🔮.1.🔮

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Zupełnie zwyczajna dziewczyna szła spokojnie przez miasto omijając ludzi. Na pozór zwyczajna ale nigdy taka nie była. W jej żyłach płynęła krew mitycznej istoty... Smoka.

Ubrana była w ciemny czerwony sweter z białymi paskami na rękawach do tego czarne spodnie z dziurami i białe buty a z dodatków tylko okulary jak z Harrego Pottera przeciw słoneczne.

W prawej ręce trzymała jakąś torbę prawdopodobnie z zakupami.

Pati POV

Zostało mi jeszcze kilka przecznic do domu.

Wracałem właśnie z zakupów, ponieważ wszystko w domu zostało już wyrzartę przez tych idiotów a sami nie mogą wyjść z domu więc ja muszę chodzić.

Przynajmniej mam chociaż trochę spokój...- pomyślałam.-
Ci idioci myślą że jak będą robić co im się podoba to w końcu się uwolnią... Ale tak to nie ma... w końcu to ja ich stworzyłam mogę z nimi robić co chce... w każdym razie wyśle ich w pustkę na dzień może się ogarną.

Kiedy w dotarłam do domu nie mogłam uwierzyć w to co zobaczyłam.. przed de mną cały salon był cały dozwolony, a to kanapa gdzieś leżała a to telewizor gdzieś wbity w ścianę.

...FUUURIAA!!! JEFFFRIIII!!!

Po chwili do salonu wszedł Patryk ubrany w dresowe ubrania.

Nie ma ich..- powiedział jak by nic się nie stało.

To kurwa godzinę one są?!? I co do jasnej cholery stało się z salonem??!?- krzyczałam na Patryka.

Pokłuciły się o coś i zaczęły walczyć.. A teraz to gdzieś uciekły...- powiedział.

A nie mogłeś im przynajmniej przeszkodzić, albo nie wiem poprosić o pomoc Umę albo Amy?!??- krzyknęłam.

A co miałem zrobić... nie jestem aż tak silny.. Z resztą.. po cholerę mnie sworzyłaś jak nawet nie mogę się zmieniać...- powiedział sarkastycznie.

Nie zmieniaj tematu...- powiedziałam kładąc zakupy na blacie.

Idę ich poszukać... jak wrócę salon ma być ogarnięty jak nie to wiesz co was czeka...- spojrzałam się tylko na niego a on już wiedział o co chodzi i skulił ogon.

Poszłam na górę do pokoju Furii i Jeffri.

Jako że są demonami, jako jedyne mają wspólny pokój. Weszłam i co zobaczyłam totalny pierdolnik, wszędzie leżały porozwalone ubrania jak i przeróżne rzeczy.

Wzięła jadą bluzkę Jeffri i Furii do ręki i wyniosła do pokoju Amy i Niko.

Zapukałam do jej drzwi. Po chwili otworzył mi Niko w swojej postaci człowieka.

Amy jest mi potrzebna..- powiedziałam stanowczo.

Chłopak tylko przepuścić mnie w drzwiach.

Kątem oka widziałam jak zmienia się w swoją prawdziwą postać czyli 30 cm elfa.

Spojrzałam przed siebie a przed demną siedziała Amy za swoim okrągłym stołem, patrzyła się na mnie z szerokim uśmiechem..  Ale widziałam że się boi.

Musisz mi pomóc znaleźć te idiotki...- powiedziałam rzucając na stół ich ubrania.

A co będę miała w zamian...?- zapytała patrząc na mnie oczekująco.

... Kolejna księgę..- powiedziałam siadajac przed nią.

Neee już wystarczy mi tych ksiąg chce coś nowego...- powiedziała znudzona.

Westchnełam głośno.

Będziesz mogła wyjść na jeden dzień z domu... Ale tylko ty.. twój pomocnik zostaje...- powiedziałam hamsko spoglądając na Elfa.

...

Niech będzie...- powiedziała po czasie.
A więc jak zamierzasz je znaleźć... mogę ci je tylko namierzyć.. W jakim miejscu się znajdują resztę musisz zrobić sama...- powiedziała biorąc w rękę ubrania.

Bez obaw... wiem co robię.. - powiedziałam wstając.

Amy również wstala i poszła do swojej biblioteczki gdzie wyciągnęła jedną że ksiąg.

Po chwili zaczęła lecieć strona za stroną aż w końcu zatrzymała się. Swoją magią kinetycznie podniosła ubrania i zaczęła wymawiać jakieś niewiadoma słowa.

Po chwili jej oczy świeciły się nią biało.

Las na obrzeżach miasta... tam je znajdziesz...- powiedziała i po chwili jej oczy wróciły do normalności przez chwilę się zachwiała ale w końcu upadła na kolana przez co Niko podbiegl do niej.

Dzięki... Nie czekajcie z kolacją...- powiedziałam wychodząc z pokoju.

Amy POV

Załapałam się za głowę... wszytko mnie bolało, przez zaklęcie namierzajace wszystko cie wyczerpuje..

Niko popatrzył na mnie z niepokojem.

Nic mi nie jest... To przejdzie...Ale mamy jeszcze jedno do załatwienia.. musimy coś wykombinować żebyś też wyszedł razem ze mną...- powiedziałam.

Nie możemy spędzić tutaj reszty życia... jak jakieś udomowione zwierzęta.. - powiedziałam wstając z podłogi i kierując się do salonu.

Pati POV

Zmieniłam się w smoka leciałam jak najszybciej w kierunku którym Amy mi powiedziała.

Lecialam najwyżej żeby ludzie nie mieli po co się przyczepić.

Aż w końcu zobaczyłam te kretynki które nadal walczyły.
Musiały dostać nauczkę że nie słuchają poleceń za to musi być kara.

Wylądowałam pomiędzy nimi, przez co obie spojrzały na mnie w przerażeniu.

Wściekła zmieniłam się w pół smocza formę ( i tutaj wszystko się zmienia) moje dłonie jak i nogi przypominały łapy smoka, nadal miałam swój pancerz, skrzydla, ogon taki jak zawsze tylko moje uszy były teraz czarnej maści a oczy całe kocie.
( tak tylko w tej książce)

Ile kurwa mam mówić żebyście się mnie słuchały... Ale nie... demon zawsze musi postawić na swoim..- powiedziałam przyciągajac je do siebie.

Nie moja kurwa wina że Jeffri nie umie trzymać się z daleka tylko musi być blisko jak jakaś sucz..- powiedziala Furia nie patrzac mi w oczy.

PATRZ NA MNIE JAK DO CIEBIE MOJE SZMATO!!- krzyknęłam przez co Jeffri wzdrygneła.
Furia spojrzała na mnie, ale w jej oczach widział tylko strach..

Wiecie że czeka was kara...- spojrzałam na Jeffri.
Co możesz nam zrobić... Nie masz... takiej mocy..- powiedziała Jeffri przedstawiając głowę na bok.

Zasmiałam się szyderczo..

?!!!

W tym momecie obie upadły na ziemię i złapała się z twarz. Na ich twarzach pokazlay sie 3 nacienia od pazurów.

Na moich szponach była swierzak krew, zlizalam ją językiem.

Idziemy do domu..- powiedziałam przechodząc przez nie.. jak by ich tam w ogóle nie było.

Time Skip.
Godzina 21:10.

Weszłam do domu a za mną demonice.
Przez całą drogę milczały, ani słowa się nie odezwały po prostu za mną szły.

Do końca tygodnia jak znowu nie zrobice czegoś głupiego.. Wiecie co was czeka..- spojrzałam na nie z góry nie odwracać się.

Furia jak j Jeffri pokiwaly tylko głowami i poszły na górę.

Miałam czas w końcu odpocząć, usiadłam na kanapie na ich szczęście salon był już normalny.

Zmieniłam się w ludzką formę.
Odychałam spokojnie relaksujący się.

Nie miałam pojęcia że ktoś przez cały ten czas miał na mnie oko...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro