Rozdział szesnasty

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Raven przyjrzała się swemu stojowi. Zamiast swej zwiadowczej peleryny włożyła zieloną koszulę w listki i bazie, flet zastępował katanę. Pochwę na noże zamaskowała kolorową chustą, lecz bez większego kłopotu mogła po nie sięgnąć. Gdyby zerwała chustę, to z łatwością skryłaby się w cieniu. Po tej inspekcji weszła do karczmy. Od progu poczuła odór alkocholu. Podeszła do kontuaru i jak gdyby nigdy nic zaczęła czyścić flet. Widząc to jakiś podpity senshi zaczął ją namawiać do gry, a po jakimś czasie dołączyła się do niego reszta sali. Wruszyła ramionami
- No to jak, gramy Kaji? - Strzała w odpowiedzi zaczęła na komendę miałczeć.
- Przepraszam za kotkę. Ona w ten sposób chce mnie zachęcić do szant. - powiedziała, patrząc na grupkę skandian. - No to zaczynamy! - krzyknęła i zaintonowała jedną z ulubionych szant skandian, zachęcając ich do włączenia się:

Kiedy szliśmy przez pacyfik,
Łej, hej, roluj go!
Zwiało nam z pokładu skrzynki,
Taki był cholerny sztorm!

Hej znowu zmyło coś,
Zniknął w morzu jakiś gość,
Hej, policz, który tam,
Jakiś znowu zmyło kram!

Potem śpiewali do ostatniej zwrotki, którą zaśpiewała całą Raven:
Kiedy szliśmy przez pacyfik,
Łej,hej, roluj go!
Zwiało nam z pokładu skrzynki, beczkę śledzia i sardyni, kosze krabów, beczkę sera, kalesony oficera, sieć jeżowców, jedną żabę, kapitańską zmyło babę; beczki rumu na mnie zwiało!
Pół załogi ją trzymało!
Taki był cholerny sztorm!*

Skandianie zaczęli wiwatować! Nie co dzień udawało się ostatnią zwrotkę zaśpiewać kobiecie. Dalej nastąpiły dalsze pieśni, do których co jakiś czas włączało sie miałczenie. W czasie przerw Raven podsłuchiwała rozmowy. Jedna szczególnie przykuła jej uwagę
- No to kiedy omówimy resztę? - sapnął zniecierpliwiony senshi do swego dowódcy
- Jak wyjdziemy z tej wylęgarni gainów. - odszepnął mu. Jak szepczesz, to jest wielka szansa, że ktoś cie podsłucha, geniuszu (sarkazm). Pomyślała, ukradkiem sprawdzając herb, który przedstawiał fioletową sowę. Po kilku piosenkach senshi wyszli, a za nimi Raven. Po wyjściu z karczmy przerzuciła chustę na drugą stronę, która była cała czarna. Owinęła sobie nią twarz na ninję. Skradała się za senshi, aż spotkali drugą grupę i się zatrzymali, więc zaczęła słuchać
- Za dwa dni będzie parzenie herbaty z cesarzykiem. Na tej ceremoni go zabijemy, nie ważne ilu stanie w jego obronie, bo nas będzie więcej. - powiedział dowódca obu grup i się zaśmiał. Umysł zwiadowczyni pracował na pełnych obrotach, wracając do swych przyjaciół.
Jutro spotkamy się z cesarzem, więc będziemy mieć przewagę, ale musimy to dobrze rozegrać. Jak dobrze mieć tu dwóch mistrzów takich gier. Myślała tak, choć sama już miała pomysł, który może uratować cesarza.

>>>--------------->
* koniecznie posłuchajcie tej szanty, to zrozumiecie, jak trudno ją zaśpiewać.

Gain - cudzoziemiec, ale niemile widziany

Hejka! Co sądzicie o rozdziale? Piszcie! :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro