Rozdział 43

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-Nie możesz wyjechać zaraz przed meczem!-siedzieliśmy w szpitalnej sali, Tsurugi-san uważnie przysłuchiwał się naszej wymianie zdań.

-Powiedz to Cesarzowi...-westchnęłam i spojrzałam przez okno na słońce, które leniwie chowało się za linią horyzontu.-Wiesz, że nie mam wyboru...

-Egami-chan, jesteś z Piątego Sektora tak samo jak mój brat, jednak jego przygoda z nimi się zakończyła-słuchałam wypowiedzi chłopaka wpatrując się w słońce-Ty jednakże  ciągle pokładasz w nich nadzieję.

-Uważasz Tsurugi-san, że źle zrobiłam pozostającą z nimi?-przeniosłam wzrok na chłopaka i wbijałam w niego natarczywe spojrzenie.- Pokładam w nich nadzieję, bo mam dług do spłacenia i żadne pieniądze nie zadowolą Cesarza tak, jak posłuszeństwo i oddanie Sektorowi. Nie zrozum mnie źle Tsurugi-san, ale Twój brat opuścił Ziarna, Piąty Sektor, bo go do tego przekonałeś. Ja nie mam nikogo kto mógłby zabrać  mnie z tej drogi nim było za późno. Przyjaciele...oprócz dwójki nie mam ich więcej, Hakuryuu-równie oddany Świętemu co ja,-spojrzałam na młodszego chłopaka- Tsurugi-w oczach Ziaren zdrajca, oszust, buntownik, lecz nie w moich.-wróciłam wzrokiem na drugiego z braci-Najbliższa mi osoba nie ma pojęcia o moim aktualnym życiu, a ja nie wiem, gdzie się podziewa.-mówiłam z kamiennym wyrazem twarzy, chociaż czułam że dolna warga zaczęła mi drżeć.-Sektor jest jedynym miejscem, w którym... w którym czuję się bezpiecznie. Pomimo krzywd które mi wyrządzili, nie opuszczę ich do końca.-rozprostowałam palce, które w trakcie wypowiedzi były zaciśnięte w pięść. Zamknęłam oczy i poczułam pulsujący ból głowy. Przyłożyłam rękę do czoła z nadzieją, że dolegliwości miną, zacisnęłam mocniej powieki czując narastające uwieranie w dolnej części czaszki.

-Egami-chan...-znowu to samo zapytanie, ta sama fałszywa troska...zaraz pomyślałam fałszywa?! Poruszałam głową na boki chcąc się pozbyć tej okropnej myśli, zacisnęłam mocno powieki, ponownie palce były złączone w pięści i przyciśnięte do kolan.

-Nic się nie dzieje.-odparłam z lekką irytacją w głosie. Przez parę chwil miałam wszystkiego dość, znowu mnie denerwowali, ponownie wpadłam w wir własnych myśli nie odczuwając bodźców świata zewnętrznego.

Kiedy to się skończy? Dlaczego akurat mnie musiało to spotkać? Co ta dziwna bransoletka może robić? Hakuryuu będzie zadowolony widząc mnie w realnym świecie? Yamato pozwoli mi prowadzić drużynę podczas meczu? Cesarz będzie zawiedziony jeśli przegramy? Isao jeszcze o mnie pamięta? Jak wyjaśnię nauczycielom moją nieobecność? Rodzice porozmawiają w końcu ze mną dłużej niż pięć minut?

D O Ś Ć !

Echo krzyku odbiło się w moim umyśle przepędzając myśli jak najgłębiej w mrok. Otworzyłam oczy, czując, że dolegliwości minęły i spojrzałam na rodzeństwo.

-Na dzisiaj wystarczy mi wrażeń.-wstałam z krzesła i ukłoniłam przed starszym z braci.-Dziękuje za spędzony czas, do zobaczenia Tsurugi-san.-wyprostowałam się i skinęłam głową do złotookiego.-Do zobaczenia jutro w szkole Tsurugi.

Nie czekając na ich odpowiedź wyszłam z sali i ruszyłam w stronę wyjścia, a następnie w kierunku mieszkania aby dokończyć pakować niezbędne ubrania.

Wychodząc ze szpitala zauważyłam jak pewien brązowowłosy chłopak rozmawia z Tayiou, postanowiłam to zignorować, do czasu, gdy mijając ich rozpoznałam charakterystyczny śmiech Tenmy. Chciałam przejść obok niezauważona, jednak plany pokrzyżowały mi niebiesko-stalowe tęczówki uporczywie się we mnie wpatrujące. Przewróciłam oczami i podeszłam do chłopaków.

-Ohayō Amemiya-kun, Tenma-kun.-lekko się uśmiechnęłam chowając zaskoczenie za maską uśmiechu.-Amemiya-kun, nie powinieneś znajdować się w sali? Pielęgniarka będzie niezadowolona jeśli Cię tam nie znajdzie.-udałam zatroskaną koleżankę, w wypowiedzi znalazł się charakterystyczny sarkastyczny ton.

-Nie martw się tak o mnie Egami-chan, mam swoje sposoby na udaną ucieczkę.-mrugnął do mnie i roześmiał się.-Tenma-kun, sądząc po twoim wyrazie twarzy znasz Egami-chan.

Przyjrzałam się pomocnikowi, który spoglądał na mnie z otwartymi ustami i rozszerzonymi oczami. Przewróciłam oczami i uderzyłam chłopaka pięścią w rękę, oczywiście delikatnie. Gdy poczuł dotyk odskoczył jak oparzony i zaczął wymachiwać rękami.

-Tak, znamy się ze szkoły-wskazał na mnie palcem, a później na Taiyou.-Skąd wy się znacie?-wrócił do ''normalnej'' postawy.

-To długa i nudna historia-odparł Taiyou.

-Nie wierzę, że nie była ciekawa! Opowiedzcie mi ją! Proszę!-brązowowłosy zaczął wymachiwać rękoma nad głową. Zaśmiałam się, spojrzałam na niebieskookiego, który również się uśmiechał.

-Sam mu ją opowiedz, ja się spieszę.-pomachałam im na pożegnanie i zaczęłam kierować się w stronę wyjścia.

-Zaczekaj Egami-chan!-odwróciłam się zakładając ręce na piersi. Kapitan Arakumo Gakuen stał kilka kroków za mną i przyglądał się badawczo mojej twarzy.-Powodzenia w Rajskim Ogrodzie.-zamurowało mnie, skąd on wiedział dokąd jadę? Mimo szoku nie okazałam emocji i zachowałam kamienną twarz.-Cesarz mi powiedział.-odparł po chwili, zupełnie jakby wiedział o co chcę zapytać.

-Rozumiem, w takim razie do zobaczenia.-podałam chłopakowi dłoń, uścisnął ją ze skinięciem głowy, a następnie odwrócił się i poszedł do Tenmy ciągle stojącego w tym samym miejscu.



Właśnie dotarłam do Rajskiego Ogrodu. Opiekun prowadzi mnie w stronę mojego nowego-starego lokum. Od niego dowiedziałam się, że Dragonlink również znajduje się na wyspie i po zakończeniu treningu z drużyną Zero, w której zajmę pozycję lewego obrońcy, będę ćwiczyć z moją drużyną. Czeka mnie sporo pracy zważywszy na to, że nigdy nie grałam z moją nową drużyną, a do meczu został tydzień. Muszę jeszcze wcielić się w rolę obrońcy, chociaż nie lubię tej pozycji, zrobię o co prosi, a raczej co każe Cesarz.

Po dotarciu do pokoju podziękowałam Opiekunowi i zaczęłam chować swoje rzeczy do szafy. Wiedziałam, że długo tutaj nie zostanę, mimo to zdecydowałam się zając jakoś chwilę wolnego czasu. Długo ona nie trwała, gdyż usłyszałam pukanie do drzwi. Poszłam otworzyć z uśmiechem na ustach mając nadzieję, że to Hakuryuu skończył trening i przyszedł się przywitać. Jednak się myliłam.

-Ładnie to tak spóźniać się na pierwszy trening?-uśmiech zniknął z mojej twarzy, a pojawił się na niej grymas niezadowolenia. 

-Zamknij się Yamato-kun.-wyrzuciłam te słowa z wielką łatwością uśmiechając się przy tym. Byłam zmęczona po podróży i nie miałam ochoty rozmawiać, zwłaszcza z nim. Chciałam zamknąć drzwi, ale ręka chłopaka skutecznie to uniemożliwiła.

-Ładnie tak zwracać się do Kapitana? Na dodatek w progu mieszkania?-przewróciłam oczami i z westchnięciem wpuściłam go do środka. Uśmiechnął się zwycięsko wchodząc do pomieszczenia.

-Skoro jesteśmy w środku mogę na Ciebie nakrzyczeć.-odparłam i zajęłam miejsce na fotelu. Położyłam głowę na łokciu i przyglądałam się kapitanowi, który próbował przeskanować całe mieszkanie.-Co Cię sprowadza w moje skromne progi?- wskazałam na kanapę, różowowłosy zaprzestał rozglądania się i zajął miejsce naprzeciwko mnie.

-To już nie można Cię odwiedzić bez powodu?-podniosłam brwi ze zdziwienia. Nasze relacje są dość skomplikowane, można wręcz powiedzieć, że się nienawidzimy. Chłopak ponownie zaczął się rozglądać po pomieszczeniu, a ja ciągle analizowałam jego słowa.-Masz większy pokój.

-Najwidoczniej mam lepsze znajomości.-wzruszyłam ramionami, nie chcąc marnować czasu na pogawędki przeszłam do sedna.-O co chodzi Yamato-kun, co chcesz się ode mnie dowiedzieć? Nie mam czasu na głupie gadki, za godzinę mam pierwsze zebranie z Zero, a muszę się jeszcze ,,ogarnąć''.-przez chwilę chłopak milczał wpatrując się w jeden punkt nad moją głową, lecz zaraz po tym wziął głęboki oddech i wypowiedział dwa najpiękniejsze słowa pod słońcem.

-Zostaniesz Kapitanem.-widząc mój wyraz twarzy uniósł dłoń, by mnie uciszyć i kontynuował wypowiedź.-Ale najpierw musisz udowodnić, że zasługujesz na opaskę. Cesarz nagadał coś Ojcu o twoich zdolnościach i ten dał się przekonać do małych zawodów o bycie kapitanem. Podobno nawet się założyli. 

-Robi się coraz ciekawiej.-przeczesałam palcami grzywkę i założyłam ją za ucho.-Co nie zmienia faktu, że przyszedłeś tutaj nie bez potrzeby. Mów o co chodzi, wspominałam o moim napiętym grafiku?-wpatrywałam się w różowowłosego i czekałam na jasną odpowiedź. Znam go wystarczająco długo, przez co wiem, jak bardzo nie lubi prosić o pomoc innych. Zawsze wysługuje się w tym celu innymi, lecz wychodzi na to, że nikt oprócz naszej dwójki nie wie i nie może się dowiedzieć o sprawie.

-Phh, niech będzie. Chcę żebyś przegrała nasz pojedynek.-wymamrotał i zaczął przyglądać się swoim butom.

-Co proszę? Nie dosłyszałam.-droczyłam się z nim, usłyszałam bardzo wyraźnie jego prośbę, a mimo to chciałam by wypowiedział to jedno ''magiczne'' słowo. Wstałam z fotela i poszłam do 'kuchni' po szklankę wody-Możesz powtórzyć? Bardzo proszę.-lekko się uśmiechnęłam widząc zawahanie na jego twarzy. Nalałam ciecz do szklanki i wypiłam ją jednym dużym łykiem, po czym wróciłam na fotel.

-Niech Cię szlag Egami! Czy dasz mi wygrać te zawody Cesarza proszę!!?-miałam zamiar udzielić mu odpowiedzi, gdy kapitan wstał z mocno zaciśniętymi pięściami i ukłonił się przede mną.-Proszę daj mi zaimponować ojcu! Chcę się wykazać, udowodnić mu, że może być ze mnie dumny! Proszę Egami-chan!-ten typ rozumowania był tak bardzo zbliżony do mojego, że zrobiło mi się żal chłopaka. Na moje szczęście udało mi się zaprzestać starać się o jakiekolwiek zainteresowanie ze strony rodziców. Nawet, jeśli dołączenie do Piątego Sektora było swego rodzaju inicjatywą na przyciągnięcie uwagi i przynieść sławę mojej rodzinie...

-Ja-a, ja nie...-odebrało mi mowę, to, że Yamato był w stanie prosić świadczy o tym, że jest to dla niego sprawa najwyższej wagi. Wzięłam głęboki oddech na uspokojenie, by po chwili dokończyć zdanie.-Zobaczę co uda mi się zrobić.

-Dziękuję Egami-chan.-chłopak wyprostował się i z uśmiechem skierował się do wyjścia z pokoju. Przeniosłam wzrok na stół, gdy usłyszałam niezadowolony głos Yamato.-Kim Ty jesteś?

Wstałam z jękiem niezadowolenia i podeszłam do chłopaka. Przed drzwiami, oparty o framugę stał Hakuryuu. Miał zamknięte oczy i założone na piersi ramiona, zawsze tak robił, gdy nad czymś myślał, Tsurugi z resztą podobnie. Yamato wpatrywał się w niego podejrzliwie, już miał zamiar coś powiedzieć, ale przerwał mu białowłosy.

-Senguuji Yamato, uważasz się za syna współzałożyciela Piątego Sektora, a nie wiesz nic o jego zawodnikach, a co dopiero o elitarnych drużynach.-napastnik odepchnął się od framugi i spojrzał w oczy różowowłosemu.-Wychodzi na to, że twoja audiencja dobiegła końca.-kątem oka spojrzał na mnie, jednak natychmiast wrócił do bramkarza.

-Nie sądzę, by Egami-chan miała ochotę rozmawiać z kimś twojego pokroju.-poprawił szarą marynarkę i wyszedł na korytarz.-Do zobaczenia na treningu Egami-chan.-pomachał ręką idąc do swojego pokoju, bym po chwili usłyszała trzask zamykanych drzwi.

-Palant-powiedzieliśmy równocześnie z Hakuryuu, uśmiechnęliśmy się, gestem zaprosiłam go do środka. Chłopak wszedł do środka i zupełnie jakby był u siebie zasiadł na kanapie.

-Chwilę mnie nie ma, a Ty już dałaś się namówić na ustawiony pojedynek.-przewróciłam oczami i położyłam się na drugim końcu kanapy.-Przyszedłem się przywitać i opowiedzieć o drużynie Zero, a tu taka niespodzianka.

-Hakuryuu, nie denerwuj mnie jeszcze Ty.-wymamrotałam i zamknęłam oczy.-Możesz mi opowiedzieć o mojej nowej drużynie Kapitanie.-białowłosy parsknął, lecz po chwili zaczął prezentować członków drużyny. Nie wiem w którym momencie odpłynęłam w ciemność własnych myśli.

Czy dobrze zrobiłam dając nadzieję Yamato? Nie chcę stracić Dragonlink, jakby nie patrzeć to MOJA drużyna...Zrobiłam się za dobra, czas to zmienić.

Dragonlink będzie mój!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro