Rozdział 2 Rozpacz czy szczęście?

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


               

 Mieko skrzywiła się niezadowolona widząc jak kolejnego dnia brązowowłosa pojawiła się w barze. Była niczym guma przyklejona do buta i nie chciała się odczepić zupełnie jak upierdliwy współlokator, którego jedynym marzeniem było chyba doprowadzić ją do spazmu.

— Czemu nie chcesz do nas przyjść Neko? — Czarnowłosa obrzuciła ją nienawistnym spojrzeniem przez które brązowowłosa całkowicie się spięła. Przezwisko nadane przez Nobu wcale jej się nie spodobało i co gorsza pochwalił się nim przed chyba wszystkimi swoimi znajomymi. Przynajmniej tak twierdziła Nana siedząca przed nią — poznałabyś Nanę! Jest świetna!

Nagle jej twarz się rozmarzyła przez co Miyagi uniosła pytająco brew. Czyżby była biseksualna? Cholera.. Trzeba jak najszybciej się stąd zmyć zanim i ją wkręcą w te swoje gierki. Ona nie szuka żadnych trójkątów. Odwróciła się już z zamiarem pójścia z powrotem na zaplecze jak została zatrzymana przez jej dłoń, więc niepewnie odkręciła w jej stronę głowę.

— Proszę cię chociaż raz do nas przyjdź. Zobaczysz będziesz się świetnie bawić.

— Nie interesują mnie zabawy Hachi-ko — Kobieta momentalnie poderwała się z krzesła przez co czarnowłosa jeszcze bardziej się cofnęła. Całkiem zapomniała, że Terashima wiele razy przy niej wspominał przezwisko tej dziewczyny i przesiąkło ją niczym najnowsza zaraza.

— Znasz moje przezwisko, więc jednak coś słuchasz! — Przytuliła się do jej ramienia jak plaster, a Mieko próbowała ją od siebie odkleić z dość mizernym skutkiem. Czy to co się właśnie dzieje to do ciężkiej kurwy skaranie boskie? Po paru minutach, które dla dziewczyny ciągnęły się niemiłosiernie brązowowłosa wreszcie się od niej odczepiła, bo spojrzała na zegarek wiszący na ścianie. Zostało jej nie całe dziesięć minut by wrócić do pracy. Dobiegając już do drzwi odwróciła się w stronę czarnowłosej z powrotem — kiedyś do nas przyjdziesz. Obiecuje Neko!

Ma to brać za prośbę czy groźbę?

_______ ♥♠♣♥♠♣♥ _______

Kobieta wyszła z pracy zapalając papierosa i jak zwykle kierując się do domu. Odkąd jest w mieście jej życie toczy się wokół pracy i domu. Oprócz głupoty nie mogła nic zarzucić blondynowi, bo w domu przebywał dość rzadko i więcej siedział u dziewcząt niż u nich. Kiedyś próbował się z nią napić, ale nigdy nie wyszło mu to tak jak chciał. Nie przyznała mu się czemu nie pije i chyba nie odważyłaby się nawet na to. Weszła do klatki próbując jeszcze dopalić papierosa zanim przekroczy próg mieszkania. Lubiła zapach dymu jaki wydzielał przedmiot, ale to nie znaczy iż każdy musi go wdychać. Złapała za klamkę, która posłusznie się zgięła i weszła do korytarza widząc dodatkowe buty. Czyżby Nobu przyprowadził ze sobą kogoś?

Po cichu chciała czmychnąć do swojego pokoju, gdy zdała sobie sprawę iż dalej miała zakupy przy drzwiach i musiały wylądować w lodówce. Zbluzgała się w myślach wiele razy i ruszyła w stronę salonu połączonego z kuchnią skąd słyszała rozmowy. Nie mając już zbytniego wyboru weszła do środka unosząc zdziwiona brew. Rzeczywiście chłopak przyprowadził ze sobą kogoś — tyle tych osób było więcej niż jedna.

— Cześć Neko — Powinna się spodziewać, że Shin tutaj będzie. W końcu ten dzieciak spędza tutaj więcej czasu niż chyba nawet ona. Popatrzyła z niebieskowłosego na łysego mężczyznę w okularach, który wyglądał niczym Hitman. Czyżby znajomi Terashimy trudzili się nie tylko w brzmieniach, a także zabijali na zlecenie? Pewnie to musiał być ten cały Yasu o którym blondyn często wspominał jak się napił i jego nastoletni kolega znikał do domu. Skin z Mahjong'a także spojrzał na wejście, gdzie stała Miyagi.

— Nie przeszkadzajcie sobie ja tylko do lodówki — Starając się niczym ninja pokonała dystans dzielący ją od początku pomieszczenia do przedmiotu i złapała szybko za zimne drzwiczki. Drugą ręką położyła zakupy, które wykładała z niesamowitą szybkością słysząc za sobą już odrobinę bardziej przyciszone głosy. Nie wiedziała o czym muszą rozmawiać, ale to nie była jej sprawa. Jak tylko wypakowała wszystko złapała za zimny napój chcąc już go wypić w swoim pokoju i ruszyła biegiem do wyjścia modląc się by na końcu nie potknąć o własne nogi. Nie żeby coś, ale dalej wyczuwała na sobie spojrzenie swojego współlokatora, który musiał śledzić każdy jej ruch.

— Na pewno nie chcesz z nami posiedzieć? — Zatrzymała się przy drzwiach słysząc jego głos i odwróciła głowę wciągając trochę powietrza by zmusić się do lekkiego uśmiechu.

— Co ja mam robić w towarzystwie, gdzie są sami faceci?

— W sumie masz rację zadzwonię po Hachi i Nanę! — Nobu złapał już za komórkę przez co przerażona kobieta rzuciła się w jego stronę wyrywając mu aparat. Nie znała jeszcze tej całej Nany, ale wystarczyła jej brązowowłosa codziennie w barze by mieć dość ludzi do następnego wieku. Przynajmniej tych, co mają na imię Nana.

— Oddam ci telefon jak wytrzeźwiejesz, więc życzę wam miłej gry... i... przekąski macie w lodówce — Nie dając już nikomu nic powiedzieć prędko ruszyła do swojego pokoju dalej ściskając w dłoni komórkę chłopaka. Doskonale wiedziała, że jakby chciał mógłby zabrać komórkę, któremuś z chłopców i także zadzwonić po kobiety, ale może ta scena wystarczyła by się rozmyślił.

Weszła do pomieszczenia zamykając drzwi i ściągając tylko buty opadła na łóżko rzucając komórką chłopaka w stronę swojej gitary w futerale. Miała na pewno miękkie lądowanie. Tego mogła być spokojnie pewna. Wtuliła się w poduszkę mrucząc zadowolona napawając się jej miękkością. Po całym dniu sterczenia w barze może sobie wreszcie pozwolić na odpoczynek. Zamknęła oczy będąc pewna, że minęła tylko chwila, gdy poczuła jak ktoś potrząsa nią lekko za ramię. Otworzyła jedno oko by spotkać się prawie, że przy nosie twarzą współlokatora i podskoczyła przysuwając się do parapetu.

— Nie... rób... mi... tak... więcej... — Twarz blondyna wcale się nie zmieniła by zaraz pomachał jej ręką paczką tabletek jaką dostała od swojego psychiatry i prawie jęknęła w duchu o ile to możliwe — skąd to masz?!

— Raczej ty powiedz mi od kiedy ćpasz?

— Ćpasz..? — Powtórzyła za nim jakby nie do końca rozumiała, co on do niej powiedział przy czym Terashima kiwnął głową. Popatrzyła na trzymane tabletki i pewnie, gdyby nie fakt, że grzebał w jej rzeczach wybuchnęłaby teraz śmiechem. To nawet zabawne, że chłopak nie wie, co to depresja. Bez słowa przeczołgała się na czworaka łóżku wyrywając z dłoni Nobu opakowania przyciągając w swoją stronę przekręcając przód, gdzie była nazwa leku w jego stronę — Citalec to są leki antydepresyjnie kretynie..

—Antydepresyjne..? — Blondyn wyglądał teraz jakby całkiem wytrzeźwiał i nawet nie miał tych pijackich rumieńców jak wcześniej obserwując uważnie paczkę tabletek jakby próbował znaleźć w nich jakiś blef by wreszcie spojrzeć z powrotem na kobietę — masz depresję..?

— Raczej takich leków nie bierze się jak się żyje pełnią szczęścia, co? — Terashima zaczął się głośno śmiać czym zdezorientował jeszcze bardziej Mieko. Chociaż cholera wie. Czy była bardziej wkurwiona czy też przerażona tym, że komuś takiemu powiedziała o swojej chorobie — i z czego rżysz pacanie?!

— Dzięki Bogu to tylko depresja! — Tylko? Człowieku czy ty siebie słyszysz?

— Ty wiesz w ogóle, co oznacza ten termin?

— Wolę wiedzieć, że bierzesz te leki z takiego powodu niż niepotrzebnie byś się truła — Miyagi poczuła jak zaczynają ją szczypać policzki i już mogła być niemal pewna, że jest cała zarumieniona, więc zawstydzona ukryła twarz we włosach, które dzisiaj dzięki wszelakim niebiosom były rozpuszczone.

— Nie powinieneś tak przejmować się obcymi ludźmi — Ostatni raz takim zainteresowaniem cieszyła się wieki temu przez co jeszcze bardziej czuła się zakłopotana zaistniała sytuacją.

— Czemu obcymi? Mieszkamy razem. To chyba jasne, że interesuje się tobą. W końcu jesteśmy przyjaciółmi...... prawda?

Speszona zmusiła się by spojrzeć na chłopaka z pod ukrytych policzków dłoniami jak i włosami. Wcześniej nie zwracała uwagi na to jaki miały kolor i teraz spokojnie mogła je określić jako czekoladowy brąz. Zresztą bardzo podobny do barwy jej gitary. Znowu nasuwa się pytanie — Przypadek czy przeznaczenie?

_______ ♥♠♣♥♠♣♥ _______

Czarnowłosa w skupieniu obserwowała jak różowowłosy zawieszał właśnie zawieszkę jako zamknięte w swoim salonie by we dwójkę w ramię w ramię ruszyć w stronę baru do którego została zaproszona. Shinichi Nagasaki był wysokim o średniej długości włosach, które lubił sobie zawsze za pomocą żelu roztrzepywać w każdą stronę by nie przeszkadzały mu w pracy. Jego zielone oczy śmiesznie zgrywały się z odcieniem różowego na włosach przez co można by było pomyśleć iż zawsze miał ich taki kolor.

— Więc... Mieko planujesz dzisiaj coś konkretnego po naszym spotkaniu..? — Widząc jego figlarne spojrzenie poczuła jak na jej policzki zaczyna spływać przyjemne ciepło jakiego jeszcze nigdy nie czuła. Chłopak ją zainteresował samym swoim byciem przez co nie raz pojawiała się pod tym salonem. Nawet nie zwróciła uwagi jak kolejny raz się do niego odezwała by wreszcie ich znajomość ruszyła mało jej znanym torem.

— Tak.. — Mogłaby zaprzeczyć, ale co by to zmieniło? Co by mogła mu dać takiego czego nie ma on, a chciałby od niej? Była inna niż te kobiety, które przychodziły do jego salonu. Każda z nich była zatatuowana niczym krowa posiadając na właściwie całym ciele wzory przez co ludzie na ulicy wodzili za nimi wzrokiem z niezbyt przychylną miną. Ona sama ich nie oceniała. Nie miała do tego prawa. Shin uważał, że każde ciało jest niczym płótno na którym oni jako tatuażyści powinni się spełniać tworząc swoje dzieła.

— Znowu kłamiesz Miyagi — Słysząc jego śmiech skrzywiła się jeszcze bardziej chowając czerwoną twarz za włosami. Pierwszy raz cieszyła się taką uwagą od kogokolwiek oprócz swojego psychiatry, która notabene była bardzo specyficzna. Za każdym razem jak wychodziła od niej z sesji miała wrażenie jakby kazała jej przepłynąć pięćdziesiąt basenów bez zatrzymania. — więc nie obrazisz się jak wpadnę do ciebie na parę chwil. Zawsze mnie interesowało jak mieszkasz.

Wpaść do .. niej? Kogo by mogło interesować jak ona mieszka? Widząc jego delikatny uśmiech westchnęła w duchu, ale niepewnie pokiwała głową. Właściwie nigdy nie miała żadnego przyjaciela czy przyjaciółki, więc nie wiedziała jeszcze jakimi prawami się to rządzi — o ile ich dziwną relację można nazwać przyjaźnią. Przekraczając próg baru nie wiedziała jak to się skończy, ale bądźmy ze sobą szczerzy kto by się spodziewał?

Następnego dnia rano obudziła się z mocnym bólem głowy i potarła zmęczone oczy czując jakby miały jej one zaraz wyjść z bólu. Usłyszała ciche otwieranie drzwi, więc niepewnie uniosła się na łokciach widząc zadowolonego z siebie Nagasaki'ego niosącego w jej stronę jakąś tabletkę i wodę.

— Wybacz nie spodziewałem się, że masz aż taką słabą głowę — Uśmiechnął się lekko kładąc obok niej lekarstwo i wodę, a sama zainteresowana podciągnęła bardziej kołdrę. Mimo pewności ze sobą nie spali dalej była skrępowana sytuacją w jakiej musiał ją widzieć — nie musisz się tak zakrywać nie jesteś naga.

Może i naga nie jestem, ale właśnie tak się czuje jak obnażasz moje uczucia. Otworzyła odrobinę usta chcąc coś powiedzieć, jednak zaraz je zamknęła spoglądając w dół. Mogłaby się zapytać skąd znał jej adres zamieszkania, ale była niemal pewna, że to dzięki jej dowodowi osobistemu, który zawsze ma w torebce. Zachował się całkiem... przyzwoicie.

— Ale możesz mi wytłumaczyć co robią u ciebie takie tabletki? — Uniosła ponownie głowę widząc jak Shin trzyma pudełko po jej tabletka w dłoniach unosząc niezbyt zadowolony brew — czyżbyś miała depresję?

A więc jednak zna te leki. Opadła z powrotem na poduszki zakrywając twarz rękoma. Pewnie dowiadując się o czymś takim zaraz odwróci się napięcie wyjdzie z mieszkania zostawiając ją samo. Kto by chciał zadawać się z chorą osobą? Poczuła jak siada na łóżku, więc nieśmiało rozchyliła palce by między nimi widzieć twarz chłopaka, który już wszystko rozumiał.

— Wolę wiedzieć, że bierzesz te leki z takiego powodu niż niepotrzebnie byś się truła.

_______ ♥♠♣♥♠♣♥ _______

Mieko stała przy barze układając kufle z piwem jak usłyszała dzwonek zawiadamiający o przybyciu klienta, więc odwróciła w tamtą stronę niepewnie głowę. Przez naganianie przez Hachiko czy Nobu, a nawet młodego Shina przestało jej nawet to przeszkadzać, że ze zmywaka awansowała na wyższe stanowisko stania przy barze. W końca zostało jej coraz mniej czasu pracowania w tym miejscu i powinna zacząć rozglądać się za czymś innym. Widząc znajomą brązową czuprynę skrzywiła się zniesmaczona wracając do swojego wcześniejszego zajęcia.

— Moglibyśmy porozmawiać..? — Słysząc za sobą niepewny głos Shoji'ego odłożyła z niezadowoleniem kielich na swoje miejsce by obrzucić go najbardziej pogardliwym spojrzeniem na jakiego było ją obecnie stać.

— Bez zamówienia czegokolwiek nawet mnie nie wołaj Edo — Widząc, że mężczyzna nawet nie ruszył się z miejsca westchnęła zniecierpliwiona i cisnęła szmatą o blat ruszając w jego stronę by położyć przed nim pusty kielich do którego od razu nalała piwa — masz na mój koszt i by nie było. Dalej uważam, że należy ci się wszystko, co do tej pory zrobiłeś. Nawarzyłeś piwa to teraz musisz je wypić.

Brązowowłosy popatrzył niepewnie na napój po czym na kobietę i niepewnie się uśmiechnął. Myiagi oparła obok niego o blat obserwując jak mężczyzna zaczyna powoli sączyć swój napój i pokręciła niezadowolona głową. Właśnie tak to się kończy. Pierw grają na dwa fronty by później szukać poparcia u kogokolwiek by zmyć swoje poczucie winy jakie zżera ich od środka. Miło widzieć, że ten samiec siedzący przed nią mimo wszystko ma jakieś sumienie.

— Powiedz mi Shoji i czy było to wszystko tego warte? — Słyszała od Junko, która tu któregoś dnia wpadła o tym, że mężczyzna zdradził Hachiko z tą dziwną Sachiko, którą sobie wyimaginowała. A może i nie? Może kobieta jest wróżbitką i od początku wiedziała, że zbliża się do końca swojego związku. Tak czy siak bardzo ironiczna sytuacja. Właściwie wszystko jest ironiczne odkąd przyjechała do stolicy. Dwie Nany. W tym samym wieku co ona. Współlokator z lekkim podejściem do życia i w końcu ona pomiędzy tym wszystkim idąca niczym cień. Czego ona od życia wymaga? Tylko Bóg jeden wie.

— Jak myślisz powinienem... przeprosić Nanę? — Brew kobiety uniosła się do góry jak zobaczyła, że Edo wpatruje się w nią niczym ciele w malowane wrota. No jej w coś takiego nie wrobi. Nie dzisiaj. — pytałem wcześniej o to Junko i Kyosuke, ale oni kazali i trzymać się od niej z daleka jeśli nie chce do niej wracać.

— Skoro dostałeś odpowiedz to na cholerę mnie o to pytasz? — Co ona jest pogotowiem w sprawach sercowych? Halo ludzie! Ona leczyła się u psychiatry powinna się trzymać z dala od rzeczy, które doprowadzają do powrotnego załamania nerwowego. Junko Saotome była najlepszą przyjaciółką Hachiko jeszcze z czasów zanim przyjechały do Tokio, a Kyosuke Takakura jej chłopakiem. Z tego, co kiedyś jej opowiadała rozgadana brązowowłosa byli nierozłączną czwórką wraz z Shoji zanim wyjechali do Tokio. To było dla niej naprawdę dziwne, że mimo tak niesamowitych zapewnień o miłość do Nany postanowił poświęcić ją dla jakiegoś podlotka z którym chodził tylko na zajęcia i pracy — pamiętaj tylko, że pracy i nauki nie łącz z miłością, bo to kiedyś mija i pozostawia po sobie niesmak.

— Po kogo ty jesteś stronie Miyagi? — Uniosła na niego swoje dwukolorowe oczy przechylając głowę by mu się lepiej przyjrzeć. A musi być po kogoś stronie by wrazić swoje zdanie na ten temat? Jej i tak nie słucha. W końcu jest chora.

— Po niczyjej. Ja tylko wyrażam swoje zdanie — Popatrzyła w prawo na kwiatki i uśmiechnęła się do siebie pod nosem. Te rośliny są najlepszym wzorem, jeśli chodzi o przemijanie. Na początku są malutkie i powoli rosną w ziemi by w przyszłości rozwinąć się oraz okazać swoje piękno by na końcu zwiędnąć pozostawiając po sobie tylko ususzony patyk. O ile coś z nich oczywiście zostanie. A jak będzie z twoją miłością Shoji? Będziesz ją pielęgnował czy zostawisz dla kolejnej jak Komatsu? Zaraz... szef jej dzisiaj wspominał, że jest dzień ... o kurwa.. Spojrzała na zegarek widząc, że zostało tylko dwadzieścia minut do koncertu — cholera jasna! Przepraszam Edo, ale ja już muszę zmykać! Jake!

Mężczyzna zdążył tylko wyjrzeć z zaplecza jak zostały mu wciśnięte wszystkie robocze rzeczy kobiety by zaraz ona nie rzucając już żadnego spojrzenia w stronę siedzącego dalej chłopaka wybiegła z budynku skacząc, co drugi schodek. Obiecała temu blondwłosemu, że pojawi się na jego koncercie by zobaczyć jak grają. Mogłaby wezwać taryfę, ale pewnie dzisiaj wszystkie są zajęte. Tak, więc biegła mijając zdziwionych ludzi próbując się przepchać przy niektórych by wreszcie potrącić jakąś kobietę, której spadły okulary z twarzy. Mijając ją poczuła dziwny dreszcz jaki w tym momencie postanowiła zignorować wiedząc, która musi być już godzina i modliła się tylko by jej nogi mogły gnać jeszcze szybciej niż teraz.

— Przepraszam śpieszę się! — Kobieta spojrzała w stronę krzyku widząc biegnącą dziewczynę dalej, której przy biegu spadła czapka pozwalając by czarne włosy rozwiały się we wszystkie strony. Ten głos jak i kolor ciężko by było nie zapamiętać. Zadowolona z siebie Ookeiko wyciągnęła zapalniczkę zapalając papierosa by jeszcze patrzeć za znikającą Miyagi w tłumie kręcąc głową. Ta dziewczyna zawsze, gdzieś się spieszyła. To prawda, że człowieka nie da się zmienić i ona jest tego przykładem.

_______ ♥♠♣♥♠♣♥ _______

Kiedy dobiegła do budynku zostało może pięć minut do koncertu, więc szybko złapała za klamkę wpadając do środka i nawet się nie rozbierając wbiegła do środka tym samym tempem zlatując już ze schodów. Dopiero stając właściwie przy scenie, gdzie była już Hachiko i nieznana jej jeszcze dziwna blondynka odetchnęła opierając się ręką o początek sceny by złapać oddech.

— Wszystko w porządku Neko..? — Miała już prychnąć, że nie jest pieprzoną Neko jak zobaczyła niepewną minę Nany naprzeciwko. Dalej wyglądała jak zbite szczenię i nie chciała jej już dzisiaj niszczyć bardziej humoru. Zwłaszcza, jeśli niedługo ma grać jej współlokatorka. Pokiwała głową nie mogąc się jeszcze odezwać po szaleńczym biegu przez co Komatsu posłała jej delikatny uśmiech. Zupełnie jak wyżej wspomniane szczenię. Rzeczywiście się dobrały: Kot i Pies. — powinnaś się rozebrać jest tu bardzo ciepło. Nobu na pewno będzie miło jak cię tutaj zobaczy.

Jemu jak jemu, ale ktoś się zapytał czy jej jest miło, że musi się gnieść w jednym miejscu przy takim tłumie ludzi? Nie dane jej było więcej myśleć, gdy zobaczyła jak światła zaczynają zanikać by zaraz na scenie pojawiali się powoli członkowie zespołu. Nie słyszała nigdy jak gra Terashima tłumacząc się zmęczeniem by nie móc tego słuchać. Z tego, co powiedział jej kiedyś Yasu jak we dwójkę czekali na taksówkę, bo skin uparł się by nie wracała z baru tamtego dnia po ciemku wszystkie teksty piosenek jak i ułożenie dźwięków pisał właśnie blondyn. Przez chwilę się zawahała. Mogłaby zabrać swoje rzeczy i zniknąć niepostrzeżenie jak zaczną grać zanim zapędzi się to za daleko. Tylko jest problem — tu jest taki tłum, że nawet igła by się nie przepchała, a co dopiero ona!

Wreszcie na sam koniec na scenę wszedł Nobu obserwując z zarumienionymi policzkami widownie. Już nie raz widziała jak się tak ekscytował popijając w domu piwo i jej opowiadając o wielu mało dla niej ważnych rzeczach — były zbyt przyziemne by chciała je rozumieć. Jednak to spojrzenie jakie teraz widziała było inne. Dawało dużo pozytywnej energii. W pewnej chwili wzrok blondyna jak i Mieko się skrzyżował, a jej współlokator uśmiechnął się delikatnie zaczynając wygrywać początkowe brzmienia. Serce kobiety zatrzymało się jak usłyszała początkowe dźwięki, które niczym nóż zaczęły wrzynać się w jej i tak już zmęczony życiem organ. Nigdy wcześniej nie słyszała jak grał.. Bała się, że to zajdzie dla niej za daleko.. Jednak teraz tego żałowała. Żałowała wszystkich momentów, kiedy go spławiała tłumacząc się zmęczeniem, bo pewnie jakby usłyszała chociaż część tego, co właśnie słyszy spowodowało by u niej nowy impuls, który zmotywował by ją do życia. Popatrzyła w prawo widząc stojąca oraz płacząca Hachiko i usta czarnowłosej uniosły się odrobinę do góry. Czy właśnie rozpacza za straconym związkiem? Czy może płacze ze szczęścia?

Chciałaby się o to zapytać, ale czy starczyłoby jej na to odwagi czując na swoich plecach własne doświadczenia? Patrząc na to z perspektywy czasu żałowała iż o to wtedy nie zapytała, bo to pytanie jeszcze wiele razy tłukło jej się po głowie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro