu całej sytuacji ze szczegółami trwało dość długo. Było też dla niego dość bolesne bo postanowiłam nie pomijać wątków romansu z Igorem.

- Nie wierze...- Powiedział patrząc nieobecnym wzrokiem w ścianę. - Ona? Przecież ona taka nie jest...Znasz ją! Wiesz, że taka nie jest.

- Teraz mało istotne jest to jaka jest...Filip zrozum, tylko ty masz na nią wpływ, tylko ty możesz sprawić, że znów będzie sobą. 

- Co mam zrobić? - Zapytał zdecydowany.

- Jedź z nami do kraju. Jedź i pomóż mi ją odzyskać.

- Jeszcze dziś wieczorem mamy samolot powrotny - Powiedział Ernest. 

Filip chwilę się zastanawiał, po czym skinął głową. - Jadę. 

***

Siedziałam u siebie w pokoju, kiedy do moich drzwi ktoś zapukał.

- Chodź - Powiedziałam nie podnosząc wzroku z nad ekranu komputera.

-  Mela...- Zaczął bardzo niepewnie. - Co jak ona mnie nie posłucha? Co jak nie będzie chciała się zmienić? Nie pozostawisz jej wyboru? Zabijesz ją?

-  Filip znasz zasady...On je już bardzo mocno nadszarpnęła...Ale nie, nie zabiję jej.

- Nie?

- Nie...Nie zabiję jej bo uratowała mi kiedyś życie...

- Więc co zrobisz?

- Będę o tym myśleć później...Na razie odkładam życie na potem. - Zamknęłam komputer. - Jak Ernest wróci powiedz mu, że poszłam po fajki.

- Palisz? Znowu?

-Tylko to zostało z starej mnie...- Powiedziałam i wyszłam.

W windzie  patrzyłam w lustro i nie dowierzałam. Nie to, że mi się to nie podobało, ale to po prostu nie byłam ja.  Włosy w kolorze jasnego blondu, ścięte do ramion, mocny, inny makijaż to do mnie nie pasowało. Do tego to ubranie...Brakowało mi moich bluz i luźnych koszulek. Teraz wymienionych na obcisłą bluzkę  podkreślającą figurę. Wszystko miało być takie inne, takie dziewczęce...Takie nie moje.

Wyszłam z bloku i ruszyłam w stronę sklepu. Szłam spokojnie, dopóki z kimś się nie zderzyłam. 

- Przepraszam. -Powiedziałam szybko.

- Nic się nie st...-Uciął, podniosłam wzrok i zobaczyłam te czarne oczy. Zastygliśmy tak na chwilę, aż w końcu  pokręcił głową. Przeszłam obok niego, ale złapał mnie za nadgarstek i jeszcze raz mi się przyjrzał. - Przepraszam - Powiedział zawstydzony - Pomyliłem cię z kimś. - Kiwnęłam głową, bo wiedziałam, że  jeśli teraz otworzę usta, mogę nie wytrzymać. 

Odwrócił się i odszedł, kręcąc głową. Nabrałam w płuca powietrza i szybko je wypuściłam" Nie poznałeś mnie...Może i lepiej, tylko czemu to tak boli? Czyżby skończył się mój czas?"

https://youtu.be/E1OjQ_3kh4A



Cześć!

I jak tam? U mnie no niezbyt co chyba widać po tym rozdziale...Strasznie chaotyczny. Musicie mi to wybaczyć. Wynagradzam wam to dobrą muzyką ;)

Zachęcam - Słuchawki i na full obie :)

Następny rozdział niebawem!

Chciałam wam jeszcze podziękować za " Kruk" i " Moje demony "  pod obiema książkami jest już prawie 6k wyświetleń i to dla takiego prostego człowieka jak ja bardzo dużo! Dzięki :3

Pozdrawiam
Mela :3

23:03 18.11.2018

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro