Rozdział VIII: "SWATANIE". Część pierwsza.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Obudziłam się wcześnie, jak dla mnie. Dopiero wschodziło słońce. Wstałam z łóżka i podeszłam do Nero, szturchając go w ramię.

- Nero~~~- powiedziałam cicho. Ten tylko podniósł jedną powiekę – Będę na zewnątrz, zapewne w jakimś cichym miejscu by odpocząć. Wy śpijcie sobie dalej – dodałam gestykulując bardzo.

Wyszłam z pomieszczenia i kierowałam się do wyjścia. Na schodach wpadłam na Lawa.

- Czemu nie śpisz? – zapytał zakładając ręce na krzyż

- Idę się odprężyć~~ - odpowiedziałam mu, a ten się tylko zamyślił

- Ehh.... Uważaj tylko na siebie – dodał zmarnowany

- Oi, ty też powinieneś odpocząć – stwierdziłam przechodząc obok niego – I czemu powiedziałeś to tak, jakbym co chwilę pakowała się w jakieś kłopoty? – zapytałam z uniesioną brwią

- Bo tak jest – odpowiedział Trafalgar

- Nah... Zdaje ci się – powiedziałam z uśmieszkiem i wyszłam przed budynek.

Pogoda była piękna, tylko znaleźć jakieś ciche i wygodne miejsce.......

- LAS!!! – krzyknęło mi się, po czym szybko zatkałam się

Ulotniłam się szybko z widoku, by po chwili iść sobie spacerkiem. Chwilę mi zajęło znalezienie odpowiedniego miejsca. A było ono wysoko na drzewie. Jednak dobrze, że nie pomyślałam nawet o ściągnięciu sprzętu do trójwymiarowego manewru.

- Ale najpierw ważniejsza rzecz... - powiedziałam sama do siebie

Użyłam sprzętu i po chwili byłam niedaleko portu. Starałam się oszczędzać gaz, chociaż miałam go jeszcze w miarę dużo. W porcie poszukałam Frankyiego i Ussopa. Nie wiem jakim cudem, ale znalazłam ich szybko ^v^.

- Yo – przywitałam się. Na szczęście już nie spali

- Witaj Yuu – powiedzieli

- Zrobiliście może już to, o co was poprosiłam? – zapytałam z uśmiechem

- Tak. Właśnie mieliśmy iść po ciebie później – powiedział Ussop. Machnął ręką, by kierować się za nim. Tak też uczyniłam. Weszliśmy pod pokład jakiegoś statku, gdzie mieli jakby taki mały warsztat

- Proszę bardzo – powiedział Franky i wskazał na stolik w rogu pomieszczenia. Moje oczy automatycznie się zaświeciły

- Jest prześwietna~~~- powiedziałam skacząc w miejscu – Dziękuję~~~- dodałam i przytuliłam ich

- Nie ma za co – odpowiedzieli jednocześnie, a ja wzięłam broń do ręki. Trochę ważyła :P

- Coś może dodaliście od siebie? – zapytałam oglądając kosę. Miała może z dwa metry, dwa i pół max

- Tak. Możesz za pomocą przycisku zmienić ją w dwa ostrza – odpowiedział Ussop

Nacisnęłam przycisk i ostrze kosy się rozdwoiło. Metalowy drzewiec się złożył, przez co dzierżyłam teraz dwa ostrza.

- Niesamowite.... – skomentowałam – A jak ją złożyć z powrotem? – zapytałam znowu

- Przyłóż do siebie i naciśnij przycisk – powiedział Franky i tak też zrobiłam. Przyłożyłam dwa ostrza do siebie i nacisnęłam przycisk. Ostrza się złączyły, a drzewiec rozłożył i z powrotem miałam swoją kosę

- Można powiedzieć, że działa na magnez. Podczas łączenia oddziaływują specjalne fale elektromagnetyczne – powiedział Ussop

- Ale ta funkcja działa tylko, gdy naciśniesz przycisk – dodał Franky

- Kurde, jesteście wielcy – powiedziałam z szerokim uśmiechem – To idę ją przetestować – dodałam wybiegając z pomieszczenia.

Skierowałam się do lasu i pobiegłam do miejsca, gdzie miałam ochotę się zdrzemnąć. Otworzyłam mały portal i wyciągnęłam z niego telefon wraz ze słuchawkami bezprzewodowymi zapuszczając jakąś nutę. Zaczęłam wymachiwać kosą, znęcając się nad biednym drzewem. Stworzyłam sobie klona i stoczyłam z nim małą walkę. Testowałam, ile zajmuje rozdwojenie się ostrzy i ponowne ich złączenie. Trochę wprawy i będzie git.

PERSEKTYWA NERO

Poczułem szturchanie w ramię

- Nero~~~- powiedziała cicho Yuu, a ja uniosłem jedną powiekę – Będę na zewnątrz, zapewne w jakimś cichym miejscu odpocząć. Wy śpijcie sobie dalej – dodała gestykulując bardzo przy tym i wyszła z pomieszczenia.

Odprowadziłem ją wzrokiem i poszedłem dalej spać. Po może dwóch godzinach obudził mnie krzyk Leo.

- WSTAWAJ, YUU ZNIKNĘŁA – wydarł się Leo

- Spokojnie~~ - odpowiedziałem ziewając – Obudziła mnie przed wschodem mówiąc, że idzie w jakimś spokojnym miejscu posiedzieć – dodałem wstając

- I jej nie zatrzymałeś?? – powiedział Leo

- Po co. Zapewne się z nami skontaktuje, a jak nie, to ja bym obstawiał las – odpowiedziałem wzruszając ramionami – Po śniadaniu jej poszukamy – dodałem kierując się do wyjścia. Marudził Leo coś jeszcze pod nosem, ale podreptał za mną. W kuchni zastaliśmy Lawa i Aleca

- Hejka – przywitał się Alec

- Dzień doberek – odparłem

- Widzieliście może Yuu? – zapytał Leo

- Wcześnie rano ją spotkałem. Powiedziała, że idzie się odprężyć – odpowiedział Trafalgar

- A mówiła gdzie idzie? – zapytałem, na co Trafek pokręcił przecząco głową. Leo popatrzył na mnie z miną mówiącą, że musimy jej poszukać – Zjedzmy najpierw coś i pójdziemy jej szukać – westchnąłem, zwracając się do Leo

Ten tylko zaczął szykować dla naszej dwójki coś na szybko. Po chwili postawił przede mną jajecznicę. Zjedliśmy spokojnie, a raczej tylko ja. Leo pochłonął swoją porcję w zadziwiającym tempie, co chwilę mnie pospieszając. Ja dalej jadłem spokojnie, ale nagle podszedł do mnie z drugim widelcem i zaczął mi zżerać moją porcję... Dobrze, że nie wpychał mi do gardła tej jajecznicy -_-.

- Dobra, idziemy jej szukać – oznajmił Leo i pociągnął mnie za ramię ku wyjściu.

Szliśmy z taką dobrą długą chwilę, a po Yuu ani widu ani słychu.

- Powinniśmy może sprawdzić port – powiedziałem, a Leo się przemienił biegnąc w stronę portu. Także zmieniłem formę i pobiegłem za nim. Po kilku minutach byliśmy już w porcie spotykając Ussopa i Frankyiego

- Nie widzieliście może Yuu? – zapytał Leo

- Była tu z 10 minut temu – powiedział Franky

- Powiedziała, że idzie testować swoją broń – dodał Ussop

- Jaką broń? – zapytałem

- Poprosiła nas, byśmy skonstruowali dla niej coś – powiedział Ussop

- Może poszła do pobliskiego lasu – stwierdził Franky – Ostatnio tam nam pokazała swój sprzęt jak działa – dodał

- Dzięki wielkie – odpowiedziałem i pobiegłem za Leo, który pobiegł nim dokończyłem mówić

PERSPEKTYWA YUU

Po niecałych 10 minutach opanowałam nową broń, ale i tak dalej ćwiczyłam. Zdjęłam po jakimś czasie słuchawki i usłyszałam zbliżające się kroki. Jak się po chwili okazało, byli to chłopacy.

- Yo – przywitałam się

- A więc tutaj byłaś.... – skomentował Nero, a Leo mnie przytulił

- Nawet nie wiesz jak się martwiłem... - powiedział Leo

- Tja...... Syndrom nadopiekuńczości ci się włączył? – zapytałam z chytrym uśmieszkiem

Zmienili formy. Wsiadłam na Leo i pobiegliśmy z powrotem. Na miejscu zastaliśmy Leilę i Aleca.

- Uuuu.... A więc już odebrałaś to – powiedziała Leila

- Pokażesz, co potrafi? – zapytał Alec

Pokazałam, a raczej zaprezentowałam im funkcjonalność mojej kosy ;P. Podobała im się i chcieli także spróbować, ale im nie pozwoliłam.

- Guys, bo mam ciekawy pomysł – powiedziałam

- Jaki – powiedzieli wszyscy jednocześnie

- Pamiętacie tamtą lagunę? Pomyślałam, że moglibyśmy się tam zadomowić – oznajmiłam

- Mi się podoba, realizujemy to – powiedziała Leila z błyskiem w oku. Chłopaki pokiwali tylko głowami na znak, że się zgadzają

- No i super – powiedziałam z uśmiechem – A tak a pro po, to gdzie nasz statek? – zapytałam

- W porcie jest zacumowany – oznajmił Alec

- Git. Trzeba słomianym jeszcze powiedzieć o naszych zamiarach i możemy ruszać – powiedziałam zarzucając sobie kosę przez ramię, kierując się do budynku, a za mną poszła Leila. Po chwili spotkaliśmy Lawa – Hej doktorku, bo jest sprawa – powiedziałam do Lawa

- Jaka? – zapytał Law

- My właśnie wypływamy na czas niekreślony – odpowiedziała Leila

- Teraz płyniecie na Zou, prawda? – zapytałam, na co Law pokiwał głową – Super, to spotkamy się na Zou – dodałam i poszłyśmy. Nie daliśmy mu dojść nawet do słowa

Na zewnątrz czekali chłopacy.

- Czy dobrze mi się zdaje, czy zamierzasz portalu użyć, by statek przenieść? – zapytał Alec

- Dokładnie – powiedziałam i otworzyłam dla nas portal, by po chwili być koło naszego statku – Dobra miśki, rozłożyć żagle i wypływamy! – zakomunikowałam

Rozłożyli żagle i wypłynęliśmy. Po kilku minutach otworzyłam wielgaśny portal, przez który przepłynął nasz statek.

- Udało się~~ - skomentowałam, gdy byliśmy na wyspie z laguną. Zacumowaliśmy statek

- A nazwiemy jakoś tę wyspę? – zapytała Leila, gdy zeszliśmy na ląd

- A jaką nazwę proponujecie? – zapytałam. Przez kilka minut podawaliśmy jakieś nazwy – A może Goji? – powiedziałam w końcu

- Nawet ciekawa – skomentował Alec

- To gdzie będziemy budować się? – zapytał Leo

- Przy lagunie było by najlepiej – odparła Leila

- Okay, niech tak będzie – powiedziałam i wzięliśmy się do roboty.

Wzięłam Nero i otworzyłam portal z powrotem na Dressrosę. Wzięliśmy stamtąd narzędzia, jakąś siekierę oraz gitarę zajumałam i przeszliśmy z powrotem przez portal na Goji. Chłopacy ścięli trochę drzew i zaczęliśmy stawiać pomału rusztowania. Ja z Leilą rozrysowałyśmy sobie wszystko i rozpisałyśmy, czego nam będzie brakowało i co trzeba kupić, bądź załatwić.

Po kilku godzinach chłopacy postawili już jedną trzecią rusztowań. Pomyślałam z Leilą, że może pozbieramy trochę owoców i coś upolujemy. Wzięłyśmy nasze bronie. Ja sprzęt do trójwymiarowego manewru, który miałam już na sobie tak samo jak rękawiczki moje, sztylety i nowy nabytek, czyli kosę. Leila wzięła electrum, łuk ze strzałami i snajperkę.

- Wyglądacie, jakbyście na wojnę szły – zaśmiał się Alec, gdy Leo i Nero siłowali się z belką

- Lepiej być na wszystko przygotowanym – skomentowała Leila

I poszłyśmy. Po drodze znalazłyśmy trochę owoców i natrafiłyśmy na dziką zwierzynę. Leila zestrzeliła kilka dzików i zająców, gdy ja zbierałam owoce. Poukładałyśmy to na kupki dwie.

- Mogłyśmy wziąć coś na to jedzenie – parsknęłam. Rozglądnęłam się wokoło i zauważyłam coś dziwnego za krzakiem – Widzisz to samo co ja? – zapytałam Leili. Popatrzyła w kierunku gdzie ja patrzyłam

- Co to? – zapytała gdy podchodziłyśmy bliżej. Okazało się, że to pieczęć, tak sama jak poprzednio

- Serio..? Tutaj też jest? – powiedziałam na głos, gdy stałyśmy obok pieczęci

- To ta sama pieczęć? – zapytała Leila, gdy kucnęłam obok pieczęci

- Tak..... – odpowiedziałam – Czyli ten dziad też powinien być gdzieś niedaleko – dodałam wstając

- Kto? – zapytała Leila

- Legion! Wiem, że jesteś gdzieś w pobliżu. UJAWNIJ SIĘ!! – krzyknęłam i rozglądnęłam się

- Kim jest Legion..? – zapytała Leila. Nagle otworzył się portal na pieczęci, przez który wyszedł Legion

- A więc mnie znalazłaś.... – powiedział z uśmiechem Legion

- TO jest właśnie Legion... - powiedziałam. Leila naciągnęła strzałę na cięciwę, gotowa by zaatakować – Czego chcesz – powiedziałam w stronę Legiona

- Nie sądziłem, że wrócisz żywa z tamtego świata.... Ale jednak się pomyliłem – powiedział Legion z szerokim uśmiechem, po czym pstryknął palcami, a nas złapały czarne macki

- Ty ciulu.... – powiedziała Leila

- Spokojnie, nic wam nie zrobię – powiedział Legion powoli się do nas zbliżając. Gdy stanął naprzeciwko nas, dotknął naszych czół – Tylko pamięć wam wymarzę na jakiś tydzień – dodał z uśmieszkiem. Miejsca, w które nas dotknął, zaświeciły jasno. Słyszałam jeszcze, jak ktoś biegł w naszym kierunku, a demon w tym momencie zniknął, tak samo jak macki i opadłyśmy na kolana.

PERSPEKTYWA ALECA

Dziewczyny jak poszły to jeszcze nie wróciły.

- Długo ich coś nie ma... - powiedziałem

- To trochę niepokojące – skomentował Leo

Poszliśmy ich tropem głębiej w las. By po jakiejś chwili odezwał się Nero.

- Nie ma ich tu – powiedział Nero

- Powinny być niedaleko – powiedział Leo

- Myślicie, że mogło im się coś stać? – zapytałem

- Yuu jest niekiedy często magnezem na kłopoty, ale Leila powinna ją powstrzymać – stwierdził Leo

Po chwili natknęliśmy się na nie. Ale były jakieś inne......

PERSPEKTYWA YUU

Ocknęłam się. Koło mnie była Leila. Ona jak i ja klękałyśmy na kolanach.

- Co się stało.... – powiedziałam łapiąc się za głowę

- Nie pamiętam właśnie.... – skomentowała Leila

Wstałyśmy i się rozejrzałyśmy.

- Nie poznaję tego miejsca – powiedziała Leila. Spojrzałam na nasze bronie

- Ale bronie kojarzę. Wiem też, że posiadamy moce, specjalne zdolności – powiedziałam wymachując kosą

- Ciekawe, jak się tu znalazłyśmy? – zapytała Leila

- Nie wiem, ale to może być przygoda życia – stwierdziłam z uśmiechem – Pasuje mi ta kosa? – zapytałam pozując przy tym

- No ba, wyglądasz jak jakiś psychol – zaśmiała się

- Nie~~~ Jestem jak śmierć – powiedziałam dumnie, na co Leila parsknęła. Nagle obie ucichłyśmy

- Słyszysz to co ja? – zapytała Leila i naciągnęła strzałę na cięciwę

- Tja... - powiedziałam z kosą w pogotowiu

Nagle z krzaków wyszło trzech chłopaków. Dwoje z nich mieli zadziwiający wzrost, bo może z jakieś niecałe 4 metry.... Jeden miał dwukolorowe oczy i czarne włosy, a drugi blond włosy z czerwonym pasemkiem. Przed nimi wyszedł ten trzeci chłopak z dziwnymi tatuażami

- Yuu, Leila! Martwiliśmy się o was – powiedział czarnowłosy gigant

- Coś się stało? – zapytał chłopak z tatuażami. Zaczęli do nas podchodzić

- Ani kroku dalej!! – krzyknęła Leila

- Kim jesteście?!?! – krzyknęłam

- Haha, bardzo śmieszne. Wracajmy już – powiedział blond włosy gigant i zaczął kierować się w naszym kierunku. Leila wystrzeliła w jego kierunku strzałę, która wbiła się w ziemię tuż przed nim przez co się zatrzymał

- Następnym razem nie spudłuję – powiedziała groźnie. Powoli cofałyśmy się do tyłu

- Jak to, nie pamiętacie nas? – zapytał czarnowłosy gigant

- Kim do cholery jesteście! – krzyknęłam – Idź zająć pozycję – zwróciłam się do Leili – Ja ich tu zatrzymam – dodałam, na co kiwnęła głową i pobiegła. Ten gościu z tatuażami chciał za nią pobiec, ale go zatrzymałam – A ty gdzie, to JA jestem waszym przeciwnikiem - powiedziałam i stworzyłam dwa klony. Chociaż i tak były one o wiele słabsze. Giganty z łatwością je pokonali, przez co zniknęły i odcięli mnie od tego typka z tatuażami.

- Leć za Leilą, my zatrzymamy Yuu – powiedział blond włosy gigant, a ten z tatuażami pobiegł za Leilą

- LEILA!!! UWAŻAJ!! – wydarłam się, mając nadzieję, że mnie słyszała

- Spokojnie, nie zrobimy ci krzywdy... - powiedział czarnowłosy gigant i podszedł do mnie wyciągając rękę w moim kierunku

Zamachnęłam się szybko kosą próbując przeciąć mu dłoń, ale cofnął ją w ostatnim momencie. Zrobił krok w tył.

- Nie zapominaj, że to nasza pani i nie jest jakimś tam słabiakiem – skomentował drugi gigant z uśmieszkiem

PERSPEKTYWA LEILI

Biegłam chwilę, dopóki głos Yuu nie dotarł do mnie.

-LEILA!!! UWAŻAJ!! – krzyknęła Yuu

Wiedziałam, że znaczy to przedarcie się przez jej obronę wroga. Po chwili dobiegłam na jakiś pagórek. Wspięłam się zgrabnie na drzewo celowałam snajperką w miejsce pobytu Yuu. Nagle usłyszałam szelest w krzakach i zobaczyłam tego kolesia z tatuażami. Rozglądał się, aż w końcu mnie zauważył.

- Proszę zejdź z drzewa – powiedział

- Spindalaj – powiedziałam sięgając po electrum.

Zamachnęłam się i zmienił się w bicz, który owinął się wokół nogi chłopaka i poleciał na drzewo.

- Nie chcę z tobą walczyć – powiedział gdy wstawał

- Nie wierzę ci.... – powiedziałam przez zaciśnięte zęby. Gdy podchodził, znowu posłałam go na ziemię

- Proszę uwierz.... Daj mi wytłumaczyć chociaż – powiedział z błagalnym wzrokiem

- Masz dwie minuty – powiedziałam

Podczas tych dwóch minut wytłumaczył mi, że z Yuu straciłyśmy pamięć. Że należymy do tej samej załogi. Że ma na imię Alec, a tamci dwaj byli przyzwani przez Yuu i nazywają się Leo i Nero. Wytłumaczył jeszcze kilka rzeczy, które nas wcześniej spotkały.

- Skąd mam wiedzieć, że mówisz prawdę? – powiedziałam podejrzliwie

- Zdążyłem cię poznać już trochę przez wspólnie spędzony czas – powiedział Alec uśmiechając się ciepło

- Powiedzmy, że ci wierzę..... – powiedziałam, a on zaczął podchodzić bliżej. Zmieniłam bicz w electrum i wycelowałam w niego – To nie znaczy, że ci ufam – powiedziałam z groźbą w głosie

Wróciliśmy razem do miejsca, gdzie się rozdzieliłyśmy z Yuu. On prowadził, ja trzymałam się z parę metrów za nim. Dalej coś nie ufam dziadowi. Na miejscu zastaliśmy walczącą Yuu.

PERPEKTYWA YUU

- Nie zbliżać się do mnie – warknęłam na nich

- Uspokój się... - powiedział blond włosy gigant i zaczął do mnie podchodzić. Wytworzyłam wokół siebie barierę powietrzną

- Jeszcze jeden krok, a zabiję – powiedziałam z creepy spojrzeniem

- Nie chcemy ci zrobić krzywdy... - powiedział blondyn

- Mów za siebie – wtrącił się ten drugi – Ja bym z chęcią z nią zawalczył – powiedział z uśmieszkiem patrząc się na mnie

- Nie powinieneś.... – zaczął blondyn

- Przecież sam jesteś ciekawy jej siły – powiedział czarnowłosy i popatrzył na kamrata, na co tamten uśmiechnął się tylko

- Ty pierwszy czy ja mam? – zapytał blondyn

- Ja pójdę na pierwszy rzut – odpowiedział czarnowłosy uśmiechając się do mnie zadziornie. Ten drugi podszedł do jakiegoś drzewa i oparł się o nie

- Masz 5 minut. Po tym czasie zmiana – skomentował blondyn, na co ten drugi kiwnął głową.

Czarnowłosy rzucił się na mnie pierwszy. Ominęłam atak, ale szybki był skubaniutki... Przed końcem czasu wytrącił mi kosę z rąk.

- Zmiana – zakomunikował blondyn, na co czarnowłosy odskoczył ode mnie, a ja sięgnęłam po kosę

- Łee.... Szkoda, że tak szybko – powiedział czarnowłosy

-Teraz moja kolej... - powiedział blondyn oblizując się

Z nim też nie było łatwo. Wytrącił mi szybciej kosę, przez co musiałam walczyć sztyletami, które też wytrącił. Pozostały mi pięści. Blokowałam jego ciosy, które o dziwo nie były AŻ TAK mocne. I znowu nastał koniec czasu.

- Czas się skończył – zakomunikował czarnowłosy. Blondyn zatrzymał swoją pięść kilka centymetrów przed moją twarzą. Byłam w szoku i opadłam na tyłek dysząc ciężko. To było dla mnie strasznie męczące, a oni wyglądali, jakby się w ogóle nie zmęczyli

- Ciężki z ciebie przeciwnik – powiedział radośnie czarnowłosy – Nawet jeżeli jesteś jeszcze nie w pełni sił, ale wciąż osłabiona – dodał

- Żyjesz Yuu? – zapytał blondyn i kucnął kilka metrów przede mną

- Nie atakujecie? – powiedziałam – Teraz macie szansę... - dodałam

- Przecież mówiłem, że nie chcemy ci zrobić krzywdy – posłał mi uśmiech blondyn

Jakby tak pomyśleć, to ma rację.... Gdy atakowali i ich ciosy mnie dosięgały, to nie były takie mocne. Tak jakby uważali, by mnie nie skrzywdzić.

- To co.... Dalej nas nie pamiętasz? – zapytał czarnowłosy, a ja pokiwałam przecząco głową

Opowiedzieli mi wszystko. Zaczęło mi coś świtać w głowie, ale dalej nic nie pamiętałam. Przedstawili mi się też chociaż, bo miałam nazywać ich pedał 1, pedał 2. Blondyn to Leo, a ten drugi to Nero, i że jesteśmy złączeni pieczęcią.

- Nie wiem, czy wam wierzyć czy nie, ale wam nie ufam – powiedziałam

- Wiemy o tobie dużo rzeczy – skomentował Nero

- To może być podstęp.... – powiedziałam i rzuciłam się na nich. Atakowałam ich przez dobrą chwilę sztyletami, aż zauważyłam Leilę i tego trzeciego cwela.

- Yuu, wystarczy! – powiedziała, a raczej krzyknęła Leila, gdy akuratnie skoczyłam i byłam w powietrzu. Zasłabłam, będąc w powietrzu jeszcze, ale złapał mnie Nero

- Puszczaj mnie..!! – próbowałam się wyrwać, ale straciłam trochę za dużo energii

- Yuu!! – krzyknęła Leila i podbiegła do mnie – Puszczaj ją! – krzyknęła na Nero i uderzyła go electrum po nodze, przez co uklęknął

- ITAI!! Przecież jej nic nie zrobię!! – krzyknął Nero do Leili

- Jak znajdę się po tamtej stronie to wiedz Leila.... – zaczęłam – Że wszystkie mangi i studio wraz z instrumentami przepisuję na ciebie oraz całe jedzenie w lodówce... - powiedziałam wystawiając rękę w jej kierunku i wystawiając język

- Jeszcze nie zginiesz, chyba, że z mojej ręki – palnęła mnie w łeb Leila

- ITAI~~!! – krzyknęłam – Why? – powiedziałam ze smutnymi oczkami

- Bo miałam ochotę – wystawiła mi język Leila

- Wracajmy na statek – zakomunikował nagle..... jak on miał? Aha, cwel. Bo się nie przedstawił mi

- To sobie wracajcie, a nas zostawcie w spokoju, Alec – powiedziała do niego Leila. Chociaż wiem, jak ma na imię :D

- Nie zostawimy was samych – skomentował Leo

- Odstaw Yuu na ziemię.... – skierowała electrum w stronę Nero

- A jak nie, to co? – zapytał Nero z chytrym uśmieszkiem, a wokół niego nagle pojawiła się elektryczne bariera

- Obiję ci tą twarzyczkę, że sam w lustrze się nie poznasz – powiedziała Leila przez zęby

- Oi, znikamy stąd Leo. Porywamy Yuu – powiedział Nero

Nero się uśmiechnął i po chwili zniknął z pola widzenia Leili. Leo tak samo, ale wziął najpierw moje sztylety i kosę.

Po chwili byliśmy z dobry kawałek od Leili.

- Dlaczego mnie porwaliście?! – próbowałam się wyrwać z objęć Nero

- A czemu nie – uśmiechnął się krzywo Nero

- Zdajesz sobie sprawę, że jesteśmy jedną nogą w grobie? – stwierdził Leo, a Nero odstawił mnie na ziemię

- Ja już wam grób wykopię. Mogę zacząć od zaraz – powiedziałam odsuwając się od nich. Popatrzyli na mnie dziwnie. Zgarnęłam szybko kosę i sztylety

- Przecież ci nie zrobimy krzywdy – kucnął przede mną Leo posyłając mi uśmiech

- Spindalaj – fuknęłam przytwierdzając sztylety do pasa – Nie ufam wam – powiedziałam zasłaniając się kosą

- Przecież jesteśmy twoimi Chowańcami – powiedział Nero – Możesz nam zaufać – uśmiechnął się i podszedł do mnie

- Jeszcze krok, a pożałujesz – powiedziałam grożąc kosą. Nero tylko usiadł obok mnie

- Jakoś jeszcze jestem w jednym kawałku – wystawił mi Nero język

No niby miło, ale nie fajnie, bo jak zakładnik się czułam. Nagle z krzaków wyszedł tygrys i niedźwiedź, rycząc na mnie.

- Super, jeszcze tego brakowało..... – skomentowałam, gotowa na atak. Ale Nero pociągnął mnie do tyłu, przez co upadłam na tyłek

- My się tym zajmiemy – powiedział Nero wstając, a Leo puścił mi oczko. Nagle się przemienili w bestie

- WTF?? – krzyknęłam gdy zaatakowali te dzikie zwierzaki, które uciekły w popłochu. Odwrócili się w moim kierunku i podeszli. Patrzyłam na nich ze strachem w oczach, a także ciekawością

- Nie musisz się nas bać – powiedział Leo w formie lwa. Nero, w formie wilka położył się na boku

- Pogłaszcz mnie~~ - powiedział Nero. No trochę dziwne to, nie powiem.......

- Jestem bardziej mięciutki – skomentował Leo i także się położył. Niepewnie podeszłam do nich. Wyciągnęłam rękę w kierunku Nero, ale od razu ją cofnęłam

- Nie – powiedziałam sama do siebie

- Patrz i się ucz jak to się robi... - powiedział Leo. Podszedł do mnie i trącił mnie łebkiem, a raczej łbem i zamruczał na co się wzdrygłam i próbowałam odsunąć – Uwagę poświęć nam~~~ - powiedział Leo, a ja go niepewnie pogłaskałam odkładając kosę na ziemię

- Nie sprawiedliwe, że jego pogłaskałaś, a mnie nie – skomentował Nero i także zaczął się do mnie łasić. Gdy go pogłaskałam to pomerdał ogonem. No nie powiem, niby słodkie trochę.....

Chwilę to trwało, ale w końcu przestałam ich głaskać :'). Wzięłam do ręki kosę i zaczęłam kierować się ..... No sama nie wiem gdzie dokładnie.

- A ty gdzie idziesz? – zapytał Leo

- Leili poszukać. Zapewne was szuka i będzie próbowała zabić – skomentowałam – Nie dziwię się jej – dodałam wzruszając ramionami

- A wiesz, gdzie masz się kierować? – zapytał Nero

- Nie. Ale zaraz odnajdę drogę – stanęłam i rozważałam, w którym kierunku iść

- Podwieźć cię? – zapytał kocur, mrau~~ -_-

- Nie – odpowiedziałam chłodno. Rozdwoiłam ostrze kosy i z pomocą wiatru popędziłam przed siebie. Chłopacy nie mogli mnie dogonić. Ganiałam po całym lesie, aż w końcu natknęłam się na jakąś lagunę, a przy niej Leilę......



////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////


Ja psieplasam............ Zapomniałam całkowicie o tym...... T-T   A jeszcze jestem w tyle z pisanie..... Eh.......   



I MAM DO WAS PYTANKO~~~~~~~~

Czy byście chcieli bym dodawała jakieś rozdziały specjalne? (Speszjale~~~) Bo mam kilka pomysłów, może was zaciekawią~~ ヾ(•ω•')o 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro