Rozdział 54

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Nadszedł dzień półfinałów, razem z Taiyou zostaliśmy zwolnieni do domów, by odpowiednio przygotować się do spotkania. 

Zaraz po wizycie Cesarza zabrano mnie na zabieg usuwania drutów z kostki, a następnie dostałam odpowiedni stabilizator i nowy rozkład rehabilitacji.  Nie musiałam zostawać w szpitalu, ale zajęcia były intensywne i odbywały się w zbyt krótkich odstępach, bym mogła wrócić do domu. Ze strony personelu szpitala nie było sprzeciwu czy innych niedogodności, więc zostałam. 
W tym czasie Świętemu udało się skontaktować z kimś, kto rzekomo jest w stanie mi pomóc i umówił nam spotkanie zaraz po meczu. Jednak nic nie udało mu się dowiedzieć o Isao, musiałam to przeboleć i liczyć na dalsze sukcesy.

-Możemy już iść, reszta drużyny będzie na nas czekać Egami-chan-Tenma postanowił zaprzyjaźnić się ze mną i podczas mojego pobytu w szpitalu regularnie mnie odwiedzał, a nawet przynosił różne słodkości od Aki. Nie przeszkadzało mi to, nawet cieszyłam się,  że ktoś z poza Piątego Sektora ma zamiar się ze mną zakolegować.

-Już schodzę!-chwyciłam torbę ze strojem Raimon'a, sprawdzając, czy na pewno wszystko wzięłam, a następnie opuściłam pokój.

-Jesteś pewna, że możesz grać?-po raz kolejny podczas drogi do szkoły posłałam mu porażające spojrzenie. Wszyscy od rana zadają mi to pytanie, mam tego dość.

-A jak myślisz? Skoro lekarz pozwolił zagrać to tak zrobię, zresztą mam obietnicę do wypełnienia-odpowiedziałam oskarżycielskim tonem, a następnie poprawiłam grzywkę, która niefortunnie opadła na oko.

-Ja nie chcę by coś znowu Ci się stało...Chcę grać z Tobą na światowej scenie, ale jeśli Twoja kontuzja się odnowi...

-Mogę nie zagrać nigdy więcej-westchnęłam-Wiem jakie to ryzyko, mimo wszystko pomogę w dzisiejszym zwycięstwie. Ja też chcę wystąpić na światowej scenie, więc nie musisz się martwić, postaram się nie przesadzić-lekko się uśmiechnęłam co chłopak odwzajemnił. Choć tak naprawdę wcześniej nie myślałam o wystąpieniu jako reprezentantka Japonii moje słowa były prawdziwe. Chcę poznać jak to jest zmierzyć się z kimś, kto znajduje się na tym poziomie-Do tego poziomu wciąż nam daleko...-wymamrotałam, czym ponownie zwróciłam uwagę chłopaka.

-Hm? Mówiłaś coś Egami-chan?

-Nic ważnego-odpowiedziałam i przyśpieszyłam kroku, chcąc jak najszybciej dotrzeć pod szkołę, a następnie pojechać na stadion.

Do celu dotarliśmy kilka minut później, nie było jeszcze wszystkich, więc udało nam się nie spóźnić. Oczywiście przywitały mnie złowrogie spojrzenia, nie od wszystkich rzecz jasna, jednak sprawy się skomplikowały, gdy brązowowłosy przez przypadek powiedział, że mieszkam razem z nim. Po za naszą trójką nikt tego nie wiedział i tak miało pozostać, jednak chłopak nie umiał utrzymać języka za zębami i wszystko wypaplał.

-Nie możliwe! Egami-chan mieszka u Ciebie? Przecież tyle razy tam byliśmy i nigdy jej nie spotkaliśmy!-Nishizono i Aoi byli najbardziej zadziwieni. Wzruszyłam ramionami na ich reakcję.

-Czy jest w tym coś nadzwyczajnego?-zapytałam retorycznie po czym wsiadłam do autokaru-Mam dość tego dnia-wyszeptałam i zajęłam miejsce przy oknie.

Przez kilka minut słychać było sporą kłótnie przed pojazdem, którą całkowicie olałam. Niech robią co chcą, jeśli nie będą chcieli mojego udziału w meczu znajdę inny sposób na zwycięstwo. Zadanie od Cesarza samo się nie zrobi, nawet jeśli pomagają mi w tym najlepsi przyjaciele.

-Jak noga?-złotooki usiadł obok mnie i wyrwał mnie z letargu.

-W porządku-odpowiedziałam-A jak sytuacja z resztą drużyny?-założył ręce na piersi i zamknął oczy.

-Wielki konflikt o Twoją grę w dzisiejszym meczu, większość jest przeciwko, Kapitan bezstronny i wychodzi na to, że tylko nasza trójka chce, żebyś zagrała...

-Trójka powiadasz...

-Taa, Tenma chce z Tobą grać, to przez to jest największe zamieszanie.

-Niech zgadnę, reszta chce go przekonać, żeby przestał się ze mną zadawać?-spojrzałam na chłopaka, a on skinął głową na potwierdzenie-Jaka szkoda, akurat miałam ochotę podzielić się kilkoma informacjami-Tsurugi spojrzał na mnie z zaciekawieniem-Nic Ci nie powiem, bo wypaplasz pozostałym i nici z mojej zabawy. Skoro widzą we mnie wroga niech tak będzie.

'A i jeszcze jedno, podczas meczu będę się komunikowała za pomocą mojej mocy, inaczej znowu może dojść do sytuacji z parku'

Ponownie skinął głową, reszta drużyny weszła do pojazdu, odwróciłam się więc w stronę okna i zaczęłam myśleć o strategii jaką powinnam przyjąć podczas dzisiejszego meczu. To co mówił trener nie było ważne, zagram jak będę chciała, oczywiście jak mnie wpuszczą. Jeśli nie dostanę szansy namącę trochę w szeregach przeciwników, tworząc przy tym okazję dla Raimon'a. To jedyna droga by ich pokonać, mają Avatar'y i geniusza, który rodzi się raz na sto lat. Ten mecz nie będzie łatwy... Jedynym sposobem jest użycie mojego Hadesa podczas gry, żeby zdobyć kilka bramek zanim zejdę z boiska, jednak strzelanie bramek to nie wszystko, zresztą nie wiadomo na jakiej pozycji mnie ustawią. Zbyt wiele niewiadomych...

-Yoko, jesteśmy-jak się okazało podczas tych ''intensywnych'' rozmyślań zasnęłam, na szczęście granatowowłosy dyskretnie mnie obudził.

-Ta, dzięki-wzięłam swoją torbę i ruszyłam za resztą drużyny na stację. Co ciekawe szybciej jest wejść na stadion idąc pieszo niż jadąc pociągiem.

Na stacji, po przeciwnej do Raimon'a strony znajdowali się nasi przeciwnicy, jednak wśród nich nie zauważyłam pomarańczowowłosego. Wyjęłam więc telefon i napisałam do chłopaka wiadomość z zapytaniem, czy z nim wszystko w porządku i czy zjawi się na meczu. Odpowiedz otrzymałam niemal natychmiast, niebieskooki musiał wrócić podpisać papiery w szpitalu i nie zdąży zabrać się z resztą, ale na meczu będzie. Westchnęłam z zadowoleniem i schowałam telefon do torby.

-Widzieliście to? Pewnie dostała nowy rozkaz i tym razem ma nas pogrążyć w tym meczu bo zaszliśmy za daleko-powiedział Kirino do spółki z Kariyą. Odwróciłam się do nich z parszywym uśmiechem i odpowiedziałam równie sarkastycznym tonem.

-Kto by przypuszczał, że dwaj wrogowie staną się taką piękną dwójką przyjaciół-założyłam ręce na piersi podziwiając ich zdziwione miny-Sądzicie, że dostałam nowy rozkaz...Zgadza się, brzmi on -Nie mów im nic o przeciwniku, stadionie a przede wszystkim o sposobie na zwycięstwo-przeciwnicy zaczęli chichotać i wymieniać między sobą krótkie zdania. Plus dla mnie, teraz będą myśleć, że nie jestem po stronie Raimon'a-Także w tym meczu radzicie sobie sami.

Po mojej przemowie zapanowało milczenie i oczekiwanie na pociąg. Nikt nie miał ochoty rozmawiać między sobą, a co dopiero ze mną, no może oprócz Tsurugi'ego, który swoją obecnością dawał mi wsparcie. Podczas jazdy atmosfera trochę się rozluźniła, a ja postanowiłam pomówić z Cesarzem o zmianie ustawienia miejsc w tym potwornym wagonie. Kto chciałby patrzeć prosto na swojego przeciwnika w drodze na miejsce starcia?!
Wstałam ze swojego miejsca, czym zwróciłam uwagę wszystkich, po czym ruszyłam w stronę następnego wagonu.

'Nic mi nie jest, idę się przebrać, zaraz wracam'

Powiedziałam Tsurugi'emu, który również chciał wstać i pójść ze mną, zapewne myślał, że źle się poczułam. Chłopak skinął głową, a ja przeszłam do następnego wagonu, gdzie oprócz wolnych miejsc znalazłam łazienkę. Z zadowoleniem weszłam do środka i przebrałam się w mój strój i nałożyłam na niego bluzę, a mundurek poskładałam i włożyłam do torby. Poprawiłam jeszcze stabilizator, a następnie opuściłam łazienkę i wróciłam do swojego przedziału.  Ponownie uwaga wszystkich skupiła się na mojej osobie, jednak tym razem wszyscy patrzyli na bluzę którą miałam na sobie.

-Cholera-mruknęłam siadając na miejsce. Bluza nie należała do Raimon'ów, ani do mojej szkolnej drużyny, to była fioletowo-biała bluza Dragonlink. Nie miałam pojęcia jak wybrnąć z tej sytuacji, przecież w domu sprawdzałam czy na pewno wszystko się zgadza. Jak mogłam nie zauważyć tak oczywistej wpadki.

-Z której to drużyny?-zapytał Tenma, gdy wysiadaliśmy z pociągu. Zaczęłam strzelać na palach chowając je za plecami.

-To bluzy z ośrodka treningowego w Piątym Sektorze-odpowiedziałam na szybko zmyślając kłamstwo.

-Oo, Tsurugi też masz taką?-zwrócił się do złotookiego, który nie miał pojęcia co odpowiedzieć.

-Nie, mają ją Ci, którzy dostali się do Rajskiego Ogrodu-odpowiedział niepewnie, skinęłam głową dziękując za ratunek.

-Rozumiem, ale czy Ty nie brałeś udziału w tamtejszym szkoleniu?-drążył pomocnik, gdy szliśmy na boisko.

-Był tam zbyt krótko, jako pierwszy z naszej trójki dostał misję do wypełnienia-znudzonym głosem odpowiedziałam, nerwy opuściły mnie zaraz po odpowiedzi Tenmy.

-Ah, czyli jest możliwość, że Shuu ją ma?!-zapytał podekscytowanym głosem przybliżając się do mnie.

-Co Ci tak zależy, żeby to wiedzieć?-zdenerwowana odparłam przybliżając się z kolei do złotookiego-On też jej nie ma.

-Ale dlaczego?

-Bo tak zadecydował Święty Cesarz i kropka.

-Czyli jesteś lepsza od Shuu?-złapałam się za skronie czując delikatne pulsowanie, Tsurugi widząc moją reakcję odpowiedział za mnie.

-Nazywają ją Złotym Ziarnem, każde Ziarno wie, że ten tytuł należy do najlepszego z nas-o dziwo zapanowała cisza, zupełnie jakby każdy miał zamiar posłuchać opowieści chłopaka, a w szczególności nadpobudliwy pomocnik-Kilku nawet próbowało odebrać jej ten tytuł w walce Avatar'ów, jednak nikomu się to nie udało.

-A Ty próbowałeś?

-Nie miałbym szans, zresztą nie chcę tego robić. Yoko zasługuje na ten tytuł po tym ile przeszła y go zdobyć.

Jego słowa wprowadziły mnie w dziwny stan, czułam się szczęśliwa i smutna jednocześnie, tak jakbym chciała płakać ze szczęścia, ale nie do końca. Jeszcze jak na złość jakaś nie zrozumiała siła popchnęła mnie do chłopaka i zmusiła do przytulenia go.

-Dziękuję Tsurugi-odwzajemnił uścisk-A z resztą nie powinieneś kłamać, szansę na zwycięstwo ma się zawsze-odsunęłam się od chłopaka i patrząc mu w oczy zadeklarowałam, że nasza mała walka kiedyś się odbędzie.

Stadion był wielkim zaskoczeniem dla zawodników Raimon'a, nikt nie spodziewał się walki w pełnym słońcu i to na dodatek na pustyni. Mój ulubiony zawodnik posłał mi złowrogie spojrzenie, na które odpowiedziałam pewnym siebie uśmiechem. Gdybyście nie zaczęli niepotrzebnej jatki, wiedzielibyście o tym.

-Nie obchodzi mnie, czy to co mówi Tsurugi jest prawdą czy nie-zrobiliśmy ogólne zebranie przed wejściem na murawę i rozpoczęciem spotkania, jak na złość Taiyou wciąż się nie pojawił-Jeśli jednak jesteś tą za kogo on Cię uważa, użycz nam swojej mocy i pomóż wygrać-wszyscy stali ze zdziwieniem wypisanym na twarzy, jako pierwsza się otrząsnęłam i wyciągnęłam do Kapitana dłoń.

-Czekaj Shindou, nie mówisz poważnie!?-on jednak nie zwracał uwagi na protesty Amagi'ego i uścisnął moją dłoń.

-Liczę na owocną współpracę Kapitanie-odparłam i delikatnie się uśmiechnęłam.

Czyli jednak dotarła do nich waga i poziom tego spotkania. Dobrze, że ''pogodziliśmy'' się przed meczem niż w jego trakcie. W tym momencie na murawie pojawił się Taiyou, zasłaniając ukrytą opaskę kapitana klubową bluzą.

'Witamy spóźnialskiego księcia'

Powiedziałam na przywitanie, odnalazł mnie i skinął głową, a następnie podszedł do swojej drużyny.

-Znasz go?-zapytał Krino dziwnym tonem.

-Znam wszystkich-odpowiedziałam z naciskiem puszczając dłoń Kapitana-ale jeśli chodzi o to czy...

-To Taiyou!-krzyknął uradowany Tenma, ciesząc się, że widzi przyjaciela w lepszym zdrowiu.

-Skąd Ty go znasz?-zapytał Nishizono niepewnie patrząc na mnie i chłopka.

-Kiedy byłem w szpitalu spotkaliśmy się i...-nie słuchałam jego dalszej przemowy, tylko podeszłam do trenera by dowiedzieć się, kiedy ma zamiar wpuścić mnie na boisko.

-Grasz od początku, jeśli poczujesz, że noga Ci doskwiera mówisz mi natychmiast, a ja robię zmianę. Rozumiesz?-zza szkieł jego okularów trudno było odczytać jakie ma zamiary, więc przytaknęłam i przeskanowałam boisko wzrokiem szukając ukrytych pułapek, o których słyszałam-A i jeszcze jedno-ponownie spojrzałam na mężczyznę-Liczę na Twoją pomoc w finałach, do tego czasu nie zrób nic głupiego.

Tym razem nie odpowiedziałam, wzbudzając przy tym niepokój u menadżerek. Jak miałabym im wyjaśnić, że nie wiadomo czy będę mogła z nimi grać, gdyż mam swoją drużynę, a moja misja skończy się z dniem, gdy spotkamy się na finałach?! 
Zostawmy to na później, zajmijmy się zdobyciem kilku bramek, zanim zdejmą mnie z boiska.
Pokażmy Taiyou, że to nasza drużyna dostanie się do finałów.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro