Rozdział 61

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Tego poranka pogoda zaskoczyła nas w najgorszy możliwy sposób. Oprócz wiatru i padającego deszczu niebo zapowiadało nadejście burzy, co nie wróżyło najlepiej naszym planom gry na boisku w parku.

Od samego rana szukałam odpowiedniego sposobu by dostać się do szkoły Raimon'a i zająć ich boisko, choć wiedziałam że będzie to bardzo trudny orzech do zgryzienia.  Trenera może by udało się przekonać jeśli obiecałabym się zgłosić na meczu, gorzej jednak z zawodnikami. Nikt przecież nie chce stracić najważniejszych treningów tuż przed tak wielkim meczem.
Westchnęłam słysząc kolejną przychodzącą wiadomość. Tsurugi nie odpuszczał i chociaż mówiłam że nie będę chodzić do szkoły, on ciągle wypisuje z pytaniami. 

Nie wiedziałam co robić w tej sytuacji. Gdybyśmy zostali w Rajskim Ogrodzie nie byłoby problemu ze znalezieniem boiska, jednak bylibyśmy pod stałą obserwacją przez co nie można by się zrelaksować. Wpatrywałam się w spadające krople kiedy do głowy wpadł mi znakomity pomysł. Jak najlepiej zgrać się z drużyną jak nie poprzez wspólną zabawę w błocie? Chwyciłam telefon i wybrałam numer do Yamato, na odpowiedz nie musiałam długo czekać.

-Czego dusza pragnie tak bladym świtem?-wymamrotał zaspany różowowłosy, pewnie go obudziłam, mówi się trudno.

-Zbieraj drużynę, widzimy się za dwadzieścia minut pod hotelem-powiedziałam z uśmiechem na ustach.

-Czy ty wiesz która jest godzina?-przerwał na moment a po chwili oprócz cichego przekleństwa usłyszałam również załamane westchnięcie-Chcesz nas wyciągać na taką pogodę? Zdajesz sobie sprawę jak łatwo złapać przeziębienie w tych warunkach?!-warknął niezadowolony z mojej decyzji, jednak na ten argument mam swoje wyjaśnienie.

-Myślałam że jako Ziarno lekki deszczyk Ci nie straszny...-nie słysząc odpowiedzi uśmiechnęłam się z satysfakcją i kontynuowałam moją wypowiedź-Nie ma się czym przejmować, pójdziemy w pewne miejsce a później...a później się zobaczy. Tak czy siak każ im się ciepło ubrać i najlepiej w ubrania które można zniszczyć.-mówiąc skończyłam pakować ręczniki do plecaka i zaczęłam rozglądać się za piłką. Mój pomysł opierał się na pójściu na pobliski plac budowy, gdzie aktualnie wykopana jest niewielka dziura. Pogramy w niej chwilę bez używania Avatar'ów i innych umiejętności, pośmiejemy się a później może uda się pójść na jakąś pizzę.

-Nie mam pojęcia co planujesz ale uszanuję twoją prośbę, nie zdziw się tylko jak drużyna nie będzie zadowolona z pobudki o 5 rano.-miły Yamato to coś nowego, pewnie nie do końca się jeszcze obudził. Będzie podważał moje zdanie jak dotrzemy na miejsce, jestem tego pewna.

-Jakoś to przeżyję, muszę kończyć, widzimy się przed hotelem-rozłączyłam się słysząc kroki przed moim pokojem. Poczułam jak dreszcz znów przebiega po moich plecach a na palcach pojawiają się płomyki. Pozwoliłam im na to, w końcu nie wiadomo kto zaraz wejdzie do pokoju, a lepiej mieć możliwość szybkiej reakcji. Stanęłam przed drzwiami i gwałtownym ruchem je otworzyłam, przede mną stał nie kto inny jak...-Tsurugi...Co tutaj robisz?-zapytałam pozbywając się płomieni z rąk. Ulżyło mi że to złotooki postanowił mnie odwiedzić jednak postawił mnie w niewygodnej sytuacji.

-Nie odpisujesz na wiadomości, nie obierasz telefonu więc to chyba normalne że przyszedłem sprawdzić co się dzieje-odparł z przekąsem po czym wszedł do pokoju i usiadł na łóżku-Czekam na wyjaśnienia.-zamknęłam drzwi i z westchnięciem usiadłam obok niego.

-Tenma wie że tu jesteś?-nie potrzebowałam dodatkowych problemów gdyby i on usłyszał naszą rozmowę. Pokręcił przecząco głową, więc mogłam zacząć konwersację, tylko od czego...

-Dlaczego nie przyjęłaś opaski kapitana?-tego pytania wolałam uniknąć, patrząc jednak na obecną sytuację jest ono priorytetem dla chłopaka. Westchnęłam i zaczęłam strzelać na palcach.

-Mam wrażenie że znasz już odpowiedź na to pytanie-odpowiedziałam patrząc chłopakowi w oczy.

-Twoja rola w Dragon Link a w Raimon'ie to dwie różne kwestie-odparł chłodno unikając mojego wzroku. Lekko mnie to zdenerwowało jednak nie ma się co dziwić, to kluczowy moment a drużyna jest w rozsypce a jedyną nadzieją jest mój występ podczas finału.

-A co jeśli nie...co jeśli to jest ze sobą bardzo powiązane? Co byś wtedy zrobił?-zapytałam dobitnie wstając przy tym i dźwigając piłkę która stała obok łóżka. Chłopak spojrzał na mnie z czymś co wyglądało jak smutek i szok.

-Nie wiem co bym zrobił-odpowiedział po chwili-Jednak nie zostawiłbym drużyny na pastwę losu.

-Właśnie, ja też nie mogę zostawić swojej drużyny-zarzuciłam plecak na ramię i zabrałam bluzę wiszącą na krześle-Nie dzwoń do mnie, odezwę się jak skończę.-powiedziałam i opuściłam pokój zostawiając w nim samego chłopaka.

Czułam się źle zostawiając go tam samego, jednak to on pierwszy zepsuł mój dobry nastrój. Zdziwił mnie też fakt że nie pytał o Cesarza ani nie dociekał dlaczego nie mogę się zgodzić na grę dla Raimon'a. Mam co do tego złe przeczucia.
Schodząc po schodach przypomniałam sobie że zostawiłam telefon na łóżku. Odwróciłam się i szybkim krokiem, próbując nikogo nie obudzić wróciłam do pokoju. Tsurugi stał przy oknie rozmawiając z kimś przez komórkę. Weszłam w głąb pomieszczenia szukając telefonu na łóżku kiedy połączyłam fakty-chłopak używa mojego telefonu!

-Tsurugi oddaj mi telefon-powiedziałam a złotooki spojrzał  na mnie ze złością w oczach-Nie każ mi się powtarzać, oddaj mi ten telefon-jeśli on chce być zły w porządku ale niech liczy na to że ja też się zdenerwuję. 

-Nie ma takiej opcji, Yoko zostaje z nami-powiedział zupełnie ignorując moją wypowiedź. Nie mam czasu na takie wygłupy, nie wiadomo co zdążył się już dowiedzieć lub co naopowiadał.

'Oddaj mi mój telefon'

W jednej chwili urządzenie znalazło się w moich dłoniach. Spojrzałam na wyświetlacz i z ulgą stwierdziłam że chłopak dodzwonił się do Yamato. Zakończyłam połączenie i z wyrzutem spojrzałam na złotookiego.

-Po co do niego dzwoniłeś-zapytałam zaciskając pięści. Chłopak wzruszył ramionami i znów spojrzał przez okno-Tsurugi nie denerwuj mnie bardziej niż to konieczne. Powiedz po co do niego dzwoniłeś-ten dzień zapowiadał się bardzo dobrze, byłam spokojna od rana, nie miałam czym się denerwować, aż nagle pojawia się mój przyjaciel i wszystko niszczy. Przyjaciele nie powinni czasem wspierać w trudnych chwilach  a nie je pogarszać?

-To nie ja dzwoniłem-odparł po chwili przenosząc na mnie wzrok-Nie masz się czym przejmować, nie zdążyłem z nim porozmawiać.

-A co z twoją wcześniejszą odpowiedzią? O co chodziło z zostaniem z wami?-spytałam czując lekką ulgę, ciągle jednak byłam zdenerwowana.

-Idź już bo się spóźnisz na spotkanie drużyny-powiedział kierując się do wyjścia. Złapałam go za ramię nie pozwalając na dalszy ruch.

-Do czego pijesz w tym momencie? Aż tak Ci się nie podoba że mam swoją drużynę z którą spędzam teraz czas?!

-Żebyś wiedziała! Nic tylko ciągle Dragon Link, Cesarz i rozkazy! Nie masz nawet czasu żeby ze mną normalnie porozmawiać a co dopiero z Hakuryuu! Pomyślałaś choć raz o naszych uczuciach?!-to co powiedział a raczej wykrzyczał złotooki było prawdą. Zabolało. Unikałam kontaktu z nimi dla ich dobra.

-Ty za to jesteś bez winy! Myślisz że nie przejmuje się wami? Masz pojęcie jak bolało gdy dowiedziałam się że miałam Isao praktycznie pod nosem ale nie mogłam go zobaczyć?! Nie chce żeby to samo stało się i wam dlatego staram się was unikać!-poczułam jak po moim policzku spływa pojedyncza łza. Tak dawno nie płakałam, to uczucie wydało się dla mnie czymś nowym jak i znajomym. 

Chłopak wpatrywał się we mnie z szokiem na twarzy, opuściłam głowę i pozwoliłam by grzywka zakryła moją twarz. Puściłam ramię chłopaka i miałam opuścić pokój gdy poczułam ciepło otaczające moje ciało. 

-Przepraszam Yoko-wyszeptał przytulając mnie- Nie powinienem tego mówić

-Taa, ja też przepraszam-odpowiedziałam i oddałam uścisk-Później opowiem Ci tyle ile będę mogła, teraz się trochę śpieszę...

-Mogę iść z tobą?-zapytał przerywając moją wypowiedź.

-Nie sądzę że drużyna ucieszy się na twój widok, ale możesz mnie odprowadzić do miejsca spotkania-powiedziałam z lekkim uśmiechem.

-Niech będzie-odparł również się lekko uśmiechając


Ten poranek nie może być już dziwniejszy, żeby tylko reszta dnia była spokojniejsza bo mam wrażenie że nie wytrzymam tego nerwowo.
Oby Yamato też nie zadawał niepotrzebnych pytań bo nasza sytuacja się tylko pogorszy.
Czemu to wszystko spotyka akurat mnie?
Czasami mam wrażenie że lepiej byłoby rzucić piłkę i zostać przy grze na instrumentach...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro