Rozdział 52

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dźwięk gwizdka kończącego spotkanie rozległ się po stadionie przynosząc ukojenie wielu widzom. Ten mecz był kolejną ciężką próbą dla Raimon'a.

-Poszczęściło się wam-Cesarz z lekkim uśmiechem wpatrywał się w opuszczających boisko piłkarzy. 

-To nie szczęście tylko umiejętności-odparłam z jeszcze większym uśmiechem. Byliśmy w prywatnej sali Świętego wraz ze spotkaną wcześniej dziewczynką.

-Nazwij to jak chcesz, ja jednak uważam, że w pewnym momencie dostali nagłego olśnienia-spojrzał na mnie wymownie.

-Czy Cesarz właśnie posądza mnie o oszustwo? Cóż za ironia-odgryzłam się dodając swoje pięć groszy.

-Egami-chan, wracajmy już. Tsurugi-kun i Tenma-kun nie powinni długo na nas czekać-Taiyou wstał i podał mi kulę, żebym mogła zrobić to samo.

-Masz rację, chodźmy-podpierając się na kuli wstałam i spojrzałam na Cesarza, który wpatrywał się w moją kostkę-Dziękujemy za zaproszenie-pokłoniłam się, a niebieskooki zrobił to samo-Jeżeli chodzi o tą tajemniczą sprawę...

-Wyjaśnisz mi jutro-skinęłam głową i razem z chłopakiem opuściliśmy pomieszczenie.

-Naprawdę oszukiwałaś-stwierdził Taiyou kiedy znaleźliśmy się poza zasięgiem Świętego.

-Pff, niby kiedy-cieszyłam się z wygranej, jednak nie byłam w stanie przyznać się do skromnej pomocy.

-Podejrzewam, że już po pierwszym ataku zaczęłaś coś analizować...

-Ty również to robiłeś, nawet wymienialiśmy się informacjami, więc to nic nie znaczy.

-Jednak po straconej bramce twoje oczy na moment zmieniły kolor, nie ma mowy o pomyłce-czułam się nieswojo słysząc te słowa.

-Mówisz, że zamiast obserwować mecz patrzyłeś mi w oczy?-zapytałam półżartem, licząc że do chłopaka dotrze moje poczucie humoru, on jednak z powagą przytaknął.

-Zerkałem co jakiś czas, żeby mieć pewność-to wyjaśnia nieprzyjemne uczucie w pewnych momentach-Wiem więc, że coś im powiedziałaś, co to było?

-Powiedziałam im o stadionie, o wysuwających się przeszkodach, czasie w jakim się pojawiają, jak je aktywują, jak je wykorzystać. Nie mówiłam nic o przeciwnikach, czyli nie oszukiwałam. Po prostu uzupełniałam ich wiedzę, podczas gdy rywale wiedzieli o tym stadionie wszystko na długo przed nami-wzięłam głęboki wdech, chodzenie o kuli i rozmowa jest bardziej męcząca niż treningi w Ośrodkach.

-Jednak po przerwie ich nastawienie się zmieniło-wciąż dociekał odpowiedzi, jakby wiedział, że nie mówię mu wszystkiego.

-Powinieneś wiedzieć, że kontuzja, pojawienie się Avatar'ów, zmiany czy trafienie gola zmieniają atmosferę, a jak to wszystko się ze sobą zmiesza to powstaje niebezpieczna aura...

-Niestety, nic wtedy na to nie poradzimy-przytaknęłam jego słowom opuszczając budynek. Przed nim czekała na nas drużyna Raimon'a, co nas zdziwiło, gdyż mieliśmy się spotkać tylko z dwójką zawodników-Ohayo-pomachał im z uśmiechem, podczas, gdy ja ciągle stałam w osłupieniu.

-Cześć?-niepewnie przywitałam się z zawodnikami, którzy z niezbyt przychylną miną odpowiedzieli na moje przywitanie.

-Jak się czujesz Egami-chan? Z nogą już w porządku? Aaaa, zapomniałbym podziękować. Twoja pomoc w tym meczu była niesamowita! Chociaż nie grałaś i nie powinnaś tutaj być to nam pomogłaś!-Taiyou posłał mi spojrzenie typu ,,wiedziałem'', na co przewróciłam oczami.

-Spokojnie Tenma-kun, moja kostka powinna wyzdrowieć do finałów, nie ma za co dziękować, ja tylko uzupełniałam wasze braki-lekko się uśmiechnęłam, żeby nie odebrali tej wypowiedzi jako obrazy.

-Hm, czyli jednak bała się nas zostawić samych. Sądziła, że przegramy, a nie mówiłem?-Kirino od zawsze miał jakieś wąty, nie dziwię się, ale trochę przesadził. Przeszłam obok stojącego przede mną brązowowłosego i podeszłam do obrońcy, by mu wygarnąć co sądzę o jego zachowaniu, ale przerwał mi Taiyou.

-Ona nie miała zamiaru tutaj przychodzić, nawet wykłócała się o to z Cesarzem-podszedł do mnie i położył mi dłoń na ramieniu-Postanowili obstawić wyniki, jako zwycięzcę wskazała was.

-Nie wierzę Ci, równie dobrze mogłeś to wymyślić żeby ją...

-On tak zawsze?-zapytał z grymasem patrząc na mnie, skinęłam głową.

-Może i jest nie ufny, ale musisz przyznać, że grać potrafi-tym razem chłopak potwierdził moje słowa skinięciem-To czy mu wierzysz czy nie to twoja sprawa, jednak było dokładnie tak jak powiedział Taiyou-kun. Teraz przepraszam, ale musimy wracać. Tsurugi idziesz z nami?-zapytałam patrząc na kapitana drużyny, by ocenić jego reakcję.

-Ja też pójdę jeśli mogę.

-Tenma!-równocześnie krzyknęli Aoi i Shinsouske. Kapitan przeniósł wtedy spojrzenie na szatyna, a ja uśmiechnęłam się delikatnie.

-Jasne, nie ma problemu-ruszyłam w stronę wyjścia, chłopcy ze mną, chociaż próbowali zatrzymać pomocnika, ten szedł w zaparte, że nic mu przecież nie będzie. Nie miałam zamiaru go krzywdzić, zwłaszcza że sama jestem kontuzjowana, a do Piątego Sektora włączać go nie zamierzam.

Szliśmy głównymi ulicami rozmawiając o odbytym meczu, naszym pobycie w szpitalu, treningach i szkolnych problemach. Zatrzymaliśmy się w parku, gdzie w spokoju mogłam zapytać Tsurugi'ego o przebieg jego misji, gdyż Taiyou wziął Tenmę żeby kupić lody.

-Ktoś wie?-przecząco pokręcił głową-Ufają Ci, to widać po waszej grze. Zakładam, że gdybym tam była gra stałaby się sztywna i nieprecyzyjna.

-Mielibyśmy zwycięstwo w kieszeni-zaśmiałam się na jego słowa.

-Żartujesz sobie? Wprowadziłabym większy zamęt, podania byłyby od Ciebie i Tenmy, a i tak nie mogłabym wiecznie trzymać na uwięzi ich asa-poprawiłam kulę, którą  trzymałam w ręku.

-Nawet z twoją zdolnością?-wzruszyłam ramionami.

-Byłoby ciężko, ale może dałabym radę. Kapitan dobrze się czuje? Po meczu wyglądał...

-Nie zwierza mi się ze swoich problemów, musiałabyś zapytać Kiri...

-Nie mam zamiaru-ucięłam jego wypowiedź, na co założył ramiona na piersi i delikatnie się uśmiechnął-Uważajcie na niego, oboje są wam potrzebni do półfinałów, nie mówiąc o finale.

-Zagrasz z nami w finale?

-Prawdę mówiąc mogę zagrać już w półfinałach, ale maksymalnie półgodziny. Trener jeszcze nie wie, ale jeśli mu powiesz, będzie miał więcej opcji do wykorzystania. Zwłaszcza, że następni przeciwnicy posiadają w swoich szeregach nie jedno Ziarno.

-Powiem mu, chcę żebyś z nami zagrała, nawet jeśli ma to być sztywna rozgrywka.

-Dziękuję Tsurugi, ja również chcę zagrać-po tych słowach zjawili się chłopcy z lodami.

Jedząc swoje porcje zauważyłam, że jesteśmy mocno spóźnieni. Jako pacjenci powinniśmy wrócić dziesięć minut temu, a z parku w którym jesteśmy jest jeszcze spory kawałek do przejścia. Podzieliłam się swoimi obawami z pozostałymi, Ci jednak stwierdzili, że najwyżej drugi raz nie wypuszczą i że nie ma się czym przejmować. Poszłam więc za ich przykładem i olałam problem. 

Cieszyliśmy się spokojem i lekkim wiatrem, do czasu zadzwonienia telefonu. Byłam przekonana, że nie brałam swojej komórki ze szpitala, więc zignorowałam dzwonek i czekałam, aż właściciel odbierze. Okazało się jednak, że niebieskooki zabrał oba telefony ze szpitala, jakby jednak coś miało się stać. Podał mi moją własność, a ja po przeczytaniu dzwoniącego odrzuciłam połączenie. Spojrzeli na mnie ze zdziwieniem na co przekręciłam oczami.

-Ojciec dzwonił-złotooki zrobił markotną minę, a pozostała dwójka patrzyła na nas z zainteresowaniem. Takim, którego nigdy nie miałam od strony rodziców-Zakładam, że dopiero dowiedział się o wypadku i chce się dowiedzieć, czy mogę kontynuować karierę, albo w co szczerze wątpię, przyjechał do szpitala, lecz nie zastał mnie w sali-telefon zadzwonił ponownie, tym razem nie odrzuciłam połączenia, z uśmiechem wskazałam na telefon i zapytałam-Nie chce ktoś porozmawiać z moim tatusiem?-powiedziałam z sarkazmem.

-Może chce się z tobą spotkać, żeby normalnie porozmawiać?-z nadzieją zapytał brunet, pokiwałam przecząco głową.

-Moi rodzice tacy nie są-twardo powiedziałam i rzuciłam mu telefon-Zrób z tym co chcesz, ja nie mam zamiaru z nim rozmawiać.

Chłopak wpatrywał się w urządzenie, po czym on również zakończył połączenie. Z odrobiną uznania spojrzałam na niego, po czym przeniosłam wzrok na granatowłosego.

-Jeśli mu na tobie zależy znajdzie Cię prędzej czy później.

-W takim razie nie mam co liczyć na odnalezienie-smutno się zaśmiałam i poczułam ból w okolicach skroni. Chwyciłam się w tamtym miejscu i zaczęłam rozmasowywać skórę. Takie objawy zazwyczaj pojawiały się przed omdleniem, a jako że byłam poddenerwowana postanowiłam przegonić ból krzycząc na niego. Jakby to nie zabrzmiało, wcześniej wielokrotnie pomagało.

'Idź w cholerę, nie chcę znowu zemdleć'

Z ławki gwałtownie zerwała się dwójka chłopaków i zaczęli iść i przeciwnym kierunku.  Zdziwiłam się ich zachowaniem, ale stwierdziłam, że może coś im wypadło, a przez ból nie usłyszałam jak się żegnali?

-Yoko, każ im wrócić. Posłuchali twojego polecenia, zawróć ich tutaj-nie rozumiałam o jakie polecenie mu chodziło, ale postanowiłam ich zawołać.

-Chłopaki wracajcie!

-Nie tak, za pomocą umiejętności!-jeszcze bardziej się zszokowałam, ale zrobiłam o co prosił.

'Wracajcie chłopaki'

Jak na zawołanie odwrócili się i wrócili do naszej ławki.

-Wykorzystałaś swoją moc nieświadomie?-skinęłam głową-To dziwne, że nasze normalne wołania nie zadziałały...

-Coś się stało? Wracamy?-Tenma rozglądał się rozkojarzony, a my z Tsurugi'm wymieniliśmy porozumiewawcze spojrzenie.

-Dziwnie się czuję, jakbym czegoś zapomniał?

-Czego konkretnie nie wiesz? Dobrze się czujesz?-zapytałam chcąc zrozumieć sytuację.

-Wiem, że razem tutaj przyszliśmy, zjedliśmy lody, a później mam ciemność, aż do teraz...

-Ja tak samo.

'Coś dziwnego zaczyna się dziać, powiem o tym odkryciu Cesarzowi, podczas jego jutrzejszej wizyty'

Złotooki skinął głową i pomógł mi wstać.

-Pewnie ucięliście sobie drzemkę, dlatego nie pamiętacie-napastnik włączył się do rozmowy, ratując mnie z opresji.

-Masz rację! Faktycznie czuję się zmęczony-Tenma ziewnął i przetarł oczy. 

-Chodźmy zanim pielęgniarki zaczną nas szukać-pomarańczowowłosy nie dał się przekonać i oboje dobrze wiedzieliśmy, że on tak łatwo tego nie odpuści. Zmieniłam więc temat i zaczęłam iść w stronę szpitala.

To prawda, że wcześniej zdarzało się, że moja moc miała nagłe ''uwolnienie'', przez co zaczynałam komunikować się właśnie przez nią, ale jeszcze nigdy nie wpłynęła aż tak bardzo na czyjeś zachowanie. Owszem, proste rozkazy wykonywali bez problemów, lecz wszystko pamiętali i wiedzieli, że to ja byłam źródłem, więc dlaczego...

Wychodzi na to, że w raz z Cesarzem będziemy mieli więcej niż jedną zagadkę do rozwiązania.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro