Rozdział 10 Zapiski Lekarza

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


14 Lipca

Dziewczyna silnie wierzy, w to co mówi. Wbrew temu co pisała jej lekarka nie jest to spowodowane szokiem pourazowym. Wątpię by dało się ją wyleczyć, ale może uda się ją przystosować do życia w społeczeństwie. Pomimo halucynacji (dziewczyna jakoby widzi złote nitki i słyszy „Puppeteera", na nagraniach nic nie widać) umieszczę ją za jakiś czas na oddziale otwartym. Jest zamknięta w sobie i nikomu nie chce zaufać. Może jest to spowodowane traumą z dzieciństwa? Wątpię by był to efekt wypadku, który widziała w cyrku. Trochę poszukałem na ten temat, artykuł dołączę w załączniku.

Jak już komuś zaufa jest względem tej osoby bardzo otwarta i bezpośrednia. Potrafi wiele przekazać przez swoje prace plastyczne. Jest bardzo wrażliwa, więc należy unikać osądzania jej czynów, oceniania zachowań w jej obecności. Jest to bardzo ważne, gdyż złamanie tej zasady może kosztować utratę wszystkich ciężko wypracowanych efektów leczenia.


16 lipca

Kolejny raz twierdzi, że odwiedził ją właściciel złotych nici. Interwencja pielęgniarza z nocnego dyżuru zaowocowała odkryciem, iż dziewczyna panicznie boi się dotykania jej nadgarstków. Obudziło to w niej duże pokłady agresji i złamała mężczyźnie nos. Z notatek poprzedniej lekarki wynika, iż blizny znajdujące się na wspomnianej wcześniej części ciała, są efektem próby samobójczej. Jednak przebiegają na około nadgarstków. Nikt nie był wstanie sobie czegoś takiego zrobić. Ponad to blizny są zbyt cienkie na żyletkę, tym bardziej na nóż.

Podczas rozmowy z nią w dniu dzisiejszym odkryłem również, iż nie pamięta nic ze swego dzieciństwa. W jej kartotece nie ma nic na ten temat. Kartoteka badań lekarskich też nie ujawnia żadnych pomocnych danych. Wszystkie choroby, które wtedy przeszła są typowe dla dziecka.


18 lipca

Podczas przeszukiwań jej kartotek natknąłem się na ciekawy fragment, który dołączam w załącznikach.

Pacjentka jutro trafi na oddział otwarty, może to być dla niej ciężki krok, ale wyraźnie widać,iż sama chce wyzdrowieć. Podczas wczorajszej rozmowy zadała nawet pytanie, czy byłaby możliwość, żeby wyszła na podwórko.Zgodnie z prawdą odpowiedziałem jej, że to niemożliwe na tym etapie leczenia. Zasmuciła ją ta wiadomość, ale stwierdziła, że przecież będzie mogła oglądać świat przez okno. Załączę tu cytat:

„Bo widzisz doktorze, ja chciałabym znów poczuć promienie słońca na swojej skórze, delikatnie ją grzejące. Już prawie zapomniałam jakie to uczucie [zaczyna się śmiać] [chwila ciszy] Możesz mi wytłumaczyć doktorze czemu ja od niego nie uciekłam? Czemu nie spróbowałam chociaż? [w oczach widać łzy] Zresztą nie ważne! Kiedyś znów wyjdę na świeże powietrze. [w tym momencie dziewczyna milknie]" Do końca sesji nie odezwała się nawet słowem, siedziała i rysowała. Praca została dołączona do kartoteki.


20 lipca

Wczoraj dziewczyna trafiła na oddział otwarty. W jej zachowaniu wyraźnie widać dystans do otoczenia. Nie chciała brać udziału w żadnej zabawie organizowanej dla lub przez pacjentów. Odrzucała wszelkie próby nawiązania z nią kontaktu przez otaczających ją ludzi. Po prostu siedziała na parapecie i grzała się na w promieniach słońca.

Podczas wieczornej sesji bardzo się cieszyła:

„Doktorze! Nie uwierzysz, ale dziś nie widziałam ani jednej nitki, nie odezwał się ani słowem. Po prostu go nie było!"

Widać przeniesienie jej na oddział otwarty było bardzo dobrym pomysłem i krokiem milowym w jej leczeniu. Teraz tylko postarać się by efekty się utrzymały i postępowały.

Jutro mam spotkać się z jej matką. Mimo nalegań kobiety nie jest możliwe by zobaczyła swoją córkę. Niestety uważam, iż może to mieć negatywny wpływ na pacjentkę. Swoja opinie opieram na fakcie, iż to właśnie kobieta dążyła do zaprzestania poszukiwań córki.


21 lipca

Z rozmowy z matką dowiedziałem się, iż jest to jej macocha. Matka dziewczyny zmarła po porodzie. Ojciec przez parę lat wychowywał ja sama do czasu, gdy nie poznał drugiej żony. Dziewczyna nic o tym nie wie, myśli, że macocha jest jej biologiczną matką. Synów macochy z pierwszego małżeństwa uważa za swoich przyrodnich braci. Udało mi się z nimi skontaktować. Są bardzo zaniepokojeni stanem zdrowia „siostry". Młodszy z dójki ma przyjechać ją odwiedzić za parę dni. Za nim go do niej wpuszczę będę musiał z nim porozmawiać. Mimo iż troska wydaje się prawdziwa muszę mieć pewność, że ta wizyta jej nie zaszkodzi.

Od pielęgniarki, która miała dziś dyżur dowiedziałem się, że znów cały dzień spędziła na parapecie, ale podczas wspólnego obiadu przysiadła się do stolika pielęgniarek. Siedziała w pewnym oddaleniu od nich, ale jest to i tak duży postęp. Może być to nawet kolejny przełom.

Czytając zapiski jej lekarki wyraźnie widać, iż wahała się ona między wydaniem diagnozy o chorobie Parkinsona a schizofrenią. Osobiście obstawiałbym druga opcję, gdyż nigdy nie zanotowano u niej zmiany osobowości (perfekcjonizm, introwersja, sztywność zasad i poglądów). Nie występuje również bezdech nocny.

Zanotowano za to:

- Nagłe pojawienie się choroby,

- Urojenia ksobne polegają na przekonaniu chorego, że jest obserwowany

- Halucynacje

- Halucynacje słuchowe

- Wycofanie społeczne

Czyli objawy typowe w schizofrenii.

Nie jest to coś co chciałbym napisać, ale trzeba zastosować leczenie farmakologiczne przeciw tej chorobie. Tymczasem jeszcze się wstrzymam, aż do nawrotu omamów.


25 lipca

Dziś odwiedził ją przyrodni brat, Natalia była bardzo ucieszona z jego wizyty. Cały dzień była wesoła. Zgodnie z moimi zaleceniami nie poruszał tematu złotych nici i jej obecności tu. Starał się wręcz jak najbardziej odwracać jej uwagę od tego.

Podczas rozmowy z nim dowiedziałem się, iż dziewczyna zawsze była trochę wyobcowana i unikała kontaktu z rówieśnikami. Nic mu nie wiadomo na temat jakieś traumy, która mogłaby spowodować amnezję (co tłumaczyłoby brak wspomnień z dzieciństwa). Jednak dowiedziałem się, że miała wstrząs mózgu. Jest to następstwem wypadku na rowerze. Walnęła w drzewo, gdyż nie zadziałały hamulce. Skontaktowałem się ze znajomym lekarzem, mówi, że w wyniku tego mogła stracić pamięć. Przeczytanie wyników badań oraz obejrzenie zdjęcia z tomografii komputerowej tylko go w tym utwierdziły. Nie wiedziałem o tym wcześniej, gdyż zapis z tomografii zawieruszył się wśród papierów dotyczących szkoły. Pozostaje tylko pytanie czemu amnezja okazała się trwała, skoro lekarz napisał, iż nie powinna taka być?





Załącznik 1.

Artykuł na temat wypadku z cyrku:

15 lipca 2012

WYPADEK W CYRKU! OFIARA ŚMIERTELNA!


W dniu wczorajszym miał miejsce straszliwy wypadek w cyrku, który zawitał do naszego miasteczka. W domu luster zginęła dziewczyna, jej przyjaciółka w ciężkim stanie trafiła do szpitala. Naszej reporterce udało się dowiedzieć, że policja za sprawce uważa seryjnego mordercę znanego ludziom jako Candy Pop.

-To cud, że druga z dziewczyn przeżyła to spotkanie. -Mówi komendant. - Z jej przyjaciółki została mokra plama. Ten zwyrodnialec ja po prostu zmiażdżył. Zresztą jak wiele poprzednich ofiar. Czy było to aktem litości z jego strony, że drugiej z dziewczyn nie zabił? Nie umiem pani powiedzieć. Obawiam się jednak, że będzie jej szukał by dokończyć swoje dzieło.

Niestety nie udało nam się od niego nic więcej dowiedzieć. Świadkowie, oceni w domu luster, twierdzą, iż słyszeli dwa męski głosy. Ile w tym prawdy nie wiadomo. Jednak osoba, która zadzwoniła po karetkę nie była nikim ze świadków, a wszyscy szczerze wątpią by morderczy klaun miał na tyle serca byto zrobić. Kobieta, która przyjmowała zgłoszenie twierdzi, iż osoba, z która rozmawiała była zdenerwowana i nalegała, żeby jak najszybciej przysłać karetkę. Niestety nie udało nam się zdobyć nagrania.

Dziewczyna walczy o życie w szpitalu, czy uda jej się przeżyć? Czy morderca dokończy swego dzieła? Będziemy państwa na bieżąco informować!

Aneta Sułko


Notatka:

dziewczyna spotkała niebezpiecznego mordercę, więc na początku mógł być to szok pourazowy. Jednak wygląda na to, że z biegiem czasu przerodził się w schizofrenię. Nie jest to normalne.


Załącznik 2.

Nagranie ze zgłoszenia wypadku na pogotowie:

- Pogotowie słucham.

- Proszę jak najszybciej przysłać karetkę do cyrku przy ulicy Zdrojowej. To jest dokładnie naprzeciwko urzędu gminy. Pospieszcie się, ona mi się wykrwawia na rękach! Nie jestem w stanie zatamować krwawienia! [mężczyzna miał podniesiony głos, praktycznie wrzeszczał do telefonu, czuć w nim panikę]

- Już wysyłam karetkę. Proszę opisać co się stało oraz w jakim stanie jest dziewczyna.

- Ma przecięte nadgarstki, które bardzo krwawią. Jest cała blada i chyba nie przytomna. Oddycha, ale ma bardzo płytki oddech. [niezrozumiałe szmery w tle] macie się pośpieszyć!

Rozmowa zakończona.


Notatka:

Mimo moich prób nie udało się rozróżnić co zostało powiedziane w tle. Miejmy nadzieję, że tonie było nic ważnego.

***********************************************************************************************

Szaleję moi drodzy, szaleję XD

Trwają prace nad 11 rozdziałem 1/4 już napisana, więc w teorii na dniach powinnam ja skończyć.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro