Rozdział 3

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Odetchnęłam głośno zaciągając się świeżym powietrzem. Machnęłam powoli ogonem chłonąc promienie słoneczne przyjemnie grzejące moje plecy.

- No dobra - założyłam ręce na biodrach przenosząc wzrok na mężczyznę stojącego przede mną. Przekręciłam delikatnie głowę widząc moją przyjaciółkę oraz Damona siadających na trawie nieopodal nas - więc od czego zaczynamy?

- Może na początek od czegoś prostego - stanął w odpowiedniej odległości ode mnie. Cicho się śmiejąc - zaatakuj mnie tak jakbyś chciała mojej śmierci - rozkazał delikatnie unosząc kąciki ust do góry.

Uniosłam zdziwiona brew w towarzystwie cichego westchnięcia dziewczyny. Uważnie skanowałam jego twarz myśląc, że w jakimś stopniu żartuje, ale nic na to nie wskazywało. Moje zdziwienie weszło na kolejny poziom kiedy mężczyzna odpiął od pasa pochwę z mieczem, a następnie rzucił ją w kierunku naszej małej widowni. Przetarłam oczy myśląc, że źle widzę. Pokręciłam szybko głową starając się skupić. Wzięłam głęboki oddech próbując oczyścić umysł. Uniosłam wzrok na mężczyznę, który niezmiennie stał w tym samym miejscu oraz pozycji nawet nie drgając. Po raz kolejny wzięłam głęboki oddech starając ustawić się w odpowiedniej pozycji. Mimo iż promienie słońca padały na twarz wojownika doskonale widziałam jego twarz wykrzywioną w lekkim grymasie.

Może nie będzie tak źle..

Cicho wypuściłam powietrze z płuc, a następnie zaczęłam biec w kierunku mojego przeciwnika, który chyba się tego spodziewał. Zwinne wykonał unik przy okazji mnie podcinając. Dosyć boleśnie wylądowałam na niczego winnej trawie. Z lekkim bólem obruciłam się na plecy obserwując nieliczne białe oraz puszyste obłoki sunące po niebie. Zamknęłam oczy wsłuchując się w śpiew ptaków przy okazji całą sobą chłonąc ciepło zalewających świat promieni mozolnie zachodzącego słońca.

Mogłabym tak leżeć wieczność.

Nie wiem ile tak leżałam, ale dopiero kiedy przestałam czuć ciepło na twarzy zdecydowałam się uchylić powieki. Nade mną pochylała się pewna męska postura, którą od razu rozpoznałam.

Noële, jak mogłaś...

Zażenowana zakryłam twarz dłońmi przy okazji słysząc szczery śmiech mojej przyjaciółki oraz wesołe szczekanie futrzaka. Niczym jakaś męczennica jeknęłam cicho jeszcze bardziej chcąc zapaść się pod ziemię albo najlepiej zniknąć z tego świata.

- Nie przejmuj się - do moich uszu dobiegł cichy męski śmiech. Z jeszcze większym zażenowaniem zabrałam ręce z twarzy od razu napotykając brązowe tęczówki oraz rękę wyciągniętą w moją stronę - wszystkiego nauczysz się od nowa - złapałam za jego dłoń. Kąciki moich ust lekko powędrowały do góry na te słowa.

- Dobra słońca - odwróciłam głowę słysząc co raz bliżej nas rozbrzmiewający głos. Momentalnie poczułam ramię zarzucane na moje barki - wiem, że miłość to fajna sprawa i takie tam, ale słońce powoli zachodzi oraz robi się chłodniej - zaśmiała się cicho, a mnie wryło w ziemię.

Zaraz, chwila, co?

Uniosłam brew do góry patrząc na nią niezrozumiale. Po chwili jednak strzeliłam sobie mentalnego plaskacza. Przecież Yasuo dalej trzyma moją rękę, a ja jego! Szybko wymieniliśmy się spojrzeniami aby po chwili stanąć w normalnej odległości od siebie. Wzdychając pokręciłam głową słysząc szczekanie Damona oraz kolejną falę śmiechu smoczycy. Spojrzałam na nich. Dziewczyna ze śmiechu trzymała się za brzuch a wilk wesoło wokół niej skakał. Na moją twarz wpłynął delikatny uśmiech. Nie wiem ile patrzyłam na tą całą sytuację, ale wystarczająco długo aby do głowy wpadł mi pewien pomysł jak odwdzięczyć się dziewczynie.

- Skoro już zaczęłaś temat miłości to chociaż powiedź jak tam ci idzie z Jarvanem - założyłam ręce uśmiechając się zadziornie. Śmiech momentalnie ucichły, a ona sama jakby spoważniała - chciałbym kiedyś jednak zostać ciocią - jeszcze bardziej poszerzyłam swój uśmiech przy okazji zerkając na Yasuo. Widać, że ta cała sytuacja zaczęła go jeszcze bardziej bawić.

Przyjaciółka przeniosła na mnie swoje spojrzenie, którego niektórzy mogliby się teraz przestraszyć, ale nie ja. Znam ją na tyle długo tak samo jak jej sztuczki. W ciszy toczyłyśmy walkę. Nie miałam zamiaru odpuścić, a tym bardziej jeśli chciałam się zrewanżować. Widziałam, że prędzej czy później odpuścić i tym razem też tak się stało.

Mam cię moja droga.

- Ale nie bierz tego tak do siebie - teatralnie spoważniałam idąc w jej kierunku. Starałam się powstrzymać uśmiech cisnący mi się na twarz słysząc śmiech wojownika - poczekam ile będzie trzeba, ale zawsze jestem skora do pomocy - rozłożyłam ręce kłaniając się delikatnie.

- Ughh.. Jesteś straszna - burknęła prawie niesłyszenie. Wyprostowałam się krzyżując z nią spojrzenia, a na moją twarz samoistnie wpłynął zadziorny uśmiech - czasem mam ochotę zrobić ci krzywdę wiesz? - zapytała. Wywróciła oczami słysząc mój ciuchy śmiech.

- Wiem - cmoknęłam w powietrzu. Zarzuciłam rękę na jej ramiona przyciągając ją do siebie. Powoli zaczęłam stawiać kroki zmierzając w stronę Yasuo - ale i tak kochasz mnie jak siostrę.

~~

Ostrożnie odpaliłam zapałkę podpalając knot kolejnej świecy. Jasne płomienie świec oświetłay większą część pomieszczenia tworząc mroczny oraz tajemniczy nastrój. Machnęłam ręką gasząc wcześniej zapalony patyczek, wrzucając go spowrotem do pudełka. Usiadłam wygodnie na łóżku oplatając nogi kocem. Cały dzień spędziłam przeszukując tą księgę i nie mogę nic znaleźć.

- Coś mi musi cały czas umykać - mruknęłam sama do siebie. Przejechałam ręką po kartach oraz moich rysunkach walających się na łóżku - tylko co? - złapałam kartkę z prowizorycznie naszkicowaną mapą Runettery.

Coś tutaj musi być!

Już nieco poirytowana tym wszystkim odłożyłam kartkę ponownie skupiając się na księdze. Nie wiem, który raz otworzyłam stronę ze spisem treści przesuwając się bliżej światła świecy. Po kolei analizowałam wszystkie słowa starając się do tego wszystkiego nie zdenerwować. Machałam ogonem niefortunnie trącając jedno ze świec, która upadła na dolny róg książki. Momentalnie pojawił się mały płomyczek, który równie szybko został zgaszony.

Szlag by to wszystko trafił!

Złapałam między palce upalony oraz czarny róg kartki. Ostrożnie przejechałam po nim kciukiem z zamiarem przejścia dalej, ale nagle coś jakby błysnęło. Pomrugałam parę razy myśląc, że coś mi się przywidziało. Delikatnie uniosłam stronę, a do moich oczu dotarł kolejny błysk. Szybko najechałam palcem na odpowiednie miejsce. Moje zdziwienie było nie do opisania kiedy poczułam pod palcem coś szorstkiego.

Wiedziałam, że coś tutaj jest!

Ostrożnie złapałam za malutki świecznik. Uniosłam starą kartkę tak abym widziała ją z drugiej strony. Przybliżyłam wcześniej trzymany przedmiot naświetlając stronę księgi i zamarłam.

- Shadow Isles - wykrztusiłam ledwo słyszalnie. Przyjrzałam się wszystkiemu dokładnie. Trzesącymi się dłońmi bezpiecznie odstawiłam świecznik łapiąc za ołówek. Napisałam u rogu kartki odpowiednią stronę tylko po to aby zaraz zacząć jej szukać - gdzie ona jest?

Z co raz większym napięciem przewracałam kolejne strony tylko po to aby skończyć na tylnej okładce księgi.

- Czy to są jakieś żarty?! - powiedziałam nieco głośniej niż planowałam. Zastrzygłam uszami uważnie nasłuchując, ale wszędzie panowała głucha cisza - może nie będę się tak unosić, ale tutaj musi coś być - uderzałam palcami o okładkę myśląc nad tym wszystkim.

Ale chwila skoro napis był czymś zakryty to znaczy, że...

- To by było zbyt proste - zaczęłam przeszukiwać palcami cały tył. Okładka jak okładka nic nadzwyczajnego, ale gdzie są w takim bądź razie kartki - cholera.

Ponownie zaczęłam stukać palcami. Przecież to nie ma sensu! Nie mogły się przecież od tak rozpłynąć w powietrzu.
Ale chwila moment. Skoro napis był ukryty to one też mogą być. Zwinnie złapałam za przedmiot delikatnie wyginając grzbiet.

Po prostu świetnie.

- Ktoś musiał nieźle starać się coś ukryć skoro je wyrwał - przejechałam palcami po ledwo widocznych strzępkach. Co raz bardziej zaczęła zżerać mnie ciekawość o co w tym wszystkim może chodzić - ale tylko po co? To nie ma sensu - odłożyłam trzymany przedmiot na łóżko. Spojrzałam na kartki walające się na moim łóżku aby po chwili skończyć rozłożona na nim pomiędzy tym wszystkim.

Pogrążona w myślach pusto wpatrywałam się w sufit, na którym odbijały się światełka palących się świec. Po co ktoś miał by to robić? Ale co ważniejsze co się kryje za tym wszystkim? Księgę dostałam od Mistrza Shena, ale nie wydaje mi się, żeby on to zrobił, a co jeśli... Co jeśli te kartki znajdują się w którymś ze zwoi? Nie mogły przecież po wyrwaniu zniknąć.

- Trzeba będzie chyba nieco poszperać - uniosłam się na materacu siadając. Przetarłam oczy nie wiem, który raz patrząc na moje notatki oraz szkice - coś mi się wydaje, że Mistrz nie powiedział mi wtedy wszystkiego - wlepiłam wzrok w rysunek mapy. Jaka tajemnica może się za tym kryć?

Zastrzygłam uszami słysząc ciche kroki. Z każdą chwilą stawały się one co raz to głośniejsze aby po chwili znowu ustąpić niczym nie zakłóconej ciszy.

- Karasu.. Wiem, że nie śpisz - cichy głos wydobył się zza drzwi. Przez moją głowę zaczęło przelatywać tysiąc myśli na minutę. Skąd wie? - proszę porozmawiajmy. Siedzisz tak cały dzień. Martwimy się - dziewczyna cicho zapukała w dzielącą nas płytę, a co gorsze miała rację. Należą się im wyjaśnienia.

Westchnęłam nie mówiąc nic. Mozolnie zwlekłam się z łóżka zdając sobie sprawę z bardzo ważnej rzeczy. Nikt nie może zobaczyć tych papierów. Pobudzona nową dawką energii sprawnie zwinęłam koc z dokumentami, a następnie wepchałam go pod mebel. Nieco spokojniejsza odetchnęłam. Łapa za łapą zmierzałam w kierunku drzwi, które nagle zaczęły mnie przytłaczać. Przez moje ciało przeszła fala ciarek czując zimną stał klamki , za sprawą, której stałam twarzą w twarz z Akali. Zrobiłam jej miejsce. Po chwili wygodnie siedziałyśmy ramię w ramię na łóżku.

- Przepraszam was za to - powiedziałam nawet na nią nie patrząc. Czułam narastającą góle w gardle. Wszystko zaczęło mnie skręcać - wiem, że nie powinnam tak robić, ale byłam zła - głos zaczął mi się załamywać.

- Nikt nie ma ci tego za złe - jej łagodny głos rozbrzmiał po pomieszczeniu. Poczułam ciepłą rękę na ramieniu, ale nie potrafiłam na nią spojrzeć - każdy z nas pewnie by tak postąpił.

- Ale gdybym tylko wiedziała wszytko mogłoby potoczyć się całkiem inaczej Akali - czułam jak zaczynają mnie piec policzki, a w oczach zbierać niechciana ciecz - prawie zabiłam własnego brata, który nie miał oporu abym to ja skoczyła martwa - oplotłam nogi ogonem. Przed oczami momentalnie pojawiła mi się tamta scena.

- Domyślam się co możesz czuć oraz, że się boisz - w końcu podniosłam wzrok na przyjaciółkę, która również była bliska płaczu. Znowu to wszystko moja wina - ale pamiętaj, że nie jest sama. Nigdy nie byłaś i nie będzisz. Pamiętaj, że masz nas - po jej policzku spłynęła pojedyncza, łza. Mimo wszystko uśmiechała się.

- Przepraszam - zamknęłam ją w szczelnym uścisku dając upust emocjom. Czułam wodospady łez lecące z moich oczu oraz ramiona, które szczelnie mnie opatulają - tak strasznie was przepraszam..

Ninja nie opowiedziała nic. Spokojnie zaczęła kołysać nas na boki gładząc mnie po plecach. Nie mówiła nic i byłam jej za to niezmiernie wdzięczna oraz za to, że była ze mną. Zamknęłam oczy. Głęboko oddychałam robiąc serię wdechów oraz wydechów. Niczym posągi trwałyśmy w ciszy, która mogłaby dla niektórych wydawać się przerażająca, ale nie dla nas. Każda z nas pogrążona była we własnych myślach, które mogłyśmy poskładać. Wtuliłam się w dziewczynę chłonąc jej obecność, której tak bardzo potrzebowałam nawet o tym nie wiedząc tylko po to aby po chwili odpłynąć w błogie objęcia Morfeusza.

~ Ludzie nie płaczą dlatego, że są słabi. Płaczą, ponieważ byli silni zbyt długo~

-----------------------------------------------------------------

Przepraszam za wszystkie opóźnienia. Postaram się to jakoś zrekompensować oraz starać się być bardziej regularna

~ Kocham
~ ZimneŁapki

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro