Rozdział 14

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Z uśmiechem na twarzy stanęłam przed  pokojem chłopców.
Razem z Kuroki'm ustaliliśmy, że nie będą wiedzieć o moim powrocie.
Mocno otworzyłam drzwi, poprawiłam pudełko i powolnym krokiem weszłam do środka.

- Egami?!- powiedzieli równocześnie, zerwali się na równe nogi.

- A kogo się spodziewaliście, Świętego Cesarza!?- zaśmiałam się i przytuliłam ich.

- Długo Cię nie było- uwolniłam ich z uścisku i cofnęłam się o krok.- Jak się czujesz?

- Narazie jest dobrze.- taaak bardzo dobrze- Zostało mi kilka pamiątek po wizycie w Rajskim Ogrodzie, ale teraz już nic mnie nie ogranicza.

- Nie ogranicza? W jakim sensie?- białowłosy usiadł na łóżku i wpatrywał się we mnie.

- Pozbyłam się choroby- Ale za jaką cenę...- Znoszę wysokie i niskie temperatury, podobno nie zachoruję i mogę biegać bez ograniczeń.

- Jaki jest haczyk?- złotooki również usiadł na łóżku.

- Muszę zażywać takie ampułki, poczekaj, zaraz wam pokaże- otworzyłam pudełko i wyjęłam jedną fiolkę- Mam brać jedną na dwa dni, dodadzą mi energii i zapobiegną nawrotu choroby.

- A co z Piątym Sektorem?- zamknęłam pudełko, usiadłam na podłodze- Co masz dla nich zrobić w zamian?

- Nic szczególnego....- zaczęłam mamrotać- muszę być najlepszym Ziarnem...

- Egami mów normalnie!

- Mam być najlepsza! Pasuje wam!- lekko się zdenerwowałam. Przez moment panowała cisza.- Przepraszam, oni wykasowali mi parę rzeczy, zbędne emocje, czy jakoś tak....

- Nic się nie stało. Grunt to fakt, że już wróciłaś i nic poważnego Ci się nie stało.

Do pory obiadu opowiadałam im jakie testy przechodziłam, jak wyciągneli ze mnie chorobę i uczucia, pokazałam im ślady na rękach i szyi. Oni słuchali ze zrozumieniem, nie zadawali pytań, byłam im za to wdzięczna. Po zjedzonym posiłku postanowiłam ogarnąć się i zrobić krótką drzemkę. Prysznic zajął mi półtorej godziny, bo przez pierwsze dziesięć minut nie mogłam ustawić dobrej temperatury wody. Wysuszyłam włosy, przebrałam się w piżamę i położyłam się spać. Nie chciałam ponownie mieć wizji, miałam ochotę po porostu się wyspać.

Ktoś chyba wysłuchał moich próśb, bo spało mi się bardzo dobrze i nie miałam "wizji". Chłopcy nie wiedzą o nich, nie jestem pewna czy chce im to powiedzieć. Obudziłam się chwilę przed wizytą przyjaciół. Postanowili zabrać mnie na spacer po okolicy. Oczywiście Kuroki miał o tym nie wiedzieć. Zgodziłam się, poprosiłam ich tylko, by dali mi kilka minut na przebranie. Ubrałam czarne getry, bluzę i tego samego koloru adidasy. Włosy zapięłam w kucyk, spakowałam wodę i portfel do worka. Gotowa wyszłam na korytarz, gdzie czekali chłopcy.
Starałam się dowiedzieć jak chcemy wyjść niezauważeni, lecz nie chcieli mi nic powiedzieć. Zatrzymaliśmy się przed drzwiami do kuchni, krzywo na nich spojrzałam, Tsurugi przewrócił oczami, a Hakuryuu wszedł do środka. Nie minęła minuta, a chłopak wrócił i oznajmił, że teren jest czysty. Złotooki wszedł do środka, a ja tuż za nim. Hakuryuu stał przy otwartych drzwiach i patrzył, czy nikt się nie zbliża. Nie rozumiałam co robimy w kuchni i to grubo po kolacji, ale starałam się nie dać tego po sobie poznać. Białowłosy zamknął drzwi i podszedł do jednego z okien, z którego było widać kosze na śmieci i kamienistą drogę. Otworzył je i wyszedł na zewnątrz, zaczekałam chwilę i również opuściłam budynek. Tsurugi jako iż szedł ostatni musiał zamknąć za nami okno.

- Jak później wejdziemy do środka?-  szepnęłam

- Tak samo jak wyszliśmy, tutaj nie ma kamer.- czerwonooki ruszył po ścieżce- Znaleźliśmy to miejsce przez przypadek, w sumie to Tsurugi je znalazł.

- Ktoś nie mógł usiedzieć na miejscu- spojrzałam na niego- Opowiadaj, co Cię nakłoniło by wyjść oknem?

- Nie mogłem w nocy zasnąć, poszedłem się przejść i trafiłem do kuchni, okno było otwarte więc wyszedłem.- wzruszył ramionami- Chodziłem bez celu aż znalazłem to miejsce, od tego czasu zacząłem częściej wychodzić...

Zboczyliśmy ze ścieżki i weszliśmy w las. Po drodze minęliśmy studnię i kilka krzewów róż.

- W końcu jednej nocy gamoń potknął się na butach i mnie obudził. Nie zwrócił na mnie uwagi, poszedłem za nim i znalazłem go tutaj.- wskazał na jezioro, obok którego rosły wysokie drzewa.

Księżyc odbijał się w tafli jeziora, cykanie świerszczy zakłócało ciszę. Zachwyciłam się tym miejscem, było naprawdę piękne, nie przeszkadzały mi nawet kwiaty dookoła. Podeszłam bliżej jeziora, usiadłam na jego brzegu i wpatrywałam się w tafle. Przypomniałam sobie wakacje kilka lat temu, kiedy Isao wrzucił mnie do takiego jeziora. Przeszły mnie ciarki, podciągnęłam kolana pod brodę i oplotłam je rękoma. Chłopacy usiedli obok mnie i również wpatrywali się w jezioro.

- Rozmawiałeś z nim- spojrzałam na białowłosego- Z Isao, wtedy...

- On zaczął rozmowę....- odwrócił wzrok i spojrzał na mnie.'O czym rozmawialiście?'- Chciał bym dopilnował, żeby nic Ci się nie stało. Obiecałem mu to.-' Wiesz gdzie jest?'- Nie powiedział.

- Egami nic Ci nie jest?!- krzywo na niego spojrzałam- Przed chwilą Twoje oczy miały kolor stali!

-Niemożliwe, pewnie księżyc odbił się od jeziora i tak Ci się wydało!

- Wiem, co widziałem!- złotooki się zdenerwował, odwrócił głowę i prychnął.'Tsurugi, przepraszam...Ostatnio tyle się wydarzyło...'- Przeprosiny przyjęte.

Siedzieliśmy w milczeniu paręnaście minut, po czym poprosiłam ich, by powiedzieli mi czy treningi się zmieniły, czy dotarł ktoś nowy i czy przechodzili egzaminy. Na wszystko odpowiedzieli przecząco, powiedzieli jedynie, że niedługo mogą zrobić egzamin. Zaproponowałam żeby wrócić do ośrodka i przygotować się do treningu. Przystali na moją propozycję, wracając dostrzegłam, że Tsurugi mocno nad czymś myśli. Nie interesowało mnie o czym lub o kim myśli. Wchodząc po schodach pożegnałam się z chłopakami życząc im dobrej nocy i poszłam do siebie. Nie miałam ochoty spać, postanowiłam sprawdzić, czy to co powiedziała mi blondyna jest prawdą. Uruchomiłam bieżnię i zaczęłam powolnym marszem. Kiedy czułam, że jestem gotowa zaczęłam biec. Zamknęłam oczy i przetwarzałam informacje, co działo się tego dnia.
Pukanie do drzwi wyrwało mnie z transu. Zwolniłam bieg i wyłączyłam bieżnie. Podeszłam do drzwi i otworzyłam je przybyszowi. W drzwiach stał Tsurugi i trzymał talerz z tostami.

-Nie było Cię na śniadaniu, więc Ci je przyniosłem-  szeroko otworzyłam oczy i spojrzałam na chłopaka- Mogę wejść?

- Jasne, proszę- przepuściłam go w drzwiach- Nie było mnie na śniadaniu?

- Tak, myślałem, że zaspałaś przez ten nocny spacer.- położył tosty na biurko.

- To działa!- spojrzałam na swoje ręce- Tsurugi, ja naprawdę mogę biegać bez ograniczeń!- dziwnie na mnie spojrzał- Odkąd wróciłam z wczorajszego spaceru biegałam na bieżni, bez przerwy! Miałam zamknięte oczy i jak zapukałeś myślałam, że ktoś chce mnie uciszyć...TO NAPRAWDĘ DZIAŁA!!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro