Rozdział drugi

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Minęły dwa tygodnie od pierwszego spotkania Maddy i Raven.Zwiadowczyni patrzyła, jak jej nowa uczennica rzuca nożami w tarczę. Raven okazała się pojętną dziewczyną i świetną osobą do rozmowy. Obie, choć Raven była cicha i ponura a Maddy wesoła i rozgadana, to rozumiały się świetnie.
- Swoją drogą, to kim byli twoi rodzice?- raz zaczepiła zwiadowczyni. Zaraz dostała odpowiedź, która sugerowała, że raczej zostawić ten temat w spokoju.
- Moja matka była zwiadowcą, a ojciec mistrzem sztuk walki. Delię raczej znasz.- Rzeczywiście, Maddy znała matkę Raven, nawet była z nią, kiedy otrzymywała srebrny liść dębu. Po tej wyczerpującej odpowiedzi nie wracały do tego.
Raven zrobiła sobie łuk z matową blaszką na drzewcu, robiła rownież swoje strzały. Raven ćwiczyła również z Strzałą rożne komendy. Dziś uczyła kotkę nowej komendy, kiedy nadeszła Maddlyn i powiedziała
- Chodź, mamy dziś inne plany.- Raven bezgłośnie westchnęła, po czym poszła za zwiadowczynią.
- Dokąd idziemy?- spytała swoją nauczycielkę wielokrotnie, lecz ta milczała jak zaklęta. Po jakimś czasie doszły do stadniny. Raven spojrzała na konie i stwierdziła
- Konie zwiadowcze. -
- Fakt. - przyznała Maddy po czym uśmiechnęła się na widok młodego Boba.
- Witam zwiadowczynie, po konie, tak? - bardziej stwierdził niż spytał Bob, po czym przeraźliwie gwizdnął. Zza stajni wybiegły dwa koniki. Większy od razu podbiegł do Maddy. Był biały w czarne łaty. Do Raven podszedł mniejszy, cały czarny, nie licząc białej gwiazdki na czole. Jego oczy mówiły " Dla mnie jesteś świetna ". Raven spojrzała pytająco na Boba
- To Seren. Będzie twoim koniem. -. Choć twarz miała jak z kamienia, to w środku skakała z radości
- Mogę? - zapytała
- Jeśli uważasz, że to dobry pomysł to proszę. - odpowiedziała Maddy. Raven się chwilę zawahała, kiedy po osiodłaniu Seren spojrzała na nią kiedy wsiadała, lecz powiedziała sobie w duchu, że konik jest po prostu ciekawski. Wsiadła i już miała dać łydkę, kiedy koń bez zapowiedzi stanął dęba. Raven utrzymała się w siodle, ale wyjęła nogi ze strzemion. Słusznie to zrobiła, bo Seren szybko się zakręciła, znów stanęła dęba i szybko wyrzuciła jeźdzca przez szyję. Raven wylądowała na nogach i ze ździwieniem spojrzała na konia, a on jakby odpowiedział " Co ci strzeliło do głowy?". Za plecami usłyszała śmiech
- Ale miałaś minę kiedy Seren zaczęła szaleć! - Jej nauczycielka się śmiała. Raven zamyśliła się po czym wyjęła ze wszytej wewnątrz kieszeni płaszcza książkę, z którą się nie rozstawała. Jej twarz rozjaśnił cień zrozumienia
- Jakie ma hasło? - Tym pytaniem zaskoczyła nie tylko Boba, ale i Maddlyn, która już zdążyła ją poznać.
- Skąd wiesz? - spytał Bob.
Przelotny uśmiech zawitał na twarzy uczennicy.
- Kiedyś postanowiłam ujeździć konia matki, a ona powiedziała, że nie znam hasła, a skoro jesteśmy przy hasłach, jakie ona ma? - Bob pomyślał, po czym powiedział
- Jej hasło to "Kocie oko". - Na to parsknęła Maddy
- Odpowiednie hasło. A propo pokaż drugie oko Bobowi.- Raven zawsze chowała jedno oko za długą, brązową grzywką. Kiedy pierwszy raz pokazała drugie oko Maddy, nie mogła w to uwierzyć, albowiem jedno oko było brązowe i nieprzeniknione, niczym oczy Halta, a drugie liściasto zielone, w którym odbijały się wszystkie emocje Raven. Tak samo jak zwiadowczyni, Bob był bardzo zdziwiony kolorami oczu. Po chwili Raven postanowiła znów dosiąść Seren, tym razem wypowiadając hasło. Tłumaczenie jej reszty był zbędny, ponieważ znała konie. Szybko niczym błyskawica Seren z jeźdzcem pomknęły po łączce. Bob z zwiadowczynią stali i się przypatrywali. Bob zaczął
- Czy ona nie przypomina ci pewnego innego mrukliwego, siwobrodego zwiadowcy? - Maddy odparła
- Owszem, i to bardzo. - Po czym oboje uśmiechnęli się do siebie. Resztę dnia Raven zajmowała się Seren i poznawała hasła. Kiedy wracały do chatki Maddy powiedziała
- Ale mam menażerie w domu. Dwa konie, kota i kruka. - Raven uniosła brew
- Od kiedy jestem zwierzęciem? -
- Kiedy Seren ciebie zrzuciła miałaś wyraz jak małpa.-
- Cóż mogę rzec, uczę się od mistrzyni takowych mimik.- Kącik ust Raven podjechał do góry, przez co wyglądała szyderczo. Maddy wzruszyła ramionami, po czym bez żadnych ustaleń obie spieły boki swych werzchowców i pojechały do przytulnej chatki wśód drzew.
-------------------------------------------
         >>>--------------->
* Raven- po angielsku kruk

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro