Rozdział 60

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Obudziłam się kilka godzin później ciągle czując chłód który towarzyszył mi podczas spotkania z zawodnikiem Raimon'a. Podniosłam się do siadu mocniej opatulając się przy tym kocami, którymi byłam przykryta.
Rozejrzałam się po pomieszczeniu i odkryłam, że nigdy wcześniej w nim nie byłam. Panował w nim półmrok przez zasłonięte rolety, jednak i bez tego z łatwością określiłam, że należy on do konkretnego chłopaka. Tsurugi wielokrotnie wspominał o grach podczas naszych wspólnych treningów, parę razy nawet poszliśmy do salonu gier gdzie rozwaliłam całe swoje kieszonkowe. Logicznym więc jest fakt, że chłopak będzie posiadał u siebie konsolę i ogromne pudło gier, dodatkowo jego upodobanie do ciemnego ubioru ułatwia sprawę.

Odetchnęłam więc z ulgą wiedząc, że nie skończyłam u kogoś obcego lub ponownie w szpitalu.
Położyłam stopy na podłodze, czując jej chłód przeszedł mnie dreszcz. Otrząsnęłam się i wstałam kierując się w stronę wyjścia z pokoju przyjaciela. Szerzej otworzyłam drzwi i już miałam wyjść gdy napotkałam złote tęczówki wpatrujące się we mnie ze złością. 

-Hej, Tsurugi...Dzięki za pomoc-powiedziałam poprawiając grzywkę i chowając palce za plecami, którymi zaczęłam strzelać-Zakładam, że wiesz co się stało...

-Nic nie wiem-przerwał ciągle się we mnie wpatrując-Liczę że to Ty  mi wszystko wyjaśnisz-powiedział z lekka niwelując złość w oczach.  

-Opowiem Ci wszystko co pamiętam-skinął głową po czym wskazał dłonią za siebie.

-Usiądźmy, zrobiłem herbaty, powinna choć trochę pomóc-odwrócił się i ruszył do pomieszczenia, które prawdopodobnie jest salonem. Nie chcąc zostać zostać w tyle poszłam za chłopakiem, ciaśniej owijając się kocem który wzięłam ze sobą.  Pokój był przestronny, znajdowała się w nim sofa, stolik na którym były położone dwa kubki z ciepłą herbatą, telewizor i meble które nadawały wnętrzu stonowany wygląd. Wszystko to  było w odcieniach szarości-Jak doszło to tego że spotkałaś się z Kariyą?-zapytał zajmując miejsce. Usiadłam więc obok niego i chwytając kubek  w dłoń zaczęłam opowiadać.

-Czułam jakbym nie była sobą. Zupełnie jakby ktoś przejął moje ciało, a mnie wsadził to szklanego pudła z którego nie było wyjścia-powiedziałam opisując stan podczas którego pobiłam obrońcę Raimon'a-Co gorsze tej osobie cierpienie chłopaka bardzo się podobało, chciało je oglądać bez końca...-westchnęłam upijając łyk. Zauważyłam przy tym jak bardzo trzęsą mi się dłonie. Nie pamiętam co się po tym działo, jednak to uczucie wewnętrznego chłodu pozostało-powiedziałam obracając naczynie w dłoni-Jak się domyślam zadzwonili po Ciebie?-zapytałam patrząc na złotookiego.

-Tak, gdy tylko usłyszałem co się stało poszedłem w podane miejsce gdzie czekał na mnie chłopak który powiedział że jest drugim kapitanem i że zaprowadzi mnie do Ciebie-odwzajemnił spojrzenie-Zgodziłem się pójść za nim licząc że po drodze wyjaśni co się stało i dlaczego zadzwonił akurat do mnie, jednak nie odezwał się ani słowem. Próbowałem pytać jednak zbywał mnie spojrzeniem lub machnięciem ręki. 

-Nie spodziewałam się tego-uśmiechnęłam się pod nosem na co Tsurugi przewrócił oczami.

-Co nie zmienia faktu że wciąż za nim nie przepadam-odparł upijając łyk herbaty, tym razem się zaśmiałam.

-Wciąż nie rozumiem co Ci w nim przeszkadza-powiedziałam z poważnym wyrazem twarzy.

-Sam nie jestem pewien-wpatrywał się w kubek, zupełnie jakby szukał tam odpowiedzi, westchnęłam i ściągnęłam koc kładąc go później obok na sofie.

-Jeszcze raz dziękuję-odparłam wstając-Jednak muszę już wracać, mam kilka spraw do załatwienia...

-Nie ma takiej opcji! Dopiero co odzyskałaś przytomność!-zerwał się z miejsca, pokręciłam przecząco głową.

-Nic mi nie jest, wracam do domu, napiszę jak...-niespodziewanie złapał mnie za ramiona i z dziwnym wyrazem spojrzał w oczy.

-Nie pozwolę Ci iść, na pewno nie samej-stanowczo powiedział nasilając uścisk.

-Przykro mi, ale idę sama-również odparłam mocnym tonem, przez co chłopak cofnął się odrobinę.

-Już mówiłem że nie puszczę Cię samej...

-Nie będziesz miał wyboru-ze smutkiem powiedziałam szykując się do użycia swojej mocy.

-Nie zrobisz tego-z lekkim zawodem spojrzał mi w oczy, puszczając ramiona.

-Nie pozostawiłeś mi wyboru...

'Zostań w mieszkaniu, pod żadnym pozorem nie idź za mną'

Czułam się okropnie, jednak to był jedyny sposób bym mogła skontaktować się z X'em.
Lepszej okazji nie mogłam znaleźć. 
Wychodząc z mieszkania chłopaka zaczęłam wybierać odpowiednie numery szykując się na rozmowę z mężczyzną lub w razie odmowy -na podróż w czasie.
Obawiałam się drugiej opcji bowiem nigdy wcześniej tego nie robiłam i nie mam pewności czy nie zostałam oszukana przez X'a.  Na moje szczęście mężczyzna odpisał natychmiast po otrzymaniu wiadomości i umówił nas na spotkanie na kilka godzin przed rozpoczęciem meczu. Chciałam się wykłócać żeby znalazł wcześniejszy termin, uciął jednak temat stwierdzeniem że nie powinnam się zbyt wychylać, oraz że jest po obserwacją i na razie nie jest w stanie bardziej pomóc.

Nie chciałam żeby Tsurugi dowiedział się o moich kontaktach z mężczyzną, gdyż ten zażyczył sobie by nasza znajomość pozostała tajemnicą. Jako że więcej nie mogłam zrobić postanowiłam wykorzystać wczesną jeszcze porę i pójść przeprosić pobitego chłopaka.
Problemem okazał się adres jego zamieszkania.
Zrezygnowana postanowiłam wrócić do Tenmy i porozmawiać z nim o mojej nieobecności i przyszłych planach. Oczywiście nie powiem mu wprost o mojej drużynie i wypadku z obrońcą, wymyślę coś i wymuszę na obitym chłopaku milczenie. 

Na szczęście domy przyjaciół nie były oddalone od siebie zbyt bardzo, więc kilka minut szybkiego biegu w pełni wystarczyło bym dotarła do celu.  W kuchni paliło się światło więc chłopak jeszcze nie spał. Zadowolona weszłam do budynku i natychmiast zostałam powitana przez górę białego futra rzucającą się na mnie. Tuż za zwierzęciem do pomieszczenia wszedł Tenma z uśmiechem na twarzy. 
Zdjęłam z siebie zwierzę i podrapałam go za uchem, po czym chowając dłonie za plecami stanęłam przed chłopakiem. 

-Przepraszam za wcześniej...powinnam was powiadomić-powiedziałam  patrząc na radosną twarz bruneta. 

-Nic nie szkodzi-odparł jeszcze szerzej się uśmiechając-Cieszę się że nic Ci nie jest. Aaa właśnie! Zostawiliśmy Ci ciasto tak jak prosiłaś!-wykrzyknął po chwili i zniknął za rogiem. Westchnęłam z ulgą i również skierowałam swoje kroki do kuchni, gdzie chłopak zdążył już nałożyć mi obiecany kawałek.

-Dziękuję-powiedziałam po czym zajęłam miejsce, chłopak usiadł na przeciwko mnie i również zaczął zajadać się ciastem.

Wzięłam pierwszy gryz i tak jak przypuszczałam było wyśmienite. Trafiło mi się wiele truskawek co dodatkowo polepszyło moją opinię o tym wypieku. 
Zastanawiałam się co powinnam powiedzieć chłopakowi na temat mojego dzisiejszego ''starcia'' i co podać za powód przyszłych nieobecności, kiedy pomocnik rozpoczął konwersację.

-Tsurugi powiedział że zostałaś wezwana przez Cesarza...Czy to co poważnego?-zapytał wpatrując się w kawałek ciasta nabity na widelczyk.

-Nic co mogłoby mi zaszkodzić, jednak  przez to nie będzie mnie przez kilka dni...-odpowiedziałam ciesząc się że udało mi się załatwić dwie sprawy za jednym zamachem.

-To znaczy że nie będzie Cię na ostatnich treningach!-wykrzyknął upuszczając widelczyk, ten odbił się od talerza z głośnym trzaskiem.

-Niestety...-odparłam kończąc swój kawałek-W niczym to jednak nie przeszkadza. Drużyna jest gotowa do walki beze mnie i Kapitana. Sądzę, że dacie sobie radę jeśli nie uda mi się wrócić na czas-powiedziałam pewnie patrząc chłopakowi w oczy-Oczywiście zrobię co w mojej mocy by zdążyć na czas.

-Trener umieścił Cię w podstawowym składzie i ciągle liczy na to że zgodzisz się przyjąć opaskę-powiedział biorąc kęs ciasta.

-Tłumaczyłam to już, nie zgadzam się-odparłam wstając i wkładając talerz do zlewu-Trener niech ma przygotowany plan awaryjny, mogę się w ogóle nie pojawić-cicho powiedziałam, licząc że chłopak usłyszał moje słowa.

-Przekażę mu Twoje słowa -wymamrotał przeżuwając ostatni kawałek, podczas gdy ja zmywałam po sobie naczynia.

-Tylko proszę, nie zrób tego dosłownie-zabrałam talerz od chłopaka i zaczęłam go zmywać.

-Tsurugi mówił też coś o Dragon Link-mocniej zacisnęłam dłoń na naczyniu, po chwili mój uścisk zelżał-Jednak on nie wie co to jest, podobno tylko Ty coś wiesz na ten temat-powiedział, a ja czułam się coraz bardziej niepewnie. Odłożyłam naczynie na suszak i wróciłam na swoje miejsce.

-Dragon Link?-skinął głową, przyłożyłam dłoń do podbródka zastanawiając się nad odpowiedzią. Nie mogę powiedzieć że to sprawy Sektora, bo Tsurugi również musiałby być o nich poinformowany...-To nazwa pod którą mamy się zebrać wraz z kilkoma innymi Ziarnami i omówić obecną sytuację Piątego Sektora. Tsurugi nie idzie, ponieważ to ja reprezentuję Raimon'a i to mnie będą obwiniać  za wybuch rebelii oraz za grę dla was-powiedziałam patrząc na chłopaka, który opuścił głowę-Spokojnie, jestem na to przygotowana, więc nie musisz się przejmować-wstałam i  ruszyłam do wyjścia, zatrzymałam się jednak przy drzwiach-Będę wracać późno, nie czekajcie na mnie z kolacją-po czym poszłam do swojego pokoju, gdzie przez następną godzinę będę oddawać się ''medytacji''.

Ten dzień nie dość że był bardzo drastyczny to dodatkowo mnie zirytował. 
Miałam na niego na niego zupełnie inne plany, chciałam przecież się dowiedzieć czegoś o tej nowej mocy! Jeszcze ta sytuacja ze złotookim, czuję że będzie na mnie za to wściekły, jednak ta również jestem na siebie za to zła. 
To miało się inaczej skończyć! Frustracja która we mnie narastała znalazła swoje ujście w pojawiającej się fioletowej aurze.  
Starałam się więc stłumić swoje uczucia tak by jej się pozbyć i zając się tym, czym powinnam.

Przy następnym spotkaniu z X'em wytknę mu jego niekompetentne zachowanie wobec swojego rzekomego bóstwa. Jeśli samemu nie mógł przybyć, nie mógł wysłać kogoś innego?! 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro