Rozdział 30

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

W końcu udało mi się uprosić Tsurugi'ego, aby pozwolił mi zobaczyć się z jego bratem. Nie było to łatwe zadanie. Chłopak miał masę argumentów bym nie mogła z nim iść.
-Ma ćwiczenia....jest na badaniach....Nie lubi obcych....przenoszą go do nowej sali...nakrzyczy na Ciebie, i tym podobne.
Nie zrezygnowałam i odpowiedziałam równie mocnym argumentem, mocnym, a jednak słabym.
-Miałeś okazję widzieć się z moim bratem, więc teraz ja zobaczę się z twoim.
Uśmiechnął się i zaczął szukać czegoś po kieszeniach. Po chwili wyciągnął telefon na który ktoś próbował się dodzwonić. Moje szczęście się zwycięsko uśmiechnęło, gdy tym kimś okazał się Tsurugi Yuuichi. Oddaliłam się od chłopaka na odpowiednią odległość i zaczekałam by mógł dokończyć rozmowę. Usiadłam na ławce i zamknęłam oczy.

Przed oczami pokazał mi się Hakuryuu, nie sam, lecz ze Świętym Cesarzem. Rozmawiali o czymś, nie mogłam ich usłyszeć, ani się poruszyć. Na twarzy białowłosego pojawił się grymas, a Cesarz mówił dalej. Interesowało mnie o czym rozmawiali, bardzo chciałam to wiedzieć! Chłopak spojrzał w moją stronę, nie widział mnie, ale wiedział, że tam jestem. Rozluźnił się i powiedział coś Świętemu, ten odwrócił się w moją stronę, lecz nie mógł mnie zlokalizować. Zauważyłam, że chłopak ma zupełnie inny strój, jakby połączenie dwóch odmiennych drużyn. Poczułam szarpnięcie za ramię, obraz zamazał się i sekundę później nie było już nic. Nie zdążyłam przyjrzeć się sali, pomieszczeniu, czy kwaterze w której się znajdowali.

-Całe szczęście...Już myślałem, że coś Ci się stało.- Chłopak trzymał dłoń na moim ramieniu- Wyglądałaś jakby ktoś zabrał z Ciebie całe życie...

-Widziałam Hakuryuu...- przerwałam złotookiemu i wpatrywałam się w jego oczy.

-Co?- zdjął rękę z mojego ramienia, nie spuścił wzroku.

-Rozmawiał z Cesarzem, ma zupełnie nową drużynę, nie mogłam ich usłyszeć, ani się poruszyć....- strzeliłam na palcu, byłam zła na siebie, że nie udało mi się dowiedzieć czegoś ważnego.

-Przestaniesz się obwiniać? Cały czas słyszę jak przepraszasz za najmniejszy błąd. "Wizje" masz zazwyczaj wieczorami, więc ta mogła być zniekształcona...- wzięłam głęboki wdech, powoli wypuszczałam powietrze- Nie przejmuj się. Prawie zapomniałem, ktoś bardzo chętnie się z Tobą zobaczy.- założył ręce na piersi.

-Cudownie, chodźmy więc.-opuściłam ławkę i ruszyłam za chłopakiem w stronę szpitala.

Nie przyszło mi na myśl, że brat złotookiego musi poruszać się na wózku inwalidzkim. Sądziłam, że na coś choruje, miał operację lub jakiś wypadek i wyjdzie za kilka dni, tygodni.  Chłopak ma ten sam kolor włosów co Tsurugi, podobny kształt oczu i odcień skóry. Na pierwszy rzut oka widać, że bracia różnią się charakterem i podejściem do świata. Mam jeszcze dziwne przeczucie, że mój przyjaciel obwinia się za wypadek brata, choć nie wiem co się dokładnie wydarzyło.
Przez pierwsze minuty czułam się bardzo nieswojo, unikałam wzroku chłopaka i starałam się nie przypatrywać jego stopom. Chłopcy wymienili ze sobą kilka zdań i rozmowa zeszła na mój temat. 

-Ty zapewne jesteś Egami-chan, Tsurugi dużo mi o tobie opowiadał.- uśmiechnął się, a na mojej twarzy pojawił się rumieniec.

-Nie przesadzajmy, wspomniałem tylko parę razy.- złotooki poprawił bransoletkę i spojrzał na mnie kontem oka.

-Dobrze, niech Ci będzie.-machnął ręką na chłopaka- Czy to prawda? Z Tobą i Piątym Sektorem?

-Taa,-zdjęłam marynarkę i podwinęłam koszulę, pokazując blizny-niekiedy się zastanawiam, czy nie popełniłam błędu wybierając Piąty Sektor od ciągłych meczy towarzyskich...- chłopak skrzywił się patrząc na blizny, po czym skierował wzrok na swoje stopy.

-Nie ma czego żałować. Każdy wybór jest na swój sposób dobry niezależnie od konsekwencji, czy skutków jego podjęcia. Gdybyś została przy swoim, mogłabyś teraz mieć problemu z astmą i nie grałabyś w piłkę. Z drugiej strony dużo wycierpiałaś, lecz możesz bez trudu cieszyć się grą. Jak mówiłem każdy wybór ma swoje plusy i minusy.-westchnął i przeniósł wzrok na brata-Dlaczego nie grasz w klubie?

-Ja..-widziałam na jego twarzy zakłopotanie, postanowiłam zareagować.

-Przeze mnie.-przenieśli na mnie wzrok-W klubie nie było miejsca dla dwóch nowych zawodników, więc Tsurugi został ze mną. Gramy po zajęciach na boisku w parku. Gdy tylko trafi się okazja oboje dołączymy do klubu- złotooki skrzywił się słysząc moje słowa, lecz przytaknął.

-Wielka szkoda, że klub nie docenił waszych umiejętności i nie zorganizował dla was miejsca. W końcu co trzy Avatar'y to nie jeden.-przerwał na chwilę, lecz po chwili ponownie rozpoczął rozmowę- Jak czujecie się przywołując Avatar'a?-poczułam ukłucie winy i współczucia. Przecież Yuuichi nie ma Avatar'a, nie jest w stanie się  poruszyć, a co dopiero grać w piłkę.

-Podczas przyzywania czuje się jakby ktoś przywiązywał się do nas, lecz nie czujemy jego ciężaru, kiedy będzie już w pełni sprawny dostajemy ''kopa'' energetycznego, tak jakby ktoś wstrzyknął nam adrenalinę...Przynajmniej ja tak mam, nie wiem jak Tsurugi.-lekko się uśmiechnęłam na wspomnienie pierwszego udanego wezwania Hadesa. To była najszczęśliwsza chwila podczas pobytu w Drugim ośrodku. Czułam się jak najpotężniejsza istota na świecie, miałam dość energii i siły by przebiec Japonię wzdłuż i wszerz... W ciągu kilku sekund poczułam  siłę jaką dają Avatar'y i zapragnęłam, aby została ze mną na zawsze.

-To brzmi wspaniale! Mam nadzieję, że i mnie uda się przywołać Avatar'a.

-W to nie wątpię, uda Ci się Onīsan, na pewno.-chłopak spojrzał na brata i uśmiechnął się. Tsurugi również lekko się uśmiechnął, lecz po chwili posępniał i zaczął się nad czymś zastanawiać.- Przepraszam was, lecz za chwilę mam zajęcia....

-Oh, rozumieniem, dziękuję za mile spędzony czas.- wstałam, poprawiłam rękawy i ubrałam marynarkę.

-To ja dziękuję, do zobaczenia niebawem.- pomachał nam na pożegnanie, odwzajemniłam gest i opuściłam salę. Jakby na potwierdzenie słów chłopaka w przejściu Tsurugi zderzył się z rehabilitantem.

Resztę drogi przybyliśmy w milczeniu. Byłam zbyt zajęta analizowaniem wiadomości od nieznanego numeru by móc rozmawiać z Tsurugi'm.
Dołącz do Raimon'a, albo twoich przyjaciół spotka coś bardzo złego.
Próbowałam rozmawiać o tym z opiekunem, lecz on twierdził że to głupie żarty, Tsurugi sądził to samo i kazał się nie przejmować. Nie rozumiem jak oni mogą być tacy spokojni i opanowani, sama powinnam taka być, ale pranie mózgu w Piątym Sektorze chyba nie wypaliło. Może to faktycznie najlepszy moment by dołączyć do klubu? Następny mecz zbliża się wielkimi krokami a oni maja małe problemy jeśli chodzi o skład. Brakuje im zawodników, nie wszyscy chcą grać, za to mają aż trzy menadżerki i chyba nie potrzebują czwartej.
Będę rezerwową, nie będę dużo grać, do czasu aż trener nie dowie się o moich prawdziwych zdolnościach. Jutro na dodatkowym treningu ogłoszę swoje zamiary opiekunowi, a następnie dzień przed meczem trenerowi.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro