Rozdział VII: Różne uczucia. Część pierwsza.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Więc... Co teraz? – zapytał Alec

- Macie wolną rękę – odparłam i wzruszyłam ramionami – Jest tutaj jeszcze zapewne załoga Mingo, którą przydałoby się pokonać – dodałam

- No to idziemy się zabawić~~ - skomentowała Leila zmieniając się w panterę i pobiegła sobie. Alec wypalił sobie runę jakąś i pobiegł za Leilą. Dorównywał jej teraz szybkością

- A ty co zrobisz? – zapytał Nero

- Idę pooglądać walkę Doffy'ego – powiedziałam

Poszli oczywiście za mną. Po kilku minutach byliśmy na miejscu i oglądaliśmy walkę z bezpiecznego miejsca. Oczywiście zauważył nas Mingo i zaatakował, a my uniknęliśmy ataku. Law i Luffy także nas zauważyli.

- Yuu! Nie pomożecie nam?! – krzyknął Law unikając ataków Mingo

- Muszę mocy trochę odzyskać! – odkrzyknęłam

- A wy chłopacy?! – krzyknął znowu Law

- Idźcie im pomóc – odparłam, a oni popatrzyli się na mnie

- Oi... Ten różowy zjeb ci to zrobił...? – zapytał Leo. Dotknęłam i rzeczywiście .... Miałam zarysowany policzek......

- Zmiana planów.... – zaczęłam z mordem w głosie – Sprowadźcie Leilę i Aleca, a ja idę im pomóc – dodałam kierując się w stronę Doffy'ego

- Masz na tyle siły by mocy używać? – zapytał Nero

- Zaraz się przekonam... - powiedziałam i stanęłam w miejscu. Otworzyłam portal, przez który przeszedł Nero i za chwilę wrócił z Leilą i Aleciem

- Co się stało się – zapytała Leila

- Idziemy ich wspomóc – powiedziałam i wskazałam na Mingo – Ale we dwie, wy chłopacy będziecie oglądać przedstawienie – zwróciłam się do chłopaków

- Czemu tak?! – zapytali jednocześnie chłopacy

- Rozkaz kapitana – powiedziałam i kierowałyśmy się z Leilą w stronę Doffy'ego

- Jak zwykle.... – westchnął Leo i se klapnął na ziemi

- Niby czemu tylko my mamy im pomóc? – zapytała Leila podejrzliwie

- Musimy przetestować tę ciemną moc – powiedziałam – Może przemianę w demona uda nam się opanować~~ - dodałam z uśmiechem psychopaty

- Jesteś wkurzona – stwierdziła Leila. Wylewała się ze mnie mroczna aura

- Może tak, może nie~~ - odparłam i jeszcze bardziej oblała mnie czarna aura

Z Leili także zaczęła wylewać się ciemna energia. Po chwili oby dwie zamieniłyśmy się jakby w demoniczne formy. Leila miała czarne rogi i skrzydła demoniczne, a ja czarne uszy jakby kota, ogon i skrzydła. Nasze oczy także zmieniły się. ale na kolor czerwony. Doffy wiedział, że podczas naszej wcześniejszej walki nie zaprezentowałyśmy mu nawet połowy naszych zdolności. Gdy zobaczył, że się zbliżamy to pobladł. Z szybkością dźwięku znalazłyśmy się obok Mingo.

- Tęskniłeś~~? – zapytałam i posłałam go na deski. Próbował uciec, ale uniemożliwiła mu to Leila

- Ojoj, chciałam brutalniej~~ - powiedziała Leila, gdy wymierzyła kolejny cios w Mingo, który tylko zaczął pluć krwią gdy posłała go na deski, znowu...

- Czy teraz sobie z nim poradzicie? – zapytałam i popatrzyłam na Lawa i Luffy'ego. Widziałam strach w ich oczach

- Wam pozostawiamy go do wykończenia – skomentowała Leila, a Luffy zaatakował Doffy'ego. Przybrałyśmy z Leilą nasze normalne formy, gdy nagle Doffy zaatakował Lawa, który dalej stał oszołomiony. Doskoczyłam do Lawa i zasłoniłam go moim ciałem. Nici Mingo przecięły mnie na wylot i zaczęłam pluć krwią. Leila za to poczuła ogromny ból, gdzie mnie przedziurawił

- Oi Law, nie czas na bujanie w obłokach – powiedziałam i wyplułam znowu krew – Musicie z Luffy'm dokończyć walkę – dodałam i powolnym, ale chwiejnym krokiem zaczęłam iść w kierunku chłopaków. Law spojrzał też na Leilę

- Oi, trzeba was opatrzyć – powiedział Law

- Najpierw Mingo – powiedziałam i podeszłam do Leili, a Law zaczął w końcu walczyć

- Ja cię kiedyś zatłukę..... – powiedziała Leila i spojrzała na moją ranę – Wiesz, że nie najlepiej to wygląda...? – dodała

- No nie gadaj.... – powiedziałam sarkastycznie i wyplułam krew – Czuję się jakby jakiś obcy wyszedł ze mnie – stwierdziłam – I wątpię, że opanuję chłopaków – dodałam

- Też prawda – odpowiedziała Leila i złapała mnie pod ramię, prowadząc do naszych chłopców – Bebechy ci wyszły – stwierdziła z parsknięciem

Oczywiście chłopacy widzieli wszystko... Upsik~~ Alec był trochę spanikowany, ale też wkurzony. Z Leo i Nero natomiast wylewał się gniew gdy mnie zobaczyli.

- Zabiję gnoja... - powiedzieli jednocześnie Leo i Nero

Zaczęła wylewać się z nich czarna aura i zmienili formy. Ale to nie były ich formy zwierzęce... No, znaczy były, ale takie bardziej ludzkie. Wyrastały im kły i pazury, mieli ogony i uszy zwierzęce. Wyglądali prawie jak forma wilkołaka.... Leo tak tylko podobnie z leksza, ale Nero jak wilkołak teraz wyglądał...... Tylko z budowy ciała oczywiście, bo twarz miał swoją ;P.

- Nigdzie nie idziecie... - powiedziałam słabo i złapałam ich za ogony – To jest rozkaz – powiedziałam głośno, jak tylko mogłam. Pieczęcie rozbłysły, im na szyjach, a mi na nadgarstkach. Krzyknęli z bólu, gdy próbowali się nie podporządkować – Proszę was – dodałam, a oni po chwili się podporządkowali

- Leila, a z tobą wszystko w porządku?? – zapytał Alec podchodząc do Leili

-Tak, tylko ból czuję – powiedziała Leila i podniosła koszulkę do góry, spoglądając na swój brzuch – I będę miała siniaka wielgaśnego – dodała

- Piraci wroga mogą być jeszcze w pobliżu – skomentowałam. Leo i Nero zrobili wokół mnie, Leili i Aleca barierę ognisto elektryczną

- Alec, przypilnuj ich. My załatwimy piratów – powiedział Leo do Aleca oddalając się wraz z Nero od nas w stronę piratów

- Dobrze – powiedział Alec chłopakom. Zrobili piratom rzeź..... Jak zwykle ...

- Yuu... Przydałoby się cię opatrzyć ... - skomentowała Leila

- Jak ja nienawidzę tego słowa ... - powiedziałam z krzywym uśmiechem

- Siadaj, zrobimy prowizoryczny opatrunek – powiedział Alec

- Do wesela się zagoi, a jak usiądę to nie wstanę – parsknęłam

- Yuu. Nie wkurzaj mnie, bo będziesz miała kolejną taką dziurę – pogroziła mi pięścią Leila

- Cóż poradzę, że uparta jestem – powiedziałam – A jak tak było gołąbeczki na spacerku po zamku? – zapytałam, gdy przykładałam ręce do mojej rany. Zaczęłam używać mocy, by wpłynąć na ranę. Może uda mi się nagle obudzić jakąś moc regeneracji, leczenia~~

- Nie zmieniaj tematu – palnęła mnie w łeb Leila

- Itai... - powiedziałam i złapałam się za głowę

- Do grobu nas kiedyś sprowadzisz – załamał się Alec

- Yhym........ - zaczęłam – To idziemy pomóc chłopakom – dodałam i wyszłam poza barierę, co nie uszło uwadze chłopaków. Popatrzyli się na mnie i po chwili obok mnie był Nero

- Do bariery, ale już – warknął Nero. Dalej byli z Leo w tych dziwnych formach

- Chcę wam pomóc – powiedziałam, na co chwycił mnie, a ja syknęłam

- Właśnie widzę.... – powiedział Nero i popatrzyłam mu w oczy. Widziałam w nich gniew, ale miał spokojne spojrzenie, jeżeli tak to ujmę......

- Wy cały czas mieliście takie formy? – zapytałam. Ja to umiem temat zmienić :3.

- Nie. Jesteśmy silniejsi, przez twoje wchłanianie obłoków tych dziwnych – odpowiedział Nero i uderzył jakiegoś pirata, który próbował nas zaatakować. Odleciał na kilkanaście metrów, biedaczyna :P......

- Ahah..... – skomentowałam. Nie miałam już na nic siły

- Tylko nie waż się zasypiać – powiedziała Leila, która po chwili znalazła się obok

- Cichaj tam... - skomentowałam z uśmiechem – Morfeusz wzywa mnie, czas na danse macabre – dodałam

- Law zaraz powinien tu być – powiedział Alec

- On już tu idzie – powiedział Leo, który nie wiadomo kiedy znalazł się obok

- Super.... To jednak zrezygnuję z drzemki i się ulotnię stąd – skomentowałam, ale nie miałam siły się ruszyć – Zgaduję, że nikt nie pomoże mi czmychnąć stąd, co nie? – zapytałam

- Nie – odpowiedziała zgodnie cała załoga

Po kilku minutach przyszedł Law ze sprzętem lekarskim, czy czymś tam..... Wolałam nie patrzeć na to co ma...

- Nawet nie waż się mnie dotykać... - powiedziałam plując krwią – Samo przejdzie – dodałam patrząc na Lawa z pod byka

- Połóż ją na ziemi – powiedział Law do Nero. Olał mnie skubaniutki~~ - ,,Room" –powiedział Law i nalazłam się w tej jego sferze.

Oglądnął ranę i zaczął operować. Nie obeszło się bez moich i Leili syknięć. Chłopacy obserwowali każdy ruch Lawa... No nie dziwię im się, skoro za jakikolwiek błąd z jego strony, gotowi byli go zabić. Po chwili jednak podał mi jakieś znieczulenie lub mnie uspał, bo obraz mi się urwał.

Obudziłam się już na łóżku, chyba w lecznicy. Koło mnie czuwała Leila. Powoli się podniosłam, budząc ją przy tym. Podniosłam koszulkę i zobaczyłam opatrunek.

- Yuu! – rzuciła mi się na szyję Leila – W końcu się obudziłaś – dodała, a ja syknęłam z bólu

- Więc... Ile tak spałam..? – zapytałam niepewnie

- Trzy dni prawie – odparła i wypuściła mnie z uścisku

- To idę dalej spać – powiedziałam i położyłam się z powrotem, ale tym razem na boczku

- Jak już wstałaś, to chociaż coś zjedz..... – powiedziała Leila – Leo powiedział, że jak się obudzisz, to upiecze ci obiecane kiedyś ciasto – dodała, a ja się podniosłam i popatrzyłam na nią

- Serio?? – zapytałam niczym dziecko, podekscytowałam się strasznie, bo dziad mi obiecał to ciasto, teraz to się nie wymiga~~

- Tak – odpowiedziała – Pójdę poinformować ich, że się obudziłaś – dodała i wyszła z pomieszczenia

- Leo, Nero..... Jesteście? – zapytałam, ale nikt mi nie odpowiedział – Ehh... Zapewne są na mnie źli – westchnęłam

Powoli wstałam z łóżka. Dobrze, że złapałam się ramy, bo bym już ryła w podłodze twarzą. Podeszłam do krzesła, na którym chwilę temu siedziała Leila. Zaczęłam się nim podpierać, jak te babunie co chodzą z balkonikiem. Nie przeszłam nawet połowy pomieszczenia, bo nagle wszedł Law.

- Powinnaś jeszcze odpoczywać -powiedział Law. Wziął mi zabrał mój prowizoryczny balkonik i złapał przed bliskim spotkaniem z podłogą – Nie powinnaś nigdzie chodzić – dodał

- Coś ty mi podał wcześniej..... – popatrzyłam na niego nieufnie

- Zastrzyk usypiający – odpowiedział Law

- Tja..... – odpowiedziałam niepewnie – A gdzie Leo i Nero? Przecież zazwyczaj to oni mnie pilnują bym nie wychodziła nigdzie..... – powiedziałam. Law jakby się zastanawiał chwilę nad odpowiedzią

- Powiedzieli, że idą do lasu gdy skończyłem cię operować – zaczął – Wspominali też, że jak wrócą do normalnej postaci to przyjdą – dokończył. Nastała chwila ciszy

- To ja idę do nich. Mogą potrzebować mnie – powiedziałam, ale Law mnie zawrócił

- Opatrunki ci najpierw zmienię – powiedział

- To może poczekać – powiedziałam i mu się wyrwałam – Dalej ci nie wierzę, że podałeś mi coś usypiającego.... – dodałam

- Za niedługo minie ten efekt uboczny... - zaczął Law, a ja wysunęłam skrzydła z syknięciem

- Leila mnie zatłucze chyba...... - powiedziałam sama do siebie i wyleciałam z pomieszczenia

- Yuu! Czekaj! – krzyczał Law – Leila! Yuu uciekła... - tylko tyle zdążyłam usłyszeć

Leciałam dziwnie, jak za pierwszym razem, czyli zygzakiem. Nie miałam siły, ale dolatywałam już do lasu. Ostatkiem sił wylądowałam, chociaż i tak zaryłam plecami w ziemię. Udało mi się jakoś wstać i powoli kierowałam się w głąb lasu...

PERSPEKTYWA LEILI

Szłam właśnie z Aleciem z powrotem do pomieszczenia, gdzie była Yuu. Po chwili dobiegły nas krzyki Lawa i poczułam ból na plecach.

- Leila! Yuu uciekła! – krzyknął do nas Law – Wyleciała przez okno – dodał pospiesznie

- Gdzie poleciała? – zapytał Alec

- W stronę lasu – odpowiedział Law

- Zapewne Leo i Nero szukać.... – powiedziałam i chwilę się zamyśliłam

- Trzeba wysłać ludzi, niech jej poszukają... - zaczął Law, kierując się do wyjścia. Zatrzymałam go

- Nie trzeba. Ja z Aleciem jej poszukamy – powiedziałam

- Ale... - zaczął Law, ale przerwał mu Alec

- Spokojnie..... My we dwójkę wystarczymy – powiedział Alec i kierowaliśmy się we dwójkę do wyjścia.

Gdy wyszliśmy na zewnątrz zabolały mnie plecy, przez co syknęłam.

- Wszystko okay? – zapytał Alec

- Tak, tylko Yuu zapewne coś znowu sobie zrobiła – skomentowałam – Zatłukę ją... No po prostu zatłukę... - powiedziałam

Zamieniłam się w panterę, a Alec wypalił sobie runy. Po chwili biegliśmy już w stronę lasu. Biegliśmy z dobre 10 minut, może z 15..... Przed wejściem do lasu przemieniłam się z powrotem.

- Zobacz na te ślady – powiedział Alec - Za miękkiego lądowania to chyba nie miała.... – skomentował

- To już wiem czemu mnie plecy zapiekły – powiedziałam sarkastycznie

- Myślisz, że czemu tak wylądowała? – zapytał Alec

- Z wycięczenia zapewne.... – powiedziałam – Musimy ją znaleźć – dodałam i kierowaliśmy swe kroki w głąb lasu

PERSPEKTYWA YUU

- Leo, Nero.... Jesteście tutaj!? – krzyknęłam po przejściu parunastu metrów – Odpowiedzcie – powiedziałam już ciszej – No nic.... Najwyżej będę przekąską dla jakiegoś źle nastawionego do mnie zwierza – powiedziałam do siebie dalej maszerując przed siebie.

Nie wiem ile już tak krążyłam po lesie. Po jakimś czasie poczułam na sobie czyjś wzrok. Wiedziałam, że jestem obserwowana, tylko nie wiedziałam przez kogo dokładnie....

- Nie mam już siły... - powiedziałam sama do siebie i usiadłam na ziemi. Nagle zza krzaków wybiegł dzik, a nawet kilka. Biegły w moim kierunku, ale nie miałam już siły się odsunąć na bok. Usłyszałam kolejny szelest i koło mnie byli Leo i Nero dalej w tych dziwnych formach. Spłoszyli zwierzynę tylko, obraniając mnie

- Co ty tu robisz? – zapytał Leo po czym kucnął obok wraz z Nero

- Nic ci nie jest? – zapytał Nero

- Czemu tu siedzicie? – zapytałam – I czemu dalej jesteście w tych formach... Nie możecie się przemienić z powrotem? – dodałam

- Siedzimy w tym lesie, by nie wystraszyć innych, bo przecież widzisz jak wyglądamy..... – skomentował Nero

- I tak... Nie wiemy czemu, ale nie możemy się przemienić – dodał Leo

- Po pierwsze, jak dla mnie to słodko wyglądacie – powiedziałam z uśmiechem, przez co się zarumienili – A po drugie, to czemu nie odpowiedzieliście na moje nawoływanie? – zapytałam

- Nie chcieliśmy cię wystraszyć... - powiedzieli jednocześnie spuszczając wzrok

- Nawet gdyby, to i tak bym was nie zostawiła – powiedziałam – Nie mam już siły.... – dodałam i położyłam się ostrożnie na plecy

- Dobra... Weźmiemy cię do naszej kryjówki – powiedział Leo i wziął mnie na ręce

- Nie musicie, jeżeli tego nie chcecie – odparłam i przytuliłam się do Leo. Ciepełko~~

- A co, chcesz wrócić~~? – zapytał Nero

- Wolę nie narażać się na gniew Leili – powiedziałam – Ale gniew Lawa, że mu zwiałam gdy chciał mi opatrunki zmienić jest straszniejszy – odparłam, na co chłopacy się zaśmiali

- Cała ty – posłali mi serdeczne uśmiechy

- Umiecie może magię leczenia jakąś? – zapytałam – Bo chciałabym się nauczyć – dodałam

- Ja tam nigdy nie próbowałem..... – zamyślił się Nero

- Ja tym bardziej... - dodał Leo

- No nic... Może wchłonę kiedyś obłok z taką mocą – odparłam

Po kilku minutach marszu doszliśmy do ich kryjówki. Troszkę się zdziwiłam, bo myślałam, że będzie to jakaś jaskinia. A był to taki jakby domek na drzewie. Dobrze zakamuflowany, całkiem duży, i wbrew pozorom wygodne łóżka zrobione z liści.

- Leila zapewne z Aleciem cię szukają – powiedział Nero

- Tja.... Zapewne – powiedziałam – Czego próbowaliście, by zaszła przemiana zwrotna? – zapytałam

- Po prostu próbowaliśmy się skupić, tylko tyle – powiedział Leo

- Chyba mam pomysł, który powinien zadziałać – westchnęłam

- Jaki? – zapytali jednocześnie

- Przecież zostaliście przyzwani i jesteście ze mną związani paktem – zaczęłam – Więc myślę, że jakbyście napili się mojej krwi, to by załatwiło sprawę – dokończyłam moją myśl

- Nawet nie myśl, że cię skrzywdzimy..... – powiedział Nero

- Ale to może zadziałać...... - skomentował Leo

- Macie jakieś naczynie czy coś w tym rodzaju? – zapytałam

Po chwili Nero podał mi jakiś liść, który mógł posłużyć za taką jakby miseczkę. Poprosiłam o jeszcze jeden taki liść. Powoli wstałam z prowizorycznego łóżka i podeszłam do Leo. Wzięłam jego rękę, a raczej jednego palca i przecięłam sobie lewą dłoń, a krew ściekła na liść. To samo zrobiłam z drugą ręką i tym drugim liściem.

- Warto spróbować – powiedziałam i skierowałam się z powrotem na prowizoryczne łóżko

- My to mamy wypić..? – zapytał Nero i wziął jeden liść do ręki

- Nie po to się wykrwawiam dla waszego dobra – powiedziałam sarkastycznie – A jak nie chcesz to nie pij.... Mi tam krew smakuje – dodałam i miałam już wstawać

- Dobra, dobra... - skomentował Nero

Chłopacy wypili krew, a raczej jej skosztowali. Przez chwilę nic się nie działo, lecz po chwili zwijali się jakby z bólu. No dobra... Raczej, że z bólu, bo się darli, jęczeli..... Podczas tego zwijania się z bólu zaczęli przemianę zwrotną. Po paru minutach siedzieli przede mną w swoich normalnych postaciach.

- Widzicie? Zadziałało – powiedziałam dumnie

- O dziwo tak... - skomentował Nero...........


/////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////


No i rozdział dodany~~~ (¬‿¬) (~ ̄▽ ̄)~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro