Rozdział czwarty

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Maddy z zainteresowaniem czytała list oznaczony liściem dębu. Zmarszczyła brwi.
- Co się dzieje? - spytała Raven nie podnosząc wzroku znad książki, w krórej coś rysowała.
- Podobno Senshi grasują na południu. - Raven podniosła wzrok
- Jaki mają herb? - spytała szybko. Maddy spojrzała na nią.
- Nie, czemu pytasz? - Raven otworzyła swoją książkę na stronie z jakimiś rysunkami, wskazując na trzy wiśnie i sowę.
- Te wiśnie to znak rodu panującego, a sowa to znak niegdyś zbuntowanego klanu. - Maddy spojrzała na książkę. Poznała szyfr kurierski, lecz zamiast tego przemyślała to, co powiedzia Raven.
- Jakbyśmy znały herb, to byśmy mogły określić ich zamiary. - rzekła, nadal patrząc na tą książkę, która miała odpowiedź na prawie każde pytanie.
- Właśnie dlatego pojedziecie to sprawdzić. - odezwał się głos. Zwiadowczyni i jej uczennica prędko obejrzały się, a ujrzawszy sylwetkę Willa, podeszły się przywitać. Potem Raven pobiegła zaparzyć kawę.
- Czyli znowu jadę na przeszpiegi? - bardziej stwierdziła niż spytała Maddy.
- Nie, wy jedziecie. - odparł zwiadowca, po czym spytał
- Często parzysz kawę? - to pytanie skierował do Raven, lecz ta wruszyła ramionami i znów zatopiła się w swojej książce. Will spojrzał jej przez ramię
- Co to za zapiski? - spytał, czytając przy okazji szyfr.
- To kilka zapisków o senshi i ninj. - odparła
- Czego? - Raven spojrzała na niego przeciągle.
- Myślałam, że chocho będzie wiedział, co to senshi.- Will przewrócił oczami.
- Wiem kto to senshi, ale pierwszy raz się spotykam z terminem "ninja". - rzekł cedząc słowa.
- Ninja to skrytobójca, można ich porównać do Genoweńczyków, a oni najczęściej są w jakiś inwazjach. - Maddy spojrzała na nią.
- Skąd wiesz, że chcą inwazji? - Will i Raven spojrzeli po sobie
- Zawsze trzeba obawiać się najgorszego. - odparli chórem.
- A wracając do sprawy, to jedziecie przebrane za matkę z córką. - Zwiadowczynie spojrzały po sobie
- Czemuu my jedziemy? - spytała Maddy
- Ponieważ senshi uważają kobiety za uległe i łatwe do podporządkowania. - na to pytanie odpowiedziała jej uczennica.
- No właśnie. - poparł ją zwiadowca
- No to kiedy jedziemy? - spytała Raven
- Jutro rano. - padła odpowiedź.
>>>---------------->
Następnego dnia można było zobaczyć wyjeżdżające na dwóch beczułkowatych koniach matkę z córką. Raven i Maddy zrezygnowały z cętkowanych płaszczy, lecz w fałdach sukni obie miały saksę i nóż do rzucania. Raven miała dodatkową pochwę na dmuchawkę i strzałki. Po ich wyglądzie można było powiedzieć, że są łowczyniami. Łuki były przewieszone przez ramiona uczennicy i jej mistrzyni. Nikt by się nie zorientował, że ma przed sobą dwie zwiadowczynie. Raven co jakiś czas suwała wstążkę na sukience.
- Na ćwiczeniach siedziałaś bez ruchu w jednej pozycji godzinami. A teraz... - zaczęła Maddy.
- Nie jestem przyzwyczajona do noszenia sukni. - odparła Raven i ruszyła szyją. Strzała wskoczyła na Seren, która była przyzwyczajona do tego typu manewru. W podobnej atmosferze przebiegła prawie cała droga do Seacliff. Maddy zeskoczyła z konia, Raven poszła za jej przykładem. Weszły do gospody. Mało kto wzrócił na nie uwagę.
- W czym mogę służyć? - spytał karczmarz
- Przyjechałyśmy na obiad, zapłacimy - odrzekła Maddy. Karczmarz zauważył kotkę, która szła za młodszą łowczynią, sądząc po ich strojach. Maddy śledząc wzrok karczmarza wytłumaczyła
- Jedziemy do przyjaciółki w Seaklif, to ma być prezent. Baron Alard pozwolił nam pojechać, ale był zły, że zostanie bez dwóch łowczyń. - rzekła, a karczmarz pokiwał głową. Po sytym posiłku Maddy i Raven pojechały w dalszą drogę. Kiedy dotarły do lasu, zniknęły w nim.
- Rozdzielamy się? - spytała Raven
- Tak, w ten sposób przeczeszemy większy teren. - odparła Maddy. Rav tylko skinęła głową. Umówiły się, że się spotkają za dwie godziny przy spróchniałym świekru, który się przewrócił dawno temu. Po jakimś czasie Maddy natrafiła na mocno wydeptaną ścieżkę. Idąc obok niej zauważyła, że co jakiś czas słychać jakieś głosy. Choć była zwiadowczynią już kilka lat, to odruchowo chciała uciec. Przecież zaraz zobaczy strasznych senshi. "Spokój" nakazała sobie w myślach. Rozluźniła mięśnie. Głosy były coraz wyraźniejsze, ale Maddlyn zorientowała się, że to język nichoński. Zatrzymała się przed polaną. 50 senshi siedziało na polanie. Obok nich krzątały się kobiety. Były odziane w obszarpane stroje. "Niewolnice" pomyślała, podkradając się bliżej. Podchodząc, zauważyła, że każdy senshi miał na tunice namalowane fioletowe sowy. Polana miała około 7 metrów długości i 6 szerokości. Tyle musiała wiedzieć. Wróciła do świerku kilka minut po Raven.
- No i co? - spytała jej uczennica - Ilu senshi znalazłaś? - widząc minę swej mistryni.
- około 50. - odpowiedziała - Raczej nie zaatakują Araluenu. - zauważyła. Raven zamyśliła się - Skoro siedzą w lesie, blisko morza to pewnie czekają na posiłki. Widziałaś herb? - wyjęła książkę i zaczęła przewracać jej strony.
- Ich herb to fiotetowa sowa, jestem tego pewna. - oznajmiła. Jej uczennica zmarszczyła brwi.
- Ludzie Arisaki. - bezgłośnie westchnęła. Maddy spojrzała na nią
- Przecież Arisaka nie żyje. - stwierdziła.
- Niektórym senshi się nie podoba władza ludu, więc zebrali się razem i stworzyli chyba 300 armię. To może być kłopot. - odparła Raven po czym podała Maddlyn książkę. Na niej było wszystko na temat senshi. Zwiadowczyni przypomniała sobie jeszcze jedną rzecz.
- Mają niewolnice, trzeba je zabrać od senshi zanim napadną stolicę. Przydałoby się wsparcie. - Kiedy Maddy myślała na głos, Raven przywołała Strzałę.
- Ja się wmieszam w tłum, a ty poszukasz wsparcia. - Podjęła decyzję Maddlyn - W ten sposób niewolnice będą przygotowane do ucieczki. - Raven spojrzała na swoją mistrzynię
- Strzała pójdzie z tobą, więc będziemy mogły się komunikować. - Zwiadowczyni była pewna, że uczennica się z nią nie zgodzi, więc taka odpowiedź zaskoczyła Maddy, choć znała, jak się jej zdawało, dobrze Raven.
- No to postanowione. Idę dać się złapać. Powodzenia.- obie wstały
- Powodzenia - prawie wyszeptała Raven. Jej nauczycielka była najdzielniejszą osobą jaką znała. Tylko ona przedarła się przez tą pomurą skorupę i dotarła do kochającej, troskliwej Raven.

>>>--------------->
Senshi- samurajowie
Chocho- motyl ( Will otrzymał ten przydomek w Nihon-ja )

Jeśli pomyliłam jakikolwiek herb, to bardzo przepraszam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro