Rozdział 14

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Maya's POV

- Czy znasz tą blondynkę z festynu?

 - Nie, nie znałem jej.

Siedziałam w sali lekcyjnej, razem z moją całą klasą i wysłuchiwałam przemówienia. Bardzo często w szkole oglądaliśmy tego typu wystąpienia ważnych osobistości z królestwa. Tym razem również tak było - również to oglądaliśmy. Ale teraz było inaczej. Ludzie pytali o mnie, jednocześnie nie znając mnie. Niby świetna zabawa - robisz coś wbrew prawu i potem nikt nie wie, że to ty, więc unikniesz kary i tym podobne. Ale nie. Wysłuchuję każdego słowa z nadzieją, że wszystko będzie dobrze. 

Nie jestem zła na Aidena za jego słowa, że "bezwzględnie potępia czyny obu dziewczyn". To chyba nawet lepiej. Nie chce żeby miał przeze mnie problemy. Będzie wkrótce królem, więc nie może podpaść królestwu. 

W sali słychać było jedynie głos z głośników oraz nierównomierne oddechy uczniów. Po chwili jednak do naszych uszu doszło pytanie dziennikarza. 

- A to nie jej się oświadczałeś? 3 dni temu w lesie?

Serce zaczęło wybijać szybsze tempo, dłonie zaczęły mi się pocić, więc wytarłam je w spodnie. 

Zachowuj się tak, jakbyś nic o tym nie wiedziała. 

Cat popatrzyła na mnie, na co jedynie pokręciłam głową. Oczywiście - ufam jej jak nikomu innemu, ale pewne rzeczy lepiej zostawić dla siebie. Reszta moich przyjaciół również zwróciła wzrok w moją stronę, a ja jedynie przybrałam wyraz twarzy, oznajmujący, że bardzo zdziwiły mnie słowa dziennikarza i nic o tym nie wiem. 

Po tym pytaniu dosyć szybko spotkanie zostało zakończone. Aiden chronił prawdy, jak tylko mógł. Ostatecznie zaręczyny zostały plotką rozesłaną przez paparazzi. 

Nauczycielka wyłączyła telewizor i trzymając pilota w dłoni, zapytała:

- Wie może ktoś cokolwiek o tej dziewczynie? Kim jest?  - zamilkła na chwilę rozglądając się uważnie po twarzach uczniów. - Może królestwo wynagrodziłoby ujawnienie jej tożsamości. Więc zapytam raz jeszcze: Czy wie ktoś kim jest ta dziewczyna?

W klasie zapadła grobowa cisza, a ja błagałam Boga, żeby Vivien mnie nie wydała. Bo właśnie ona mogłaby to zrobić - wie, że to byłam ja i dodatkowo nigdy za mną nie przepadała. Ma ona również jakąś chorą obsesję na wygrywanie zawsze i wszędzie. 

Nauczycielka raz jeszcze popatrzyła na klasę. 

- Widzę, że nikt nic nie wie - odparła.

Popatrzyłam na Vivien, która jedynie przyglądała się książce od historii. Reszta jej paczki siedziała cicho, rozglądając się po sali. 

Nikt nie zamierzał nic mówić. Ale co jeżeli to tylko cisza przed burzą?

Aiden's POV

Po przemówieniu siedziałem w moim pokoju niespokojnie odbijając małą piłeczkę od ściany. Myślałem... dużo. O wszystkim. Moje myśli krążyły, nie potrafiąc ułożyć się w jedną całość. Usłyszałem pukanie do drzwi. Wiedziałem, że to Mary - bo kto inny. 

- Twoja babcia, Lydia, chciałaby z tobą porozmawiać. Czeka na ciebie w swojej komnacie. 

Niechętnie podniosłem się z łóżka. Wyszedłem z pokoju udając się do prawego skrzydła królestwa. W końcu stanąłem przed drzwiami komnaty. Zapukałem, a po usłyszeniu "Proszę" pociągnąłem za klamkę. 

- Dzień dobry, babciu - powiedziałem, a kobieta jedynie posłała mi suche spojrzenie.

Taka właśnie była moja babcia - oschła, twarda jak kamień, niezłomna, niekochająca. Nie wiem, czy zawsze taka była, czy po prostu taka się stała w skutek jakiś wydarzeń. Raczej nigdy się tego nie dowiem, bo nawet nie zamierzam pytać. Wiem, że każda odpowiedź byłaby wymijająca.

Od babci, tak samo jak od ojca, nigdy nie otrzymałem tego ciepła. Może jest to dziedziczne. Ale mam szczerą nadzieję, że nie.

- Lubię Rosie - odparła. - Wydaje się być bardzo miła. Jesteś szczęściarzem, w końcu to taka złota dziewczyna. 

Przytaknąłem. Kobieta podeszła do toaletki, wyjęła parę złotych kolczyków i przystąpiła do zakładania ich. 

- Cieszę się, że w końcu wybiłeś sobie tą blondynkę z głowy. 

Och ironio, akurat o niej nie potrafię zapomnieć.   

Do pomieszczenia weszła służąca.

- Przepraszam Madam, jest pani proszona do sali obrad. To zajmie tylko chwilkę.

Moja babcia kiwnęła głową, po czym ruszyła w stronę drzwi zostawiając mnie samego w jej pokoju. Usiadłem na łóżku, a moje spojrzenie przykuł zeszyt. Stary, poniszczony, otwarty na jednej ze stron. To było silniejsze ode mnie. Przysunąłem się do zeszytu i zacząłem czytać. Może i robiłem źle, może nie powinienem czytać.

Od razu rozpoznałem pismo mojej babci.

4 kwietnia

Drogi Pamiętniku, wczoraj wydarzyło się coś... niesamowitego. Chociaż nie wiem, czy to jedno słowo jest w stanie w pełni określić, co wtedy czułam. Ale może zacznę od początku. Byłam wczoraj na łące i czytałam " Romeo i Julię". (Uwielbiam!). Na dworze było przepięknie oraz bardzo ciepło, jak na kwietniowe standardy. No i byłam tam sama. Tylko ja i książka. Ale nagle zobaczyłam chłopaka. Jaki on był piękny! Chociaż może powinnam użyć słowa "przystojny". I dodatkowo parzył na  m n i e! Oczywiście, zdaje sobie sprawę, że jestem księżniczką i ludzie często patrzą właśnie z tego powodu, ale czułam, że w tym przypadku było inaczej. Jednak kontynuowałam czytanie, wciąż zerkając na niego. I nie uwierzysz, Drogi Pamiętniczku, co on zrobił! ZACYTOWAŁ! "Lecz choćby oczy jej były na niebie, a owe gwiazdy w oprawie jej oczu, blask jej oblicza zawstydziłby gwiazdy."* A potem dodał: "Pasuje do ciebie ten cytat." Nawet nie wyobrażasz sobie, Pamiętniczku, jak się wtedy czułam! I zaczęliśmy rozmawiać! Och, Pamiętniczku, rozmawialiśmy wiele godzin, a ja nawet nie poznałam jego imienia! Ale w myślach nazywałam go "Romeo". Wiem - jestem mało kreatywna, ale jak go miałam nazwać, skoro sam mi zacytował fragment książki? Wiesz co? Pierwszy raz widziałam takie oczy. Nie da się ich zapomnieć! Zbyt piękne... on cały był zbyt piękny i zbyt idealny. Aż niesprawiedliwe. Ale naprawdę - w moim osiemnastoletnim życiu jeszcze nie widziałam tak idealnej twarzy. I tak idealnego charakteru. Potrafił wywołać mój uśmiech jednym spojrzeniem. SPOJRZENIEM! I jak wczoraj się żegnaliśmy, nie sądziłam, że kiedykolwiek jeszcze się spotkamy. Ale dzisiaj go widziałam! I znowu rozmawialiśmy! I nawet zdradził mi jak się nazywa! Jesteś gotowy, Pamiętniczku? A więc mój Romeo tak naprawdę nazywa się Arsen C...

Odskoczyłem jak poparzony, gdy tylko usłyszałem kroki na korytarzu.

Arsen? Kim jest Arsen? Przecież dziadek miał na imię Edward. Chciałem czytać dalej i coraz bardziej zagłębiać się w treść pamiętnika, ale nie mogłem. 

Aż trudno mi uwierzyć, że ten pamiętnik należy do mojej babci. Do kobiety, która jest niczym skała bez uczuć. Nie to, że chcę ją obrazić - po prostu stwierdzam fakt. Zawsze była oschła. Nawet w stosunku do własnego męża. Często czułem, że tak naprawdę nie są razem szczęśliwi, że się nie kochają.

A to co przeczytałem, jasno wskazuje, że Lydia Rosetone jednak miała kiedyś uczucia.

Maya's POV

Siedziałam właśnie na ławce przy ognisku, które rozpaliliśmy w specjalnym miejscu na plaży. Ja i reszta moich przyjaciół. Oczywiście - chodzenie na plażę w listopadzie jest dosyć nietypowe, ale nas to nie obchodzi. Wiele innych osób również siedziało przy ich ogniskach. Słyszałam muzykę, rozmowy i szum fal, a od ogniska biło uspokajające ciepło.

Lubię to połączenie.

Ostatnio stałam się trochę bardziej spokojna. Sprawa z zaręczynami stała się jedynie niepotwierdzoną plotką. Ale wciąż dręczyła mnie myśl, że pokłóciłam się z Aidenem. A może to wcale nie była kłótnia? Mam mętlik w głowie, który ciągle staram się zasłonić innymi myślami. Ale się nie da.

Patrzyłam na tańczące płomienie, gdy obok mnie przysiadł się Connor.

- Miło ze strony Vivien, że cię nie wydała - powiedział, a ja nie odrywając oczu od ognia, pokiwałam głową. - Może przeszła jej ta nienawiść na naszą paczkę.

- Miło by było - odpowiedziałam, a mój głos wydał się taki nieobecny.

- Chcecie piankę? - zapytał Jamie podchodząc do nas z otworzonym opakowaniem pełnym pianek.

- Jasne - odpowiedział Connor biorąc od razu 4.

- Ej! - krzyknął Jamie przytulając pianki, jakby chciał je obronić. - Zapytałem, czy "Chcecie  pianKĘ", a nie "pianKI". Umiesz rozróżnić liczbę mnogą od pojedynczej, Connor? - zapytał Jamie, który właśnie zabijał wzrokiem chłopaka. Connor natomiast ledwo mógł wytrzymać ze śmiechu, próbując połknąć 4 pianki na raz. - Wydaje mi się, że nie umiesz. Niech twoja poduszka będzie ciepła z obu stron - odwrócił się do nas plecami i zaczął iść w drugą stronę. Zatrzymał się jednak i wykrzyknął ostatnie słowa - Udław się nimi! 

Autentycznie uwielbiam Jamiego.

- No i mi nie dał. Idę ukraść chociaż jedną piankę - powiedziałam lekko się uśmiechając.

- Życzę powodzenia.

Cała akcja była jakże trudna do zrealizowania. Zabranie pianek Jamiemu, jest jak odebranie psu kości. Podsumowując: wręcz niewykonalne. Dlatego właśnie trzeba świętować, gdy ten brunet sam zaproponuje podzieleniem się piankami.

Podeszłam od tyłu i namierzyłam cel. Jamie odłożył opakowanie pianek na ławkę. Chłopak rozmawiał z Cat, przez co moje szanse na udaną akcję wzrosły. Zrobiłam krok w stronę ławki, a Jamie, jak na zawołanie odwrócił się w moją stronę.

Jak!? On ma oczy z tyłu głowy, czy co?!

Posłałam mu najszerszy uśmiech, na jaki było mnie stać. Jamie jedynie zmrużył oczy i powrócił do rozmowy z Catherine. Droga była już prosta. Podbiec bezgłośnie do opakowania pianek, nawkładać ile się da do kieszeni bluzy, lub do ust, a potem uciec najlepiej na inną planetę.

Podeszłam w trzech susach do opakowania. Od razu włożyłam dwie pianki do ust oraz parę do kieszeń bluzy. 

A Jamie tego nie zauważył, więc może jednak uciec tylko na drugi koniec plaży?

Nie zdążyłam nawet wybrać sposobu ucieczki, bo mój wzrok przykuła Zara oraz jakiś chłopak. Nie znałam go. Nigdy wcześniej go nie widziałam, więc może dlatego ta cała sytuacja mnie tak zainteresowała. Wytężyłam słuch, żeby podsłuchać o czym rozmawiają. Nie było to trudne - naprawdę głośno rozmawiali. Chłopak tak na oko był od nas starszy. Reszta przyjaciół również na nich popatrzyła. Tego typu sytuacje były nawet częste. Zara ma w sobie coś takiego, że z łatwością przyciąga większość chłopaków.

- Chcesz może dołączyć do naszego ogniska? - powiedział chłopak poprawiając swoje czarne włosy. - A potem może byśmy poszli... nie wiem, na spacer może.

- Dzięki, ale nie jestem zainteresowana - odpowiedziała Zara, a ja wiedziałam jak bardzo chciałaby stamtąd uciec, a najlepiej stać się niewidzialną.

Wszyscy byli zainteresowani ich wymianą zdań, a ja jadłam kolejne pianki bez wiedzy Jamiego.

Lepiej już być nie mogło.

- No chodź, taka dziewczyna nie powinna siedzieć sama - powiedział jakby w ogóle nas nie widział.

- Nie siedzę sama - zaprzeczyła Zara.

- Tak? Ale ewidentnie jesteś samotna - próbował objąć ją ramieniem.

- Co? Ja... ja mam chłopaka - powiedziała, odsuwając się od niego.

- Serio?

- T-tak. To jest mój chłopak - powiedziała wskazując palcem na Lucasa.

Gdy usłyszałam zdanie oznajmujące, że Lucas jest chłopakiem Zary, zakrztusiłam się pianką. GŁUPIĄ PIANKĄ! Kaszlałam, a wzrok moich przyjaciół zwrócił się w moją stronę.

No weź Maya, jeszcze chwila i na grobie ci napiszą, że udławiłaś się pianką!

Myślę, że nikt nie wiedział zbytnio, co się dzieje. Nawet sama Zara, a o Lucasie już nawet nie wspomnę. Ja wciąż się dławiłam, Jamie patrzył na mnie złowrogim wzrokiem, a reszta patrzyła to na mnie, to na Lucasa, Zarę i nieznajomego.

- To jest twój chłopak? - zapytał nieznajomy.

Tym razem Lucas przejął inicjatywę.

- Jakiś problem? - powiedział hardo, obejmując Zarę ramieniem.

***

Ważne informacje! (przeczytajcie do końca)

* William Szekspir "Romeo i Julia"

W tym rozdziale poznaliście pamiętnik Lydii. W prawym górnym rogu znajduje się data, ale bez roku. (Bez roku, bo akcja opowiadania dzieje się w trochę innym świecie, przez co trudno nam określić lata). Lydia pisała ten pamiętnik mając 18 lat. Teraz ma oczywiście więcej. Ogólnie szacujemy akcje pamiętnika na około 55 lat wstecz.

Hejka!

Na wstępie chciałybyśmy bardzo podziękować za tysiąc wyświetleń! Szczerze mówiąc, nie myślałyśmy, że ta książka aż tyle osiągnie. A tu nagle takie zaskoczenie! Bardzo dziękujemy raz jeszcze <3

Wspólnie postanowiłyśmy również dać Wam głos. O co chodzi? A więc pamiętacie może grę Mayi i Aidena? Chodziło w tym o to, że zadawali sobie nawzajem pytania i musieli na nie odpowiedzieć.

W komentarzu pod tym akapitem możecie pisać pytania, które właśnie oni wykorzystają w kolejnej "rozgrywce". A więc jeżeli jesteście czegoś ciekawi, to jest dobra okazja, aby poznać bliżej naszych głównych bohaterów. Wystarczy, że napiszecie pytanie + kto pyta. Czekamy z niecierpliwością na Wasze pytania! Oczywiście Maya i Aiden nie będą w stanie udzielić odpowiedzi na WSZYSTKIE pytania, ponieważ nie chcemy spojlerować Wam książki :) (Dodamy jeszcze, że można pytać kiedykolwiek. Nie ma określonego terminu, więc spokojnie).

Kolejny akapit też dla Was! Jeżeli macie jakieś pytania do nas - autorek, lub co do książki (bohaterów, treści/historii) to możecie śmiało pytać! A my odpowiemy na nie w odpowiedzi w komentarzu. Również nie możemy się doczekać waszych pytań! (I oczywiście też nie będziemy w stanie udzielić odpowiedzi na WSZYSTKIE pytania).

Dodamy też, że uwielbiamy czytać Wasze komentarze! Zawsze robi nam się ciepło na sercu, gdy widzimy, że książka Wam się podoba. Mega dziękujemy <33

Miłego dnia/ nocy <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro