Rozdział 10

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Ocknęłam się, powoli otworzyłam oczy i poruszyłam palcami. Byłam w tej samej sali i nadal byłam przypięta pasami. Lekarki siedziały przy jednym ze stolików i zawzięcie o czymś dyskutowały. Poczułam suchość w gardle i ogromny ból w okolicach brzucha i klatki piersiowej. Kobiety ciągle rozmawiały i straciły mną zainteresowanie.

-Czy już po wszystkim?-spytałam spokojnym, cichym głosem.

-W końcu wstała,-jedna z nich podeszła do mnie- Ale ona jest blada! Przynieś wody!

Druga kobieta zaczęła grzebać w torbie, by po chwili przynieść butelkę wody. Odkręciła ją i przyłożyła do moich ust. Łapczywie piłam jak się okazało malinową wodę. Lekarka zabrała napój i spojrzała na monitor. Również skierowałam tam wzrok i zauważyłam masę liczb i wykresów. 

-Jest już gotowa-uśmiechnęłam się, koniec tych bardzo bolących badań.- Założymy Ci takie urządzenie, dzięki któremu zwalczymy twoje psychiczne lęki.

-Ale ja nie chcę! Wypuście mnie!-zaczęłam się wiercić.

-Uspokój się, bo sięgniemy po inne metody!- pogroziła mi palcem i podeszła do mnie z dziwnym hełmem.

-Co znowu mnie uśpicie?!-parsknęłam i zaczęłam się śmiać- Mam was dość, mam dość wszystkiego!-śmiech przerodził się w szloch.

Lekarka widząc to nałożyła mi na głowę urządzenie i przed oczami pojawiła się kolorowa łąka. Poczułam jak metal wbija się po obu stronach szyi. Syknęłam z bólu i zacisnęłam pięści. Postać znajdująca się na łące również to zrobiła. Zrozumiałam że przenieśli mnie w wirtualną rzeczywistość.

-Teraz będziemy sprawdzać twoje reakcje na stres, agresję itp.-przed oczami pojawiła się grupka osiedlowych gangsterów- Na początek strach.

Chłopcy zaczęli do mnie podchodzić z zadziornymi uśmieszkami. Odruchowo zrobiłam kilka kroków w tył, lecz po chwili natrafiłam na coś twardego za sobą. Spojrzałam za siebie i zobaczyłam ścianę, wróciłam wzrokiem na gang, lecz tym razem faktycznie byliśmy w ciemnym zaułku. Po chwili cały strach wyparował, a ja miałam ochotę przywalić im prosto w twarz.
Sceneria się zmieniła i znajdowałam się w moim internacie. Byłam w swoim pokoju, na zegarku była 6:20, wstałam jak oparzona i pobiegłam do pokoju chłopców. Z hukiem otworzyłam drzwi i wbiegłam do środka. Na łóżku siedział on...

-Isao...-wyszeptałam i rzuciłam mu się na szyję- Weź mnie od nich, zabierz mnie...proszę Cię!! Ja już nie chcę tam być....-zaczęłam płakać, ale on siedział nie wzruszony.- Isao proszę....

Bum! Internat znikł, a on razem z nim. Ciekawe co teraz mnie czeka. Może pokażą mi jednorożca, żebym przez moment mogła być szczęśliwa?
Niestety, przed moimi oczami stanęli rodzice. Złość, smutek, rozczarowanie, tęsknota, to wszytko zmieszało się ze sobą i pochwli zamieniło się w obojętność. Stałam i patrzyłam na nich bez wyrażenia emocji...
Znowu zmiana, tym razem byłam na boisku razem z Hakuryuu i Tsurugi'm. Uśmiechnęłam się do nich. Byłam szczęśliwa przez parę chwil, ale znów pojawiła się obojętność. Lekko się uśmiechnęłam i czekałam na następną zmianę.
Stoję na ulicy, obok mnie starszy facet bije dziecko. Podchodzę do nich i mam zamiar odepchnąć dziecko i rozmówić się z facetem. Jednak coś mnie blokuje, widzę ból tego dziecka, ale nie mogę nic zrobić. Mężczyzna odchodzi i zostawia to dziecko na pastwę losu. Mnie też kiedyś tak zostawili... Nigdy im tego nie wybaczę.

-Na dziś wystarczy.-kobieta zdjęła mi urządzanie, uwolniła ręce i podała miskę z ramen- Na pewno zgłodniałaś.

-Dziękuję, czy to już koniec?

-Musimy dowiedzieć się jak twój organizm reaguje na zmiany temperatury, a później zaczniemy podawać Ci odpowiednie lekarstwo.

- Czy to nie za dużo jak na jeden dzień?

- Jeden dzień? Spędziłaś tutaj trzy dni moja droga.- mało co nie udłwaiłam się makaronem, aż trzy dni!?!- Spokojnie, podawałam Ci jedzenie i picie przez kroplówkę, parę razy trafiłaś też pod prysznic.

-Ohh, a kiedy będę mogła mieć chwilę przerwy?-spojrzała na mnie podejrzliwie- Wiem co mówiłam ostatnio, ale nie chcę uciekać. Mogę nawet mieć opiekuna!

-Jak zjesz, zawołam Kuroki'ego i przejdziecie się po budynku.

-Dziękuję!!-kobieta odpięła metalowe "pasy" z moich nóg.

Jadłam tak szybko jak tylko mogłam, chciałam już wstać i móc rozprostować kości. Oddałam kobiecie pustą miskę, podziękowałam i czekałam na przyjście opiekuna. Nie minęło kilka minut, a mężczyzna zjawił się w pomieszczeniu. Przywitałam go skinieniem głowy, powoli wstałam z krzesła i podeszłam do drzwi wyjściowych. Po zrobieniu paru korków ból powrócił, ale nie był nie do zniesienia. Szłam za mężczyzną w milczeniu, do momentu w którym musiałam zadać mu kilka pytań.

- Czy naprawdę spędziłam tutaj trzy dni?

-Tak i z tego wynika że spędzisz tutaj tydzień.

-Mam nadzieję, że będę przytomna...-mruknęłam pod nosem.-Gdzie jest toaleta?

-Do końca korytarza i pierwsze drzwi na lewo. Zaczekam tutaj.

Niepewnie ruszyłam w tamtą stronę, z każdym krokiem ból ustępował, ale czułam że coś jest ze mną  nie tak. Uchyliłam drzwi i zobaczyłam ogromne lustro. Podeszłam do niego i nie mogłam uwierzyć własnym oczom. W odbiciu widziałam bladą dziewczynę, w rozwalonej fryzurze i oczami pozbawionym życia. Odwróciłam się od lustra i weszłam do jednej z kabin. Po załatwieniu swoich potrzeb, umyłam ręce i parę razy przemyłam twarz wodą. Nic nie pomogło i ciągle wyglądałam potwornie. Wzruszyłam ramionami i wyszłam z toalety. Dopiero teraz zauważyłam jak wysoki jest ten budynek. Do sufitu brakowało mi co najmniej dwudziestu metrów. Ściany były blade, z fioletowym pasem, a większość drzwi była złota. Podłoga natomiast była wyłożona błyszczącymi płytkami w odcieniach fioletu.

-Ma Pan może telefon? Chciałabym zadzwonić do przyjaciela...- spojrzałam na niego błagalnym wzrokiem.

-Mam, lecz niestety nie wolno Ci się kontaktować z ludźmi poza wyspą.

- Ale to tylko pięć minutek!!

- Nie i koniec!

- To niech Pan przekaże Sasaki Isao, że nic mi nie jest i niedługo się odezwę. Hakuryuu i Tsurugi też niech Pan powie.- blado się uśmiechnęłam i wróciłam do sali.

Usiadłam na krześle tortur i czekałam na najgorsze. Byłam sama w pomieszczeniu co mnie trochę zdziwiło, ale postanowiłam wykorzystać sytuację i poszperać. Podeszłam do stolików i dokładnie obejrzałam ich zawartość. Parenaście strzykawek, nożyki, nożyczki, igły. Nie zdążyłam zobaczyć większości dokładnie, bo usłyszałam kroki zza drzwi. Szybkim susem skoczyłam na krzesło i zamknęłam oczy. Postać weszła do sali, zaczęła niespokojne chodzić do pomieszczeniu.

- Co robimy tym razem?- otworzyłam oczy i zobaczyłam nieznanego faceta- Przepraszam, ale chyba pomylił Pan salę.

- Niestety, ale teraz to moja sala i Ty jesteś moją pacjentką.

Poruszyłam się niepokojnie i głośno przełknęłam ślinę. Już gorzej być nie może...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro