Rozdział 6

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Całą noc nie mogłem spać. Myślałem tylko o tym, co sobie uświadomiłem na lodowisku. Nawet to nie było gwałtowne uczucie. Bardziej pojawiło się... naturalnie? Na spokojnie?Jakby już tam było? Putain! Chociaż mam pewne obiekcje. Kilka sprzecznych uczuć. Jasna cholera, to moja przyjaciółka! Znam ją od dziecka! Jasne, zawsze myślałem że jest ładna, mądra, a nawet wspaniała. A teraz się dziwię, że to nigdy nie miało więcej znaczenia niż zwykle przyjacielskie pochwały.

Normalnie w nocy jestem ubrany w pełną piżamę i przykryty pod sam nos, bo mi jest zimno. W chwili obecnej było mi gorąco leżąc w samych bokserkach. Kołdrę już dawno rzuciłem w kąt pokoju. Cały czas przewracałem się z boku na bok mojego łóżka. Przyglądałem się przez okno kroplom padajacego deszczu, które ścigały się po szybie. Wsłuchiwałem się w coraz mocniejsze uderzenia deszczu o parapet. Nie mogłem za nic zasnąć. Fizycznie byłem wykończony po całym dniu treningu, umysł zaś tej nocy był rozbudzony jak nigdy. Mimowolnie przypominałem sobie każdy możliwy i pamiętany przez moi moment: gdy to chwyciłem ją za ramię, gdy się przytulaliśmy, gdy się uśmiechała szeroko z bukietem w rękach wpatrzona w kamery.

To jest ironia. Wstrzymanie mnie od jednego konkursu i zaproponowanie zupełnie innego nie powinno mnie uświadomić o czymś tak wielkiej wagi. Położyłem się na plecach i właściwie nie skupiając się na patrzeniu na cokolwiek pogrążyłem się w myślach. Myślałem o brązowych włosach rozwianych na wietrze, czekoladowych oczach zwykle mocno umalowanych, które tylko ja widziałem bez makijażu. No i o pięknych ustach, ktore jak zwykle krzyczały w moją stronę jakąś sarkastyczną uwagę. Cholera jasna! Leżenie kolejnej godziny bez celu nie zniosę!

Jako, że nie potrafiłem wymusić na sobie spania, postanowiłem usiąść na łóżku. Położyłem ręce na mojej twarzy i przetarłem oczy lekko załamany. Byłem padniety, ale tej nocy jak suseł to na pewno nie będę. Dlatego stwierdziłem, że pójdę do salonu pooglądać telewizję. Z nadzieją, że jakikolwiek film mnie wyciszy i ukołysze do snu. Włączyłem przypadkowy kanał, a na mój siedemdziesięciocalowy telewizor posłusznie go załączył. Akurat na kanale komediowym, gdzie była powtórka z największych sportowych wpadek. Mimochodem skrzywiłem się przypominając sobie własną porażkę na Olimpiadzie. Dobra zmieńmy kanał. Kanał pogodowy. Zapowiadają przez cały tydzień ostre burze. Jak w moim sercu. No dobra, to może wiadomości? O, tutaj nudy jak się patrzy. To powinno dać radę.

Patrzyłem na opaloną ciemnowłosą prezenterkę, która co i rusz mowiła o typowych kraksach na autostradzie, o sytuacjach spowodowanych przez pogodę czy o wydarzeniach z ostatnich dni. Powoli oczy zaczęły mi się zamykać... I nagle w gdzieś w pobliżu trzasnął grzmot, a niebo rozjaśniło się niczym w dzień. Poderwałem się na równe nogi.

Szlag. Znowu rozbudzony. Usiadłem z powrotem i z bezsilnością oparłem się lewą ręką o czoło. Poddaję się. Już nie mam siły próbować spać. Wypiję kawy i może coś poczytam. Czemu nie.

Nalałem do czajnika więcej wody niż przewidywałem. Widać było, że nie potrafiłem się na niczym skupić. Już słyszałem jakieś dziwne pukanie w głowie. Ale co zrobić. Najwyżej wypiję więcej. Załączyłem urządzenie i z ciekawości spojrzałem na lodówkę, gdzie miałem listę zapotrzebowań na tłumaczenia. Może jutro. Zajmę czymś głowę, jak popracuję... jak jakimś cudem uda mi się wypocząć. Pukanie w mojej głowie stało się donośniejsze. No chyba mi odbija ze zmęczenia. Spokojnym krokiem wkroczyłem do salonu i nagle zdałem sobie sprawę, że ten dziwny dzwięk dochodził z drzwi wejściowych. Gdy uderzył piorun stało się jeszcze mocniejsze. Szybko odblokowałem zamek, a drewniana płyta otworzyła się z hukiem, zachaczając o mój nos, mimo że odsunąłem się niemal natychmiast. Do środka weszła niska osoba. Nie domyśliłem się kto to, więc zapaliłem światło, masując przy okazji uderzoną część ciała.

Przede mną stała we własnej osobie Josee. Była cała przemoczona od stóp do głów. Z jej włosów skapywała woda na podłogę, ubrania były jakby wyjęte prosto z pralki, a twarz zaczerwieniona i wilgotna. W ręku trzymała ciemnobrązową walizkę. Uśmiechnęła się delikatnie, po czym jej mina się zmieniła płaczącą. Upuściła swój bagaż i od razu rzuciła mi się w objęcia. Jej głowa znalazla się na mojej klatce piersiowej, a jej chude ręce oplotły mnie. Dłonie położyła na moich plecach. Na swojej nagiej skórze poczułem zimny płyn pochodzący z jej przemokniętej bluzy. Dziewczyna za to łkała cicho.

Odwzajemniłem uścisk, który w tamtej chwili najwyraźniej potrzebowała. Serce biło jak szalone. Mimo niefortunnej i niezrozumiałej sytuacji cieszyłem się, że była blisko mnie. Jakbym całe wieki jej nie widział. Pogładziłem ją po głowie i spytałem:

- Co się stało, mon petit chou? - spytałem się przejęty jej nagłą wizytą w ciągu nocy. Nie miałem pojęcia, która jest godzina, ale z pewnością było grubo po drugiej.

- Mogę jednak z tobą zamieszkać? - bąknęła niewyraźnie, wtulając się jeszcze bardziej - Matka wywaliła mnie z domu. Dowiedziała się co planowałam za jej plecami, a ona... nieważne.

- J-jasne - zająknąłem się, po czym przytuliłem ją mocniej. Chciałem ją trzymać w ramionach wieczność, chciałem żeby nie stała jej się żadna krzywda. Wtem sobie przypomniałem, że dopiero co przyszła z spod burzowej chmury. Cała zmarznięta.

Spojrzałem na nią i bardzo czułym, co nawet jak dla mnie było nietypowe, głosem poleciłem jej:

- Przebierz się z tych mokrych ciuchów. Zaraz zrobię ci coś ciepłego do picia. Rozgrzejesz się - Po czym wskazałem na drzwi toalety - Jeśli chcesz, możesz nawet wziąć gorący prysznic. Masz jakieś ubrania na przebranie, czy ci coś przygotować?

- Poradzę sobie - odparsknęła po swojemu. Powolnym krokiem ruszyła do łazienki, a ja obserwowałem ją zmartwiony. Następnie wróciłem do kuchni, by przygotować dwa kubki. Jeden z kawą dla mnie, drugi - z herbatą dla mojej przyjaciółki. Miałem farta, że wlałem więcej wody, przynajmniej nie muszę gotować drugi raz. Zaniosłem trunki do salonu, gdzie je postawiłem na stoliku kawowym.

Usiadłem na sofie i zacząłem się zastanawiać nad sensen jej słów. Jej matka się dowiedziała, że planuje zacząć żyć sama, więc ta szalona kobieta postanowiła, że wywali własną córkę z domu w środku nocy. Jacques, spokojnie... Nie denerwuj się... Ja ją chyba kiedyś zamorduję!! Zacząłem oddychać głośno i głęboko. Byłem wręcz wściekły, ale potrzebuję więcej informacji. Jak to się stało? Szybko upiłem łyk kawy, chcąc jak najszybciej dojść do siebie.

Spędziłem jakieś kilka minut samotnie bijąc się z własnymi myślami, gdy drzwi od łazienki sie otworzyły. Goraca para aż wyleciała z pomieszczenia, gdy tylko znalazła upust. Kobieta, która właśnie wyszła, ubrana była w moją kraciastą koszulę od piżamy w biało-niebieskim kolorze. Tylko w moją koszulę. Jej zwilgotniałe włosy opadnięte znajdowaly się na lewym ramieniu. Jej zgrabne nogi odsłonięte od połowy ud przyciagaly mój wzrok, mimo że starałem się nie patrzeć na nią nachalnie. Niestety, z marnym skutkiem. Josee to widząc od razu wygderała pewnie:

- Mówiłam, że se poradzę. Spokojnie, nie zniszczę ci tego. Jak znajdę nową pracę to kupię sobie własną.

- S-spoko - wydukałem lekko oszołomiony - nie ma proble... Co?! Nową pracę?

- No... dzięki mojej matce tak - powiedziała lekko smutna, jednocześnie dało się usłyszeć w jej głosie brak szacunku dla słowa "matka". Usiadła naprzeciwko mnie na fotelu ze skrzyżowanymi rękami i przyjęła zrezygnowany wyraz twarzy. - Pracowałam sobie spokojnie jako kelnerka, gdy ona weszła do restauracji i zrobiła taki raban, że wypłoszyła połowę klientów. Szef nas obie wyprosił i kazał nigdy nie wracać.

- Ale jak ona się dowiedziała, gdzie pracujesz? - zapytałem, patrząc się uparcie w kubek z kawą, z ktorego piłem. Nie chciałem patrzeć przed siebie zbyt często. Cały czas miałem z tyłu głowy, że przede mną siedzi dziewczyna, do której coś czuję i jest w mojej koszuli nocnej, która jakoś dziwnie na mnie działała.

Dziewczyna parsknęła zirytowana. Oparła się łokciem o swoje kolano, a na dłoń ułożyła policzek.

- Sąsiadka na mnie nakablowała. Widziała mnie jak pracuje przez szybę budynku i ponoć chciała mnie pochwalić, że sobie dobrze radzę. Dzięki niej już nie mam nawet w czym sobie radzić - po czym sięgnęła wolną ręką po kubek herbaty i poczęła powoli sączyć.

Kiwnąłem z powagą. Sytuacja była nieciekawa. Do tego jeszcze ciekawiła mnie jedna rzecz.

- Josee - zacząłem powoli - i to był powód, dla którego twoja mama wywaliła cię z domu?

Przyjaciółka się skrzywiła i stopniowo jej oczy stawały się czerwone i wilgotne.

- Nie do końca. Wieczorem potoczyła się długa kłótnia... O zmarnowane treningi, oszukiwaniu, pieniądzach, egoizmie, a nawet o moim ojcu. Koło pierwszej zaczęła się taka jatka, że ta wyrodna kobieta po prostu spakowała kilka moich przypadkowych rzeczy do walizki i wypchnęła mnie za drzwi prosto w świeżą kałużę. Prosto w burzę. Między innymi rozwścieczyłam ją tym, że powiedziałam, że nie dziwię się ojcu, że ją zostawił i z chęcią zrobiłabym to samo. No i przez ten mój niewyparzony język znalazłam się u ciebie.

Popłynęło jej kilka łez, ale tym razem dobrze powściągała swoje emocje. Widząc ją w tym stanie, nie mogłem się powstrzymać. Po prostu wstałem z kanapy i uklękłem przed nią. Od razu ją przytuliłem. Ta jedynie na to pozwoliła.

Chwilę później chrząknęła, co miało mi dać do zrozumienia, że ma dosyć. Natychmiast odskoczyłem i usiadłem tam gdzie wcześniej. Popatrzyła na mnie i wywarczała rozkazująco:

- Dobra, chyba czas spać. Miałam ciężki dzień. Patrząc na ciebie, ty też - wzięła mnie za rękę i pociągnęła. Serce zabiło mi mocniej. Przełknąłem ślinę. Czy ona mnie ciągnie do sypialni? Odpowiedź była twierdząca. Gdy tylko znaleźliśmy się przy łóżku, wtem puściła moją rękę i szybko wpełzła pod kołdrę. Patrzyłem na nią długo dość niepewnym wzrokiem.

- Mną się nie przejmuj, kładź się. Wyglądasz jak trup - starała się mnie uspokoić, lecz nie byłem pewien czy powinienem to zrobić. Ręcę mi drżały, gdy tylko sobie pomyślałem, że będę leżeć koło niej.

- W-wiesz, ja chyba pójdę na kanap... - starałem odeprzeć od siebie różne nieprzychylne myśli, które same wchodziły mi do głowy i jak dorosły odpowiedzialny mężczyzna postanowiłem wybrać inną opcję, ale gwałtownie mi przerwano.

- Kładź się, mówię! - krzyknęła władczo, czemu już uległem. Szybko się położyłem i westchnąłem przeciągle.

Po kilku minutach dało się usłyszeć chrapanie po mojej lewej stronie. Dokładnie tuż obok mojego ramienia, które zostało wykorzystane do obejmowania przez dziewczynę, która nawet nie robiła tego świadomie. Ja nie zasnąłem jednak aż do rana.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro