Rozdział 1

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-Lee idioto zaraz wchodzimy, odstaw to ciasto i chodź tu! - krzczałem.

-Dong idioto zaraz wychodzimy, nie szkodź sobie głosu - odpowiedział. Lekko tylko się uśmiechnełem widząc jego brudną twarz i odwróciłem się.

-Minuta! - krzyknął jakiś pracownik oznajmując, że za dokładną minutę wchodzimy. Jak zawsze były krzyki czekających fanów, którzy wykrzykiwali "BIGBANG, BIGBANG! Chcemy ich! Chcemy ich!" i takie typu rzeczy.

-Trzydzieści sekund!

Spojrzałem na Lee. Był cały brudny. Słodko to wyglądało, nie ukrywam. Wszyscy znamy się długo. Na początku to ja z Kwon'em mieliśmy śpiewać (ja rapować, ale zrezygnowałem) ale odmówiono nam i dodano tych cweli. Oczywiście to nic obraźliwego gdy mówimy na siebie rzeczy typu "cwel".

-Trzy! Dwa! Jeden! Biegiem na scene! - krzyczał ten sam co wcześniej pracownik. Stylistyki od nas odeszły, a my podbiegliśmy do schodów wejściowych na scenę. Gdy już się na niej znajdowaliśmy zaczeły się oklaski, krzyki, gwizdanie, a nawet w niektórych momentach jęki. Zauważyłem, że nie ma z nami Lee.

-Pozwólcie że zajde po Lee - powiedziałem do reszty, na co przytakneli.

-Kochani, na początek zrobimy coś w styli Q&A, chętnie odpowiemy na pare pytań - powiedział Daesung ratując nam dupy.

-Lee cioto, weszliśmy już na scene, a ciebie tam nie ma! - krzyczałem zezłoszczony. - Co to ma znaczyć? - spytałem widząc leżącego przyjaciela na kanapie.

-Słuchaj, zrobiłem to specjalnie. Chciałem porozmawiać z tobą na osobności, bez reszty. To bardzo poważna sprawa.

-W takim razie słucham, tylko sie pospiesz.

-Bo... - skierował głowę w dół, po czym spowrotem jego wzrok był na mnie, a dokładniej na oczach. Przerwał mu bignący Choi.

-Wszyscy pytają się o was i wymyślają, że się tu miziacie, chodźcie - powiedział lekko zdyszany.

-Dobra daj nam chwile - powiedziałem.

-Ehh widze że spokojnie nie można porozmawiać. Dobra zostawie to na później, napewno znajdzie się ciekawszy moment niż kanapa przy automacie. Chodź! - powiedział Lee po czym chwycił mnie za rękę i pobiegliśmy do reszty. Dopiero na scenie puścił moją dłoń. Gdy weszliśmy zaczeły się krzyki i wszystko inne tak jak na początku.

-Lee jesteś brudny - zaśmiałem się.

-Co? Gdzie? - zasłaniał się i próbował trafić w brudne miejsce, ale nic z tego.

-Tu - podeszłem bliżej niego i wytarłem kciukiem brudne miejsce przy końciki jego ust. - Następnym razem uważaj jak jesz ciasto, dobrze?

-Dobrze - powiedział jak zaczarowany wpatrując się w moje oczy.

Tłum naszych fanów zaczął nagle krzyczeć "pocałuj go", "jezu jak to słodko wygląda" i takie tam. W sumie to tym się nie przejmowałem. Wiele razy fani brali nas ze sobą w pary. Niektórzy np mnie z G-Dragon'em, albo T.O.P'a z Taesung'iem, ale od tamtego momemtu wiedziałem że znajdzie się więcej osób, które będą shipować mnie i Lee. Miałem to w dupie. Tak naprawde to fani zawsze coś wymyślają... Z niektórych się śmiejemy, a niektórzy potrafią doprowadzić nas do łez.
Zaczeliśmy śpiewać.
Po jakimś czasie ogłoszono przerwe. Zeszliśmy ze sceny. Widziałem, że Lee jest trochę zakłopotany, skrępowany. Wiedziałem co trzeba zrobić. Usiadł na kanapie. Idealnie. Usiadłem na oparciu tuż za chłopakiem i zaczełem go masować. Przestraszył się. Chyba był tak zamyślony, że mnie nie zauważył. Trudno, niech się cieszy moją uprzejmością.

-Naprawde nie pomagasz - mruknął pod nosem.

-Co? - na moje nie szczęście nie dosłyszałem co powiedział.

-Nicc.

Masowałem jego ramiona. Dziwna cisza mnie pomiędzy nami przerażała. Postanowiłem ścisnąć go mocniej tak, aby zabolało. Kiedyś biliśmy siebie patelniami, więc to nic przy tamtym bólu.

-AŁŁ- zawył z bólu.

-Oj przepraszam księciuniu- lekko się zaśmiałem.

-Ej kochasie, idziemy po pizze chcecie coś do picia czy coś? - powiedział Kwon, ubierając inne ciuchy i rzeczy, które pozwolą im się 'ukryć' przed fanami.

-Emm ja poprosze maść przeciwbólową.

-Oh Lee ty śmieszku, nie przesadzaj - powiedziałem na co się zaśmiał. - Kupcie kilka lizaków, dzięki wielkie.

-Po co ci lizaki? - zaśmiał się.

-Mam ochote polizać coś słodkiego, z resztą lubię lizaki.

-Możesz polizać mojego lizaka- powiedział Lee odwracając się ze swoją pedofilską miną.

-Ha ha ha.... Naprawde śmieszne.

-Cały jestem słodki i śmieszny, możesz lizać mnie całego.

-Naprawde?

-Tak - powiedział odwracając się z czego znowu był do mnie tyłem. Chyba nie spodziewał się, że jestem aż tak nienormalny.

Chciałem dać mu nauczkę. Ze mną można żartować, ale to ja jestem mistrzem i to ze mną powinni bać się żartować. Schyliłem się, a moja twarz skierwana była w jego stronę. Wyciągnąłem język i kierowałem w stronę jego szyi. Po chwili lizałem szyję Lee. Czułem, że się przestraszył. O to chodziło.

-Dong kochanie, ja wiem że może i ci się podobam, ale jak dalej masz się zachowywać jak kijanka to ja podziękuję.

-Widzę, że humoru ci nie brak - powiedziałem odrywając się od jego szyi, ciągle będą schylony ze skierowaną twarzą ku niemu.

-Powinno mi brakować, ale jak się ma przy sobie kogoś takiego i się wygłupia, to się nie da.

-Mhm... - miałem kolejny plan. Udam wampira. Wgryzę mu się w szyję.

Przybliżałem się do jego szyi. Będąc już przy niej postanowiłem wgryźć się w niego. Jak postanowiłem, tak zrobiłem. Lee syknął. O to chodziło. Oderwałem się od niego z obawą jakiegoś krwotoku czy coś. Na koniec przeszłem na drugą stronę i zrobiłem mu malinkę. Zauważyłem, że lekko się wygiął (?) Pocałowałem zrobione rany. Jak wyjdzie z tym do ludzi to może się upokorzy.

-Zachowujesz się słodko, kocie - powiedział.

-Kocie?

-Kocie.

-Mrrr...

-Mrrr - machnął łapką jak kotek. Nie ukrywam, było to bardzo słodkie. Nie wiem czy przypadkiem się nie zarumieniałem. Zeszłem z oparcia i wreszcie usiadłem obok niego. Postawiłem dłonie z dwóch stron. Na lewej dłoni poczułem coś ciepłego.

-Lee kurwo czemu na mnie usiadłeś?!

-Żeby ci ciepło było.

-Ciepło mi! Ciepło! Zejdź!

-Dobra już dobra... Ale przyznaj, mięciutkie i cieplusie są moje pośladki, prawda? - powiedział z miną przypominającą zadowolonego grubasa, który dostał to jedzenie.

-A co, macałeś? - po tym pytaniu zamilkła cisza. Świetnie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro