Rozdział pierwszy

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Maddlyn patrzyła jak skandyjski okręt wpływa do portu w Redmount. Westchnęła. Miała dość tych piratów. Co jakiś czas skandianie składali raporty, a uratowanych nie było wcale.
- Prawie wcale - poprawiła się widząc ciemną postać wśród skandian. Zastanawiała kim jest owa postać. Podeszła bliżej.
- Szczęsnego dnia, skirlu, kogo nam dzisiaj przywiozłeś?- skirl uśmiechnął się
- Przywożę dziś małą zwiadowczynię i jej strzałę.-
Raven słysząc to spojrzała na szczerzącego się Gundara i bezgłośnie westchnęła
- To, że moja matka była zwiadowcą nie znaczy, że ja też będę.- Skirl odparł
- Ale umiesz strzelać z łuku, chodzisz tak cicho, że ciebie nie słychać i wchodzisz bez kłopotu na maszt.- Raven wzruszyła ramionami. Tak naprawdę to miała wielkie zadatki na zwiadowcę, ale brakowało jej wiary w swoje możliwości. Przysłuchując się tej wymianie zdań postanowiła sprawdzić tą dziewczynę, która w jakiś dziwny sposób kojarzyła się jej z Haltem.
- Czy ta kotka należy do ciebie?- spytała się chcąc zmienić temat rozmowy.
- Moja. Strzała chodź.- i gwizdnęła cicho. Strzała natychmiast zareagowała i podeszła do swej pani umiejętnie lawirując wśród tłumu. Raven schyliła się i wzieła kotkę na ręce.
- Szkoda, że nie mogę jej nauczyć biegania z paczką.-
Maddlyn zainteresowała się.
- A z pocztą biega?-
- I to jak, szybka i wytrwała, a przy tym mądra.- Maddy coś podpowiadało, że ta dziewczyna może zostać świetnym zwiadowcą.
- Przyjdziesz do mojej chatki?- spytała, licząc, że sprawdzi jej umiejętności. Słowa wypowiedziane przez swoją niedoszłą uczennicę lekko ją zaskoczyły.
- Jeśli chce mnie pani sprawdzić to od razu mówię, że z łuku strzelam miernie.- Maddy nie przywykła do tego, że ktoś ją rozszyfrowywuje tak szybko, jak zrobiła to ta dziwna osoba.
- No to chodźmy.- rzekła i porzegnawższy się ze skandianami poszły w stronę lasu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro