27. Tapeta

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wszedłem do klubu i od niechcenia popatrzyłem na tych wszystkich ludzi.  Ogarnęła mnie nie moc, poczułem jak Adrian kładzie mi rękę na ramieniu. 

- Co jest? - Zapytał.

- Jakoś tak mi się nie chce...- Mówiłem, nie potrafiłem wymazać z głowy jej obrazu, który z dnia na dzień stawał się coraz bardziej rozmazany.

-Stary, musisz stanąć na nogi.

- Wiem...-Mruknąłem - Przecież kurwa wiem!

- To o co chodzi?

- A nie ważne...Chodźmy i zagrajmy ten koncert, tak jak przystało.

*Mela*

- Po co? - Pytał, kiedy wiązałam buta.

- Muszę.

- To nie jest dobry pomysł...To jest fatalny pomysł!

- Nie mówi mi jak mam żyć! -Popatrzyłam na niego - Zapomniałeś, że jestem martwa?

- Mela...

- Nic mi nie będzie. - Machnęłam ręką i już mnie nie było. Dobra zgadzam się, może pójście na koncert Igora, po mojej śmierci nie był dobrym pomysłem, ale przecież nawet mnie nie zauważy...A jeśli zaważy to po prostu zrobię to co wychodzi mi najlepiej...Zniknę.

*Igor*

Nawijałem, nawijałem jak nigdy. Leciały same numery w których byłem wkurwiony, same które budowały mój charakter i osobowość.  Adrian patrzył na mnie jak na wariata! Pod sceną fanki piszczały, ludzie dobrze się bawili, a ja umierałem w środku. W pewnym momencie  ktoś wyciągnął telefon, telefon na którym było moje zdjęcie.

Nie zdziwiłoby mnie to, gdyby to było zwykła fota, ale to było zdjęcie, które miałem tylko ja i jeszcze jedna osoba. Zamarłem, urwałem w pół słowa, Adrian na szczęście podłapał bit i leciał dalej. A ja wpatrywałem się  w to zdjęcie. Numer się skończył, a mi do głowy wpadł pewien pomysł.

- Dobra teraz - Zacząłem - Każdy pokaże mi swoją tapetę! - Jak tylko to powiedziałem, wszystkie telefony powędrowały w górę i znów zobaczyłem to zdjęcie. Zeskoczyłem ze sceny czym wywołałem euforię wśród moich fanek. Przedzierałem się pomiędzy nimi, czułem się zmacany, zmolestowny i zmęczony, a telefon wydawał mi się odległy.

Stanąłem przed osobą, która miała telefon w ręce. Była niewysoka,  jej twarz była przysłonięta, widziałem tylko oczy. Wpatrywała się we mnie, a ja w nią. Nagle oświetlił nas reflektor, oczy postaci błysnęły na niebiesko.  Nerwowo przełknąłem ślinę, wyciągnąłem rękę i szarpnąłem kaptur.

Ukazała mi się postać młodej dziewczyny, która teraz już w żaden sposób nie przypominała mi Meli. Mało tego, oczy te nie wydały mi się już tak niebieskie jak wcześniej. Teraz były jakimiś oczami, jakiejś fanki, zwykłymi i szarymi. Oczami, które nie znały adrenaliny i nigdy nie widziały śmierci. 

Dziewczyna się uśmiechnęła.

- Pokaż telefon - Powiedziałem wystawiając rękę,  a ona tylko na mnie patrzyła.- Dawaj! - Krzyknąłem, a przez sale przeszedł szmer, zapadła cisza. Dziewczyna podała mi telefon. Odblokowałem, serce zaczęło bić szybciej, oddech przyśpieszył, byłem wściekły.- Skąd masz to zdjęcie?! - Byłem naprawdę wściekły - Mów!

- Ej nie krzycz na nią. - Powiedział jakiś chłopak, który stał koło niej.

- Zamknij mordę i się nie wtrącaj. - Warknąłem.  Czułem wzrok ludzi na sobie, ale to się teraz nie liczyło. - Skąd masz to zdjęcie? - Wróciłem do dziewczyny.

- Z internetu...

- Nie kłam!

- Igor! - Adrian krzyczał do mnie ze sceny - Chodź grajmy!

- Nie kłamie...- Powiedziała, była delikatnie wystraszona, ale to nie było ważne.

- Posłuchaj...Jeśli zaraz mi nie powiesz skąd masz to zdjęcie to...- Nie dokończyłem.

- Dobra, już dobra!  Od cioci...

- Cioci? - Zmarszczyłem brwi.- Jak ma na imię?

- Iza...

- Usłyszałem to imię i zamarłem. Zacisnąłem pięści i zagryzłem zęby. Oddałem dziewczynie telefon i ruszyłem w stronę sceny. Teraz byłem jeszcze bardziej wkurzony, jeszcze bardziej wściekły. Kiedy myślałem o tych sukach, przez które jej tu nie było.

*Mela*

" Co jest? Czemu on tu idzie? "  Zamarłam, kiedy oparta o ścianę widziałam zbliżającego się Igora. Założyłam na głowę kaptur. Serce mi przyśpieszyło, nie widziałam go od dwóch tygodni, tęskniłam za nim, chciałam go przytulić. Zapytać co u Łukasz, ale nie mogłam...Bo byłam martwa.

Stanął przed jakąś dziewczyną, krzyczał na nią, był wściekły. Nagle dziewczyn powiedziała coś co nawet mnie zdziwiło.

" Iza jest twoją ciocią? Ciekawe..."

*Igor*

Szedłem, a ludzie patrzyli na mnie jak na wariata. Panowała kompletna cisza. Komuś zaczął dzwonić telefon, znałem ten dzwonek, znałem go bardzo dobrze, odwróciłem się i zobaczyłem drobną, zakapturzoną postać, która zmierza w kierunku wyjścia. 

Bardzo uważnie analizowałem każdy jej ruch.

- Mela...- Szepnąłem.

- Igor, chodź! - Adrian wyrwał mnie z amoku.

* Mela*

" Kurwa, szybciej, szybciej..." Wyszłam z klubu i odebrałam ten przeklęty telefon.

- Obyś miał dobry powód, bo jak nie to cię wykastruję.

- Mela możesz przyjechać do domu?

- Coś się stało?

- Mamy gościa...- Powiedział chłodno.

- Zaraz będę.- Ucięłam i rozłączyłam połączenie.

*

Kiedy chciałam wejść do klatki, ktoś z niej wyleciał, był to nie kto inny jak Ernest.

- Co jest?!- Krzyknęłam.

- Tam - Pokazał w stronę garaży. Poszliśmy w tamtym kierunku i zastaliśmy dwie młode dziewczyny.

- Co  wy tu robicie?- Zmarszczyłam brwi.

-Przychodzimy od Kevina...

- A czego Kevin ode mnie chce?

- Ma dla ciebie pewne propozycje.

- Nie jestem zainteresowana jego propozycjami. - Wybuchłam śmiechem, odwróciłam się i chciałam odejść, Ernest poszedł za mną.

- On wie, że jesteś martwa dla Igora - Stanęłam. - Umie wykorzystać te informacje.

-  Czego chce? - Zapytałam - Za milczenie...

- To proste, chce żebyś znów dla niego pracowała. - Zaśmiały się. 

- Może zapomnieć.- Prychnęłam i szłam dalej.

- No to Igor się dowie, że go okłamałaś! - Śmiały się. - Skoro nie chcesz negocjować.

Wkurzyłam się,  ostatni zrobiłam się bardzo impulsywna, odwróciłam się do Ernesta, zobaczyłam, że ma przy sobie broń. Wyciągnęłam ją, przekręciłam się przez ramie i strzeliłam. Jedna z dziewczyn upadła martw na ziemię .

Oddałam broń Ernestowi i nie odwracając się ruszyłam do domu.

- No to negocjacje skończone - Westchnął Ernest.



Cześć!

Kolejna niedziela, kolejny rozdział! Dajcie znać jak wam się spodobał.

Następny już niebawem!

Pozdrawiam

Mela :3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro