Rozdział 29

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Kazał przyjść wszystkim na boisko nad rzekę, tam gdzie byliśmy ostatnio. Chciał przeprowadzić trening, pojawiło się tylko dwóch nowych, a wszyscy pozostali stali w ukryciu. Barkowało Kapitana i Kirino, jeśli dobrze pamietam. Zawołał do siebie zawodników z ukrycia i kazał strzelać na bramkę. Wszyscy oddali strzały, a Tenma spudłował. Rozumiesz? Na pustą bramkę.-lekko się uśmiechnął- Ja też musiałem strzelić. Narobiłem zamieszania, użyłem hissatsu, trener prawie oberwał, ale cieszył się jak głupi. Odwróciłem się i teatralnie opuściłem boisko. Słyszałem, że on nie jest tym, którego przysłał Cesarz....- poprawił koszulę i spojrzał na mnie. Od mojego wypadku minęły trzy dni, chłopak nie wie dlaczego trafiłam do szpitala, ale nie próbuje drążyć tematu. Może to i lepiej, gdyby dowiedział się, że poturbował mnie Avatar wyśmiałby mnie. W klubie pojawił się nowy trener Endo Mamoru. Mężczyzna jest legendą piłkarską i idolem wielu graczy świata. Nie rozumiem dlaczego zechciał być trenerem drużyny Raimon'a, z jego umiejętnościami mógł wyjechać zagranicę i tam szkolić graczy.- Zobaczymy co nowego wniesie do drużyny. Yoko dlaczego nie grasz?

-Mam inne plany....Nie chce by ktoś widział moją piłkę przed finałowym meczem.- zaplątałam się w odpowiedzi, wzruszyłam ramionami i zadałam pytanie chłopakowi- Dlaczego nie odwiedzasz brata?-zatrzymał się gwałtownie i spojrzał na mnie wymownie.

-A Ty dlaczego nie rozmawiasz ze swoim?- założył ręce na piersi i czekał na odpowiedź.

-To on się do mnie nie odzywa.... Ja próbuję podjąć rozmowę na każdy możliwy sposób.- Isao nie odzywał się od mojego wyjazdu, podobno wyjechał do Hiszpani i nie może rozmawiać, ale nie wieżę mu. Zamknęłam oczy i wzięłam głębszy oddech- Mam nadzieję, że u Twojego jest wszystko w porządku. Chodź bo się spóźnisz.

-I tak nie gram, mogę sobie odpuścić trening.- wzruszył ramionami i wyrównał się ze mną.

-Możemy wszystko, przecież jesteśmy z Piątego Sektora.- uśmiechnęłam się, lecz po chwili na mojej twarzy zagościł grymas- Martwię się o niego....Nie odpisuje, nie odbiera telefonu, nie daje znaku życia! Co byś zrobił na moim miejscu?

-Czekałbym na odpowiedź, próbował kontaktować się z innymi osobami z jego otoczenia lub olewał całą sytuację.- spiorunowałam go wzrokiem- Odezwie się prędzej czy później.

-Obyś miał rację...

Tsurugi nie poszedł na trening, a ja razem z nim. Sami zorganizowaliśmy sobie trening, na boisku w parku. Grałam w moim szarym mundurku, co chwila poprawiając spódnicę. Nie czułam się w niej dobrze, on to wiedział i mimo to śmiał się ze mnie. Parę razy udało mu się zabrać mi piłkę właśnie ze względu na mój ubiór, a ja nie mogłam robić wślizgu. Grając zapomniałam o otaczającym mnie świecie i upływie czasu. Czy to w czymś przeszkadzało? Mnie nie, lecz chłopak chciał przekazać jakąś ważną wiadomość Kapitanowi i chciał to zrobić przed lekcjami. Nie graliśmy z Avatar'ami choć kusiło mnie i to bardzo. Wykorzystałam natomiast moją technikę hissatsu, chciałam sprawdzić czy nadal jest wystarczająco silna. Krzyk Śmierci zdał egzamin i mimo upływu czasu mógł pokonać bramkarza Teikoku. Do meczu z nimi została jeszcze daleka droga, lecz i tak nie będę miała okazji zmierzyć się z nim. Jeśli Raimon dojdzie tak daleko.
Nasz trening zakończył strzał hissatsu chłopaka skierowany na moją bramkę. Nie chciałam go zatrzymywać, dałam mu szansę na strzelenie zwycięskiego gola. Zabraliśmy swoje rzeczy i poszliśmy do szkoły. Uczniów było niewielu, mieli jeszcze piętnaście minut do rozpoczęcia zajęć.

-Pójdę do klubu piłkarskiego, przekażę wiadomość Kapitanowi i wrócę na zajęcia.- skupił wzrok na moich przedramionach, dokładnie na bliznach, ukrytych pod mundurkiem.

-Idę z tobą, nie mam zamiaru stać tutaj i czekać wrócisz.- założyłam ręce za placy, podchodząc do niego.

-Nie musisz czekać, możesz iść do budynku i zająć się sobą.

- To oznacza jedno i to samo.- przewrócił oczami- Chodźmy, przecież przed momentem to było najważniejsze!

Szłam szybszym krokiem, nie dając Tsurugi'emu szansy na przemyślenia. Usłyszałam westchnięcie porażki i kroki. Chłopak znalazł się obok mnie nie długo później, z krzywym uśmiechem na twarzy. Zatrzymaliśmy się przy jednym z drzew obok wejścia do budynku klubu.

-Dzisiaj Raimon gra mecz z Tengawara, czy twoja wiadomość ma coś z tym wspólnego?- oparłam się plecami o korzeń i odwróciłam głowę w stronę chłopaka.

-Tak, podam im końcowy wynik tego spotkania.- założył ręce na piersi- Jak wiesz, Cesarz nie lubi nieposłuszeństwa, zwłaszcza jeśli chodzi o wyniki meczów. Wcześniej każda szkoła dostawała karteczkę z wynikiem i się do niego dostosowła, teraz Raimon musi poczekać, ja im ją przekaże. Nie mam na to większej ochoty, dlatego powiem to tylko Kapitanowi.- wzruszył ramionami.

-Nieźle to zaplanowałeś, chcesz im pokazać, że bez Ciebie nikim, że jesteś bezpośrednio związany z Cesarzem, a ten daje Ci wolną rękę, ponieważ bardzo Ci ufa.-  chłopak się zaśmiał.

-Nie taki był zamysł, ale to brzmi dużo lepiej.- też się zaśmiałam, lecz zamilkłamz gdy zauważyłam zawodników wychodzących z budynku.

Przez całą rozmowę Kapitana z Tsurugi'm stałam schowana za drzewem i słuchałam. Nie była to jakoś fascynująca wymiana zdań, tylko kilka słów wypowiedział każdy z nich. Mogłam jednak iść do budynku, tam zajełabym dogodne miejsce i zaczekała bym na złotookiego. Nie minęła minuta, a było po rozmowie. Kapitan był ewidentnie wściekły, a Tsurugi zadowolony z przebiegu rozmowy.
Jako iż nie miałam planów na popołudnie stwierdziłam, że pójdę na mecz, zapytałam chłopaka o zdanie, a on się zgodził pójść ze mną.

-Znowu to robią...- powiedziałam bardziej do siebie niż do granatowłosego.

-Ta, Cesarz powinien zamknąć klub lub zmienić skład. Jeśli oni zaczynają się buntować, dlaczego inne szkoły miałyby nie zacząć?

-Narazie się zbyt boją, wiedzą o zmianie trenera, sami nie chcą ryzykować.

- Tak samo jak reszta drużyny poza trójką.- przyjżałam się dokładniej i zauważyłam bramkarza na swojej pozycji, gotowego by w każdej chwili obronić strzał.

-Czwórką, bramkarz też dołączył do tej farsy.

-Czterech ludzi na jedenastu, to szaleństwo!

-Ale może się udać...- krzywo na mnie spojrzał, na co tylko wzruszyłam ramionami.

Siedzieliśmy w ostatnich rzędach, nie chcieliśmy by ktoś z klubu nas zobaczył, zwłaszcza, że Tsurugi miał brać udział w tym meczu. Przy wyniku 1-1 zaczęło się dziać coś dziwnego, Tengawara przestała używać brudnych zagrywek, a skupiła się na ataku Avatar'em. Jeden z graczy użył strzału hissatsu Avatar'a i posłał to w stronę bramki Raimon'a, co najlepsze na drodze stanął mu Tenma i wyglądało jakby chciał przywołać swojego Avatar'a. Nie zatrzymał strzału,  następną przeszkodą okazał się Shindo ze swoim Maestro, któremu również nie udało się zatrzymać strzału. Bramkarz jednak był w stanie to zrobić. Raimon przeprowadził szybką kontrę i Kapitan użył strzału hissatsu Avatar'a, kilku ludzi próbowało go zatrzymać, lecz na marne. Raimon wygrał 2-1. W duchu cieszyłam się z ich zwycięstwa, lecz będąc przy złotookim musiałam udawać rozczarowaną.
Opuściliśmy stadion i ruszyliśmy do "domu".

Nie przyznam się Tsurugi'emu, do zmuszania bramkarza do dołączenia się do Kapitana. Początkowo stawiał opór i nie miałam jak do niego mówić, dopiero później zrozumiał. Próbowałam pokazać mu najlepsze chwile, podczas których grał w piłkę ze znajomymi. Sam podjął temat i przypomniał sobie najlepsze momenty jako bramkarz. Nie długo potem grał z resztą drużyny.

Nie będę zmuszać ich wszystkich naraz, wystarczy ta czwórka, reszta sama dołączy w swoim czasie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro