59 - Listonosz

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Chatka WILLA (w żadnym razie Maddie), lenno Redmont - poranek

Will przeciągnął się, przechodząc do pozycji siedzącej na łóżku. Dziś niedziela, pomyślał, trzeba będzie wysłać młodą po listy, może jej się umrze po drodze... I z tym postanowieniem zwlókł się z łóżka, nie czując już zapach parzonej kawy przez jego uczennicę.


-Witaj Maddie - powiedział Will - dziękuję za kawę - dodał z przekąsem, bo wiedział, że należy to do jej obowiązków względem mistrza
-Wybacz - zaczęła się tłumaczyć księżniczka - ale chyba za późno się obudziłam
-Niech ci będzie - odparł Will, by się odczepiła, i tak jej nie wierzył - pójdziesz dziś do wioski, sprawdzić czy są dla nas jakieś listy, nie zamierzam czekać na listonosza


Maddie wyszła z chatki, po chwili dało się słyszeć rżenie konia. Will wypadł wściekły z chatki
-Madelyn! - zawołał - powiedziałem, pójdziesz to wioski! Zostaw konia - popatrzył na słońce - a właściwie już powinnaś być z powrotem! Biegnij! Już cię nie ma!
-Przepraszam, nie us... - zaczęła dziewczynka, ale Will wszedł jej w słowo
-Odstawiasz konia i już cię tu nie ma! - wydarł się i wrócił do chatki trzaskając drzwiami i mamrocząc - Och Alyss, jak mi ciebie brakuje...

Głupia dziewczynka po pół godzinie dotarła do wioski dysząc ciężko, zobaczcie co przytrafiło jej się na poczcie...

-Dzień dobry - powiedziała gdy weszła do środka - czy ma pani jakieś listy do zwiadowcy Willa?
-Tak dziewczynko, ale nie tobie je odbierać - odparła kobieta i zawołała - Żorż! Weź listy do zwiadowcy!
-Ale ja jestem uczniem zwiadowcy! - krzyknęła Maddie i podążyła za Georgiem, bądź też Żorżem, który już zabrał listy i kierował się do swojego wierzchowca - proszę pana - zaczęła się wykłócać - proszę mi dać te listy, nie będzie musiał pan tracić czasu
-Nie - odparł chłodno George - słucham się przełożonej, a nie ciebie
-Ale ja jestem uczniem zwiadowcy - i dla podkreślenia wyciągnęła brązowy list zza peleryny
- Odczep się! - krzyknął George i spoliczkował ją
-O d d a j  m i  m o j e listy - wycedziła Maddie i wyciągnęła saksę, ale Żorż okazał się większą pomysłowością ( o co nie trudno), kazał koniowi stanąć dęba i okręcić się dookoła, powalając Maddie. Uczennica zwiadowcy padła bez tchu na ziemię. Koń opadł na kopyta na dziewczynę i pobiegł w stronę chatki zwiadowców.

------------------------------------------------------------------

Dzięki wszystkim, jest już ponad 700 gwiazdek! To dosyć dużo

I pamiętajcie, by udostępnić tą książkę, ta okropna pokraka Madelyn, nie może być lubiana!

I mam dwa pytania:

1. Co wy na to, żeby założyć jakąś grupę antyMadiową?

2. Jak się nazwać? Bo nie mam pomysłu...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro