Rozdział 24

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wstałam o 7. Wykonałam w łazience rutynę i w samej bieliźnie poszłam do garderoby. Długo zastanawiałam się w co się ubrać, w końcu wybrałam czarne rurki z dziurami na kolanach, biały t-shirt i koszule ktorą przewiązałam przez biodra. Jeszcze tylko tusz, puder i bezbarwna szminka. Dobra jestem gotowa. Zeszłam na dół gdzie na stole leżały cieplutkie naleśniki i kawa. Mniam kocham tą osobę ktorą to zrobiła....
Przy stole siedziała już mama i nasza gosposia.
-Dzień dobry-powiedziałam do gosposi-Hej mamuś-pocałowałam mamę w polik.
-Cześć skarbie-powiedziały w tym samym czasie na co się zaśmiałyśmy.
Usiadłam do stołu i zaczęłam jeść w między czasie przeglądałam aplikacje, dodałam kilka snapów.
-Sky nie żebym cię wyganiała ale jak teraz nie wyjdziesz i nie pojedziesz motorem tak jak na wyścigach-tak mama o tym wie-to się spóźnisz-powiedziała
Popatrzyłam na zegarek i zostałam lekkiego zawału była 7:54 a na 8 lekcje. Szybko poleciałam na górę po plecak jak dobrze że się spakowałam w wcześniej i z prędkością światła wyleciałam na korytarz założyłam szybko buty, wzięłam kluczyki i pobieglam do garażu.

*3 minuty później*

Jestem już przed szkołą. Spoglądam na zegarek w telefonie i mam jeszcze 3 minuty. Okej zdążę jeszcze iść do szafki. Przy mojej szafce czekał na mnie Chris i Pamela, z nią przywitałam się przytulasem a z moim chłopakiem dłuuuuuugim pocałunkiem.

*po lekcjach*

Jestem właśnie przed szkołą i kieruję się w stronę motora ale ktoś zasłania mi oczy.
Czuję jego zapach.
-Chris wiem że to ty-mówię odwracając się w jego stronę
-Skąd wiedziałaś?-zapytał udając smutnego
- Przeczucie-wzruszyłam ramionami.
-No okej jedziemy dzisiaj do ciebie czy do mnie?-zapytał obejmując mnie ramieniem.
-Hmm ja jadę do siebie a ty? Ty już zrobisz co chcesz-powiedziałam
-Więc jadę do ciebie-pocałował mnie w czoło.

-Jesteś niemożliwy-szepnęłam.
-I za to mnie kochasz- krzyknął bo był już dalej ja za to bić nie odpowiedziałam tylko wsiadłam na motor i czekałam kiedy ten bencwał (czyt.Chris) do mnie podjedzie. Dobra słyszę go więc odpalam moje cudo i myślę co mam dzisiaj zrobić. Wiem że muszę załatwić sprawy papierkowe związane z gangiem i muszę pozamawiać trochę broni od dobrego i zaufanego gościa.
-Nad czym tal myślisz kochanie?-szepnął mi do ucha Chris
-O gangu-powiedziałam krótko.
Już nic się nie odezwał a ja też nie miałam na to jakoś wielkiej ochoty.
Po kilku minutach dotarliśmy pod mój dom weszliśmy do niego, zciągneliśmy buty i udaliśmy się w stronę kuchni.

*4 godziny później*

Jest już 18 wiec czas już wziąść się za gang.
Weszłam do biura które mam zrobione w piwnicy, wiem jak to brzmi ale mam tam bardzo przytulnie....
Ściany są beżowo białe, małe okienko, dębowe biurko, krzesło obrotowe, laptop na biorku, skurzana sofa ktora jest na przeciwko biurka oraz szafa na dokumenty.

*po 2 godzinach pracy*

Jestem wykończona. Jest dopiero 20 a ja kładę się spać...

J

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro